Obsypala go pocalunkami, az zapomnial, o co sie sprzeczali.

Gdy Johan wszedl do redakcji w poniedzialek rano, od razu zauwazyl, ze cos bylo nie tak. Podniosl do gory reke, zeby zatrzymac Pie, ktora szla tuz za nim. Spotkali sie w wejsciu do budynku i razem poszli po kawe, ktora teraz opryskala Johana, gdy gwaltownie zatrzymal Pie.

– Co sie dzieje? – spytala zdziwiona.

– Poczekaj – wyszeptal. – Jest tu cos dziwnego.

Pomieszczenie redakcji bylo podluzne i na scianie w glebi pokoju zazwyczaj wisiala mapa Gotlandii i wyspy Faro. Teraz jej nie bylo. Na jej miejscu ktos umiescil zdjecie, ale w ciemnosci nie mogl dojrzec, co ono przedstawia. Jednak to nie bylo wszystko. Cos dziwnego stalo sie z komputerami. Wszystkie trzy byly wlaczone, choc Johan pamietal, ze przed wyjsciem z redakcji poprzedniego wieczoru wylaczyl wszystko. Powiedzial to szeptem Pii. Ostroznie postapil kilka krokow. Bylo cicho jak makiem zasial. Otworzyl drzwi do kabiny spikera, ale nikogo tam nie bylo.

– A tam – powiedziala Pia za jego plecami – moze ktos z radia byl tu w nocy, zeby pracowac.

– Ciii.

Johan znowu popchnal lekko Pie do przodu.

Gdy podszedl do sciany w glebi pomieszczenia na tyle blisko, ze mogl zobaczyc, co na niej wisialo, w pierwszym momencie nie chcial uwierzyc wlasnym oczom.

Zdjecie przedstawialo jego samego siedzacego w samochodzie przed domem Erika Mattsona. Fotografia byla ciemna, ale widac bylo, ze spogladal w gore, w strone jakiegos okna.

Pomalu usiadl na krzeslo, nie spuszczajac wzroku ze zdjecia.

– Co to jest?- uslyszal glos Pii za plecami.

Johan nie byl w stanie wydusic z siebie ani slowa.

Na spotkaniu grupy sledczej w poniedzialkowy poranek nie brakowalo nikogo. Ktos zaparzyl kawe i ustawil na stole kosz z buleczkami cynamonowymi z cukierni Siesta. Kihlgard pogwizdywal wesolo. Knutas domyslal sie, ze to on za tym stal. Kihlgard uwielbial „stwarzac mila atmosfere”, jak sam to nazywal.

Morderstwo Hugona Malmberga sprawilo, ze klotnia o mianowanie Karin na zastepce szefa zeszla na drugi plan, co bardzo cieszylo Knutasa.

Spotkanie zaczelo sie od sprawozdania Karin na temat przeszlosci Hugona Malmberga.

– Wiec kto jest tym oddanym do adopcji dzieckiem? – spytal Wittberg.

– Uwazam, ze warto sprawdzic kandydata, ktory sam nasuwa sie na mysl – powiedziala Karin. Ktos, kto byl zaproszony na wernisaz do Egona Wallina i znajdowal sie w Visby, gdy zamordowano Wallina, ktos kto szczegolnie interesuje sie Nilsem Dardelem i kto poza tym wynajmowal domek w Muramaris. Ma on okolo czterdziestu lat i podczas calego sledztwa pojawial sie tu i tam.

– Erik Mattson – wybuchnal Kihlgard. – Ten malomowny, ulozony mezczyzna, ktory wiele razy wypowiadal sie w telewizji w zwiazku z kradzieza obrazu w Waldemarsudde! Czy naprawde moglby byc morderca?

– Niemozliwe, jest na to o wiele za szczuply – zaprotestowal Wittberg. – Myslicie, ze udaloby mu sie podciagnac w bramie Egona Wallina i zaniesc Hugona Malmberga, swojego ojca, na cmentarz? Nigdy w zyciu.

– Z pewnoscia ktos mu pomagal, tyle tez potrafilam wydedukowac, ze nie zrobil tego sam.

Karin z niechecia spojrzala na Wittberga. Najwidoczniej klotnia nie byla zupelnie zapomniana.

– A jaki mialby motyw? Ze jego biologiczny ojciec go zawiodl?

Wittberg nie wygladal na przekonanego. Lars Norrby tez nie kazal dlugo na siebie czekac.

– A Egon Wallin? Dlaczego Erik Mattson mialby go zabic?

– Nie moge tez miec na wszystko odpowiedzi – powiedziala Karin ze zloscia.

– Wiec nie sprawdzilas, czy to Erik Mattson jest tym oddanym do adopcji synem?

Knutas popatrzyl na Karin, na ktorej twarzy odmalowalo sie zdziwienie.

– Niee – powiedziala przeciagle. Nie sprawdzilam.

– Moze nalezaloby to zrobic, zanim zaczniemy wyciagac tak daleko idace wnioski.

Nawet jesli uzyl dosc surowego tonu w stosunku do Karin, cierpial razem z nia, gdy zobaczyl zadowolone miny Wittberga i Norrby’ego.

Po poludniu Karin zapukala do drzwi Knutasa. Weszla do pokoju i usiadla z nosem na kwinte.

– Rozmawialam z przybranymi rodzicami Erika Mattsona, nazywaja sie Greta i Arne Mattson, mieszkaja w dzielnicy Djurholm. Nigdy nie powiedzieli Erikowi, ze jest adoptowany. Nie wie on wiec, ze Hugo Malmberg jest jego ojcem.

– Jakie sa ich stosunki?

– Nie istnieja. Zerwali z Erikiem wszelkie kontakty, gdy sie okazalo, ze bierze narkotyki i jest homoseksualista.

– Mattson jest homoseksualista? On tez? Wyglada na to, ze jest to nic przewodnia w tym sledztwie.

– To prawda.

– Ale jak to strasznie brzmi – zerwali z nim kontakty tylko dlatego? Nie jest to najlepszym wyrazem milosci rodzicielskiej.

– Nie, rzeczywiscie nie. Za to wydaje sie, ze maja dobry kontakt z byla zona Erika, Lydia, i z dziecmi, przynajmniej z dwojgiem z nich.

– Ile dzieci maja lat?

– Chlopaki, Karl i David, dwadziescia trzy i dwadziescia jeden, corka Emelie ma dziewietnascie.

– Z ktorym z nich nie maja dobrego kontaktu?

– Najwyrazniej z Davidem, najstarszym z rodzenstwa. Ojciec Erika, z ktorym rozmawialam i ktory tak poza tym wydal mi sie bardzo sympatyczny, powiedzial, ze David jest najwrazliwszy i najbardziej przezyl rozwod rodzicow. Rozbicie malzenstwa bylo spowodowane nalogiem Mattsona, ktory poza tym stracil prawo do wspolnej opieki nad dziecmi, poniewaz zaniedbywal je w te weekendy, kiedy byly u niego. Ale to nie poruszylo Davida. Wyglada na to, ze wzial calkowicie strone ojca.

Knutas przez dluzsza chwile patrzyl na Karin, nic nie mowiac. Potem zdecydowanym ruchem podniosl sluchawke telefonu, jakby nagle cos go olsnilo.

Wlascicielka Muramaris, Anita Thoren, po niecalym kwadransie od telefonu Knutasa byla juz na komendzie policji.

– Bardzo sie ciesze, ze mogla pani tak szybko przyjsc. Jak juz mowilem przez telefon, chcialbym, zeby przyjrzala sie pani kilku fotografiom.

– Oczywiscie.

Anita Thoren usiadla na kanapie dla odwiedzajacych w biurze Knutasa i dostala do reki zdjecia pieciu mezczyzn w wieku okolo dwudziestu pieciu lat. Knutas poprosil ja, zeby przyjrzala im sie dokladnie. Karin i Wittberg byli obecni w pokoju jako swiadkowie.

– To on – powiedziala. – To mezczyzna, ktory w lutym wynajmowal u nas domek.

Gdy Anita Thoren polozyla na stole fotografie, w pokoju zapanowala zupelna cisza. Zdjecie przedstawialo usmiechnietego mlodego czlowieka. Mial krotko obciete wlosy i zadbany wyglad, bylo widac, ze byl dobrze zbudowany, muskularny.

Вы читаете Umierajacy Dandys
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату
×