konwulsji, to jednak poszczegolne miesnie ciagle jeszcze drzaly.

Kiedy przybyl zespol pogotowia, Carol przedstawila sytuacje. Lekarz zbadal Cassi i zaczal wydawac polecenia.

– Prosze pobrac krew do analizy na zawartosc wapna, gazow krwi tetniczej i cukru – zwrocil sie do mlodszego kolegi. – A pan niech sprowadzi tutaj aparat EKG – polecil studentowi medycyny. – Co pani sadzi, panno Aronson, o jeszcze jednej ampulce glukozy dla chorej?

Tymczasem Lenora zajela sie uprzataniem pokoju; podniosla przede wszystkim przewrocony stolik i ustawila na nim aparat telefoniczny. Noga zepchnela odlamki szkla do kata. Wsunela na miejsce szuflade, ktora wypadla ze stolika; przy tej okazji spostrzegla kilka pustych ampulek po insulinie. Zaniepokojona podala je Carol, a ta z kolei przekazala je lekarzowi.

– Moj Boze – odezwal sie zaskoczony – czyzby z opatrunkami na oczach robila sobie zastrzyki insuliny?

– Oczywiscie ze nie – odparla Carol. – Miala insuline w kroplowce, a ponadto otrzymywala dodatkowe ilosci insuliny, stosownie do zawartosci cukru w moczu.

– Dlaczego wiec jeszcze sama robila sobie zastrzyki? – dopytywal sie lekarz.

– Nie mam pojecia – wyznala Carol. – Byc moze byla tak oszolomiona srodkami uspokajajacymi, ze zrobila sobie zastrzyki w sposob automatyczny. Naprawde nie wiem dlaczego.

– Czy byla w stanie zrobic je z opatrunkami na oczach?

– Oczywiscie ze tak. Prosze nie zapominac, ze robila je dwa razy dziennie w ciagu dwudziestu lat. Nie byla w stanie wymierzyc na slepo odpowiedniej dawki, ale na pewno mogla zrobic sobie zastrzyk. Oprocz tego istnieje jeszcze inna mozliwosc.

– Jaka?

– Byc moze zrobila to umyslnie. Dzienna pielegniarka przekazala nam, ze pacjentka znajduje sie w depresji, a jej maz stwierdzil, ze zachowuje sie dziwnie; sadze, ze pan wie, kim jest jej maz.

Lekarz skinal glowa twierdzaco. Nie lubil przypadkow, w ktorych moglo zachodzic podejrzenie popelnienia samobojstwa na tle choroby psychicznej.

Tymczasem Carol wreczyla mu strzykawke wypelniona glukoza. Lekarz natychmiast wstrzyknal jej zawartosc. Chora – podobnie jak poprzednio – odzyskiwala na chwile przytomnosc, by ja po kilku minutach znowu utracic.

– Kto jest jej lekarzem? – zapytal, odbierajac trzecia strzykawke z glukoza z rak pielegniarki.

– Okulista, doktor Obermeyer.

– Ktos powinien do niego zadzwonic – stwierdzil. – To nie jest przypadek na miare lekarza stazysty.

Telefon dzwonil bez przerwy juz od dluzszej chwili, gdy w koncu polprzytomny Thomas podniosl sluchawke. Przed snem przyjal dwie pastylki percodanu i teraz mial trudnosci z koncentracja.

– Nielatwo pana obudzic – zauwazyla z humorem telefonistka z centrali. – Doktor Obermeyer chce z panem rozmawiac. Prosil o natychmiastowe polaczenie, ale powiedzialam, ze pan zostawil specjalne zlecenia. Czy mam podac jego numer?

– Tak! – odparl Thomas szukajac olowka na biurku.

Zapisal numer i zaczal wybierac cyfry; po chwili jednak zaniechal. Spojrzal na zegarek: oczywiscie, telefon musial dotyczyc Cassi. Wszedl do lazienki i obmyl twarz zimna woda, by szybko oprzytomniec.

Czekal jeszcze przez pewien czas, dopoki nie przeszlo mu narkotyczne oszolomienie.

– Dzisiejszej nocy mielismy pewne komplikacje z Cassi – oznajmil doktor Obermeyer.

– Komplikacje? – zapytal Thomas niespokojnie.

– Tak – odparl doktor Obermeyer. – Cos, czego nie oczekiwalem. Cassi przedawkowala sobie insuline.

– Czy dobrze sie teraz czuje? – zapytal Thomas.

– Tak, teraz jest juz wszystko w porzadku. Thomas byl ogluszony ta wiadomoscia.

– Rozumiem, ze jestes wstrzasniety – ciagnal doktor Obermeyer. – Ale w tej chwili nie ma juz zadnego niebezpieczenstwa. Doktor McInery znajduje sie przy niej; jego zdaniem, dzieki natychmiastowej pomocy pielegniarki, Cassi szybko przyjdzie do siebie. Na razie umiescilismy ja na oddziale intensywnej terapii.

– Dzieki Bogu – rzekl Thomas; czul, ze po przezyciach tej nocy kreci mu sie w glowie. – Zaraz tam bede.

W sali intensywnej terapii Thomas ruszyl wprost do lozka, na ktorym lezala jego zona. Wygladala jakby spokojnie odpoczywala. Zauwazyl, ze nie ma juz opatrunku na prawym oku.

– Spi, ale jest bardzo roztrzesiona – odezwal sie glos obok. Thomas odwrocil sie: obok niego stal doktor Obermeyer. – Czy chcesz moze z nia rozmawiac? – zapytal wyciagajac jednoczesnie reke z zamiarem rozbudzenia Cassi.

Thomas schwycil go za ramie. – Nie, pozwol jej spac spokojnie.

– Wiem, ze przezyla wstrzas tej nocy – mowil Obermeyer ze skrucha. – Kazalem jej podac dodatkowe srodki uspokajajace. Nie spodziewalem sie czegos podobnego.

– Byla w bardzo zlym nastroju, kiedy z nia rozmawialem – powiedzial Thomas. – Poprzedniej nocy zmarl jej przyjaciel – bardzo przezyla te smierc. Nie chcialem nic o tym mowic, ale niestety zrobila to lekarka z oddzialu psychiatrii.

– Czy uwazasz, ze to mogla byc proba samobojstwa? – zapytal Obermeyer.

– Nie umiem odpowiedziec – odparl Thomas. – Mogla sie po prostu pomylic. Byla przyzwyczajona do robienia zastrzykow dwa razy dziennie.

– Co sadzisz o zasiegnieciu opinii psychiatry? – zapytal Obermeyer.

– Jestes jej lekarzem, rob jak uwazasz. Mnie nie stac na obiektywizm. Na twoim miejscu jednak bym poczekal. Ona jest tutaj calkowicie bezpieczna.

– Zdjalem opatrunek z prawego oka – napomknal Obermeyer. – Obawiam sie, ze bandaze na oczach zle wplywaja na jej samopoczucie. Z ogromna satysfakcja stwierdzilem, ze jej lewe oko jest wciaz czyste. Biorac pod uwage wstrzas, jaki przezyla, a ktory byl niezwykle surowa proba dla wykonanej przeze mnie koagulacji naczynia krwionosnego, sadze, ze nie musimy sie wiecej martwic o nawrot krwawienia.

– A jak wyglada jej poziom cukru? – zapytal Thomas.

– W tej chwili jest zupelnie normalny, ale chora wymaga wnikliwej obserwacji. Zaaplikowala sobie wrecz uderzeniowa dawke insuliny.

– Niestety, w przeszlosci zachowywala sie czasem beztrosko – zauwazyl Thomas. – Zawsze starala sie bagatelizowac swoja chorobe. Tym razem jednak byla to wiecej niz lekkomyslnosc. Obawiam sie, ze ona nie zawsze zdaje sobie sprawe z tego, co robi.

Thomas podziekowal doktorowi Obermeyerowi i powoli wyszedl z sali.

Pielegniarki odprowadzily go wzrokiem do drzwi. Nigdy jeszcze nie widzialy doktora Kingsley'a tak roztrzesionego i niespokojnego.

Rozdzial XII

Cassi odzyskala przytomnosc rano, okolo piatej. Spojrzala przede wszystkim na zegar scienny, znajdujacy sie nad stanowiskiem pielegniarek – pomyslala, ze jest w sali pooperacyjnej. Czula straszny bol glowy, ktory przypisywala operacji oka. Ilekroc probowala rozejrzec sie po sali, czula ostry bol w lewym oku. Delikatnie dotknela reka opatrunku.

– Dzien dobry pani! – uslyszala mily glos. Powoli odwrocila glowe i ujrzala nad soba usmiechnieta twarz pielegniarki. – Witamy pania wsrod zywych. Nie ma co, napedzila nam pani strachu.

Cassi, zupelnie zdezorientowana, odpowiedziala usmiechem. Odczytala identyfikator pielegniarki: 'Panna Stevens, Intensywna Terapia' i poczula sie jeszcze bardziej speszona.

– Jak sie pani czuje? – zapytala panna Stevens.

– Jestem glodna – odparla Cassi.

– To dlatego, ze ma pani niski poziom cukru we krwi. Zreszta poziom glikemii wciaz u pani skacze jak gumowa pilka.

Cassi poruszyla sie troche na lozku i poczula nieprzyjemne pieczenie miedzy nogami. Zrozumiala, ze poddano ja cewnikowaniu.

– Czy byly jakies klopoty z poziomem cukru podczas operacji?

Вы читаете Zabawa w Boga
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату