— Jak myslisz, Tulipan, co sie dzieje z ludzmi, kiedy umieraja? Pan Tulipan doznal wstrzasu.

— Co to za …one pytanie? Wie pan przeciez, co sie z nimi dzieje!

— Wiem?

— Oczywiscie. Pamieta pan, jak musielismy zostawic tego goscia w tej …onej stodole i minal tydzien, zanim zesmy go porzadnie zakopali? Pamieta pan, jak jego…

— Nie chodzi mi o ciala!

— Aha. Czyli o religie, tak?

— Tak.

— Nigdy sie nie przejmowalem takimi …onymi sprawami.

— Nigdy?

— Nigdy, nawet przez …ona chwile. Mam swojego ziemniaka. Po czym pan Tulipan odkryl, ze kilka krokow przeszedl samotnie, poniewaz pan Szpila stanal jak wryty.

— Ziemniaka?

— No tak. Nosze go na sznurku na szyi. — Pan Tulipan klepnal sie w potezna piers.

— I to jest religijne?

— Pewno. Jak czlowiek ma swojego ziemniaka, kiedy umiera, to wszystko bedzie w porzadku.

— A jaka to religia?

— Nie wiem. Nigdy na taka nie trafilem poza nasza wioska. Bylem przeciez dzieciakiem. Znaczy, to jak z bogami, nie? Kiedy sie jest dzieciakiem, mowia: „To jest bog i koniec”. Potem czlowiek dorasta i odkrywa, ze sa ich …one miliony. Tak samo z religia.

— Czyli wszystko bedzie dobrze, o ile czlowiek ma przy sobie ziemniaka, kiedy umiera?

— Tak. Wolno mu wtedy wrocic i zyc jeszcze raz.

— Nawet gdyby… — Pan Szpila przelknal sline. Znalazl sie na terytorium, ktore w jego wewnetrznym atlasie nigdy jeszcze nie zaistnialo. — Nawet gdyby robil takie rzeczy, ktore inni mogliby uznac za zle?

— Jak zarzynanie ludzi albo spychanie ich z …onego urwiska?

— Tak, ten rodzaj rzeczy…

Pan Tulipan pociagnal nosem, ktory rozblysnal jasno.

— No… Moze byc, o ile czlowiekowi naprawde jest przykro z tego …onego powodu.

Pan Szpila byl zdumiony i odrobine podejrzliwy. Jednak czul, ze… ze cos go dogania. W mroku pojawialy sie twarze, na samej granicy slyszalnosci rozbrzmiewaly glosy. Nie osmielal sie odwracac glowy, na wypadek gdyby mial cos za soba zobaczyc.

Mozna przeciez kupic caly worek ziemniakow za dolara.

— To dziala? — upewnil sie.

— Jasne. W mojej wiosce ludzie robili tak przez setki …onych lat. A przeciez by nie robili, gdyby to nie dzialalo, nie?

— A gdzie to bylo?

Pan Tulipan usilowal skupic sie na tej kwestii. Jednak jego pamiec byla pokryta zbyt wieloma strupami.

— Byly… lasy — powiedzial. — I… jasne swiece — wymruczal. — I… sekrety — dodal, wpatrzony w pustke.

— I ziemniaki?

Pan Tulipan wrocil do terazniejszosci.

— Tak, one tez — przyznal. — Zawsze mnostwo …onych ziemniakow. Bo jak masz swojego ziemniaka, wszystko bedzie dobrze.

— Ale przeciez… Myslalem, ze trzeba sie modlic na pustyniach, codziennie chodzic do swiatyni, spiewac piesni i rozdawac biednym majatek…

— To tez mozna robic, jasna sprawa — zgodzil sie pan Tulipan. — Byle tylko miec swojego …onego ziemniaka.

— I czlowiek powraca zywy? — zapytal pan Szpila, wciaz usilujac odszukac drobny druk.

— Pewno. Po co mialby powracac martwy? Nie zauwazylby …onej roznicy.

Pan Szpila otworzyl usta, zeby odpowiedziec, i nagle pan Tulipan zobaczyl, jak zmienia sie jego twarz.

— Ktos polozyl mi reke na ramieniu!

— Dobrze sie pan czuje, panie Szpilo?

— Nikogo pan nie widzi?

— Nie.

Pan Szpila zacisnal piesci i odwrocil sie. Na ulicy bylo sporo ludzi, ale nikt nie zwracal na niego uwagi.

Sprobowal przeorganizowac te lamiglowke, w ktora gwaltownie zmienial sie jego umysl.

— No dobrze. Dobrze — powiedzial. — Zrobimy tak… Wrocimy najpierw do domu, jasne, i… i zabierzemy reszte diamentow, zalatwimy Charliego i… i… poszukamy sklepu z jarzynami. Jakas specjalna odmiana ziemniaka?

— Nie.

— W porzadku. Ale najpierw…

Pan Szpila zatrzymal sie i po chwili uszami duszy uslyszal za soba kroki. Ten przeklety wampir cos z nim zrobil, to oczywiste. Ciemnosc byla jak tunel, a po drugiej stronie czekaly…

Pan Szpila wierzyl w grozby, wierzyl w przemoc, a w takich chwilach jak ta wierzyl w zemste. Wewnetrzny glos, ktory chwilowo pelnil funkcje rozsadku, podnosil krzyk, ale zagluszyly go reakcje glebsze i bardziej automatyczne.

— Ten przeklety wampir mi to zrobil. A zabic wampira… zaraz… to wlasciwie dobrze, nie? — Pan Szpila sie rozpromienil. Zbawienie przyzywalo go poprzez Zbozne Dziela. — Wszyscy wiedza, ze wampiry maja zle moce okultystyczne. Cos takiego moze sie nawet liczyc na korzysc, co?

— Tak, ale… kogo to obchodzi?

— Mnie.

— W porzadku.

Nawet pan Tulipan nie spieral sie z tym tonem glosu. Wiedzial, ze pan Szpila potrafil byc bardzo pomyslowo niemily. Poza tym kodeks nakazywal, by zniewagi nie pozostawaly niepomszczone. To wiedzial kazdy.

Po prostu nerwowosc zaczynala sie przesaczac nawet do przezartych solami kapielowymi i proszkiem na robaki sciezek jego mozgu. Zawsze podziwial to, ze pan Szpila nie obawia sie trudnych spraw, na przyklad takich jak dlugie zdania.

— Co zastosujemy? — spytal. — Kolek?

— Nie — odparl pan Szpila. — W tym wypadku chce miec pewnosc. Nieco drzaca dlonia zapalil papierosa, a potem odczekal, az zapalka rozpali sie jasno.

— Aha. Dobrze — rzekl pan Tulipan.

— No to zrobmy to — zdecydowal pan Szpila.

* * *

Rocky zmruzyl oczy, przygladajac sie pieczeciom przybitym do drzwi miejskiego domu de Worde’ow. — Co to sa one? — zapytal.

— Mowia, ze gildie zainteresuja sie kazdym, kto sprobuje sie wlamac — wyjasnila Sacharissa, majstrujac przy zamku. — To tak jak klatwa. Tylko ze dziala.

— A ta jest od Skrytobojcow? — Troll wskazal prymitywna tarcze z plaszczem, sztyletem i podwojnym krzyzem.

— Tak. Oznacza automatyczny kontrakt na kazdego, kto sie wlamie.

— Bym zem nie chcial, zeby sie mna interesowali. Dobrze, ze pani ma klucz.

Zamek szczeknal. Drzwi otworzyly sie od lekkiego pchniecia.

Sacharissa byla juz w kilku wielkich domach w Ankh-Morpork, kiedy wlasciciele udostepniali ich czesc publicznosci, by wspomoc ktoras z bardziej znanych akcji charytatywnych. Nie zdawala sobie sprawy, jak budynek moze sie zmienic, kiedy ludzie nie chca dluzej w nim mieszkac. Sprawial wrazenie groznego, w niewlasciwej skali. Drzwi byly za wielkie, sufity za wysokie. Stechla atmosfera pustki spadla na nia jak migrena.

Вы читаете Prawda
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату