Na koniec dyrektor muzeum zaprowadzil ich do jadalni, gdzie wczesniej wisial Umierajacy dandys. Pokoj ciagle byl odgrodzony tasmami, musieli wiec zatrzymac sie przy wejsciu. Jadalnia miala jasnozielone sciany, imponujacy krysztalowy zyrandol i lekkie meble w stylu rokoko pochodzace z osiemnastego wieku. Jedna z dluzszych scian swiecila pustka. Rama po Umierajacym dandysie zostala zdjeta do badania technicznego.

– Tak – westchnal Per-Erik Sommer. – To tu wisial obraz.

– Obraz jest bardzo duzy, prawda?

– Zgadza sie, ma prawie dwa metry szerokosci i poltora metra dlugosci.

– Zlodziej musial wiec na czyms stanac, zeby wyciac go z ramy, nieprawdaz?

– Oczywiscie. Znalezlismy w pomieszczeniu leciutka drabinke aluminiowa. Zlodziej zostawil ja na miejscu zbrodni.

– A rzezba, gdzie ja znalezliscie?

– Na srodku tego malego stolika.

– Gdzie sie ona teraz znajduje?

– Skonfiskowala ja policja.

Karin wpatrywala sie w pusta sciane i stojacy przed nia stol. Elementy ukladaly sie w trojkat: Egon Wallin – Muramaris – Umierajacy dandys. Obecnie wydawalo sie niemozliwe znalezc miedzy tymi trzema punktami jakies powiazanie. Przez kradziez rzezby z galerii Wallina i umieszczenie jej w muzeum zlodziej najwidoczniej chcial cos powiedziec. Czy to ta sama osoba ukradla obraz i zamordowala Egona Wallina?

W tym momencie wydawalo sie to bardzo prawdopodobne.

Kradziez w Waldemarsudde byla w rzeczy samej najwazniejsza informacja poniedzialkowych wieczornych wiadomosci wszystkich stacji i Johan dostal duza pochwale na porannym spotkaniu nastepnego dnia. To Wiadomosci Regionalne jako pierwsze zdobyly informacje o tym, w jaki sposob sprawca dostal sie do muzeum i dowiedzialy sie, ze uciekl na lyzwach, choc rowniez pozostale redakcje wiadomosci Telewizji Szwedzkiej uzyly czesci materialu przygotowanego przez Johana w swoich wydaniach. Wlasciwie bylo przyjete, ze reporter po powrocie do redakcji pozwalal wszystkim, ktorzy tego chcieli, na wykorzystanie zdobytego przez siebie materialu. W ten sposob kazdy reporter mial do dyspozycji wszystkie przeprowadzone wywiady i nagrane sekwencje. Ale Johan zaczal sie temu sprzeciwiac. Nie chcial ryzykowac, ze nie zdazy przygotowac wlasnego reportazu, bo bedzie musial caly czas obdzielac wszystkich swoimi materialami i informacjami. Uwazal rowniez, ze bylo to niesprawiedliwe, ze on i operator kamery, ktorzy zadali sobie wiele trudu, by zdobyc unikatowe obrazy albo wywiady, mieli rozdzielac swoj material, jak rozdaje sie malym dzieciom slodycze, zeby potem zobaczyc strzepy swojej pracy w roznych wydaniach. Nie bylo to przyjemne ani dla niego, ani dla operatora i klocilo sie z ich duma zawodowa. Zaczal protestowac, co z kolei wywolalo gwaltowne reakcje wsrod szefostwa i innych reporterow. Na pewno nie byla to dobra strategia, zeby starac sie o podwyzke lub wspiac sie po szczeblach kariery. Za to Johan wmawial sobie, ze latwiej mu bedzie dostac posade na Gotlandii, jesli kiedys takowa zostalaby stworzona. Redakcja sztokholmska pozbylaby sie w ten sposob uciazliwego reportera.

Mimo iz byl w Sztokholmie, nie mogl przestac myslec o tym, co sie dzialo w sledztwie w sprawie morderstwa na Gotlandii. Gdy poranne spotkanie juz sie zakonczylo, spedzil wiele godzin na probach zdobycia nowych informacji. Przez caly ranek dzwonil do Knutasa i do Karin, ale nie mogl sie z nimi skontaktowac. Pia Lilja miala grype i lezala w lozku, nie bylo wiec z niej zadnego pozytku. W koncu musial zadowolic sie Larsem Norrbym. Spytal, czy w sledztwie wydarzylo sie cos nowego.

– No coz, nie moge za bardzo o tym mowic.

– Ale cos moze pan mi przeciez powiedziec? Musimy utrzymywac te historie przy zyciu, dla was tez jest to korzystne. Moze ktos ma jakies wazne informacje i w koncu zglosi sie z nimi na policje.

– Niech pan nie probuje ze mna zadnych sztuczek, zbyt dlugo siedze w tej pracy.

Johan slyszal, ze Norrby sie usmiechal. Policjanci z Visby ciagle byli do niego przychylnie nastawieni po dramacie z ubieglego roku, postanowil wiec nie dawac za wygrana. Po tym jak sprobowal w rozny sposob naciskac rzecznika prasowego, udalo mu sie w koncu cos z niego wydusic. Gdy Johan spytal, czy Karin wyjechala, poniewaz bylo niemozliwe sie z nia skontaktowac, Norrby powiedzial, ze pojechala do Sztokholmu.

– Dlaczego? – spytal Johan.

– Jak to dlaczego, chodzi oczywiscie o te kradziez.

Johan nic nie rozumial i nie wiedzial, co ma odpowiedziec.

– Kradziez? – spytal tylko glupio.

– No przeciez, kradziez w Waldemarsudde. Badamy, jaki ma to zwiazek z morderstwem Egona Wallina.

Johan wytezyl uwage. Co u licha powiedzial policjant po drugiej stronie? Odczekal kilka sekund, majac nadzieje, ze Norrby wydusi z siebie cos wiecej.

Cisza zrobila sie najwyrazniej krepujaca, poniewaz Norrby odezwal sie pierwszy.

– No dobrze, tylko niech to zostanie miedzy nami: Rzezba, ktora zostawiono na miejscu kradziezy, to ta sama, ktora zniknela z galerii Egona Wallina.

Johan, ktory nie mial pojecia, ze z galerii zniknela jakas rzezba, udal tylko, ze jest zorientowany w temacie.

– Aha, tamta rzezba. Hmm. Dziekuje za informacje. Do uslyszenia.

Max Grenfors, jak zwykle z telefonem przy uchu, kolysal sie na krzesle przy swoim biurku zwanym z angielska desk, centralnym punkcie redakcji. Obok siedziala moderator programu ze wzrokiem przykutym do ekranu komputera, miala na uszach sluchawki i ogladala jedno z wejsc. Najlepiej bylo nie przeszkadzac. Producent wydania byl zajety szukaniem zdjec do reportazu o przemocy wobec kobiet, do ktorego zawsze trudno bylo dobrac odpowiednie obrazy, ze wzgledu na bardzo delikatny temat. Istnialo wiec ryzyko, ze beda uzywac ciagle tych samych, stereotypowych zdjec.

Wszyscy reporterzy zajeci byli redagowaniem, widac bylo, ze do wydania pozostalo tylko kilka godzin. Wowczas puls redakcji przyspieszal.

Johan czul, ze zaraz peknie, jesli nie podzieli sie z kims niewiarygodnymi informacjami, ktore udalo mu sie zdobyc. Popukal Grenforsa w ramie i gestami pokazal mu, ze ma cos waznego do powiedzenia. Przynajmniej raz redaktor od razu pojal powage sytuacji i zakonczyl rozmowe. Przeczesal reka wlosy i westchnal.

– Niektorzy reporterzy potrzebuja pomocy we wszystkim. To nieslychane! Niedlugo trzeba bedzie przeprowadzac tez za nich wywiady!

Johan, ktory wiedzial, jak wiele Grenfors mial do powiedzenia o kazdym kawalku, nie wzial zbyt powaznie jego skarg.

– Sluchaj tego – powiedzial, przysuwajac sobie krzeslo, na ktorym usiadl obok Grenforsa. – Kradziez w Waldemarsudde nie jest zwykla kradzieza dziela sztuki.

– Ach nie?

We wzroku Grenforsa pojawil sie blysk zainteresowania.

– Nie. Zlodziej nie tylko ukradl obraz, ale cos rowniez zostawil.

– Co to bylo?

– Przed pusta rama po obrazie ustawil rzezbe.

– Tak?

– I nie jakakolwiek rzezbe. Jest to ta sama figurka, ktora skradziono podczas wernisazu u Egona Wallina, w tym samym dniu, w ktorym zostal zamordowany.

– Ale co to ma oznaczac? Ze ta sama osoba, ktora ukradla obraz, zamordowala Egona Wallina?

– Bardzo mozliwe – powiedzial Johan.

– Czy te informacje sa pewne?

Вы читаете Umierajacy Dandys
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату