Zlapal za kolbe pistoletu, ktory trzymal w kaburze pod workowata bluza. W tej samej chwili Jack, a po nim Slam, zatrzymali taksowki i wsiedli do nich. Dal spokoj broni, wskoczyl na ulice i takze zlapal taksowke.

– Na polnoc – rzucil kierowcy. – No, ruszaj, czlowieku.

Taksowkarz, Pakistanczyk z pochodzenia, rzucil pytajace spojrzenie w strone pasazera, ale natychmiast odwrocil glowe i zrobil, co mu kazano. BJ mial na oku taksowke Slama. Nie bylo to trudne, gdyz miala stluczone tylne swiatlo.

Jack wyskoczyl z auta i zniknal w hallu szpitala. Zaprzestano uzywac masek, kiedy uznano, ze meningokoki nie stanowia juz zagrozenia. Jack nie mogl wiec ukryc twarzy. Obawiajac sie rozpoznania, staral sie spedzic jak najmniej czasu w powszechnie dostepnej czesci szpitala.

Przeszedl pospiesznie do czesci administracyjnej, majac nadzieje, ze Kathy nie mylila sie co do Kelleya. Odglosy szpitalne zamarly, gdy drzwi za nim zamknely sie. Stal na korytarzu wylozonym miekka wykladzina dywanowa. Szczesliwie jak dotad nikt nie zwrocil na niego uwagi.

Wszedl do pierwszego pokoju, na ktory trafil, i zapytal o pokoj Kathy McBane. Skierowano go do trzeciego pokoju po prawej stronie korytarza. Nie tracac czasu, podszedl do wskazanych drzwi i wszedl do srodka.

– Czesc – powiedzial, wchodzac i zamykajac za soba drzwi. – Mam nadzieje, ze nie gniewa sie pani za to, ze tak wtargnalem. Wiem, ze to niegrzeczne, ale jak juz wspominalem, pare osob ze szpitala nie przepada za mna i nie chcialbym ich spotkac.

– Nie gniewam sie, jesli poprawi to panu samopoczucie. Prosze, niech pan siada.

Usiadl na jednym z wolnych krzesel. Pokoj byl maly. Miescil ledwie biurko, dwa krzesla i szafe na dokumenty. Na scianie wisialy liczne dyplomy i swiadectwa potwierdzajace imponujacy dorobek zawodowy Kathy. Wystroj byl spartanski, ale funkcjonalny. Calosc dopelnialy stojace na biurku fotografie rodzinne.

Kathy, podobnie jak za pierwszym razem, okazala sie chetna do rozmowy i przyjaznie nastawiona. Miala okragla buzie o delikatnych rysach. Czesto sie usmiechala.

Jack przeszedl od razu do sedna:

– Bardzo zaniepokoil mnie przypadek pogrypowego zapalenia pluc. Jak zareagowal Komitet Kontroli Chorob Zakaznych?

– Jeszcze nie spotkalismy sie w tej sprawie. Zreszta pacjent zeszlej nocy zmarl.

– A rozmawiala pani o tym z ktoryms z czlonkow komitetu?

– Nie. Dlaczego to pana tak niepokoi? Mamy wiele przypadkow grypy w sezonie. Szczerze powiedziawszy, ten przypadek nie zaniepokoil mnie nawet w przyblizeniu tak jak poprzednie, szczegolnie infekcje wywolane meningokokami.

– Niepokoi mnie z powodu pewnej prawidlowosci. Tak jak poprzednie choroby, rowniez i to zapalenie pluc mialo piorunujacy przebieg. Problem w tym, ze prawdopodobienstwo zarazenia sie grypa jest znacznie wyzsze. Nie jest potrzebny nosiciel. Roznosi sie droga kropelkowa, od czlowieka do czlowieka.

– Rozumiem, ale jak juz powiedzialam, z grypa mamy do czynienia przez cala zime.

– A z pogrypowym zapalenie pluc?

– No coz, nie, z tym nie – przyznala Kathy.

– Rano sprawdzilem, ze w szpitalu nie bylo zadnego podobnego przypadku oprocz tego z nocy. Czy teraz cos sie w tej kwestii zmienilo?

– W kazdym razie ja nic o tym nie wiem.

– Moze pani sprawdzic?

Kathy odwrocila sie do komputera i wywolala odpowiednia informacje. Komputer potwierdzil, ze nie odnotowano kolejnych zachorowan na pogrypowe zapalenie pluc.

– Dobrze. Sprobujmy zrobic cos jeszcze. Pacjent nazywal sie Kevin Carpenter. Gdzie znajdowal sie jego pokoj?

– Lezal na oddziale ortopedycznym.

– Pierwsze symptomy pojawily sie o osiemnastej. Sprawdzmy, czy ktoras z pielegniarek z popoludniowej zmiany nie zachorowala.

Kathy zawahala sie przez moment, ale ponownie odwrocila sie w strone komputera. Wyswietlenie listy nazwisk z numerami telefonow zabralo kilka minut.

– Chce pan, abym teraz do nich zadzwonila? Maja jeszcze kilka godzin do rozpoczecia swojej zmiany.

– Jesli byloby to mozliwe – poprosil Jack.

Kathy zaczela wiec wydzwaniac po pielegniarkach. Juz druga z kolei, Kim Spensor, przyznala, ze jest chora. Wlasnie miala zamiar zawiadomic szpital o chorobie. Przyznala, ze objawy sa typowe dla grypy, z temperatura ponad 40 stopni.

– Czy moglbym z nia porozmawiac?

Kathy zapytala Kim, czy zechcialaby porozmawiac z lekarzem, ktory wlasnie jest u niej w gabinecie. Kim najwidoczniej zgodzila sie, gdyz Kathy wreczyla sluchawke Jackowi.

Przedstawil sie, lecz nie przyznal sie, ze jest patologiem sadowym. Wyrazil wspolczucie z powodu choroby, a nastepnie zapytal o objawy.

– Zaczelo sie niespodziewanie. W jednej chwili bylam zdrowa, a w nastepnej poczulam przejmujacy bol glowy i dreszcze. Zaczely mnie bolec miesnie, szczegolnie w dole plecow. Chorowalam juz na grype, ale nigdy nie czulam sie tak zle jak tym razem.

– Kaszel? – zapytal Jack.

– Lekki, ale mam wrazenie, ze bedzie narastal.

– Ma pani bole podmostkowe? Przede wszystkim w czasie oddychania?

– Owszem. Czy to oznacza cos szczegolnego?

– Czy miala pani bezposredni kontakt z pacjentem o nazwisku Carpenter?

– Tak, podobnie jak pielegniarz oddzialowy, George Haselton. Pan Carpenter byl bardzo wymagajacym pacjentem, szczegolnie gdy zaczely sie bole glowy i dreszcze. Chyba pan nie sadzi, ze moglam sie od niego zarazic? Zdaje mi sie, ze okres inkubacji w wypadku grypy jest dluzszy niz dwadziescia cztery godziny?

– Nie jestem specjalista od chorob zakaznych i prawde powiedziawszy, nie wiem. Jednak zalecilbym pani zazyc rymantadyne.

– Jak czuje sie Carpenter?

– Jezeli poda mi pani telefon do swojej apteki, zamowie dla pani leki – powiedzial Jack, ignorujac pytanie Kim. Ostry przebieg choroby u Carpentera zaczal sie, gdy Kim zakonczyla dyzur, wiec dziewczyna nie zdawala sobie sprawy z tragedii.

Zakonczyl rozmowe najszybciej jak mogl, przekazujac sluchawke Kathy.

– Niedobrze. Tego sie wlasnie obawialem.

– Czy nie ulega pan zbyt pochopnie panice? Sadze, ze od dwoch do trzech procent personelu szpitalnego jest na zwolnieniu z powodu grypy.

– Zadzwonmy do George'a Haseltona.

Okazalo sie, ze jest nawet bardziej chory niz Kim, zdazyl juz powiadomic przelozona oddzialu, ze nie bedzie mogl przyjsc na dyzur. Jack nie rozmawial z nim. Przysluchiwal sie jedynie temu, co mowila Kathy.

Odlozyla powoli sluchawke.

– Musze przyznac, ze zaczynam sie niepokoic – powiedziala.

Zadzwonila jeszcze do pozostalych pielegniarek pelniacych wowczas dyzur na oddziale ortopedycznym, wlaczajac w to siostre z punktu informacyjnego. Nikt wiecej nie chorowal.

– Sprobujmy teraz zorientowac sie, co sie dzieje w innym dziale – zaproponowal Jack. – Ktos z laboratorium musial miec kontakt z Carpenterem. Jak mozemy to sprawdzic?

– Zadzwonie do Ginny Whalen z personalnego – zaproponowala Kathy i znowu zlapala za sluchawke telefonu.

Pol godziny pozniej mieli pelen obraz sytuacji. Czworo pracownikow szpitala cierpialo na grozna odmiane grypy. Poza dwoma juz znanymi osobami trzecia okazal sie technik z laboratorium, ktory okolo dziesiatej wieczorem pobieral Carpenterowi wymaz z gardla. Cierpial teraz na bol gardla, glowy, dreszcze, bol miesni, kaszel i bol pod mostkiem.

Ostatnia osoba z tej samej zmiany, ktora stwierdzila u siebie identyczne symptomy, byla, ku zaskoczeniu Kathy, ale nie Jacka, Gloria Hernandez, pracownica dzialu zaopatrzenia. Oczywiscie nie miala zadnego kontaktu z

Вы читаете Zaraza
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату