* * *

Glenda i Nutt takze chcieli znalezc jakis cichy zakatek na uboczu, w miare mozliwosci ciemny. Na szczescie Glenda znalazla w kieszeni dwa bilety — umieszczone tam przez doktora Hiksa w ramach staran o szerzenie mroku i zwatpienia na swiecie, metoda amatorskich przedstawien teatralnych — na spektakl Trupy Siostr Dolly, wystawiajacej „Przez gwiazdy przekletych” Hwela Dramaturga. Siedzieli wiec, trzymajac sie za rece, ogladali w skupieniu i czuli, jak zmarszczki na wodzie popychaja ich ku sobie. Potem wracali przez miasto, starannie omijajac rozspiewane gromady szczesliwych, pijanych kibicow.

— Co myslisz? — zapytal po chwili Nutt. — Pytam o sztuke.

— Nie rozumiem, czemu niby miala byc romantyczna — odparla Glenda. — Prawde mowiac, uwazam ja za dosc glupawa.

— Jest powszechnie uznawana za jedna z najznakomitszych sztuk romantycznych ostatniego polwiecza.

— Naprawde? Ale jaki daje przyklad? Przede wszystkim czy nikt w Genoi, nawet w tamtych czasach, nie potrafil zbadac pulsu? Czy podstawy wiedzy o pierwszej pomocy to zbyt wielkie wymagania? Nawet lusterko by wystarczylo, a przeciez jest wiele przyzwoitych miejsc, gdzie mozna sprawdzic tetno.

— Mysle, ze zadne z nich nie myslalo o sobie.

— Zadne z nich w ogole nie myslalo — stwierdzila Glenda. — A juz z pewnoscia nie mysleli o sobie nawzajem jak o normalnych ludziach. Troche zdrowego rozsadku, a by przezyli. To zwykle wymysly, takie jak w ksiazkach. Nie wierze, zeby ktos rozsadny tak sie zachowal.

Scisnal jej dlon.

— Czasami mowisz jak Lady — zauwazyl. — Co mi przypomina…

— Co ci przypomina?

— Ze czas, bym spotkal sie ze swoim stworca.

* * *

Andy Shank szedl chwiejnym krokiem przez nocne zaulki, spokojny w swej wiedzy, ze nie spotka tu niczego gorszego od siebie. Ta wiara okazala sie jednak falszywa.

— Pan Shank?

— A kto pyta? — odburknal.

Odwrocil sie i instynktownie siegnal pod kurtke po swoj nowy kordelas.

Ale inne ostrze, waskie i srebrzyste, cielo dwa razy, a jakas stopa fachowo pchnela golen, powalajac Andy’ego na ziemie.

— Ja. Jestem szczesliwym zakonczeniem. Mozesz mnie nazywac dobra wrozka. Nie martw sie, bedziesz widzial, kiedy juz wytrzesz krew z oczu. Jak to mowia, nie bedziesz juz musial w zadnym barze placic za drinka, choc podejrzewam, ze i tak nie placiles.

Napastnik oparl sie nonszalancko o mur.

— A robie to dlatego, Shank, ze jestem wrednym draniem. Jestem lajdakiem. Jestem sukinsynem. Oni pozwolili ci odejsc, bo sa milymi ludzmi, wiec, rozumiesz, swiat potrzebuje kogos takiego jak ja, zeby wyrownywac rachunki. Zanim sie jeszcze urodziles, juz znalem takich jak ty: dreczycieli, tyranow i zlodziei. Tak, zlodziei kradnacych ludziom poczucie wlasnej wartosci. Kradnacych spokoj ducha. Otoz pan Nutt jest orkiem i slyszalem, ze umie tak ludziom nagadac, zeby byli lepsi. Moze to i prawda. Jesli mu sie uda, jest geniuszem. Ale to nie zalatwia sprawy, nie wedlug moich zasad. Dlatego uznalem, ze powinienes spotkac Pepe, tylko zeby go poznac. Ale jesli znowu cie zobacze, to nigdy nie znajda wszystkich kawalkow. No a zeby ci pokazac, ze nie jestem calkiem zly, masz tu cos na swoje rany.

Cos miekkiego upadlo obok szperajacej po omacku dloni Andy’ego.

Pokrwawiony i zasmarkany Andy siegnal tam, gdy tylko ucichly rowniutkie, szybkie kroki. Chcial usunac krew z oczu, a zemste i kare z serca. W tych okolicznosciach nie powinien rozcierac sobie na twarzy polowki cytryny.

Myslicie, ze to juz koniec?

Godny pozalowania jest fakt, ze kiedy dwie osoby spozywaja posilek przy bardzo wielkim i dlugim stole, siadaja po przeciwnych koncach dluzszej osi. To wyjatkowo niemadre: utrudnia rozmowe i uniemozliwia podawanie sobie potraw. Jednak nawet lord Vetinari i lady Margolotta najwyrazniej przejeli ten zwyczaj.

Ale ze oboje jedli bardzo malo, niewiele mogli sobie podawac.

— Twoj sekretarz chyba bardzo sie zaprzyjaznil z moja bibliotekarka — oswiadczyla lady Margolotta.

— Owszem — przyznal Vetinari. — Jak rozumiem, porownuja skoroszyty. Drumknott wynalazl nowy typ.

— Aby swiat funkcjonowal nalezycie — rzekla Margolotta — wazne jest, by skoroszyty byly wazne dla przynajmniej jednej osoby.

Odstawila kieliszek i spojrzala na drzwi.

— Wydajesz sie zdenerwowana — zauwazyl Vetinari. — Zastanawiasz sie, jak tu przyjdzie?

— Ma za soba bardzo pracowity dzien, niezwykle udany. I mowisz, ze wybral sie na amatorskie przedstawienie teatralne?

— Tak, z ta bardzo prostolinijna mloda dama, ktora robi zapiekanki.

— Rozumiem — mruknela Margolotta. — Wie, ze tutaj jestem, ale idzie gdzies z kucharka?

Na wargach Vetinariego pojawil sie cien usmiechu.

— To nie jest zwykla kucharka. To geniusz wsrod kucharek.

— W kazdym razie przyznaje, ze troche mnie to zdziwilo.

— I zirytowalo. Jestes moze troche zazdrosna?

— Havelocku, posuwasz sie za daleko!

— A spodziewalas sie czegos innego? Poza tym przeciez zdajesz sobie sprawe z tego, ze jego tryumf jest rowniez twoim?

— Mowilam ci, ze widzialam niektore z nich? — spytala po chwili Margolotta.

— Orki?

— Tak. To naprawde nedzne kreatury. Oczywiscie, ludzie mowia to o goblinach, ale chociaz one rzeczywiscie z powodow religijnych przechowuja swoje smarki i prawie wszystko inne, przynajmniej jest w tym jakas logika.

— Przynajmniej religijna logika — mruknal Vetinari. — A takie bywaja dosc rozciagliwe.

— Igory stworzyly je z ludzi. Wiedziales?

Vetinari z kieliszkiem w reku przeszedl wzdluz stolu i wzial pieprzniczke.

— Nie. Ale kiedy juz to powiedzialas, wydaje sie zupelnie oczywiste. Gobliny nie bylyby wystarczajaco okrutne.

— One nie mialy niczego — podjela Margolotta. — Zadnej kultury, zadnych legend, zadnej historii… On moglby im to dac.

— Wszystkim, czym one nie sa, on jest — przyznal Vetinari i dodal: — Ale chcesz zrzucic mu na barki ogromne brzemie.

— A jakie sama dzwigam? Jaki ciezar ty niesiesz?

— To troche jak u konia pociagowego — odparl. — Po pewnym czasie juz nie zauwazasz. To po prostu zycie.

— Oni zasluzyli na swoja szanse i trzeba im ja dac teraz, kiedy na swiecie panuje pokoj.

— Pokoj? A tak, definiowany jako okres przygotowan do nastepnej wojny.

— Gdzie sie nauczyles takiego cynizmu, Havelocku?

Vetinari odwrocil sie i z roztargnieniem ruszyl z powrotem wzdluz stolu.

Вы читаете Niewidoczni Akademicy
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату