albowiem — jak rozumiemy aby uwolnic rece, wcisnal sobie do ust zbyt wielka porcje zapiekanki.

— Nie powinno tak byc — powiedziala Glenda, a mysl odbila sie echem w jej glowie: Nie powinno tak byc. — Trev musi wygrac, nie ma innej mozliwosci.

Glos powrocil znowu… Czy mozna slyszec echo we wlasnej glowie? — zastanowila sie. Oni przegraja, pomyslala potem. Przegraja, bo Andy wie, jak lamac reguly.

Reguly.

„Ja jestem regulami”.

Rozejrzala sie, ale oprocz doktora i jego jeczacych lub — w przypadku Ridcully’ego — przeklinajacych podopiecznych nie bylo w poblizu nikogo poza Juliet, ktora obserwowala mecz ze swym zwyklym lekkim usmieszkiem.

— Wielkie nieba! Przeciez musi tylko zdobyc jednego gola — stwierdzila Glenda.

„Ja jestem golem”, odezwal sie cichy glos znikad.

— Slyszalas to?

— Co? — spytala Juliet. Odwrocila sie i Glenda zobaczyla, ze placze. — Trev przegra…

„Ja jestem pilka”.

Glos dobiegal z jej kieszeni. Siegnela tam i wyjela puszke Treva.

* * *

Doktor Lawn jeknal tylko i pobiegl na boisko ku czkajacemu Charliemu (jak to pozniej opisal „Puls”). Glenda ruszyla za nim i dogonila pana Nobbsa.

— Jesli chce pan jeszcze kiedys w zyciu dostac kubek herbaty i kawalek ciasta, panie Nobbs, kopnie pan pilke do mnie. Zobaczy mnie pan bez trudu, bo bede wrzeszczec i glupio sie zachowywac. Rob pan, co mowie, jasne?

„Rob, co mowi, jasne?” — uslyszala echo swoich slow.

— I co panienka zrobi? Rzuci ja z powrotem?

— Cos w tym rodzaju — odparla Glenda.

— I co komu z tego przyjdzie?

— Tyle ze wygracie mecz. Wlasnie tyle. Pamieta pan regule 202?

Zostawila go zamyslonego, a sama ruszyla do pani Whitlow i jej dziewczat, ktore w tej chwili nie mialy kogo zachecac do walki.

— Mysle, ze w takiej chwili powinnysmy naprawde dac chlopcom dobry wystep — zaproponowala. — Mam racje, Juliet?

Juliet, ktora poslusznie szla za nia, odpowiedziala:

— Tak, Glendo.

„Tak, Glendo”.

Znowu to samo. Jedno zdanie. Dwa glosy.

Pani Whitlow nie nalezala do osob, ktore przyjmuja polecenia od szefowej nocnej kuchni, ale Glenda pochylila sie do niej znaczaco.

— To specjalna prosba nadrektora — szepnela.

Ozywienie Duzego Chlopca Bartona nie bylo latwym zadaniem i chyba nawet mniej ochotnikow mialo chec wcisnac mu palce w gardlo niz poprzednio bibliotekarzowi. Oproznienie go i pozniejsze sprzatanie takze zajelo wiecej czasu.

Kiedy sedzia wezwal druzyny na pozycje, podbiegla zdyszana Glenda i wreczyla mu kartke papieru.

— Co to takiego?

— To sa reguly, prosze pana. Zauwazy pan, ze jedna z nich zakreslilam.

Przeczytal.

— Dla mnie brzmi to jak kupa bzdur — stwierdzil z lekcewazeniem.

— Wcale nie, jesli bedzie pan czytal po kawalku. To regula, prosze pana.

Nadrektor Henry wzruszyl ramionami i wcisnal papier do kieszeni.

Pedel Nobbs przez chwile spogladal na Glende, wyraznie nie na miejscu w zespole dziewczat. Glenda znana byla ze szczodrosci wobec przyjaciol i robila najlepsza herbate na uniwersytecie. Tu nie chodzilo o pilke, chodzilo o kubek czegos goracego, a moze tez paczka…

Pochylil sie do Nutta.

— Glenda kazala mi pamietac o regule 202 — powiedzial.

Nutt rozpromienil sie.

— Sprytny pomysl i oczywiscie, ze sie uda. Kazala panu kopnac pilke za boisko?

— Tak, zgadza sie. Bedziemy oszukiwac?

— Nie. Bedziemy scisle trzymac sie regul. A scisle trzymanie sie regul bywa o wiele lepsze od oszukiwania.

Szansa Nobbsa pojawila sie calkiem szybko — co dziwne, wskutek ewidentnie chybionego podania Hoggetta. Czy Hoggett stal bardzo blisko, kiedy rozmawiali? I czy rzeczywiscie powiedzial „Do dziela”? Na to wygladalo.

Nobbs kopnal pilke w strone zespolu dziewczat. Glenda zlapala ja w powietrzu i wcisnela pod faldy spodnicy pani Whitlow.

— Nie widzialyscie tego, moje drogie, nie wiecie, gdzie jest teraz i za nic w swiecie sie nie ruszycie. Jasne?

Tlum gwizdal i krzyczal, a ona wyjela z torby puszke i podniosla ja w gore.

— Pilka zgubiona! — krzyknela z calych sil. — Pilka zastepcza!

Rzucila puszke prosto do pedla Nobbsa, ktory zorientowal sie szybko i przerzucil ja do Nutta. Zanim ktokolwiek z pozostalych zdazyl sie ruszyc, puszka z cichym „gloing!” wyladowala na czubku buta Treva…

* * *

Redaktor „Pulsu” napisal:

Zapewniono nas, ze w dniu meczu nie uzywano zadnej magii, i nie do mnie nalezy zaprzeczanie szacownemu gronu profesorskiemu Niewidocznego Uniwersytetu. Wszystko, co Wasz korespondent moze na ten temat powiedziec, to ze Trevor Likely wbrew wszelkiemu prawdopodobienstwu kopnal „pilke” w strone gola Akademikow, gdzie stanal, z pozoru czekajac na nawale rozwscieczonego zespolu Zjednoczonych. To, co nastapilo potem, nie bylo po prostu golem; bylo kara, bylo wyrokiem… Bylo zapisaniem nazwiska Likely po raz drugi w annalach historii pilki noznej, gdyz Trevor, slawny syn slawnego ojca, wytarl podloge Zjednoczonymi, wykrecil ich i zrobil to jeszcze raz. Biegl. Omijal. Czasami uprzejmie kopal „pilke” wprost do obroncy, ktory nagle odkrywal, ze zmierza ona calkiem gdzie indziej, przypadkiem wlasnie tam, gdzie aktualnie stoi Likely. Nabijal sie z nich. Bawil sie z nimi. Sprawial, ze zderzali sie ze soba, gdy dwaj naraz skakali do „pilki”, ktora w niewyjasniony sposob znajdowala sie nie tam, gdzie obaj sadzili. Co bardziej opanowani gracze Zjednoczonych musieli z ulga powitac moment, kiedy zrezygnowal i przerzucil „pilke” nad glowa ich rezerwowego straznika, Micky’ego Pilforda (ostatnio z Wedrowcow z ul. Solidnej), i do siatki, gdzie zatoczyla krag i powrocila, by wyladowac dokladnie na czubku buta Likely’ego. Cisza…

… rozlala sie jak cieple maslo. Glenda byla pewna, ze slyszy daleki spiew ptakow albo — byc moze — szelest robakow pod murawa, ale tez bardzo wyrazny i dobiegajacy z zaimprowizowanego szpitala doktora Lawna odglos wymiotow „Duzego Chlopca” Bartona.

I wtedy, gdy zapanowala cisza, pewien dzwiek zaczal sie wlewac niczym struga wody z peknietej tamy. Byl fizyczny i byl zlozony. Tu i tam widzowie zaczynali spiewac — wszystkie piesni wszystkich druzyn, polaczone i zharmonizowane w jednej doskonalej chwili.

Glenda w zdumieniu przygladala sie Juliet. Znow bylo tak jak na pokazie mody: dziewczyna zdawala sie

Вы читаете Niewidoczni Akademicy
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату