partnerki, lecz i tak jej wyglad oszalamial. Tyle ze on patrzyl na jej wdzieki pod innym katem.
– Skoro wspomniales o Jeremym…
– Tak?
– Wciaz masz opory?
Myronowi przypomnialo sie, jak objal chlopca w domu w lesie.
– Wieksze niz dotad – odparl.
– I co dalej?
– Przyszly wyniki badan. Jestem jego ojcem.
Na twarzy Esperanzy pojawilo sie jakies uczucie – moze zal – ale szybko zniklo.
– Powinienes powiedziec mu prawde.
– Najpierw chce go ocalic.
Nie przestala studiowac jego twarzy.
– Byc moze juz niedlugo – powiedziala.
– Byc moze juz niedlugo co?
– Przestaniesz miec opory.
– Moze.
– Wtedy pogadamy. A na razie…
– Nie badz glupi – dokonczyl za nia.
Klub fitnessu miescil sie w pretensjonalnie szykownym hotelu w srodmiesciu. Lustrzane sciany. Sufit, gzymsy i biurko w recepcji mlecznobiale, takoz stroje noszone przez osobistych trenerow. Blyszczace chromem wagi i przyrzady tak sliczne, ze strach dotykac. A od wszystkiego bil taki blask, ze az kusilo cie, bys cwiczyl w ciemnych okularach.
Myron znalazl go na lawie do wyciskania ciezarow, gdzie cwiczyl bez „personalnego”. Zaczekal, przygladajac sie jego zmaganiom z ziemska grawitacja i sztanga. Chase Layton twarz mial czerwona jak burak, zeby zacisniete, a na czole tanczyly mu zyly. Zabralo to dobra chwile, ale w koncu adwokat odniosl zwyciestwo. Gdy opuscil sztange na stojak, rece opadly mu tak bezwladnie, jakby mozg stracil nad nimi kontrole.
– Niepotrzebnie wstrzymuje pan oddech – powiedzial Myron.
Layton podniosl na niego wzrok. Nie byl zaskoczony ani wystraszony. Usiadl zdyszany i wytarl twarz recznikiem.
– Nie zajme panu duzo czasu.
Adwokat odlozyl recznik i spojrzal na Myrona.
– Chcialem tylko powiedziec, ze Win i ja nie przeszkodzimy panu we wniesieniu skargi.
Layton milczal.
– Bardzo przepraszam za to, co zrobilem.
– Ogladalem wiadomosci – rzekl adwokat. – Zrobil pan to, zeby uratowac zycie temu chlopcu.
– To mnie nie usprawiedliwia.
– Byc moze. – Chase Layton wstal i dolozyl do sztangi dwa krazki. – Prawde mowiac, nie wiem, co o tym myslec, panie Bolitar.
– Jezeli chce pan wniesc skarge…
– Nie.
Nie wiedzac, co powiedziec, Myron poprzestal na zwyklym „dziekuje”.
Chase Layton skinal glowa, usiadl na lawie i spojrzal na niego.
– Wie pan, co w tym jest najgorsze? – spytal.
„Nie” – pomyslal Myron.
– Co? – spytal.
– Wstyd.
Myron juz otwieral usta, ale adwokat uciszyl go gestem.
– Nie pobicie, nie bol. Tylko calkowita bezradnosc. To bylo takie prymitywne. Starcie samca z samcem. I nic nie moglem zrobic. Sprawil pan, ze poczulem sie… – podniosl wzrok, znalazl slowa i spojrzal Myronowi w oczy – jakbym nie byl prawdziwym mezczyzna.
Na te slowa Myron sie wzdrygnal.
– Chodzilem do wspanialych szkol, nalezalem do wlasciwych klubow i w wybranym zawodzie dorobilem sie fortuny. Splodzilem troje dzieci, wychowalem je i kochalem najlepiej, jak umialem. Az tu pewnego dnia uderzyl mnie pan… i uswiadomilem sobie, ze nie jestem prawdziwym mezczyzna.
– Myli sie pan.
– Zaraz uslysze od pana, ze przemoc nie jest miara czlowieka. Pod pewnym wzgledem ma pan racje. Ale pod innym, podstawowym, tym, ktory czyni z nas mezczyzn, obaj wiemy, ze to nieprawda. Niech pan nie udaje, ze nie wie, o czym mowie. Bo zniewazylby mnie pan jeszcze bardziej.
Myron bez slowa przelknal te banaly. Adwokat wzial kilka glebokich oddechow i siegnal po sztange.
– Nie potrzeba panu pomocnika? – spytal Myron.
Chase Layton chwycil gryf i dzwignal sztange ze stojaka.
– Nie potrzebuje nikogo – odparl.
Nadszedl czwartek. Karen Singh przedstawila Myrona doktor Barbarze Dittrick, specjalistce od plodnosci. Doktor Dittrick wreczyla mu male naczynie i polecila oddac sperme. W zyciu istnialy zapewne bardziej surrealistyczne i krepujace doswiadczenia, ale uznal, ze to z zaprowadzeniem do osobnego pokoju na samogwalt, gdy tuz obok wszyscy czekaja, az to zrobisz, nalezy do scislej czolowki.
– Prosze wejsc tu – powiedziala lekarka.
Myron spojrzal na naczynie i zmarszczyl brwi.
– Zwykle w takich okolicznosciach oczekuje kwiatow i wyjscia do kina – zazartowal.
– Film sie znajdzie. – Lekarka wskazala telewizor. – Mamy erotyczne filmy na wideo.
Wyszla i zamknela drzwi.
Sprawdzil tytuly.
– Zabawne – powiedziala Emily. – A ja zawsze uwazalam cie za zdolnego, ale szybkiego.
– Ha, ha – odparowal.
Kilka godzin pozniej znalazla sie w szpitalnym lozku. Aplikujac jej cos, co podejrzenie przypominalo gruszke do polewania sosem pieczystego, Barbara Dittrick z usmiechem nacisnela tlok. Myron wzial Emily za reke. Usmiechnela sie.
– Ach, jak romantycznie – powiedziala.
Zrobil mine.
– O co chodzi?
– Zdolny?
Zasmiala sie.
– Ale szybki.
Doktor Dittrick zrobila, co do niej nalezalo. Nastepna godzine Emily przelezala na brzuchu. Myron pozostal przy niej. Robili to, zeby uratowac Jeremy’emu zycie. Tylko dlatego. Nie wzial pod uwage przyszlosci. Nie rozwazyl dalekosieznego wplywu tego dnia na swoje zycie. Nie byla to odpowiedzialna postawa, pewnie. Ale wazniejsze bylo co innego.
Musieli uratowac Jeremy’ego. Pal diabli reszte.
Po poludniu zadzwonila z Atlanty Terese Collins.