Myrona Bolitara.

Siedzial tam i patrzyl na zdjecie.

Jessica, kobieta bedaca jego bratnia dusza, wychodzila za innego mezczyzne.

Nie widzial jej, odkad zerwali ze soba przed siedmioma laty. Mial swoje zycie. Ona miala swoje. Dlaczego mialoby go to dziwic?

Odlozyl gazete i znow ja podniosl. Cale zycie temu Myron poprosil Jessice, zeby za niego wyszla. Odmowila. Przez dziesiec nastepnych lat zrywali ze soba i znow sie schodzili. Jednak w koncu to Myron chcial slubu, a ona nie. Gardzila cala ta burzuazyjna otoczka – przedmiesciem, plotem ze sztachet, dziecmi, grillowaniem, rozgrywkami dzieciecej ligi, zyciem, jakie wiedli rodzice Myrona.

A teraz Jessica wychodzila za wielkiego Stone’a Normana i przenosila sie na superprzedmiescie Scarsdale w stanie Nowy Jork.

Myron starannie zlozyl gazete i umiescil ja na lawie. Wstal z westchnieniem i poszedl korytarzem. Idac, pogasil swiatla. Minal sypialnie rodzicow. Nocna lampka wciaz sie palila. Ojciec zakaszlal na znak, ze tam jest.

– Wszystko w porzadku – powiedzial Myron.

Ojciec nie odpowiedzial i Myron byl mu za to wdzieczny. Al Bolitar niczym zreczny linoskoczek potrafil dokonac niemal niemozliwej sztuki, okazujac troske i unikajac wscibstwa.

Jessica Culver, milosc zycia Myrona, jego bratnia dusza, wychodzila za maz.

Myron chcial przespac sie z ta mysla. Jednak sen nie przyszedl.

Rozdzial 14

Czas porozmawiac z rodzicami Aimee Biel.

Byla szosta rano. Inspektor Loren Muse siedziala po turecku na podlodze. Miala na sobie szorty i kosmata wykladzina laskotala ja w nogi. Wszedzie lezaly porozkladane policyjne akta i raporty. Na srodku umiescila sporzadzony przez siebie harmonogram.

Z drugiego pokoju dochodzilo glosne chrapanie. Loren juz od ponad dziesieciu lat mieszkala w tym paskudnym lokalu. Nazywali je ogrodowymi apartamentami, chociaz rosly tu jedynie mury z czerwonej cegly. Te solidne budynki o wieziennym wygladzie byly posrednim etapem dla ludzi pnacych sie w gore lub staczajacych sie albo rodzajem czyscca dla czesci tych, co mieli problemy osobiste.

Chrapiacym nie byl jej chlopak. Loren miala takiego – Peta, niesamowita oferme – lecz jej matka, wielokrotnie zamezna, niegdys atrakcyjna, teraz mniej, Carmen Valos Muse Brewster Jakostam aktualnie byla wolnego stanu, wiec mieszkala u niej. Jej chrapanie bylo zaflegmionym bulgotem wieloletniej palaczki, skutkiem wieloletniego popijania taniego wina i spiewania tandetnych piosenek.

Blat stolu pokrywaly okruchy krakersow. Na samym srodku, jak wieza straznicza, stal otwarty sloik z maslem orzechowym z nozem tkwiacym w nim niczym Excalibur. Loren przejrzala wykazy rozmow telefonicznych, zestawienia operacji dokonanych za pomoca karty kredytowej, dane z kas na autostradzie. Tworzyly interesujacy obraz.

W porzadku, pomyslala Loren, sporzadzmy harmonogram.

• 1.56 Aimee Biel korzysta z bankomatu Citi-banku przy Piecdziesiatej Drugiej Ulicy – tego samego, z ktorego trzy miesiace wczesniej korzystala Katie Rochester. Dziwne.

• 2.16 Aimee Biel dzwoni do mieszkania Myrona Bolitara w Livingston. Polaczenie trwa tylko kilka sekund.

• 2.17 Aimee Biel dzwoni pod numer telefonu komorkowego zarejestrowanego na Myrona Bolitara. Rozmowa trwa trzy minuty.

Loren pokiwala glowa. Wydawalo sie oczywiste, ze Aimee Biel najpierw sprobowala zadzwonic do domu Bolitara, a kiedy nie odpowiedzial – co wyjasnialoby krotki czas polaczenia – zadzwonila na jego komorke.

Wrocmy do harmonogramu.

• 2.21 Myron Bolitar dzwoni do Aimee Biel. Rozmowa trwa minute.

Z tego, co zdolali ustalic, Bolitar czesto zatrzymywal sie w nowojorskim apartamencie swojego przyjaciela, niejakiego Windsora Horne a Lockwooda Trzeciego. Ten ostatni byl znany policji: chociaz pochodzil z bogatej, wrecz arystokratycznej rodziny, podejrzewano go o wiele pobic, a nawet zabojstw. Loren jeszcze nigdy nie natknela sie na faceta o tak upiornej reputacji. To jednak rowniez nie wydawalo sie istotne w tej sprawie.

Bolitar zapewne zatrzymal sie w apartamencie Lockwooda na Manhattanie. Zostawil samochod na pobliskim parkingu. Dozorca zeznal, ze Bolitar odjechal stamtad okolo 2.30.

Jeszcze nie mieli na to dowodu, ale Loren byla niemal pewna, ze Bolitar pojechal do srodmiescia i zabral Aimee Biel. Zbierali zapisy z kamer wideo w tej okolicy. Moze ktoras zarejestrowala samochod Bolitara. Na razie to przypuszczenie wydawalo sie dosc prawdopodobne.

Kolejne punkty harmonogramu:

• 3.11 Bolitar zaplacil karta kredytowa na stacji benzynowej Exxon przy Route 4 w Fort Lee w stanie New Jersey, tuz przy moscie Waszyngtona.

• 3.55 Z rejestrow oplat na autostradzie wynikalo, ze samochod Bolitara pojechal na poludnie Garden State Parkway, mijajac punkt kontrolny w Bergen County.

• 4.08 Bolitar przejechal przez punkt kontrolny w Essex County, a wiec nadal jechal na poludnie.

Rejestry kas na autostradzie wiele mowily. Mogl skrecic w zjazd numer 145, ktory doprowadzilby Bolitara do jego domu w Livingston. Loren wykreslila trase. Ta nie miala sensu. Nie przejezdza sie przez most Waszyngtona, zeby potem pojechac Garden State Parkway. A nawet jezeli, to dotarcie do kas Bergen nie zajmuje czterdziestu minut. W nocy o tej porze moglo to zajac najwyzej dwadziescia.

Zatem gdzie byl w tym czasie Bolitar?

Wrocila do harmonogramu. Byla w nim ponadtrzygodzinna luka, ale o 7.18 Myron Bolitar probowal dzwonic na numer komorki Aimee Biel. Nie odebrala. Tego ranka probowal jeszcze dwukrotnie. Zadnej odpowiedzi. Wczoraj dzwonil do domu Bielow. Bylo to jedyne polaczenie trwajace dluzej niz kilka sekund. Loren zastanawiala sie, czy rozmawial z rodzicami.

Podniosla sluchawke i zadzwonila do Lance’a Bannera.

– Co sie dzieje? – zapytal.

– Mowiles rodzicom Aimee o Bolitarze?

– Jeszcze nie.

– Mysle – powiedziala Loren – ze chyba juz czas to zrobic.

Myron mial teraz nowy zwyczaj. Kazdego ranka zaraz po przebudzeniu chwytal gazete i sprawdzal listy poleglych. Czytal ich nazwiska. Wszystkie. Upewnial sie, ze nie ma wsrod nich Jeremy’ego Downinga. Potem zaczynal od nowa i tym razem powoli czytal kazde nazwisko. Sprawdzal stopien, miejsce zamieszkania i wiek. Tylko tyle podawali. Jednak Myron myslal o tym, ze kazdy z tych zabitych dzieciakow to taki Jeremy, fajny dziewietnastolatek mieszkajacy na twojej ulicy, poniewaz – chociaz wydawalo sie to zbytnim uproszczeniem – oni wlasnie nimi byli. Przez kilka minut Myron wyobrazal sobie, co oznacza taka smierc, nieodwolalny kres mlodego zycia, nadziei i marzen, co teraz mysla rodzice takiego dzieciaka.

Mial nadzieje, ze przywodcy narodu tez sie nad tym zastanawiaja. Jednak mocno w to watpil.

Zadzwonila jego komorka. Spojrzal na wyswietlacz. Dzwoniacy zostal zidentyfikowany jako PUPA. To byl zastrzezony numer Wina. Myron odebral i powiedzial „halo”.

Bez zadnych wstepow Win rzekl:

– Twoj samolot przylatuje o pierwszej po poludniu.

– Teraz pracujesz dla linii lotniczych?

Вы читаете Obiecaj mi
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату