– Swieta.

– Usiadz, Esme. Twoja powaga dziala mi na nerwy. Usmiechnij sie, dobrze? – Zuckerman wyszczerzyl sie w usmiechu, wskazal swoje zeby, obrocil sie w strone Myrona i rozpostarl rece. – Powiedz mi prawde, Myron. Jak wygladam?

Przekroczyl szescdziesiatke. Jego powszedni krzykliwy stroj, harmonizujacy z osobowoscia, niemal wcale nie rzucal sie w oczy po tym, co Myron zobaczyl dzis w klubie. Cere Norm mial ciemna, kostropata, zapadle oczy w czarnych oczodolach, rysy ostre jak na typowego Semite przystalo, a brode i wlosy dlugie i dosc rozczochrane.

– Wygladasz jak Jerry Rubin na procesie Chicagowskiej Siodemki – odparl Myron.

– Tak wlasnie chcialem wygladac. Retro. Supermodnie. Odjazdowo. To jest dzisiaj na topie.

– Tad Crispin sie tak nie nosi – wytknal Myron.

– Ja nie mowie o golfie, ja mowie o prawdziwym swiecie. Golfiarze nie maja pojecia, co jest modne i odjazdowe. Juz chasydzi sa od nich bardziej podatni na zmiany, rozumiesz? Wez takiego Dennisa Rodmana. Czy on gra w golfa? A wiesz, czego chca golfiarze? Tego samego, co u zarania marketingu sportowego: kopii Arnolda Palmera. Chca Palmera, Nicklausa, Watsona – porzadnych bialych chlopcow. – Zuckerman wskazal kciukiem Esme Fong. – To ona zalatwila nam Crispina. To jej chlopiec.

Myron spojrzal na Esme.

– Duza sprawa – skomplementowal ja.

– Dziekuje – odparla.

– Jak duza, zobaczymy – rzekl Zuckerman. – Zoom wchodzi w golfa na duza skale. Wielka. Potezna. Gigantyczna.

– Ogromna.

– Olbrzymia.

– Kolosalna.

– Tytaniczna.

– Gargantuiczna.

– Brobdignanska – zakonczyl z usmiechem Win.

– Oooo! To dobre! – pochwalil Myron.

Zuckerman pokrecil glowa.

– Jestescie, chlopcy, zabawniejsi od Trzech Frajerow, bez lysego „Kedziora” Howarda. Tak czy siak to kampania na osiem fajerek. Prowadzi ja dla mnie Esme. Dla panow i pan. Pozyskala dla nas nie tylko Crispina, ale rowniez najlepsza golfistke na swiecie.

– Linde Coldren? – spytal Myron.

– No prosze! – Norm klasnal w dlonie. – Zydowski koszykarz zna sie na golfie! Przy okazji, Myron, jak czlonek narodu wybranego moze sie nazywac Bolitar?

– To dluga historia – odparl Myron.

– Dzieki Bogu, bo nie jestem ciekaw. Spytalem przez grzecznosc. Na czym to skonczylem? – Zuckerman zarzucil noge na noge, rozsiadl sie na krzesle, usmiechnal i rozejrzal sie po tarasie. Rumiany mezczyzna przy sasiednim stoliku lypnal na niego groznie. – Moje uszanowanie – rzekl Norm i lekko skinal reka. – Dobrze pan wyglada.

Mezczyzna fuknal i odwrocil wzrok.

Zuckerman wzruszyl ramionami.

– Myslalby kto, ze nie widzial dotad Zyda.

– Pewnie nie widzial – wtracil Win. Norm znow spojrzal na rumianego mezczyzne.

– Niech pan popatrzy – rzekl, wskazujac na swoja glowe – Nie mam rogow.

Nawet Win sie usmiechnal.

– Powiedz mi, probujesz podpisac kontrakt z Crispinem? – zagadnal Zuckerman Myrona.

– Przeciez ja go nie znam – odparl Myron. Zuckerman polozyl reke na piersi, udajac zaskoczenie.

– W takim razie to niesamowity zbieg okolicznosci. Zjawiasz sie tu akurat wtedy, kiedy mamy przelamac sie z nim chlebem. Czy to nie dziwne? Chwileczke. – Urwal i przylozyl dlon do ucha. – Czyzbym slyszal muzyke ze Strefy mroku!

– Ha, ha!

– Spokojnie, Myron, tylko sie z toba drocze. Rozchmurz sie! Najpierw jednak pozwol mi na szczerosc, zgoda? Nie obraz sie, ale watpie, czy Crispin cie potrzebuje. Chlopak zawarl ze mna kontrakt osobiscie. Bez agenta. Prawnika. Wszystko zalatwil sam.

– I dal sie ograbic – dodal Win.

– Ranisz mnie, Win – oswiadczyl Zuckerman, kladac dlon na piersi.

– Crispin wymienil sume. Myron zalatwilby mu znacznie lepsze warunki.

– Z calym szacunkiem dla wyzszych sfer, ktore od wiekow krzyzuja sie we wlasnym gronie, nie masz zielonego pojecia, o czym mowisz. Chlopak odpalil mi troche pieniedzy, i tyle. Czy czerpanie zyskow to teraz zbrodnia?! Do diaska, to Myron jest rekinem. Rozmawiamy, a ten puszcza mnie z torbami. Wychodzi ode mnie i zostawia w skarpetkach. Bez mebli! Bez biura! Zaczynam w pieknym lokalu, a po jego wizycie koncze nagi i bosy w stolowce dla bezdomnych!

Myron spojrzal na Wina.

– Wzruszajace – zakpil.

– Lamie mi serce – rzekl Win.

– Jest pani zadowolona z gry Crispina? – zagadnal Myron Esme Fong.

– Oczywiscie – odparla predko. – To jego pierwszy wielki turniej, a jest na drugim miejscu.

– Gadke szmatke zostaw dla tych durniow z mediow – powiedzial Norm Zuckerman, kladac dlon na jej ramieniu. – Ci dwaj to rodzina.

Esme Fong poprawila sie na krzesle. Odchrzaknela.

– Kilka tygodni temu Linda Coldren wygrala Otwarte Mistrzostwa Stanow – zaczela. – Przeprowadzimy podwojna kampanie reklamowa w telewizji, radiu i gazetach; oboje znajda sie w kazdym spocie. To calkiem nowe produkty, nieznane entuzjastom golfa. Oczywiscie przydaloby sie, zeby nowe wyroby Zoomu reklamowali mistrz i mistrzyni Stanow.

Norm znow wskazal Esme kciukiem.

– Czyz nie jest nadzwyczajna? – spytal. – „Przydaloby sie”. Dobre okreslenie. Ogolnikowe. Myronie, czytasz strony sportowe gazet, prawda?

– Czasem.

– Ile artykulow o Crispinie znalazles tam przed tym turniejem?

– Duzo.

– A czy duzo napisano o nim w ciagu dwoch ubieglych dni?

– Niewiele.

– Raczej nic. Wszyscy rozprawiaja o Jacku Coldrenie. Za dwa dni ten nieborak albo zyska slawe golfowego mesjasza, albo najbardziej zalosnego nieudacznika w historii. Zastanow sie chwile. Cale zycie czlowieka, jego przeszlosc i przyszlosc, okresli kilka machniec kijem. Na dobra sprawe, to obled. A wiesz, co jest najgorsze?

Myron pokrecil glowa.

– Strasznie licze na to, ze zawali sprawe. Czuje sie jak ostatni dran, ale taka jest prawda. Moj chlopak odkuje sie i wygra. Poczekaj, a zobaczysz, jak wykorzysta to Esme. W obliczu wybornej gry nowicjusza Tada Crispina weteranowi puszczaja nerwy. Nowicjusz wytrzymuje presje jak Palmer i Niclaus razem wzieci. Zdajesz sobie sprawe, jak to wplynie na kampanie naszych produktow? – Zuckerman spojrzal na Wina i wskazal go palcem. – Boze, chcialbym wygladac jak ty. Spojrzcie na niego! Do diaska, jest piekny!

Win zasmial sie wbrew sobie. Kilku rumianych jegomosciow odwrocilo ku nim glowy. Norman przyjacielsko skinal im reka.

– Nastepnym razem przyjde w jarmulce – obiecal Winowi.

Win zasmial sie jeszcze glosniej. Myron nie pamietal, kiedy ostami raz widzial go smiejacego sie rownie szczerze. Norm tak dzialal na ludzi.

Esme Fong zerknela na zegarek i wstala.

– Wpadlam jedynie, zeby sie przywitac – usprawiedliwila sie. – Musze isc, naprawde.

Вы читаете Blekitna krew
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату