– Zdobylem je bezposrednio od policji.

Grenfors zdjal okulary, ktore zaczal nosic od pewnego czasu. Oczywiscie najmodniejszej marki.

– Wiec istnieje powiazanie miedzy kradzieza a morderstwem. Tylko jakie, u licha?

Spojrzal szybko na zegarek.

– Do diabla, to musimy miec. Musisz z miejsca sklecic o tym kilka zdan.

Wiadomosc o tym, ze zuchwala kradziez w Waldemarsudde i morderstwo Egona Wallina byly ze soba powiazane i ze do tego sprawca chcial zwrocic na to uwage policji, byla najwazniejsza informacja wszystkich wydan wiadomosci we wtorek wieczorem.

Johan cieszyl sie nie tylko z tego, ze drugi dzien z kolei byl autorem najwazniejszej wiadomosci. Zanim poszedl do domu, dostal polecenie udania sie nastepnego dnia pierwszym lotem do Visby.

Karin spojrzala na swojego szefa siedzacego po drugiej stronie stolu i wymowila slowa, ktorych nigdy nie chcialby slyszec.

– Odchodze, Anders.

Zakrecilo mu sie w glowie. Nie chcial przyjac do wiadomosci tresci uslyszanych slow, odbijaly sie one tylko echem w jego glowie.

Knutas pomalu opuscil widelec, na ktory nadzial porzadny kawalek gotowanego dorsza w sosie jajecznym.

– Co ty mowisz? Zartujesz, prawda?

Spojrzal na zegarek, tak jakby chcial zarejestrowac moment, w ktorym jego najblizsza wspolpracowniczka powiedziala mu, ze chce go opuscic.

Karin spojrzala wspolczujaco na Knutasa.

– Nie, Anders, to prawda. Zaproponowano mi prace w Sztokholmie. W Centralnym Biurze Sledczym.

– Co?

Pelen widelec w dalszym ciagu wisial w powietrzu, miedzy ustami a talerzem. Tak jakby ramie mu zesztywnialo, zostalo sparalizowane okrutnymi slowami wypowiedzianymi przez Karin. Spuscila wzrok i mowiac, dlubala w jedzeniu. Nagle Knutas stwierdzil, ze cala stolowka smierdziala sosem jajecznym. Zrobilo mu sie niedobrze.

– Szef Kihlgarda z Centralnego Biura Sledczego zaproponowal mi prace. Bylabym w tej samej grupie co Martin. Jest to dla mnie wyzwanie, Anders, musisz to zrozumiec. Nic mnie tu nie trzyma.

Knutas patrzyl na nia zbaranialy. Jej slowa dzwieczaly mu w uszach, znowu ten Martin Kihlgard. To on oczywiscie stal za ta propozycja. Tak naprawde Knutas zawsze podejrzliwie patrzyl na jego jowialny sposob bycia. Pod niewinna powierzchownoscia skrywal sie waz, obslizgly i niegodny zaufania.

Od samego poczatku miedzy Kihlgardem i Karin istniala jakas wyjatkowa sympatia i bardzo mu to przeszkadzalo, nawet jesli nigdy nie przyznalby tego glosno.

– A co z nami? Karin westchnela.

– Drogi Andersie, nie jestesmy przeciez para. Dobrze nam sie razem pracuje, ale chcialabym sprobowac czegos nowego. Poza tym mam dosc obrastania mchem na tej wyspie. Pewnie, moja praca bardzo mi sie podoba, dobrze mi sie pracuje z toba i innymi, ale tak poza tym w moim zyciu nic sie nie dzieje. Niedlugo skoncze czterdziesci lat, chcialabym sie rozwinac w sferze zawodowej i prywatnej.

Na szyi Karin wystapily czerwone plamy, znak, ze byla zdenerwowana albo nie czula sie dobrze w danej sytuacji.

Zrobilo sie cicho. Knutas nie wiedzial, co ma powiedziec. Z opuszczonymi rekoma patrzyl na te mala, ciemnooka osobe, siedzaca naprzeciw niego. Karin westchnela i wstala.

– W kazdym razie tak wygladaja sprawy. Podjelam juz decyzje.

– Ale…

Nie zdazyl powiedziec nic wiecej. Karin wziela swoja tacke i odeszla.

Zostal przy stole sam. Gapil sie za okno na szary parking spowity lekka mgielka. Ze zloscia poczul, jak do oczu naplywaja mu lzy. Szybko rozejrzal sie dookola. W stolowce siedzialo wielu jego kolegow, ktorzy jedli obiad, rozmawiali i smiali sie.

Nie wiedzial, jak sobie poradzi w pracy bez Karin. Byla ona jego wentylem. Nawet jesli moglo sie wydawac, ze ich relacja byla jednostronna, dawala mu ona tak wiele. Jednoczesnie doskonale ja rozumial. Bylo oczywiste, ze ona rowniez chciala miec szanse na rozwoj zawodowy, moze na spotkanie kogos i zalozenie rodziny. Tak jak wszyscy inni.

Przygnebiony poszedl z powrotem do swojego biura, zamknal drzwi, wyjal fajke z gornej szuflady biurka i zaczal ja nabijac, ale nie zadowolil sie ssaniem, jak to mial w zwyczaju, lecz stanal przy otwartym oknie i zapalil. Czy Karin mowila powaznie? Gdzie bedzie mieszkala? To prawda, ze dobrze dogadywala sie z Kihlgardem, ale jak na dluzsza mete wytrzyma z jego ciaglym jedzeniem? Pewnie, byl zabawny w malych dawkach, ale kazdego dnia?

Ledwo zdazyl dokonczyc mysl, a przyszlo mu do glowy inne straszne podejrzenie. A on sam, na ile byl zabawny? Pracowali razem i Knutas uwazal, ze mieli ze soba doskonaly kontakt, lubil Karin, jej zywiolowosc i temperament, ktory czasem niespodziewanie dochodzil do glosu. Karin ozywiala codziennosc, sprawiala, ze czul sie lepiej w pracy. Dzieki niej bardziej lubil siebie. Ale jesli by spojrzec na wszystko z drugiej strony. Jak ona go postrzegala?

Jego nieustanne narzekanie i wzdychanie z powodu ciec w policji. W mysli probowal ocenic swoje zachowanie. Co on tak naprawde dal Karin? Co od niego dostala? Prawdopodobnie nie za wiele.

Pozostawalo pytanie, czy mial jeszcze czas, zeby dzialac. Karin na razie nie zlozyla wypowiedzenia, moze chciala na poczatek wziac wolne, tak na probe. Miala tu przeciez rodzicow i przyjaciol, nie wiadomo, czy bedzie sie dobrze czula na kontynencie i w dodatku w duzym miescie. Knutasa ogarnial paralizujacy strach na sama mysl o pracy bez Karin, dzien po dniu.

Musi cos wymyslic. Cokolwiek.

W piatek poznym popoludniem Knutas dostal cos innego do przemyslenia. Policja ze Sztokholmu przeslala mu spis osob, ktore uchodzily za szczegolnie zainteresowane Nilsem Dardelem w Szwecji.

Przelecial wzrokiem liste, na poczatku wszystkie nazwiska wydawaly mu sie obce. Gdy jednak doszedl do polowy, zatrzymal sie gwaltownie. Litery wydawaly sie wyskakiwac z kartki, ukladaly sie w nazwisko, ktore napotkal juz wiele razy podczas sledztwa. Erik Mattson.

Knutas pomalu wypuscil powietrze przez nos. Jak to mozliwe, ze ten czlowiek znowu nagle sie pojawial?

Wstal i wyjrzal przez okno. Probowal sie uspokoic. Erik Mattson, rzeczoznawca domu aukcyjnego Bukowskis, ktory do tego odwiedzil wernisaz Egona Wallina w Visby. Wycenial skradzione obrazy znalezione w domu Egona Wallina i ani slowem nie wspomnial, ze byl w Visby w dniu morderstwa. Knutas przyznal sam przed soba, ze tak naprawde to zapomnial zadzwonic do Erika Mattsona, zeby zadac mu kilka pytan, gdyz w tym czasie wynikla sprawa kradziezy w Waldemarsudde.

Zanim dostal maila od sztokholmskiej policji, wybieral sie do domu. Chcial po drodze kupic dwie butelki dobrego wina i kwiaty dla Line. W ostatnim czasie za bardzo zaniedbal rodzine.

A teraz znow byl spozniony. Zadzwonil do domu. Line nie byla tak wyrozumiala jak zawsze. Nic dziwnego. Jej cierpliwosc tez miala swoje granice. Naszly go wyrzuty sumienia, ale stlumil je w sobie na moment. Musi skoncentrowac sie na Eriku Mattsonie. Wlasciwie to chcial od razu zadzwonic do domu aukcyjnego Bukowskis, ale sie powstrzymal. Jesli to Erik Mattson byl sprawca, albo jednym z nich, musial byc ostrozny. Czul przemozna potrzebe porozmawiania z Karin, wyszedl na korytarz. Drzwi do jej pokoju byly zamkniete. Zapukal delikatnie. Zadnej odpowiedzi. Odczekal chwile i ostroznie uchylil drzwi. Pusto. Poszla do domu, nie pozegnawszy sie z nim, stwierdzil zraniony. Nie przypominal sobie, zeby kiedykolwiek wczesniej tak zrobila. Z podkulonym ogonem wrocil do swojego biura. Musial cos zrobic, wybral wiec numer do Bukowskis, choc

Вы читаете Umierajacy Dandys
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату