– Okolo dziewiatej.
– Gdzie sie spotkaliscie?
– W jej domu.
– Tym przy Acre Street sto osiemnascie?
– Tak.
– W jakim celu?
– Rano Nancy wrocila z wycieczki. Zadzwonila do mnie. Powiedziala, ze musimy porozmawiac.
– Wymienila powod?
– Chodzilo o Kathy. Przez telefon powiedziala tylko tyle.
– Co zaszlo po panskim przyjezdzie?
– Prawde mowiac, wypchnela mnie za drzwi. Powiedziala, ze musze natychmiast wyjsc.
– Powiedziala dlaczego?
– Nie. Spytalem ja, co sie dzieje, ale predko mnie wyprosila. Obiecala, ze zadzwoni za pare dni i wszystko mi powie.
– Co pan zrobil?
– Spieralem sie z nia kilka chwil. Zaczela sie denerwowac i mowic od rzeczy, tak ze w koncu poddalem sie i wyszedlem.
– Co to znaczy „od rzeczy”?
– Cos o ponownym polaczeniu sie siostr.
Myron usiadl prosto.
– A co konkretnie? – spytal Jake.
– Nie pamietam dokladnie. Cos w rodzaju: „Czas, zeby siostry znow sie polaczyly”. Naprawde nie bylo w tym wiele sensu, prosze pana.
Jake spojrzal na Myrona. Myron na Jake’a.
– Pamieta pan cos wiecej z tego, co mowila?
– Nie.
– Wrocil pan od niej prosto do siebie?
– Tak.
– O ktorej pan dotarl do domu?
– Chyba kwadrans po dziesiatej lub odrobine pozniej.
– Czy ktos moze to potwierdzic?
– Watpie. Dopiero co sie wprowadzilem na osiedle w Englewood. Byc moze widzial mnie jakis sasiad, nie wiem.
– Zechce pan chwile zaczekac.
Jake dal znak Myronowi, zeby poszedl za nim. Myron nachylil sie nad Christianem,
– Ani slowa, dopoki nie wroce – powiedzial.
Christian skinal glowa.
Przeszli do drugiego pokoju. Na druga strone lustra, by tak rzec. Prokurator okregowy Cary Roland studiowal z Myronem prawo na Harvardzie. Bystry gosc. Publikacje w studenckiej gazecie prawniczej. Praktyka w Sadzie Najwyzszym. Polityczne ambicje zdradzal juz w lonie matki.
I odpowiednio wygladal. Ubieral sie (a jakze, juz na studiach) w szare trzyczesciowe garnitury. Mial zakrzywiony nos, male, czarne oczka i rozwichrzone krecone wlosy jak gitarzysta Peter Frampton w latach siedemdziesiatych, tylko krotsze.
Na widok Myrona Roland pokrecil glowa i prychnal z obrzydzeniem.
– Masz bardzo zmyslnego klienta, Bolitar – powiedzial.
– Nie az tak zmyslnego jak twoj fryzjer.
Jake powstrzymal smiech.
– Ale go aresztujemy – ciagnal Roland. – Oglosimy to na konferencji dla prasy.
– Teraz widze.
– Widzisz co?
– Ze ci stanal, kiedy powiedziales slowo „prasa”. He, he, he!
– Wciaz blaznujesz, Bolitar? – zaperzyl sie Roland. – Twoj klient dostanie za swoje.
– Mysle, ze nie dostanie, Cary.
– Nie interesuje mnie, co myslisz. Myron westchnal.
– Christian logicznie ci wyjasnil, skad wzial sie w domu Nancy Serat. Nic na niego procz tego nie masz, ergo nie masz nic. Poza tym wyobraz sobie naglowki w gazetach, jesli Christian okaze sie niewinny. „Kompromitujaca wpadka mlodego prokuratora. Dla korzysci osobistych oczernil dobre imie lokalnej gwiazdy. Oslabil szanse Tytanow w rozgrywkach o Superpuchar. Najbardziej znienawidzony czlowiek w stanie!”.
Roland przelknal sline. Oslepiony przez reflektory – reflektory telewizyjne – takiej ewentualnosci nie wzial po uwage.
– Co pan na to, szeryfie Courter? – spytal, wlaczajac wsteczny bieg.
– Nie mamy wyboru. Musimy go wypuscic – odparl Jake.
– Pan mu wierzy?
– Cholera go wie. – Jake wzruszyl ramionami. – Ale mamy za malo, zeby go zatrzymac.
– W porzadku. – Roland, wazna figura, z powaga skinal glowa. – Jest wolny. Niech nie opuszcza miasta.
Myron spojrzal na Jake’a.
– Niech nie opuszcza miasta? – powtorzyl i rozesmial sie.; Serdecznie. – Powiedzial: „Niech nie opuszcza miasta”?
Jake probowal powstrzymac smiech, lecz warga wyrazniej mu drzala. Roland poczerwienial.
– Dziecinada! – wyrzucil z siebie. – Szeryfie, prosze o codzienne raporty w tej sprawie.
– Tak jest.
Roland zgromil obecnych najgrozniejszym ze spojrzen – i nikt nie padl na kolana – i wymaszerowal z pokoju.
– Praca z nim to kupa smiechu – rzekl Myron.
– Jaja nie do wytrzymania.
– Czy Christian i ja jestesmy wolni?
Jake potrzasnal glowa.
– Dopiero, gdy opowiesz mi o swojej wizycie u dziekana Gordona.
35
Po zdaniu relacji Jake’owi Myron odwiozl Christiana do domu. Po drodze – na jego zyczenie – opowiedzial mu o wszystkim. Wprawdzie chcial oszczedzic chlopakowi szczegolow, ale nie mial prawa ich przed nim zatajac.
Christian nie zadawal zadnych pytan. Nic nie mowil. Na boisku slynal ze stoickiego spokoju w kazdej sytuacji. A w tej chwili mial mine jak podczas meczu.
Kiedy Myron skonczyl, przez kilka minut milczeli.
– Dobrze sie czujesz? – spytal go wreszcie.
Christian skinal glowa. Twarz mial blada.
– Dziekuje panu za szczerosc – powiedzial.
– Kathy bardzo cie kochala. Pamietaj o tym.
Christian ponownie skinal glowa.
– Musimy ja odnalezc.
– Robie, co moge.
Christian usiadl tak, by widziec Myrona.
– Kiedy zabiegaly o mnie wielkie agencje, robily to jakos tak… bezosobowo. Chodzilo wylacznie o pieniadze. W pana przypadku tez o nie chodzilo, nie jestem naiwny, ale pan byl inny. Instynktownie wyczulem, ze panu moge zaufac. Chce powiedziec, ze stal sie pan dla mnie kims wiecej niz menedzerem. Ciesze sie, ze pana