Wciaz wypelnial ja gniew. Jak w ogole ten potwor smial pokazac sie w rzece?

Szczegolnie taki… taki… smieszny! Myslal sobie, ze niby kim ona jest!

* * *

Oto Akwila wraca do domu. Zacznijmy od butow. Sa duze i ciezkie, wiele razy reperowane przez jej ojca, przechodzily z jednej siostry na kolejna, zanim wreszcie dostaly sie jej. Musi wkladac kilka par skarpet, zeby z niej nie spadly. Sa naprawde duze. Czasami Akwila czuje sie tak, jakby byla tylko czyms, co wypelnia jej buty.

Nastepnie sukienka. Takze nalezala wczesniej do kolejnych siostr, ktore tyle razy wkladaly ja i zdejmowaly, a potem matka tyle razy ja nicowala, ze chyba najwyzszy czas, by odeszla w nicosc. Ale Akwila ja lubila. Siegala jej do kostek i niezaleznie jaki miala pierwotnie kolor, teraz stala sie mlecznoniebieska, co calkiem przypadkowo kolorystycznie pasowalo do motyli fruwajacych nad sciezka.

Nastepnie twarz Akwili. Bladorozowa, oczy brazowe i brazowe wlosy. Nic specjalnego. Jej glowa mogla zwracac uwage patrzacego — na przyklad w spodek wypelniony czarna woda — jako nieco zbyt duza w stosunku do reszty ciala, ale z tego sie zazwyczaj wyrasta.

A gdyby popatrzylo sie dalej i dalej, tam gdzie drozka zamieniala sie w waska wstazeczke, a Akwila i jej brat stawali sie kropeczkami, wtedy mozna bylo przyjrzec sie calej krainie…

Mowiono o niej Kreda. Zielone wzgorza wygrzewaly sie w slonku. Stada owiec przesuwaly sie po murawie jak obloczki po zielonym niebie. Tu i owdzie owca pogoniona przez pasterskiego psa przebiegala niczym kometa.

A potem, gdy juz masz oderwac wzrok, dostrzegasz dlugi zielony garb spoczywajacy jak wielki zielony wieloryb na swiecie otoczonym deszczowka w kolorze atramentu rozlanego na spodeczku.

* * *

Panna Tyk podniosla wzrok.

— To stworzonko na lodce to Fik Mik Figiel — powiedziala. — Najbardziej przerazajacy z calej krasnoludkowej bandy. Nawet trolle uciekaja przez Wolnymi Ciutludzmi! I jeden z nich ja ostrzegl!

— W takim razie to z pewnoscia wiedzma, prawda? — zapytal glosik.

— W tym wieku? Niemozliwe! — wykrzyknela panna Tyk. — I nie miala nikogo, kto by ja uczyl. Na Kredzie nie ma zadnej czarownicy. Tam jest zbyt miekko. Ale jednak… nie zlekla sie…

Deszcz ustal. Panna Tyk uniosla glowe, by spojrzec na wznoszaca sie ponad niskimi, jakby wyzetymi chmurami Krede. Byla oddalona o piec mil.

— To dziecko wymaga opieki — stwierdzila. — Ale kreda jest zbyt miekka, by na takim gruncie wyrosla czarownica…

* * *

Tylko gory byly wyzsze niz Kreda. Wznosily ku niebu swe ostre purpurowoszare krawedzie, zlagodzone nawet latem bialymi narzutkami ze sniegu.

„Panny mlode na niebosklonie” nazwala je kiedys babcia Dokuczliwa, a odzywala sie rzadko, bo nic jej nie interesowalo poza owcami, wiec Akwila zapamietala te slowa. Poza tym byly nieslychanie trafne. Tak wlasnie gory wygladaly zima, calkiem biale, przystrojone w welony z zamieci snieznych.

Babcia uzywala staroswieckich slow i zdarzaly jej sie dziwaczne sformulowania, jak nie z tego swiata. Nie nazywala krainy, w ktorej zyli, Kreda, nazywala ja Wyzyna. Na wyzynie chlodem wieje, pomyslala Akwila i w ten sposob zapamietala to slowo.

Doszla do gospodarstwa.

Ludzie na ogol pozostawiali Akwile sama sobie. Nie bylo w tym nic szczegolnie okrutnego czy nieprzyjemnego, po prostu w duzym gospodarstwie kazdy mial sporo pracy, a ze ona swe obowiazki wykonywala doskonale, wiec stala sie w pewien sposob niewidzialna.

Byla dojarka, i to naprawde znakomita. Robila lepsze maslo od matki, a ludzie glosno komentowali jakosc sera wychodzacego spod jej palcow. Prawdziwy talent. Czasami, kiedy wedrowni nauczyciele zachodzili do wioski, biegla tam i zdobywala troche wiedzy. Ale zazwyczaj spedzala czas w mleczarni, gdzie bylo ciemno i chlodno. To jej odpowiadalo, bo robila cos dobrego dla gospodarstwa.

Tak naprawde nazywalo sie ono Dom Farmerski. Ojciec Akwili dzierzawil je od barona, ktory byl wlascicielem calej okolicznej ziemi, ale ziemie te Dokuczliwi uprawiali od setek lat. Jej ojcu wyrywalo sie niekiedy (bardzo cicho i tylko wtedy, gdy wypil wieczorem piwo), ze ta ziemia nalezy do nich, poniewaz rodzina uprawiaja tak dawno, jak ziemia w ogole istnieje. Matka Akwili powtarzala wtedy, zeby nawet tak nie myslal, zreszta baron zawsze zwracal sie do ojca z najwyzszym szacunkiem, a od kiedy babcia dwa lata temu zmarla, powtarzal przy kazdej okazji, ze pan Dokuczliwy jest najlepszym pasterzem na okolicznych wzgorzach. W ogole miejscowi powiadali, ze teraz juz nie jest najgorzej. Oplaca sie okazywac szacunek, mowila matka Akwili, a biedny czlowiek ma swoje wlasne zmartwienia.

Ale czasami ojciec nie dawal sie uciszyc i przypominal, ze Dokuczliwi (lub Doruczliwi, lub Dokuczynscy, lub Duczynscy) byli wymieniani w miejscowych dokumentach sprzed setek czy nawet tysiecy lat. Mieli te wzgorza we krwi, powtarzal, i zawsze byli pasterzami.

Akwila w jakis dziwny sposob czula sie z tego powodu dumna, chociaz przeciez fakt, ze twoi przodkowie troszke podrozowali i probowali nowych rzeczy, takze moglby byc powodem do dumy. Ale trzeba miec cos, z czego jest sie dumnym. A ona od zawsze slyszala, jak jej ojciec, zazwyczaj spokojny czlowiek, rzucal zarcik, ktory najprawdopodobniej powtarzano w ich rodzinie od pokolen.

Mowil: „Minal kolejny dzien pracy, a ja wciaz jestem Dokuczliwy”. Albo: „Wstalem Dokuczliwy i Dokuczliwy klade sie spac”. Albo nawet: „Caly jestem Dokuczliwy”. Za trzecim razem powiedzonka te juz wcale nie byly zabawne, ale jesli nie wypowiedzial ktoregos z nich przynajmniej raz na tydzien, czegos jej brakowalo. Wcale nie musialy byc smieszne, bo byly tatusinymi zarcikami. I niezaleznie od tego, jak sie wymawialo ich nazwisko, wszyscy jej przodkowie byli Dokuczliwi w tym wlasnie miejscu, a nie tacy, co sie przenosza z miejsca na miejsce.

W kuchni nie bylo nikogo. Matka z pewnoscia poszla na wzgorza zaniesc drugie sniadanie mezczyznom, ktorzy strzygli owce. Hanna i Fastidia, siostry Akwili, prawdopodobnie byly tam takze, zaganiajac owce i rzucajac spojrzenia co mlodszym mezczyznom. W czasie strzyzenia zawsze byly chetne do pracy.

Kolo wielkiej czarnej kuchni wisiala polka. Matka ja nazywala Babcina Biblioteka, bo najwyrazniej mysl, ze posiada biblioteke, sprawiala jej przyjemnosc. Wszyscy inni nazywali te polke Babcina Polka.

To byla bardzo niewielka polka, ksiazki zostaly wetkniete miedzy dzban z laseczkami cynamonu a porcelanowa pasterke, ktora Akwila wygrala na jarmarku, kiedy miala szesc lat.

Znajdowalo sie tam zaledwie piec tomikow, jesli nie liczyc wielkiego dziennika gospodarskiego, ktorego zdaniem Akwili nie mozna bylo uznac za prawdziwa ksiazke, poniewaz pisalo sie ja samemu. Byl tam slownik. Byl kalendarz, ktory trzeba bylo co roku wymieniac. A obok staly „Choroby owiec”, z mnostwem uwag dopisanych przez babcie.

Babcia Dokuczliwa byla ekspertem od owiec, chociaz nazywala je „torbami na kosci, oczy i zeby szukajace coraz to nowego sposobu, zeby wyciagnac kopyta”. Inni pasterze potrafili wedrowac cale mile, aby namowic ja do przyjechania, obejrzenia i wyleczenia ich zwierzecia. Powiadali, ze miala Dotyk, chociaz ona zawsze powtarzala, ze najlepszym lekarstwem dla owcy czy czlowieka jest wystarczajaca porcja terpentyny, dobre przeklenstwo i kopniak. Z ksiazki sterczaly kawalki papieru z wlasnymi przepisami babci na rozmaite owcze dolegliwosci. W przygotowaniu wiekszosci z nich zasadnicza role odgrywala terpentyna, ale przeklenstwa tez sie zdarzaly.

Obok ksiegi o owcach stala cienka broszura zatytulowana „Kwiaty Kredy”. Murawa wzgorz pelna byla malenkich misternych kwiatkow, takich jak krowiposlizg czy dzwoneczki zajaca, a nawet jeszcze mniejszych, ktore nie wiadomo jakim cudem umknely owcom. Na Kredzie kwiaty musialy byc twarde i chytre, jesli chcialy uniknac zjedzenia i przezyc zimowe burze.

Ktos dawno temu pokolorowal kwiaty w ksiazce. Na skrzydelku starannym recznym pismem napisano „Sara Mazgaj”, bo tak nazywala sie babcia, zanim wyszla za maz.

Prawdopodobnie uwazala, ze Dokuczliwa brzmi lepiej niz Mazgaj.

Вы читаете Wolni Ciutludzie
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату
×