trudno bylo zgadnac, o kogo chodzi. Pod jednym, ktory z jakichs powodow wywolywal u publicznosci szczegolnie niemile skojarzenia, zostalo juz tylko L, T i A.

Slonce schodzilo coraz nizej. Choc Luwr byl czynny do wieczora, nie weszly, ale powoli, krok za krokiem sunely wzdluz rzeki nabrzezem d’Orsay. Bukinisci zamykali kramy, zwijajac juz na dzis swoj interes. Przez chwile szly wziawszy sie pod reke europejskim sposobem. Pare krokow przed nimi spacerowalo jakies francuskie malzenstwo trzymajace miedzy soba za raczki mala dziewczynke — co rusz specjalnie zeslizgiwala sie z kraweznika i gdy gwaltownie podciagali ja, by nie spadla, to w tej sekundzie niewazkosci na twarzy dziecka pojawial sie wyraz prawdziwej ekstazy. Rodzice tymczasem nie przerywali rozmowy o Swiatowym Konsorcjum Wiadomosci — jakzeby inaczej, skoro od pewnego czasu francuska prasa juz prawie o niczym innym nie pisala. Maz byl za zbudowaniem Maszyny, bo to da Francji nowe technologie i stworzy dodatkowe miejsca pracy. Kobieta wyrazala obawy, lecz jakos nie umiala uzasadnic swego zdania. Za to dziewczynka z fruwajacymi warkoczykami niczym sie nie przejmowala, a juz najmniej instrukcja z jakichs odleglych planet.

Tego dnia, we wczesnych godzinach rannych der Heer, Kitz i Honicutt skrzykneli zebranie w ambasadzie amerykanskiej, by przygotowac sie na przyjazd — juz za pare godzin — Sekretarza Stanu. Na to poufne spotkanie wybrano w ambasadzie Czarny Pokoj — sale elektromagnetycznie calkowicie odizolowana od swiata, w ktorej jakoby nawet najnowoczesniejszy podsluch byl niemozliwy. Tak przynajmniej twierdzono, choc Ellie watpila, czy juz nie istnieje jakies kolejne urzadzenie, wobec ktorego nawet tak skomplikowane srodki ostroznosci traca racje bytu. Spedziwszy cale popoludnie na spacerze z Devi, wrocila do hotelu, gdzie czekala na nia wiadomosc o spotkaniu. Probowala dodzwonic sie do der Heera, ale zglosil sie tylko Kitz. Ellie wyrazila zdziwienie trybem scisle tajnym w sprawie, ktora — jak sie wyrazila — z samej swej zasady winna byc publiczna, na co Kitz odparl, ze po pierwsze, nie wszystkie dane zostaly ujawnione przez pozostale kraje, po drugie, ze jest to spotkanie o charakterze rady majacej zabezpieczyc interesy Stanow Zjednoczonych w trudnych negocjacjach, ktore ich jeszcze czekaja, a po trzecie — zaapelowal do jej patriotyzmu i do praktycznych korzysci, ktore moze osiagnac. Na koniec nie omieszkal przypomniec jej o Regule Haddena:

— Wetknelas ja, o ile wiem, do sejfu i lezy tam wciaz nie przeczytana. Radze ci, zebys sie z nia dobrze zapoznala.

Znow bezskutecznie probowala osiagnac der Heera. „Prosze, prosze, masz babo za swoje. Wpierw facet kreci sie po calym Argusie jak zly szelag, potem z betami wprowadza ci sie do mieszkania, bo juz jestes pewna, ze kochasz tego drania, a minute pozniej nawet nie mozesz dostac go do telefonu…”. W koncu postanowila, ze trudno, pojdzie na spotkanie, chocby to mialo znaczyc, ze beda z Kitzem siedziec na przeciw siebie i gapic sie sobie w oczy.

Kitz entuzjastycznie poparl budowe Maszyny, Drumlin ostroznie przychylil sie ku temu, der Heer i Honicutt przynajmniej dyplomatycznie milczeli, zas biedny Valerian skrecal sie z braku wlasnego zdania. Wkrotce dwaj pierwsi zaczeli roztrzasac lokalizacje przyszlej budowy: jak slusznie zauwazyl Xi, koszt spedycji na druga strone Ksiezyca, by tam zbudowac osrodek konstrukcyjny, czy chocby sama linie montazowa, wykluczal wstepnie cale przedsiewziecie.

— Gdy zastosowac hamowanie aerodynamiczne, to spedycja w przeliczeniu na kilogram carga wypadlaby taniej na Phobos i Deimos niz na druga strone Ksiezyca — podsunal Bobby Bui.

— A czym do diabla jest Fobosidejmos? — chcial wiedziec Kitz.

— To satelity Marsa. Mowilem o hamowaniu aerodynamicznym w atmosferze marsjanskiej.

— Jak dlugo leci sie na Phobosa? Lub na Deimosa? — spytal Drumlin, nie przerywajac mieszania kawy.

— Moze rok. Ale gdyby stworzyc miedzyplanetarna linie przesylowa i dobrze rozmiescic zespol statkow transferowych…

— Rok? — prychnal Drumlin. — Porownujac z trzema dniami na Ksiezyc? Drogi Bui, przestan nam macic w glowach.

— Ja tylko sugerowalem… — bronil sie Bui. — Pan wie, po prostu temat do dyskusji.

Der Heer zdawal sie niecierpliwy i rozkojarzony. Widac bylo wielkie cisnienie spraw, pod ktorym zyl ostatnimi dniami — na przemian unikal jej wzroku albo patrzyl, jakby proszaco. Uznala to za przychylny omen.

Tymczasem Drumlin mowil:

— Jesli tak sie martwicie, ze to jest Maszyna Zaglady, pomyslcie chwile o energetycznym zapleczu. Gdyby nastapic mial jakis potworny wybuch, skad maszyna ma wziac na to energie? Dopoki w instrukcji nie ma slowa o jakimis reaktorze produkujacym gigawaty energii nuklearnej, twierdze, ze nie musimy sie przejmowac Sadem Ostatecznym.

— Moi kochani — Ellie zwrocila sie zarazem do Kitza i Drumlina, ktorzy siedzieli obok siebie oddzieleni talerzykiem z biszkoptami. — Czy moglibyscie wyjawic powody, dla ktorych tak wam sie spieszy do budowy?

Zanim Kitz odpowiedzial, zerknal bystro na Honicutta i der Heera.

— To posiedzenie jest tajne — zaczal — i wierzymy, ze niczym, co tu jest omawiane, nie podzielisz sie ze swymi radzieckimi przyjaciolmi. Chodzi o to, ze choc nie wiemy, co ta maszyna ma zrobic, to z analiz Drumlina wynika, iz opisano tam jakies nowe technologie. Moze w ogole nowe galezie przemyslu? Budowa Maszyny wiaze sie wiec z wielkim ekonomicznym postepem, tak sadze. Wiele nowego sie dowiemy, i to ma takze znaczenie militarne. Podobny punkt widzenia podzielaja tez Rosjanie, dlatego tak nas sie trzymaja. Otwiera sie cala nieznana dziedzina technologii, ktora oni tez chcieliby kontrolowac, zwlaszcza ze sa w powaznych klopotach gospodarczych. Poza tym moze w instrukcji znajdzie sie opis jakiejs nadzwyczajnej broni? Albo czegos, co da sie dobrze sprzedac? Oni nie sa pewni, zauwaz, ze Baruda ciagle ostrzegal przed kosztami. Gdyby teraz spalic tasmy, zniszczyc radioteleskopy, to przynajmniej tyle by osiagneli, ze ich przewaga wojskowa nie uleglaby zachwianiu. Dlatego tak slodziutko nawoluja do umiarkowania. I sobie z ludzmi pogrywaja — zasmial sie szeroko.

Pod wzgledem temperamentu Kitz nalezy do stworow kompletnie bezkrwistych — pomyslala — ale trudno posadzic go, ze jest glupi. Kiedy jest zimny i wyrachowany, odpycha ludzi od siebie. Dlatego naklada czasem kostium wielkomiejskiego przyjemniaczka, ale to jest — zdefiniowala swym naukowym slownikiem — cieniutka okladzina jednoczasteczkowa.

— Pozwol, ze teraz ja tobie zadam pytanie — ciagnal Kitz. — Zwrocilas zapewne uwage, ze Baruda napomknal o niepelnym ujawnianiu informacji. Czy rzeczywiscie brakuje nam jakichs danych?

— Niewielkiej czesci poczatkowej — odparla — tego, co nadawano w pierwszych tygodniach. Troche pozniej zdarzyly sie tez luki w linii chinskiego odbioru. I jest nadal pewna ilosc danych, ktore kazda ze stron przechowuje dla siebie. Mimo to nie mowilabym o jakims problemie zatrzymywania danych, zwlaszcza ze uzupelnimy wszystko, jezeli Wiadomosc zacznie sie powtarzac.

— Jezeli… — zakrakal Drumlin. Ale w tej chwili wtracil sie der Heer, wzywajac zebranych do sformulowania programu ewentualnosci zdarzen: co zrobic, gdy pojawi sie elementarz, i ktore przedsiebiorstwa amerykanskie, niemieckie i japonskie odpowiednio wczesnie przygotowac do takiej wielkiej inwestycji; jakim kluczem posluzyc sie w doborze inzynierow i profesorow, ktorzy uczestniczyliby w budowie; nastepnie — jak zdobyc przychylnosc Kongresu oraz amerykanskiej opinii publicznej. Raz jeszcze podkreslil, ze jest to tylko program ewentualnosci i nie zamyka go zadna ostateczna decyzja — na koniec dodal, ze wcale nie uwaza sowieckiego Konia Trojanskiego za taka zupelna bzdure. W tym miejscu Kitz poprosil o glos, by podniesc sprawe „zalogi”.

— Zapraszaja ludzi, zeby siedli sobie w pieciu tapicerskich fotelach — powiedzial — wiec zaraz pojawia sie pytanie: jakich ludzi. Jak mamy zdecydowac? Raczej bedzie musiala to byc obsada miedzynarodowa, wiec ilu damy Amerykanow? Ilu Rosjan? Moze jeszcze innych? Nie wiemy, co przytrafi sie tym pieciu, gdy juz zasiada w fotelach, ale na pewno pragniemy, aby zasiedli najlepsi.

Pieciorgu, nie pieciu… — pomyslala Ellie, ale nie podjela wyzwania. Wiec Kitz mowil dalej:

— Przejdzmy do zasadniczego pytania: kto za co placi i ile, kto co buduje i kto sprawuje generalny nadzor. Mysle, ze mozemy potargowac sie w tej sprawie, za zgode na zwiekszenie liczby Amerykanow w zalodze.

— Ale z pewnoscia nalegamy na dobor najlepszych ludzi? — der Heer pragnal potwierdzenia sprawy na pozor oczywistej.

— To jasne — rzekl Kitz — pod warunkiem, ze ustalimy, co rozumiemy pod slowem „najlepsi”? Naukowcy? Ludzie z wywiadu wojskowego? Fizycznie sprawni? Odporni? Patrioci? (przepraszam, jesli uzylem brzydkiego slowa). Jest tez — podniosl wzrok znad biszkopta, ktory smarowal maslem, wprost na Ellie — problem plci. Czy wysylamy samych panow? Bo jesli wyslemy reprezentacje mieszana, zawsze ktorejs plci bedzie wiecej. Miejsc jest piec, nieparzysta liczba. Czy nie pojawia sie wtedy problemy wsrod zalogi? Im bardziej zaglebimy sie w zagadnieniu, tym wiecej pojawia sie spraw wymagajacych delikatnych negocjacji.

Вы читаете Kontakt
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату