niektore z nazw.

– Czy to Bezpieczny Sen?, Gwardia Somerset?

Jedynym wynikiem tych telefonow, poza wyzszym rachunkiem, bylo odkrycie, ze jego wysluga lat nie robi wrazenia, na ktore liczyl. Byla to raczej przeszkoda; ludzie, z ktorymi rozmawial, nie wyobrazali sobie nadkomisarza prowadzacego furgonetke albo patrolujacego na piechote supermarket, a nie mieli ochoty zatrudniac go na stanowisku kierowniczym. Jego doswiadczenie w wydziale zabojstw nie stanowilo rekomendacji w pracy z klientela biznesowa.

W informatorze byla takze lista agencji detektywistycznych, oferujacych szeroki zakres uslug. Po sprawdzeniu okazalo sie, ze to jednoosobowe firmy prowadzone przez emerytowanych sierzantow policji niezainteresowanych spolka z bylym nadkomisarzem.

W ciagu kolejnych dwoch tygodni poszerzyl zakres poszukiwan. Interesowala go praca biurowa kazdego rodzaju. Znow otrzymal serie odmow. Zbyt wielu mezczyzn w srednim wieku szuka pracy umyslowej, powiedziano mu nieuprzejmie. I czy pomyslal o pracy fizycznej? Poniewaz zwykle wiaze sie to ze wspinaniem sie po drabinach albo prowadzeniem taczek po pomostach z desek, co nie pasuje do grubego mezczyzny, nie przyjal cieplo tej sugestii.

Szczescie wrocilo w ostatnim tygodniu listopada.

– Zaproponowano mi prace w dwoch miejscach – powiedzial Stephanie w piatkowy wieczor. – Dwa zajecia, do ktorych mam przygotowanie.

– Dwa? To cudownie – ucieszyla sie. – Czy to bezpieczne?

– Bezpieczne? Jasne, ze tak! Znasz te nowe sklepy pod kolumnada tuz przy Stall Street? Potrzebny im Swiety Mikolaj, zeby krecil sie po okolicy i rozmawial z dziecmi. Pio, ho, ho! Wybrano mnie ze wzgledu na obwod w pasie. Zaczynam jutro. Praca sezonowa.

– Boze, Peter. – Twarz Stephanie sciagnela sie z przerazenia.

– Co to ma znaczyc: „Boze, Peter?”

– Wiem, ze z praca jest marnie, ale…

– Ale co?

– Nadkomisarz przebrany za Dziadka Mroza?

– Juz nie nadkomisarz – przypomnial.

– To upokorzenie.

– Wcale nie. Swiety Mikolaj jest wazna osobistoscia w ocenie dwudziestu procent ludnosci. Reszta mnie nie zna.

Westchnela.

– A ta druga praca?

– Barman i wykidajlo w Starej Lektyce. Tylko wieczory.

– Co to jest, na litosc boska?

– Nowy pub na drodze za teatrem.

– Czy tam nie przychodzi mnostwo chuliganow z klubu disco?

– Wlasnie dlatego potrzebuja wykidajly, kochanie.

***

Pewnego wieczoru przeczytal w gazecie, ze Dana Didrikson zostala poddana postepowaniu rozpoznawczemu w sadzie nizszej instancji i przeslano ja na proces do Bristolu, do sadu koronnego z zarzutem popelnienia zabojstwa. Przeszedl do dzialu sportowego i probowal zaglebic sie w reportazu o kondycji pierwszoligowej druzyny Bath w rugby.

***

Okazal sie popularnym Swietym Mikolajem, mimo ze nie mial nic do rozdania poza balonami ostemplowanymi logo Kolumnady. Rola spodobala mu sie i gral ja z entuzjazmem i rozmachem, ktorych nigdy nie przejawial w pracy policyjnej. Oczarowaly go zachwycone twarzyczki dzieci, ich oczy blyszczace z niecierpliwosci. Jako czlowiek bezdzietny bez trudu potrafil sobie wmowic, ze dzieci, podobnie jak psy, sa glownie zrodlem klopotow. Teraz, ukryty za nylonowymi wasami, bezwstydnie zgrywal sie na tatusia.

Pewnego popoludnia, na pietrze Kolumnady zobaczyl Matthew Didriksona w towarzystwie kilku kolegow, jak zabawiali sie, jezdzac szklana winda, ktora obslugiwala trzy poziomy pasazu handlowego. Wlasciciel sklepu, ktory przeprowadzal rozmowy z kandydatami na swietych, byl pod takim wrazeniem policyjnej przeszlosci Diamonda, ze powiedzial mu o klopotach, jakie sprawiaja biegajacy po sklepie chlopcy, ale jak zwrocil mu uwage Diamond, Swiety Mikolaj nie najlepiej nadaje sie do karcenia malych chuliganow. Matthew z kolezkami kopali puste puszki po coli i wpadali na starsze panie. Najgorsze, ze zmonopolizowali winde. Poniewaz bylo wczesne popoludnie, godziny malego ruchu, postanowil zostawic ich w spokoju.

Wkrotce potem musieli sie zmeczyc zabawa, bo podbiegli, zeby ponabijac sie ze Swietego Mikolaja. W poblizu nie bylo malych dzieci, nie grozilo niebezpieczenstwo, ze iluzja legnie w gruzach, wiec pozwolil na parodiowanie go, i to nieprzyzwoite, jak mozna sie bylo spodziewac po chlopakach w ich wieku. Pytali, czy czarne kalosze to fetysz… czy boi sie ponczoszek… i (wskazujac na balony) czy nie wie, co sie robi z kondomami.

Wlasne dowcipy wydaly im sie tak zabawne, ze odpowiedz Diamonda dotarla do nich z opoznieniem.

– Kupilem swoje buciory za chlopcow z choru, ktorych sprzedalem wychowawcy.

Radosc natychmiast ustapila panice.

– On nas zna! – Dwoch ucieklo. Zostal tylko Matthew. Popatrzyl na Diamonda czarnymi oczami i powiedzial:

– Znam ten glos, a to przebranie jest do chrzanu. – Tym razem byla to powazna krytyka.

Wyjasnil chlopcu, ze nie pracuje juz w policji i ze to jego nowy zawod.

Matthew dorownal mu szczeroscia; przyznal, ze razem z kolegami wymknal sie ze szkoly na godzine. Mieli cwiczyc koledy w opactwie o czwartej i wczesniej nikogo nie obchodzi, gdzie sie wlocza.

Diamond skorzystal z okazji, zeby zapytac o cos, co zaprzatalo mu mysli, odkad przeczytal, ze Dana Didrikson siedzi w areszcie policyjnym oskarzona o zabojstwo.

– Gdzie masz zamiar spedzic Boze Narodzenie?

– Z Nelsonem, jednym z kolegow. I jego rodzicami. Spedzam tam cale ferie.

– To ladnie z ich strony.

– Nelson jest mi cos winien.

Diamond przypomnial sobie, co slyszal o wypadku w jazie Pulteney. Chlopak, ktory rzucil patyk – a wtedy Matthew poslizgnal sie – mial na imie Nelson. Trzytygodniowa goscina to nie byle jaka rekompensata za zwariowana psote.

Zanim uslyszal o tym zaproszeniu, Diamond zakladal, ze szkola umiesci gdzies chlopca na ferie, moze u jednego z nauczycieli. Ciezka proba dla kazdego dziecka. Od rozmowy w szpitalu niechec Diamonda do Matthew zmalala. Rozumial przyczyny jego arogancji. Prawde mowiac, rowniez we wlasnej psychice widzial silna sklonnosc do alienacji. Jego uczucia ulegly takiej zmianie, ze zastanawial sie, czy zaprosic chlopca do siebie na jeden dzien. Rozmawial o tym ze Stephanie, a ona sie zgodzila. Zawsze lubila dzieci. Teraz okazalo sie, ze propozycja jest nieaktualna. Matthew lepiej bedzie sie czul w towarzystwie rowiesnika.

Chlopak chyba wyczul odwilz. Tonem, ktorego nie uzylby w obecnosci innych chlopcow, zapytal:

– Jak dlugo bedzie musiala czekac na proces?

– Twoja matka? Obawiam sie, ze kilka miesiecy.

– Wyjdzie?

Diamond zawahal sie rozdarty miedzy uczciwa odpowiedzia a uspakajajacym klamstwem.

– To zalezy od dowodow. Sluchaj, lepiej znajdz kolegow i wroccie razem na probe choru. Twoja matka ma dosc zmartwien i bez twojego wagarowania. Wesolych swiat, synu.

***

Wieczorna praca w barze wyczerpywala go po calym dniu chodzenia po galerii handlowej. Na szczescie byly

Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату