Zrobila mine „jak chcesz”, tym razem rezygnujac z klotni. Dawno, dawno temu ona i Jessica przynajmniej sie tolerowaly. Az do czasu, gdy zobaczyla, jak ciezko Myron przezyl odejscie ukochanej. Niektorzy daja wyraz urazie. Esperanza zachowala ja gleboko w sercu. Nie liczylo sie dla niej to, ze Jessica do niego wrocila.

– No wiec, co ona na to? – powtorzyla.

– Na co?

– Na perspektywe pokoju na Bliskim Wschodzie! – odburknela. – Znowu ze mna pogrywasz?

– Nie wiem. Jeszcze nie zdazylismy o tym porozmawiac. A dlaczego pytasz?

– Bedzie nam potrzebna pomoc – zamknela poprzedni temat. – Ktos, kto odbieralby telefony, pisal na maszynie i tak dalej.

– Myslisz o kims konkretnym? Skinela glowa.

– O Cyndi. Myron zbladl.

– O Wielkiej Cyndi?

– Moze odbierac telefony, wykonywac rozne prace. Jest robotna.

– Nie mialem pojecia, ze ona mowi.

Wielka Cyndi, partnerka Esperanzy w walkach zapasniczych, wystepowala na ringu jako Wielka Szefowa.

– Wypelnia polecenia. Wykonuje czarna robote. Nie jest ambitna.

– Wciaz pracuje na bramce w tej spelunie ze striptizem? – spytal, starajac sie nie skrzywic.

– Jakim striptizem? To bar sado – maso.

– Moj blad.

– A poza tym jest teraz barmanka.

– Awansowala?

– Tak.

– Za zadne skarby nie chcialbym zaklocac jej rozkwitajacej kariery, proszac, zeby pracowala tutaj.

– Nie rznij glupa. Pracuje tam noca.

– Czyzby w Skorze – i – Chuci nie bylo tlumow w czasie lunchu?

– Znam Cyndi. Nada sie w sam raz.

– Przeraza ludzi. I przeraza mnie.

– Bedzie siedziec w salce konferencyjnej. Nikt jej nie zobaczy.

– Czyja wiem…

Esperanza wstala plynnym ruchem.

– Skoro tak, to znajdz kogos. W koncu jestes szefem. Wszystko wiesz najlepiej. Gdzie mnie, prostej, glupiej sekretarce, kwestionowac sposob, w jaki traktujesz klientow.

– Cios ponizej pasa. – Wspierajac sie na lokciach, Myron pochylil sie nad biurkiem i scisnal glowe dlonmi. – Dobrze – rzekl wreszcie. Wypuscil powietrze. – Zobaczymy, jak sobie poradzi.

Esperanza zmierzyla go spojrzeniem.

– W tym momencie mam podskoczyc i powiedziec „dziekuje, dziekuje”? – spytala po kilku sekundach.

– Nie, w tym momencie wyjde. – Myron sprawdzil godzine. – Przed konferencja prasowa musze porozmawiac z Clipem o tych sladach krwi.

– Przyjemnej zabawy. Esperanza ruszyla do drzwi.

– Chwileczke! – zawolal. – Masz dzis zajecia? Obrocila sie ku niemu. Studiowala wieczorowo prawo na Uniwersytecie Nowojorskim.

– Nie.

– Chcesz zobaczyc mecz? – Myron odchrzaknal. – Mozesz przyjsc z… Lucy, jesli chcesz.

Lucy byla najnowsza miloscia Esperanzy. Przed nia chodzila z Maxem. Jej preferencje seksualne byly chwiejne.

– Zerwalysmy – odparla.

– Och, przykro slyszec – rzekl, nie wiedzac, co powiedziec. – Kiedy?

– W zeszlym tygodniu.

– Nic nie mowilas.

– Pewnie dlatego, ze to nie twoja sprawa.

Miala racje.

– No, to moze przyjdziesz z… kims nowym. Albo sama. Gramy z Celtami.

– Nie skorzystam – odparla.

– Na pewno?

Skinela glowa i wyszla z gabinetu. Myron chwycil marynarke i wrocil na parking. Mario, nie podnoszac oczu, rzucil mu kluczyki. Przed tunelem Lincolna Myron przeskoczyl na droge numer 3. Minal znany hipermarket Tops ze sprzetem i elektronika. Nad jezdnia sterczal z billboardu wielki kinol. Napis na tablicy glosil: „Tops! Masz go tuz pod nosem”. Jakie realistyczne. W wielkim nochalu brakowalo jedynie sterczacych wloskow. Gdy do stadionu Meadowlands pozostala mila, w taurusie zadzwonil telefon.

– Mam wstepne dane – oznajmil Win.

– Mow.

– W ciagu zeszlych pieciu dni nikt nie korzystal z kart kredytowych Grega ani z jego kont bankowych.

– W ogole?

– W ogole.

– Zadnych wyplat w banku?

– Nie w ubieglych pieciu dniach.

– A wczesniej? Moze przed zniknieciem wyjal gruba kase.

– Jeszcze nie wiem. Pracuje nad tym.

Myron zjechal z autostrady. Zastanawial sie, co to wszystko znaczy. Na razie znaczylo niewiele, lecz nie byly to dobre wiesci. Krew w suterenie. Ani sladu Grega. Zadnych operacji finansowych. Nie wrozylo to nic dobrego.

– Cos jeszcze? – spytal.

Win zawahal sie.

– Moze wkrotce ustale, gdzie najdrozszy Greg wypil drinka z nadobna Carla.

– Gdzie?

– Po meczu – odparl Win. – Bede wiedzial wiecej.

ROZDZIAL 5

– Sport to folklor – powiedzial Clip Arnstein do tlumu reporterow zapelniajacych sale. – Do naszej wyobrazni przemawiaja nie tylko zwyciestwa i porazki, ale historie. Historie o wytrwalosci. Historie o sile woli. Historie o ciezkiej pracy. Historie o rozpaczy. Historie o cudownych przypadkach. Historie o triumfach i tragediach. Historie o powrotach.

Spojrzal na Myrona stosownie wilgotnymi oczami, z najdobrotliwszym usmiechem na ustach. Myron skulil sie. Przezwyciezyl silne pragnienie, zeby skryc sie pod stolem konferencyjnym.

Po zrobieniu stosownej pauzy stojacy przy pulpicie Clip znow obrocil sie twarza do dziennikarzy. Milczeli. Sporadycznie blyskaly flesze. Przelknal kilka razy sline, jakby przetrawial w duchu jakas decyzje. Grdyka mu chodzila. Podniosl wilgotne oczy.

Wystep niezly, podsumowal Myron, choc nieco szmirowaty.

Na konferencje przyszlo wiecej ludzi, niz oczekiwal. Nie bylo wolnych miejsc, wielu stalo. Dzien widac nie obfitowal w wydarzenia. Clip niespiesznie odzyskal utracone opanowanie. Nieco ponad dziesiec lat temu sciagnalem do druzyny nadzwyczajnego mlodego koszykarza, gracza, ktoremu pisana byla wielkosc. Mial swietny rzut z wyskoku, doskonale wyczucie boiska, odpornosc psychiczna, a przede wszystkim byl wyjatkowa osoba. Lecz bogowie mieli wzgledem niego inne plany. Wszyscy wiemy, co spotkalo Myrona Bolitara tamtego fatalnego wieczoru w Landover w Marylandzie. Nie ma powodu rozpamietywac przeszlosci. Ale jak powiedzialem na wstepie konferencji, sport to folklor. Dzis druzyna Smokow daje temu mlodemu mezczyznie szanse na wplecenie swojej legendy w bogata materie sportu. Dzis druzyna Smokow umozliwia temu mlodemu mezczyznie odzyskanie tego,

Вы читаете Bez Sladu
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату