pierwszy miano tu sprzedawac zalegalizowane przed tygodniem amerykanskie papierosy z marihuana. Zgodnie z obowiazujacym we Francji prawem, mogl je teraz palic kazdy, kto ukonczyl osiemnascie lat — przeto wiekszosc oczekujacych byla w srednim wieku, zas niektorzy wygladali na naturalizowanych Algierczykow lub Marokanczykow. Wlasnie w USA — w Oregonie i Kalifornii — uprawiano na eksport szczegolnie mocna odmiane konopi indyjskich. Ten poszukiwany przez paryzan gatunek tym rowniez roznil sie od innych, ze hodowany byl w promieniach ultrafioletowych, ktore rozkladaly szkodliwe cannabinoidy do izomerow jeden-delta — zaleta, dla ktorej otrzymal nazwe „Pocalunek Slonca”. Wysoka na metr i szeroka na pol plastikowa makieta opakowania nosila dodatkowo francuski slogan: „To wina, ktorej ci nie policza przy wejsciu do Raju”.

Wystawy sklepowe po obu stronach bulwaru krzyczaly od kolorow. U ulicznego sprzedawcy kasztanow kupily sobie po torebce i uzywaly do woli, wprost rozplywajac sie nad ich smakiem i zapachem. Ilekroc wzrok Ellie zatrzymal sie na reklamowym skrocie BNP (Banque Nationale de Paris), z jakiegos powodu czytala go cyrylica „bir” — jakby to byla rosyjska wersja „piwa”. To przestawienie liter wpierw ja bawilo i zaczynala miec zludzenie, ze rzeczywiscie reklamy nawoluja, by wstapila na kufel ROSYJSKIEGO PIWA — ale po chwili z coraz wiekszym trudem mogla odwrocic program cyrylicy wryty w czesc jej kory i cofnac sie do wlasciwego znaczenia w lacinskim alfabecie. Dotarly do Obelisku — starozytnego symbolu wojen, ktory tu sprowadzono, by stal sie nowozytnym symbolem wojen. Postanowily spacerowac dalej.

Der Heer skreslil randke — przynajmniej tak mozna by rzec — zadzwonil dzis z samego rana stokrotnie ja przepraszajac, choc w jego glosie nie wyczula zmartwienia. Za wiele polityki wdarlo sie w posiedzenia plenarne. Jutro ma przyleciec Sekretarz Stanu — przerywa pobyt na Kubie. Zas on sam ma pelne rece roboty i wierzy, ze Ellie to rozumie. Rozumiala. I nienawidzila siebie za to, ze z nim spala. Predko umowila sie z Devi Sukhavati, byle nie byc po poludniu samej.

— Jednym z sanskryckich slow dla „zwyciezcy” jest abhijit, tak w starozytnych Indiach nazywano Vege. Wierzono, ze dzieki wplywowi Vegi hinduskim bozkom, czy herosom hinduskiej kultury, jak zwal tak zwal, udalo sie zwyciezyc asurow, czyli bogow zla. Sluchasz mnie, Ellie?… Popatrz, to ciekawe, w Persji tez wystepuja asurowie, ale jako bogowie dobra. Wspolny dla obu tych zasymilowanych religii jest najwyzszy bog-Slonce, Ahura-Mazda. W zoroastryzmie, na przyklad, albo w kulcie Mitry. Ahura czy Asura, wszystko jedno. Wiesz, ze zoroastrysci istnieja do dzis? A kult Mitry byl niezlym orzechem do zgryzienia dla chrzescijan? Ci hinduscy bozkowie, o ktorych mowilam, to w wiekszosci kobiety. Nazywaly sie Dewi, stad moje imie. W Indiach Dewi sa boginkami zla. Jest paru uczonych, ktorzy twierdza, ze wlasnie stad sie wzielo angielskie slowo „devil”. Trzeba przyznac, ze oba sa prawie symetryczne. To wszystko musi byc jakims odleglym echem inwazji Ariow na kraj moich przodkow, Drawidow, ktorzy zostali zepchnieci na poludnie… Popatrz, zaleznie od tego, czy mieszka sie po wschodniej, czy po zachodniej stronie Gor Sulejmanskich, Vega moze sluzyc albo Bogu, albo Szatanowi.

Te mila, doprawdy, opowiesc Devi zafundowala Ellie zapewne pod wplywem krazacych opowiesci o jej kalifornijskich tarapatach z religia. Wdziecznosc Ellie nie miala granic — choc dzieki Devi skadinad, uswiadomila sobie, ze wtedy nie wspomniala nawet Jossowi o maszynie. Teraz roztrabia to media… Wlasciwie moglaby predko zadzwonic do niego z wiadomoscia o nowych rewelacjach, jakie wynikly na Zjezdzie — ale mowiono, ze Joss z nikim sie nie zadaje… Po tamtej dyspucie w Modesto nie zlozyl zadnego publicznego oswiadczenia, za to Rankin na konferencji prasowej wypowiedzial sie, iz mimo „pewnych niebezpieczenstw”, zasadniczo „nic nie ma przeciw” kompletowaniu pelnej Wiadomosci przez uczonych. Rozszyfrowanie jej to co innego — w tej sprawie winno sie przeprowadzic sondaz opinii publicznej, a juz na pewno „srodowisk, ktorym powierzono zabezpieczenie wartosci duchowych i moralnych”.

Weszly do Ogrodow Tuileryjskich, gdzie jesien wprost szalala wszelkimi kolorami lisci. Drobni, starsi mezczyzni — wygladajacy na przybyszow z poludniowo-wschodniej Azji — zawziecie o czyms rozprawiali. Sprzedawca kolorowych balonow ozdobil nimi czarne, kute w zelazie ogrodzenie. Posrodku fontanny, u stop marmurowej Amfitryty scigaly sie malenkie motorowki otoczone gromadka rozkrzyczanych dzieci, ktore umilkly zdziwione, gdy wielki sum wystawil leb nad wode i przewrocil motorowke zwyciezcy. Slonce chylilo sie ku zachodowi, nagly dreszcz chlodu wstrzasnal Ellie.

Zblizyly sie ku Oranzerii, w ktorej pawilonie akurat otwierano wystawe „Marsjanskie Impresje”, jak glosil plakat. Dwa amerykansko-francusko-radzieckie roboty wedrujac po powierzchni Marsa, wykonaly sensacyjna serie barwnych fotografii, ktore przeroslszy cel naukowy, staly sie dzielami sztuki porownywalnymi jedynie z widokami Ukladu Slonecznego z 1980 roku, wykonanymi przez „Voyagera”. Na plakacie widniala fotografia rozleglej Elysium Plateau z wyraznie trojboczna, dosc skorodowana piramida na pierwszym planie i poszarpanym kraterem u jej stop. Wzniosly ja — twierdzili geolodzy — miliony lat marsjanskich burz piaskowych wzniecanych wiatrem o nieslychanej predkosci. Drugi robot, ktory mial zbadac Cydonie po drugiej stronie Marsa, ugrzazl z tego powodu w wedrujacej wydmie i jego rozpaczliwe wolania o pomoc jak dotad nie doczekaly sie reakcji ze strony opiekunow w Pasadenie.

Wyglad Sukhavati troche denerwowal Ellie: wielkie, ciemne oczy, sylwetka prosta jak trzcina i to kolejne, olsniewajace sari. Gdzie mnie do jej wdzieku — smetnie pomyslala. Zazwyczaj nie miala problemu z prowadzeniem rozmowy, gdy jednoczesnie mysli jej blakaly sie wokol innych spraw — dzis jednak w ogole nie mogla skupic uwagi na zadnym pojedynczym temacie. Wymieniajac z Devi komentarze na temat stronnictw popierajacych budowe Maszyny lub nie, myslala, na przyklad, o boginkach Dewi i o inwazji Ariow na Indie 3500 lat temu. O wojnie miedzy dwoma ludami, z ktorych kazdy oglosil sie zwyciezca, choc w innym i przesadzonym historycznym znaczeniu — bo cala historia sprowadzila sie w sumie do wojny bogow, gdzie „nasza” strona, oczywiscie, jest „dobra”, a „druga”, ma sie rozumiec, „zla”. Wywolala w pamieci wizerunek diabla Zachodu: z glowa kozla, ogonem i rozszczepionymi raciczkami, ktory zrodzil sie z jakiegos starozytnego, hinduskiego przodka majacego glowe slonia i — jesli dobrze pamietala — malowanego na niebiesko.

— Kon Trojanski Barudy — niespodziewanie uslyszala swoj glos — to wcale nie taki glupi pomysl. Ale musimy sie zgodzic z tym, co powiedzial Xi: nie mamy juz odwrotu. Gdy im sie tylko zachce, moga tu sobie przyleciec za dwadziescia-iles-tam lat…

Doszly do monumentalnego luku w imperialnym stylu rzymskim, ktory wienczyla bohaterska, doprawdy, apoteoza Napoleona w rydwanie. Z dystansu, z pozaziemskiej perspektywy, to musi sie wydawac okropnie nadete… Siadly na pobliskiej lawce, ich dlugie cienie siegnely do rabatow obsadzonych kwiatami w kolorach Republiki Francuskiej. Ellie miala wielka ochote wygadac komus swe sercowe klopoty, ale — niestety — mialy one tlo zbyt polityczne, no i poza tym nie znala blizej Devi.

Za to zaproponowala, by ta opowiedziala jej cos o sobie — na co Sukhavati przystala z wielka ochota.

Urodzila sie w poludniowym stanie Tamil Nadu w niezamoznej, braminskiej rodzinie o typie wybitnie matriarchalnym. Matriarchat zreszta obowiazuje do dzis na calym poludniu Indii. Dyplom zrobila na Uniwersytecie Hinduskim w Benares, po czym wyjechala na dalsze studia medyczne do Anglii. Tam nieprzytomnie zakochala sie w koledze ze studiow, Surindarze Ghoshu, ktory na domiar zlego byl harijan, „niedotykalny”, to znaczy pochodzil z kasty tak pogardzanej, ze nawet patrzec na niego byloby dla prawdziwego Bramina hanbiace. Jego rodzina prowadzila wiec zycie nocne, jak nietoperze lub sowy. Natomiast od swej rodziny Devi otrzymala ostrzezenie, ze w razie malzenstwa zostanie wydziedziczona, zas ojciec oswiadczyl, ze sie jej wyrzeknie. Bedzie nosil po niej zalobe, tak jakby umarla. I co? I wyszla za Ghosha. „Za bardzo sie kochalismy”, powiedziala, „jaki moglam miec wybor?”. Lecz Ghosh po roku juz nie zyl — zmarl na ogolne zakazenie po sekcji, ktora przeprowadzil bez rekawiczek. Ta smierc jednak, miast ja przywrocic na lono rodziny, umocnila decyzje pozostania w Anglii i dokonczenia angielskiego dyplomu. Odkryla w sobie pasje do biologii molekularnej, z ktorej bez trudu uczynila swoj glowny przedmiot na ostatnich latach studiow. Okazalo sie, ze w tej trudnej, wymagajacej zmudnej dlubaniny dziedzinie wykazuje nadzwyczajny talent — badania kwasow nukleinowych predko doprowadzily ja do prac nad poczatkami zycia, a te z kolei — do rozwazan nad jego istnieniem poza Ziemia.

— Mozna by powiedziec, ze moja kariera naukowa to ciag luznych zdarzen: z jednych wpadalam w nastepne…

Ostatnio pracowala nad charakterystyka substancji organicznych na Marsie, ktore w kilku miejscach planety pobieraly dla niej te same roboty, ktorych niezwykle zdjecia ogladaly dzis na plakacie. Devi nie wyszla drugi raz za maz, choc — jak napomknela — nie brakuje takich, ktorzy chodza za nia.

Idac spacerem przed siebie zaszly do Luwru, na Dziedziniec Napoleona, posrodku ktorego ujrzaly nowo wzniesione, piramidopodobne wejscie (budzace w paryzanach chyba dosc kontrowersyjne uczucia), zas pod scianami, w niszach — figury wielkich przedstawicieli kultury francuskiej. U stop kazdego z tych wybitnych mezow — bo wybitnych niewiast raczej nie dojrzala — wykuto ich imiona. Niektore z liter wiatr i deszcz zdazyly skorodowac, a moze jakis niezadowolony przechodzien przylozyl do tego swoja reke, dosc ze w wielu przypadkach

Вы читаете Kontakt
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату