czy adwokatami, siedza jak zamurowani. Najwyzej ktorys przejedzie jezykiem po wardze. A wiec zadaje pytanie: czy prawda jest, ze adwokaci ciesza sie lepszym zdrowiem od hutnikow?

Nie bylo tajemnica, ze Vaygay lubi zawierac podejrzane znajomosci z paniami. Jego stosunek do kobiet byl jasno okreslony, niekiedy ekstrawagancki — wyjawszy osobe Ellie, co tylez radowalo ja, co budzilo niepokoj. Zawsze jednak dawal kobiecie szanse, by mogla powiedziec „nie”. Wiele mowilo „tak”. Ale takiej nowiny, jak Meera, pominawszy wszystko, sie nie spodziewala…

Caly dzisiejszy ranek spedzili na ostatnich porownaniach notatek i sprawdzaniu danych. Ciagly nasluch Wiadomosci wszedl w nowy, powazny okres: z Vegi nadchodzily teraz diagramy w formie gazetowej telefotografii. Kazdy obraz wygladal jak poliniowany ekran telewizyjny, zas ilosc czarnych i bialych punktow, z ktorych sie skladal, byla pochodna liczb niepodzielnych. I znow liczby niepodzielne stawaly sie elementem transmisji! — zgromadzili juz spory zestaw takich nastepujacych po sobie diagramow, choc ich kolejnosc nie pasowala do numeracji tekstu. Wygladaly jak ilustracje uzupelniajace, ktorych pakiet dolaczono na koncu ksiazki. A gdy skonczyla sie dluga transmisja diagramow, z powrotem pojawil sie niezrozumialy tekst. Przynajmniej kilka tych wykresow moglo posluzyc Vaygayowi i Archangielskiemu za dowod, ze mieli racje — ze Wiadomosc przynajmniej czesciowo jest instrukcja, podrecznikiem jak zbudowac jakas tajemnicza maszyne. Cel jej pozostawal nieznany. Podczas jutrzejszej sesji plenarnej Swiatowego Konsorcjum Wiadomosci w Palacu Elizejskim, miala z Vaygayem po raz pierwszy przedstawic te nowe informacje przedstawicielom innych krajow — choc plotka o tajemniczej maszynie juz zdazyla sie rozejsc poczta pantoflowa.

Podczas lunchu krotko opisala Vaygayowi spotkanie z Jossem i Rankinem. Sluchal nawet z uwaga, lecz nie zadal ani jednego pytania. Jak gdyby spowiadala mu jakies nieprzyzwoite osobiste sprawki, ktore z kolei w nim wywolywaly wlasny ciag skojarzen.

— Masz przyjaciolke o imieniu Meera, striptizerke? O miedzynarodowej praktyce? — zmienila w koncu temat.

— Odkad Wolfgang Pauli wymyslil Zasade Wykluczenia, patrzac na rewie w Folies-Bergere, moja mila, to jako fizyk uwazam za swoj obowiazek odwiedzac Paryz tak czesto, jak to mozliwe. W ten sposob skladam hold Pauliemu choc, niestety, z pewnych powodow nie jestem w stanie przekonac biurokratow w moim kraju, aby zechcieli czasem poprzec moj wyjazd wylacznie w tym zboznym celu. Moj stan zdrowia poza tym wymaga, bym wiele spacerowal, oto jak spotkalem Meere. Z kims takim jak ona, staje sie pilnym studentem natury, czekajacym na przyplyw natchnienia.

W jego swobodnym tonie pojawily sie nagle nutki zaciekawienia.

— Wiesz, Meera mowi, ze amerykanscy profesjonalisci sa seksualnie stlumieni i dreczy ich niezdecydowanie oraz kompleks winy.

— Doprawdy? A jakie jest zdanie Meery o profesjonalistach radzieckich?

— Ach, z tej kategorii poznala tylko moja skromna osobe. Wiec, ma sie rozumiec, jest jak najlepszego zdania. Mam wrazenie, ze powinienem jutro troche pobyc z Meera.

— Przeciez na spotkaniu Konsorcjum beda wszyscy twoi przyjaciele — rzucila lekkim tonem.

— A tak, doprawdy. Szczesliwy jestem, ze i ty tam bedziesz — smetnie odpowiedzial.

— Co cie martwi, Vaygay?

Chwile czekal z odpowiedzia. Gdy zaczal, w jego glosie zabrzmialo nietypowe dla niego wahanie.

— Nic… moze… jakis dziwny niepokoj. Co bedzie, jesli Wiadomosc to rzeczywiscie rysunkowy instruktaz budowy? Czy zbudujemy te maszyne? A jesli tak, to kto? Wszyscy razem? Konsorcjum? ONZ? Pare krajow na wyscigi? A jesli koszty budowy beda zbyt wielkie? Kto zaplacil i po co mialby placic? Co bedzie, jesli maszyna nie ruszy? Czy nie zrujnuje ekonomicznie niektorych krajow? A moze zrujnuje je, ale w jakis inny sposob?

Nie przerywajac pytan, Lunaczarski rozlal reszte wina do szklanek.

— Nawet jesli Wiadomosc nawroci od poczatku i wreszcie ja rozszyfrujemy, czy to bedzie wiarygodne tlumaczenie? Wiesz co powiedzial Cervantes? Ze czytac tlumaczenie to tak, jak ogladac tkanine po lewej stronie. Moze w ogole niemozliwe jest dokladne przetlumaczenie Wiadomosci. Wtedy maszyny nie zbudujemy jak trzeba. Poza tym skad pewnosc, ze mamy wszystkie dane? Moze na innej czestotliwosci znajduja sie jakies zasadnicze informacje, do ktorych nie dotarlismy? Wiesz Ellie, zdaje mi sie, ze ludzie powinni byc bardzo ostrozni jesli idzie o ten przyrzad. A przeciez na pewno znajda sie tacy, ktorzy beda nalegac na natychmiastowe rozpoczecie budowy. To znaczy, zaraz po tym, jak otrzymamy alfabet i rozszyfrujemy kod. Powiedz mi, z czym zamierzaja wystapic Amerykanie?

— Nie wiem — powiedziala z ociaganiem. Pamietala przeciez, ze zaraz po tym, jak nadeszly pierwsze diagramy, der Heer zaczal ja indagowac, czy budowa maszyny nie przekroczy mozliwosci ziemskiej ekonomii i technologii. Nie bardzo mogla zapewnic go ani o jednym, ani drugim. Przypomniala sobie, jaki Ken byl zalatany przez ostatnie tygodnie — prawie kompletnie roztrzesiony. Oczywiscie, zwazywszy jego odpowiedzialnosc w tej materii…

— Czy doktor der Heer i pan Kitz zatrzymali sie w tym samym co ty hotelu?

— Vaygay, ty jestes zazdrosny, powiedz? Wyglada na to, ze odgadles moje uczucie do Kena szybciej niz ja sama. Wtedy, jeszcze w Argusie. Przez ostatnie dwa miesiace Ken i ja wlasciwie bylismy para. Czy masz cos przeciwko temu?

— Alez skad, Ellie. Nie jestem ani twoim ojcem, ani zazdrosnym kochankiem. Zycze ci wiele szczescia. Ale co ja poradze, ze wciaz wesze jakis nieprzyjemny obrot spraw.

I nie chcial dodac nic wiecej.

Wrocili wiec do swych wstepnych interpretacji diagramow, ktorymi wkrotce pokryli caly stolik. Dla rownowagi pogadali tez troche o polityce. Po rytuale sprzeczki, kto bedzie placic, zauwazyla, ze tymczasem z ulewy za oknami zrobila sie niewielka mzawka.

Wiadomosc o sygnale z Vegi ogarnela bez reszty cala Ziemie. Ludziom, ktorzy pojecia nie mieli, czym jest radioteleskop albo liczby niepodzielne, opowiadano o dziwnym glosie z gwiazd, o zagadkowych zywych istotach — niezupelnie ludziach, ale tez niezupelnie bogach — ktorych odkryto w niebie. I ktore nie pochodza z Ziemi. I ze ich gwiezdny dom mozna dokladnie obejrzec, nawet podczas pelni Ksiezyca. Coraz wyrazniej dalo sie odczuc — wsrod nieustajacej wrzawy, jaka czynily sekty — wzbierajace wsrod ludzi oczekiwanie cudu, jakis nabozny lek. Dzialo sie cos, co odmienialo oblicze swiata, cos nieomal cudownego. Powietrze drgalo od nadziei, od poczucia, ze cos sie zaczyna od nowa.

„Ludzkosc zdaje egzamin do szkoly sredniej” — napisal we wstepniaku jeden z amerykanskich dziennikarzy.

Okazalo sie, ze nie jestesmy sami we wszechswiecie. Ze sa inne inteligentne istoty, z ktorymi mozna nawiazac kontakt. Istoty, ktore prawdopodobnie dluzej od nas istnieja i sa madrzejsze. Przysylaja nam cala biblioteke wyselekcjonowanych informacji. Wszyscy wyczekiwali wrecz na jakies swieckie, niereligijne Objawienie, ktore nastapi niebawem — i wszystko to wsrod specjalistow z roznych dziedzin stawalo sie coraz wiekszym powodem do zmartwienia. Matematycy martwili sie, ze uszly ich uwagi jakies elementarne twierdzenia. Przywodcy religijni — ze wartosci moralne z ukladu Vega, choc Ziemianom obce, moga znalezc chetnych wyznawcow szczegolnie wsrod niewinnej mlodziezy. Astronomowie martwili sie, ze bledne byly ich fundamentalne opisy najblizszych gwiazd. Politycy i przywodcy panstwowi — ze wyzsze cywilizacje rzadza sie wedle innych systemow politycznych, niewiele majacych wspolnego z tymi, ktore „sie nosi” na Ziemi. Cokolwiek Veganie wiedza, z pewnoscia nie zostalo wyprobowane przez ziemskie instytucje, ludzka historie i biologie. Co bedzie, jesli wiele z tego, co uwazamy za prawde, okaze sie nieporozumieniem, wyjatkiem lub logicznym bledem? Eksperci calego swiata czuli sie zmuszeni do nielatwego zadania rewizji fundamentalnych zasad w kazdej dziedzinie wiedzy.

Niezaleznie od malego zametu w kregach profesjonalnych, przez swiat przetaczal sie rowniez zamet wielki, spowodowany swiadomoscia nieslychanej przygody jaka przezywa ludzkosc, zwrotnego momentu w jej historii, wkraczania w nowa ere. Emocje te wzmagalo zblizajace sie Trzecie Milenium. Owszem, wciaz trwaly konflikty polityczne, niektore — jak kryzys poludniowoafrykanski — powazne, ale coraz wyrazniej i w coraz to nowych krajach swiata odrzucano szowinistyczna retoryke i nedzny, zadowolony z siebie nacjonalizm. W ludziach — w tych miliardach drobnych istnien rozrzuconych po calej planecie — zwyciezalo przeswiadczenie, ze solidarnie musza stawic czola jakiejs nieslychanej okazji… choc niewykluczone, ze zamiast tego — jakiemus gigantycznemu niebezpieczenstwu. Wielu coraz wyrazniej widzialo groteskowosc glupich, malych sporow, w ktorych tonely panstwa wielonarodowe, podczas gdy przed ludzkoscia twarza w twarz stawala cywilizacja nie-ludzka, o przekraczajacych ziemski rozum umiejetnosciach. Nutka nadziei pobrzmiewala w tym, co coraz glosniej mowiono. Niektorzy, bardziej sceptyczni, uwazali ja za cos innego: za zagubienie. Czasem za tchorzostwo.

Вы читаете Kontakt
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату