– Prawdopodobnie oskarzenia.
– Tak. Sa ku temu podstawy. Rozmawialem z obroncami Dany. Zdaje sie, ze nie mam w tej sprawie wyboru. Najwyrazniej chca to w ten sposob rozegrac.
Diamond wyjasnil mu strategie.
– Wspolczesnie analizy kryminalistyczne sa tak dokladne, ze nie wzywa sie ekspertow obrony, zeby je podwazyc. Jesli obrona nie powola swiadkow poza Dana, bedzie miala prawo do wygloszenia mowy wobec przysieglych, zanim sedzia podsumuje wynik.
– Mam nadzieje, ze rozmawiali o tym z Dana – powiedzial ze smutkiem Jackman. – Bog wie, co sobie o mnie pomysli, kiedy pojawie sie przed prokuratorem.
– Nadal walczy o uniewinnienie, prawda? Jackman przechylil glowe, zaskoczony pytaniem.
– Oczywiscie. A jest jakis powod, zeby tego nie robila?
– Nie wiem. Dzien, dwa dni temu byl tu Wigfull, wygladal na zadowolonego z siebie, jakby wygral w totolotka. Jest pewny, ze ja skaza.
– Ja tez tak pomyslalem.
– A zatem nic sie nie zmienilo?
– Sprawa wyglada rownie beznadziejnie, jak przedtem – powiedzial ponuro Jackman. – Myslalem, ze moze to, co ci sie przytrafilo, pomoze obronie wskazac Andy’ego Coventry’ego jako alternatywnego podejrzanego.
– I co, pomoglo? Pokrecil glowa.
– Jej prawnicy nie chca w to wchodzic.
– Dlaczego, na litosc boska?
– Mowia, ze nie stanowi to odpowiedzi na istotne punkty, ktore podniesie oskarzenie. Przeciez Diana przyznala, ze byla u mnie w domu tego ranka, kiedy dokonano zabojstwa. Poza tym sa dowody, ze jej samochodu uzyto do przewiezienia zwlok do Chew Valley Lake. Ta ekspertyza kryminalistyczna to dynamit. Ona nie ma na to odpowiedzi. To wyklucza wszelkie dociekania co do motywow. Dobry prokurator bedzie ja mial jak na widelcu.
Prywatnie Diamond musial przyznac, ze obroncy mieli racje.
W piatek poczul sie na tyle dobrze, zeby zadzwonic do adwokata Siddonsa i zapytac, czy obrona w pelni zdaje sobie sprawe z tego, jak bardzo w sprawe jest wplatany Andy Coventry.
– Oczywiscie – zapewnil go Siddons. – Narkotyki nadaja temu inny wymiar. Wybuchy pani Jackman w oczywisty sposob wynikaly z jej kokainizmu.
– Ale czy wzieliscie pod uwage mozliwosc, ze to Coventry ja zabil? – I przedstawil swoja teorie.
Z tonu odpowiedzi Siddonsa, uprzejmych, ale pelnych zastrzezen pomrukow, dochodzacych ze sluchawki za kazdym razem, kiedy Diamond przerywal, wynikalo jasno, ze adwokat nie fika przy telefonie koziolkow z radosci. Podziekowal Diamondowi dosc chlodno za zainteresowanie i powiedzial:
– Na nieszczescie dla nas panska teoria jest nie do utrzymania. Policja przesluchala Coventry’ego. Pytali, co robil w dniu zabojstwa. Byl niemal piecset kilometrow od miejsca zbrodni, w Newcastle. Caly tydzien. Sprawdzili to. Prowadzil wyklady na Open University przy Wale Hadriana. To zelazne alibi. Mozna sie wsciec, prawda?
Rozdzial 2
Chociaz bylo to przygnebiajace, lekarze mieli racje. Peter Diamond nadal lezal w szpitalu, kiedy przed sadem krolewskim w Bristolu rozpoczal sie proces Dany Didrikson o morderstwo. Owszem, osiagnal taki stan zdrowia, ktory nie upowaznial go juz do zajmowania jednoosobowej salki obok dyzurki pielegniarek; przeniesiono go do szescioosobowej sali przy schodach, ktora okazala sie szkolka pokera. Wszyscy pacjenci byli po wstrzasach mozgu, na takim etapie rekonwalescencji, zeby odroznic sekwens od koloru. Ich sprawna gra wystawiala dobre swiadectwo opiece lekarskiej. Diamond nigdy nie byl zamilowanym graczem. Po kilku rozdaniach, w ktorych uczestniczyl, demonstrujac dobra wole, ewakuowal sie do swietlicy, zeby poczytac poranne gazety.
Agent, ktory zaopatrywal swietlice w prase, uznal, ze szpitalowi nie sa potrzebne powazne pisma. Informacje o pierwszym dniu procesu Diamond musial czerpac z tabloidow. Miedzy zdjeciami pelnej uroku Geny Snoo i krzykliwymi tytulami w stylu „Ostatnie godziny nerwowej Geny”, niewiele mozna sie bylo dowiedziec o przebiegu postepowania sadowego. Diamondowi udalo sie zebrac informacje, ze Dana nie przyznaje sie do winy i ze powolano juz lawnikow: osmiu mezczyzn i cztery kobiety. Oskarzenie, w osobie prokuratora Korony sir Joba Mogga, znanego w sadach jako Szpon, przedstawilo ciag wydarzen, ktore w oczach prokuratury doprowadzily do morderstwa. Odniesiono sie do wypadku w jazie Pulteney ktory wprowadzil Dane Didrikson w krag Jackmanow. Przedstawiono ja jako samotna matke, „zdesperowana Dane” wedlug jednej z gazet, ciezko pracujaca, zeby wychowac syna i oplacic czesne za jego szkole. Ojcowskie akty uprzejmosci ze strony Jackmana podczas letnich wakacji uznano za ziarno, z ktorego wyrosl motyw – „morderczy plan samotnej mamy” – wsparty odkryciem, ze malzenstwo Jackmanow przezywa kryzys. Podkreslono znaczenie wysilkow Dany, zeby uzyskac listy Jane Austin, ktore mialy byc prezentem dla Jackmana, oraz nieprzyjemnej wizyty pani Jackman w jej domu – „Gerry wsciekla na uwodzicielke”. Podkreslono, ze Dana przyznala sie do odwiedzenia domu Jackmanow rano w dniu popelnienia morderstwa, kiedy dowiedziala sie, ze listy zginely. Motyw i mozliwosci zostaly w ten sposob przedstawione czytelnikom rownie obrazowo, jak lawnikom.
Wszystkie gazety twierdzily, ze najnowsze osiagniecia nauk kryminalistycznych przesadza sprawe. Korona powola specjalistow od analizy DNA, genetycznych odciskow palcow, zeby udowodnic, ze cialo zostalo umieszczone w bagazniku samochodu Dany, zanim wylowiono je z Chew Valley Lake. Dana podpisala zeznanie, ze poza nia nikt nie prowadzil samochodu. I nie byla w stanie wyjasnic znikniecia ksiazki wozu.
Tak przedstawiona linia oskarzenia budzila groze, podobnie jak wrogosc tabloidow wobec Dany. Diamond juz od dawna przestal wierzyc w reporterska bezstronnosc. Rozjatrzyly go jednak dwa artykuly z pierwszych stron, wychwalajace analize DNA jako niezawodna metode detektywistyczna. Nie bylo w nich zadnych bezposrednich odniesien do sprawy pani Jackman, ale kiedy redakcja decyduje sie na opublikowanie takich tekstow w dniu rozpoczecia glosnego procesu, wnioski sa oczywiste. W jednej z gazet na rozkladowce przedstawiono policyjne zdjecia czterdziestu mordercow i gwalcicieli, zlapanych przez ostatnie dwa lata dzieki testom DNA.
Stary antagonizm znow dal o sobie znac. Myslal, ze pozbyl sie go, kiedy zrezygnowal z pracy w policji. Ale teraz az zachnal sie na przypuszczenie, ze nauka zastapila detektywow.
Uslyszal za soba jakis dzwiek i zobaczyl, ze starsza pielegniarka i stazystka podjezdzaja do niego ze stoliczkiem na kolkach.
– Jak sie miewa dzis rano nasz pan Diamond?
– Wlasnie dochodzi do siebie – odpowiedzial. Juz nie probowal normalnie odzywac sie do tej Florence Nightingale, ktora kazda rozmowe sprowadzala do poziomu przedszkola.
– Gotow na zmiane ubranka?
– Oczywiscie. A gdyby personel zechcial przy tym troche sprawic, zeby – powiedzmy – glowa troche mniej rzucala sie w oczy, pan Diamond bylby bardzo zobowiazany.
– A czemuz to? Idziemy do kina? Czy na mecz? Stazystka zachichotala sluzbiscie.
– Wlasciwie na proces o morderstwo – odparl Diamond.
– Co pan opowiada?
– Ze wasz pan Diamond wkrotce was opusci. Wypisze sie. Nastapila pelna zdumienia cisza.
– Zobaczymy, co na ten temat ma do powiedzenia siostra przelozona.
– Slusznie. A kiedy juz powie, co ma do powiedzenia, pan Diamond podziekuje siostrze przelozonej za jej delikatnosc, czula opieke i powie jej do widzenia.
O wpol do dwunastej siedzial na galerii dla publicznosci w bristolskim sadzie koronnym i sluchal zeznan doktora Jacka Merlina. Patolog byl ostrozny jak zawsze, odmawial podania przyczyny smierci. Naciskany przez oskarzenie, by wymienil uduszenie jako mozliwy powod, odparl tylko, ze nie pozostaje to w sprzecznosci z ustaleniami. Po sekcji badania kryminalistyczne skupily sie glownie na toksykologii, zeby ustalic, czy w ciele ofiary byly obecne narkotyki lub alkohol. Analizy, wykonane w laboratorium ministerstwa spraw wewnetrznych, daly