wyprzedzeniem, obrazujac zlowieszcze mozliwosci, Diamond trzymal sie jednak faktow.

– Nie mogl odniesc powaznych obrazen, bo wstal i uciekl.

Tott nielitosciwie pozostawil te slowa bez komentarza i poczekal, az Diamond je poprawi.

– Nie doznal obrazen… prawda?

Glosem suchym jak stara tapeta Tott oznajmil:

– Wczoraj wieczorem zawieziono go do szpitala, na izbe przyjec.

– Do szpitala? Po co?

– Stracil przytomnosc. Szkola slusznie wezwala pogotowie. Zdaje sie, ze zdiagnozowano wstrzas. – Tott przedstawial informacje rutynowo, jakby byl rzecznikiem prasowym szpitala. Rutynowo i bezlitosnie.

– Mial sie dobrze, kiedy widzialem go ostatnim razem – powiedzial Diamond swiadom, jak mizernie to zabrzmialo. – Rozmawial normalnie, byl odprezony.

– Skutki nie zawsze sa natychmiastowe – stwierdzil Tott i wrocil do wyglaszania informacji dla prasy. – Przeswietlono go, zeby sprawdzic, czy nie ma peknietej czaszki. Jest za wczesnie, zeby stwierdzic, czy uraz jest trwaly.

Ta sprawa byla tak niewiarygodna, ze Diamond chcial zapytac, czy wzieto pod uwage, ze chlopak moze udawac, ale powstrzymal sie. Taka sugestia zapewne nie poprawilaby jego zalosnego polozenia. Pan Tott podchodzil do tego powaznie, a Tott nie lubil, jak sie go nabiera.

Ograniczyl sie zatem do obrony wlasnego postepowania.

– Dzieciak uderzyl glowa w sciane przypadkiem. Najpierw kopnal mnie w przyrodzenie, a potem zanurkowal, zeby zlapac mnie za noge. Ja go tylko odepchnalem. John Wigfull to widzial. Stal tuz za mna.

Tott pokrecil glowa.

– I tutaj sie mylisz. Inspektor Wigfull nie widzial tego. Uwage mial zwrocona na pania Didrikson. Wlasnie zobaczyl, jak ucieka tylnymi drzwiami. Nie patrzyl ani na ciebie, ani na chlopca.

Wielkie dzieki, John, pomyslal z gorycza Diamond. Kazdy funkcjonariusz, ktory mial szczypte lojalnosci, wsparlby mnie choc troche. Wigfull wiedzial przeciez, ze to nie bylo zamierzone.

– Bez wzgledu na to, kto mowi prawde – Tott powiedzial to zimnym, rzeczowym tonem – musze brac pod uwage, jak przyjma to inni. Chodzi o szkole i matke. Dzis rano odbylem dosc burzliwa rozmowe telefoniczna z wychowawca chlopca.

– Nie!

– Szkoly nie poinformowano, ze chlopiec otrzymal cios w glowe.

– To nie byl cios. Nikt go nie uderzyl.

– Nie jestem tutaj po to, zeby sprzeczac sie co do terminow, Diamond. To zbyt powazna sprawa. Wychowawca zglosil skarge i niebezpodstawnie zaklada, ze pani Didrikson zrobi to samo. – Odchylil z lekka glowe do tylu, sygnalizujac, ze ma do powiedzenia cos istotnego. – W tych okolicznosciach poprosilem Wigfulla, zeby przejal sledztwo w sprawie smierci Geraldine Jackman. Jako pelniacy obowiazki komisarza.

– Co? – Diamond poczul, ze skora go swedzi, a glowa pulsuje.

– Odbieram ci dowodzenie akcja, czeka cie byc moze sledztwo w zwiazku z twoim postepowaniem. Nie mam wyboru. To, co sie stalo, moze uniemozliwic nasze sledztwo przeciwko tej kobiecie.

Wszelki szacunek diabli wzieli.

– To jakas Pipidowka. Cholerna Pipidowka. Nie wierze w to.

– Nadkomisarzu, niech pan baczy na slowa.

Ale Peter Diamond nie byl w nastroju, zeby z czymkolwiek sie liczyc.

– Za pozno na to, Tott. Przejrzalem pana. Wiem, o co chodzi. To byla wspaniala okazja. Przerazil pana moj przebieg sluzby. Najpierw te bzdury, ze nic do mnie nie przylgnelo po sledztwie w sprawie Missendale’a, a potem uruchamia pan alarm na pierwsze pisniecie przeciwko mnie. Swietnie to do pana pasuje. Panski slugus juz tu byl, czekal, az cos sknoce, i teraz przejmuje sprawy. Cholernie do siebie pasujecie. A jesli chodzi o mnie, zaoszczedze panu problemow ze sledztwem. Koncze z tym. Ma pan moja rezygnacje.

Po tych slowach nie pozostalo nic innego, jak wyjsc i zejsc na dol.

Rozdzial 4

Byl zbyt rozgniewany, zeby odezwac sie do kogokolwiek, wyszedl z budynku i przeszedl przez ulice. Dopiero wtedy zorientowal sie, ze zle obliczyl czas, bo puby otwierano dopiero za godzine. Ruszyl obok przystanku autobusowego w strone Stall Street. Wmawial sobie, ze gniew stopniowo ustapi. Nie zalowal tego, co powiedzial. Kazde slowo bylo usprawiedliwione, a gdyby wyrazil to w bardziej dyplomatyczny sposob, nadal by tam stal i szukal rozpaczliwie jakiegos wyjscia z sytuacji. W porzadku, niech mowia, ze jest porywczy uparty, niezdyscyplinowany, ale przynajmniej ma ikre. Skapitulowac przed Tottem, pozwolic odstawic sie na boczny tor, wyrzucic z wydzialu zabojstw, skazac sie na spedzenie reszty zycia zawodowego za biurkiem, przeciez to by byla kastracja.

Czy bylo mu zal? Nie az tak, by zmienic zdanie. Za krotko byl w Avon i Somerset, by nawiazac trwale przyjaznie. A tez – i nie bylo to mniej prawdziwe przez to, ze tak czesto na to narzekal – w ostatnich latach satysfakcja z pracy znalazla sie na rowni pochylej. Naukowcy przejeli zadania wydzialu zabojstw. Wielcy detektywi z przeszlosci – idole wczesnych lat jego sluzby, jak Bob Fabian, Jack du Rose i „Kajdan” Read – wydawali sie teraz rownie odlegli jak dinozaury. To byli prawdziwi detektywi. Teraz zostali skrepowani akcesoriami wspolczesnej techniki – komputerami, telefonami komorkowymi, portretami pamieciowymi, policyjnymi programami w telewizji, ultradzwiekowym podsluchem i badaniami DNA. Mozliwe, ze usilowal zracjonalizowac to, co przed chwila zaszlo na gorze, ale nie widzial dla siebie miejsca w nowoczesnej policji. Przez te lata zaliczyl kilka skromnych sukcesow. Szkoda, ze odmowiono mu mozliwosci wyjasnienia zabojstwa pani Jackman. Tak, tego naprawde zalowal.

Najbardziej martwilo go to, ze bedzie to wstrzas dla Stephanie. Biedna Steph, cala sprawa spadnie na nia znienacka. Jesli jego oszolomila naglosc wydarzen, jak ona to odbierze? On przynajmniej byl tutaj i osobiscie dowiedzial sie o wszystkim. Steph nikt nie ostrzegl, co nastapi. Jej swiat mial sie wkrotce zawalic. Nawet kiedy szok minie, Steph wpadnie w rozpacz, bo to i hipoteka, i rachunki, i koszty utrzymania. On da sobie z tym rade, ale Steph byla urodzona pesymistka.

Po prawej stronie Stall Street znajdowal sie sklep z urzadzeniami elektrycznymi. Ich widok poddal mu pewna mysl. Rownie impulsywnie, jak wowczas, gdy rezygnowal z pracy, wkroczyl do srodka i powiedzial, ze chce obejrzec kuchenki mikrofalowe. Byl na tyle wielkoduszny, ze potrafil odrzucic zasady i zaszalec. Wybral te z najwieksza liczba swiatelek na kontrolce i zaplacil czekiem. Obiecali, ze jeszcze tego popoludnia dostarcza to pani Peterowej Diamond. Sprzedawca powiedzial, ze to bedzie dla niej dobra nowina.

Diamond wyszedl i podazyl wzdluz kolumnady Lazni. Dotarl do podworca przed opactwem, swojej letniej przystani obiadowej. O tej porze roku turystow bylo mniej, wiec mial cala drewniana lawke dla siebie. Tylko golebi nie bylo mniej i natychmiast sie przy nim zgromadzily Byly zbyt zaabsorbowane, zeby gruchac, szukaly okruszkow na kamiennych plytach przy jego nogach. Od Abbey Green nadbiegl czarny pies i golebie odlecialy. Diamond patrzyl, jak wznosza sie, wirujac. Chwile po starcie, znow z tylu, tam gdzie ich nie widzial, zbily sie w geste stadko. Komisarz patrzyl na fronton opactwa, na kamienne anioly na wiecznosc zlapane w pulapke drabin. Naszla go pocieszajaca mysl, ze przestal sie juz z nimi utozsamiac. W chwili, gdy odwracal wzrok, wpadlo mu w oko cos dziwnego, cos, co wymagalo blizszej obserwacji. Zmruzyl oczy i spojrzal na fryz. Dostrzegl rzezbe, ktorej wczesniej nie zauwazyl. Nie byla to gra swiatla i cienia ani zludzenie optyczne. Jeden z aniolow, trzeci od gory, nie wspinal sie, lecz zwisal do gory nogami. Nie bylo watpliwosci. Aniol spadal prosto na glowe.

Nie bylo go stac na usmiech, ale pokiwal glowa i powiedzial:

– Tak jak ja, koles.

***

W koncu nie poszedl do najblizszego pubu. Poza niechecia do Totta cos jeszcze sprawialo mu bol – podejrzenie, ze sprawa byla oparta na klamstwie. Nie wierzyl, ze Matthew Didrikson zemdlal. Niemozliwe, przeciez dwadziescia minut po wypadku widzial, jak chlopiec wyleguje sie na lozku, wcale nie obolaly, i robi co moze, zeby przekonac matke, ze to, co sie stalo, bylo celowa napascia ze strony policji. W czasach, kiedy gral w

Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату