Myron moglby…
Erik znow zamknal oczy.
– Panie Biel? – zapytala Loren.
Odpowiedzial cichym glosem.
– Aimee ostatnio nie byla soba.
– Jak to?
Nadal nie otwieral oczu.
– Oboje uznalismy to za zwykle zachowanie nastolatki. Jednak w ciagu kilku ostatnich miesiecy zrobila sie bardzo skryta.
– To normalne, Erik – powiedziala Claire.
– Nie w takim stopniu.
Claire pokrecila glowa.
– Wciaz myslisz o niej jak o malej dziewczynce. To dlatego.
– Wiesz, ze to cos wiecej, Claire.
– Nie, Erik, nie wiem. Znow zamknal oczy.
– O co chodzi, panie Biel? – zapytala Loren.
– Dwa tygodnie temu probowalem wlaczyc jej komputer.
– Po co?
– Chcialem przejrzec jej poczte elektroniczna.
Zona obrzucila go gniewnym wzrokiem, ale nie zauwazyl tego albo nic go to nie obchodzilo. Loren naciskala.
– I co sie stalo?
– Zmienila haslo. Nie moglem dostac sie do systemu.
– Poniewaz chronila swoja prywatnosc – wtracila Claire. – Uwazasz, ze to dziwne? Jako dziewczynka pisalam pamietnik. Przechowywalam go w zamknietej kasetce, ktora dobrze ukrywalam. I co z tego?
– Zadzwonilem do naszego dostawcy Internetu – ciagnal Erik. – Lacze jest udostepnione na moje nazwisko i ja place rachunki. Podali mi nowe haslo. Wszedlem do jej skrzynki i sprawdzilem poczte.
– I co?
Wzruszyl ramionami.
– Nic tam nie bylo. Ani jednego listu. Skasowala wszystkie.
– Wiedziala, ze bedziesz weszyl – powiedziala Claire. W jej gniewnym glosie slychac bylo obronny ton. – Zabezpieczyla sie przed tym.
Erik odwrocil sie do niej.
– Naprawde w to wierzysz, Claire?
– A ty naprawde wierzysz, ze ma romans z Myronem?
Erik nie odpowiedzial.
Claire odwrocila sie z powrotem do Loren i Lance’a.
– Pytaliscie Myrona o te rozmowy telefoniczne?
– Jeszcze nie.
– No to na co czekacie? – Claire siegnela po torebke. – Zrobmy to od razu. Na pewno wszystko wyjasni.
– Nie ma go w Livingston – rzekla Loren. – Prawde mowiac, polecial do Miami, niedlugo po tym, jak gral w koszykowke z pani mezem.
Claire juz miala zadac jeszcze jakies pytanie, ale zrezygnowala. Po raz pierwszy Loren dostrzegla cien zwatpienia na jej twarzy. Postanowila to wykorzystac. Wstala.
– Bedziemy w kontakcie – powiedziala.
Rozdzial 15
Myron siedzial w samolocie i myslal o swojej dawnej milosci, Jessice.
Czy nie powinien sie cieszyc z jej szczescia?
Zawsze miala ognisty temperament. Jego matka i Esperanza jej nie lubily. Ojciec, jak dobry komentator telewizyjny, zachowywal neutralnosc. Win ziewal. Dla Wina kobiety dzielily sie na seksowne i nie. Jessica byla zdecydowanie seksowna, ale poza tym… kogo to obchodzi?
Kobiety uwazaly, ze Myrona oslepila uroda Jessiki. Pisala cudowne ksiazki. Byla niesamowicie namietna. Jednak bardzo sie od siebie roznili. Myron chcial zyc tak jak jego rodzice. Jessica prychala na takie idylliczne nonsensy. Ta roznica pogladow powodowala nieustanne tarcia, ktore na przemian oddalaly ich i ponownie zblizaly.
Teraz Jessica wychodzila za jakiegos faceta z Wall Street, ktory mial na imie Stone. Jak Big Stone, pomyslal Myron. Rolling Stone. The Stoner. Smokin Stone. The Stone Man.
Nienawidzil go.
Co sie stalo z Jessica?
Siedem lat, Myronie. Ludzie sie zmieniaja.
Az tak bardzo?
Samolot wyladowal. Myron sprawdzil komorke, gdy kolowali do terminalu. Znalazl wiadomosc tekstowa od Wina.
TWOJ SAMOLOT WLASNIE WYLADOWAL. PROSZE UWAZAJ TO ZA KONTYNUACJE TWOJEGO ZARTU NA TEMAT MOJEJ PRACY DLA LINII LOTNICZYCH. CZEKAM NA POSTOJU NA DOLE.
Samolot zwolnil, podjezdzajac do bramki. Pilot poprosil, zeby wszyscy pozostali na swoich miejscach i nie odpinali pasow. Niemal wszyscy zignorowali te prosbe. Slychac bylo trzask rozpinanych klamer. Dlaczego? Co ludziom da ta jedna dodatkowa sekunda? Czyzby robili to tylko z upodobania do lamania przepisow?
Zastanawial sie, czy ponownie zadzwonic na komorke Aimee. Jednak bal sie, ze przesadzi. W koncu ile razy mozna dzwonic? Przeciez wyraznie jej obiecal. Mial ja zawiezc, dokad ona zechce, nie zadawac zadnych pytan ani nic nie mowic jej rodzicom. Trudno sie dziwic, ze po tym, jak sie zachowal, Aimee przez kilka dni nie chce z nim rozmawiac.
Wysiadl z samolotu i ruszyl do wyjscia, kiedy uslyszal, ze ktos go wola.
– Myron Bolitar?
Odwrocil sie. Bylo ich dwoje, mezczyzna i kobieta. To ona zawolala go po nazwisku. Byla niska, niewiele ponad metr piecdziesiat. Myron mial metr dziewiecdziesiat dwa. Siegala mu mniej wiecej do lokcia. Wydawalo sie, ze nie robi to na niej wrazenia. Towarzyszacy jej mezczyzna byl ostrzyzony na rekruta. On tez wygladal dziwnie znajomo.
Mezczyzna wyjal odznake. Kobieta nie.
– Jestem Loren Muse, inspektor dochodzeniowy okregu Essex – powiedziala. – To policjant z Livingston, detektyw Lance Banner.
– Banner – powtorzyl machinalnie Myron. – Jest pan bratem Bustera?
Lance Banner prawie sie usmiechnal.
– Tak.
– Buster to porzadny gosc. Grywalem z nim w kosza.
– Pamietam.
– Co u niego?
– W porzadku, dzieki.
Myron nie wiedzial, o co chodzi, ale mial doswiadczenie w kontaktach z przedstawicielami prawa. Z przyzwyczajenia siegnal do kieszeni i nacisnal przycisk szybkiego wybierania. Polaczyl sie z Winem. Ten przycisnie klawisz wylaczajacy glosne mowienie i bedzie sluchal. To byla stara sztuczka, ktorej Myron nie uzywal od lat, jednak na widok policjantow natychmiast powrocil do starych nawykow.
Ze swoich dotychczasowych kontaktow z przedstawicielami prawa Myron wyciagnal kilka wnioskow, ktore