– Hej – powiedzial do Crama.

– Hej.

– To pan prowadzil ten wielki samochod, zgadza sie?

– Zgadza.

– Fajnie jest? Jezdzic takim wielkim wozem?

– Bardzo.

– Jestem Max.

– A ja Cram. – Fajne imie.

– Taak. Taak, fajne.

Max zacisnal piastke i podniosl reke. Cram poszedl w jego slady i stukneli sie knykciami w jakims nowym rytuale przybijania piatki.

– Cram to przyjaciel rodziny – powiedziala Grace, gdy podeszly do nich z Emma. – Troche mi pomoze.

Nie spodobalo sie to Emmie…

– W czym pomoze? – Poslala Cramowi grymas oznaczajacy „tez mi cos”, w tych okolicznosciach zarowno najzupelniej zrozumialy, jak niegrzeczny, ale nie byl to odpowiedni moment, zeby ja karcic. – Gdzie tatus?

. – Wyjechal w interesach – powiedziala Grace.

Emma nie powiedziala ani slowa wiecej. Weszla do domu i wbiegla na pietro. Max zmruzyl oczy, patrzac na Crama.

– Moge o cos zapytac?

– Jasne.

– Czy wszyscy przyjaciele nazywaja pana Cram?

– Tak.

– Po prostu Cram?

– Krotkie imie. – Poruszyl brwiami. – Jak Cher czy Fabio.

– Kto?

Cram zachichotal.

– Dlaczego tak pana nazywaja? – dopytywal sie Max.

– Czemu nazywaja mnie Cram?

– Taak.

– Przez moje zeby. – Szeroko otworzyl usta. Kiedy Grace zebrala sie na odwage i spojrzala, zobaczyla widok przywodzacy na mysl szalony eksperyment niezrownowazonego psychicznie ortodonty. Wszystkie zeby byly ciasno skupione, niemal w jedna kepe. Wydawalo sie, ze jest ich za duzo.

Z prawej strony, w miejscu, gdzie powinny byc zeby, znajdowaly sie tylko rozowe dziasla. – Cram. Widzisz?

– Ooo – mruknal Max. – Fajne.

– Chcecie wiedziec, dlaczego zeby wyrosly mi w ten sposob?

Grace przejela paleczke.

– Nie, dziekujemy.

Cram zerknal na nia.

– Dobra odpowiedz.

Cram. Ponownie zerknela na zbyt male zeby. Odpowiedniejszym przezwiskiem bylby Tic-tac.

– Max, masz cos zadane?

– Tak, mamo.

– No to zmykaj.

Max spojrzal na Crama.

– Spadam – oznajmil. – Pogadamy pozniej.

Ponownie stukneli sie piesciami, po czym Max umknal z beztroska szesciolatka. Zadzwonil telefon. Grace sprawdzila numer. Scott Duncan. Postanowila zostawic rozmowe automatycznej sekretarce. Teraz wazniejsza jest rozmowa z Cramem. Poszli do kuchni. Przy stole siedzieli dwaj mezczyzni. Grace stanela jak wryta. Zaden z nich na nia nie spojrzal.

Szeptali do siebie. Grace juz miala cos powiedziec, ale Cram dal jej znak, zeby wyszla na zewnatrz.

– Kim oni sa?

– Pracuja dla mnie.

– Co robia?

– Niech sie pani nimi nie przejmuje.

Przejmowala sie, ale w tym momencie byly wazniejsze sprawy.

– Mialam telefon od jakiegos faceta – powiedziala. Dzwonil na moja komorke.

Powiedziala mu, co uslyszala przez telefon. Cram wysluchal tego, nie zmieniajac wyrazu twarzy. Kiedy skonczyla, wyjal papierosa.

– Ma pani cos przeciwko temu, ze zapale?

Powiedziala mu, ze moze palic.

– Nie bede palil w domu.

Grace sie rozejrzala.

– Czy dlatego wyszlismy na zewnatrz?

Cram nie odpowiedzial. Zapalil papierosa, zaciagnal sie gleboko i wypuscil dym nosem. Grace spojrzala na podworko sasiadow. W zasiegu wzroku nie bylo nikogo. Gdzies szczekal pies. Warkot kosiarki rozdzieral powietrze niczym dzwiek nadlatujacego helikoptera.

Grace popatrzyla na Crama.

– Zdarzalo sie panu grozic ludziom, prawda?

– Uhm.

– Zatem jesli zrobie, co mi kazal, jezeli przestane, sadzi pan, ze zostawia nas w spokoju?

– Zapewne. – Cram zaciagnal sie tak gleboko, ze zapadly mu sie policzki. – Jednak rzecz w tym, dlaczego chca pania powstrzymac.

– Jak to?

– Tak to, ze najwidoczniej jest pani blisko. Najwidoczniej na cos pani trafila.

– Nie mam pojecia na co.

– Dzwonil pan Vespa. Chce sie spotkac dzis wieczorem.

– W jakiej sprawie?

Cram wzruszyl ramionami. Znow odwrocila wzrok.

– Gotowa na nastepne zle wiadomosci? – zapytal Cram.

Popatrzyla na niego.

– Pokoj komputerowy. Ten na tylach.

– Co z nim?

– Sa w nim pluskwy. Jedno urzadzenie podsluchowe, jedna kamera.

– Kamera? – Nie wierzyla wlasnym uszom. – W moim domu?

– Taak. Ukryta kamera. Jest w ksiazce stojacej na polce.

Dosc latwo ja znalezc, jesli sie wie, czego szukac. Mozna taka kupic w kazdym sklepie z elektronicznymi gadzetami. Na pewno widziala pani, jak reklamuja je w sieci. Chowa sie je w zegarach, wykrywaczach dymu i tym podobnych rzeczach.

Grace przetrawiala to, co uslyszala.

– Ktos nas szpieguje?

– Uhm.

– Kto?

– Nie mam pojecia. Nie sadze, ze to gliny. Zbytnia amatorszczyzna” jak na nich. Moi chlopcy z grubsza przeszukali reszte domu. Na razie nic wiecej nie znalezli.

– Jak dlugo… Jak dlugo ta kamera i… to urzadzenie podsluchowe, tak? Od jak dawna tutaj sa?

– Nie wiadomo. Wlasnie dlatego wyszlismy na zewnatrz.

Zeby swobodnie porozmawiac. Wiem, ze mnostwo rzeczy zwalilo sie pani na glowe, ale czy mozemy omowic wszystko teraz?

Вы читаете Tylko Jedno Spojrzenie
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату