– Znasz to powiedzenie: czlowiek, ktory sam jest swoim adwokatem, ma glupiego klienta? Zamien „glupiego” na „kompletnie bezmozgiego tepaka”.
Myron zastanawial sie, jakim cudem Hester znalazla sie tu tak szybko, ale odpowiedz byla oczywista. Win. Gdy tylko Myron wlaczyl swoja komorke i Win uslyszal policjantow, natychmiast zadzwonil do Hester i sciagnal ja tutaj.
Hester Crimstein byla jednym z najlepszych adwokatow w kraju. Prowadzila wlasny program telewizyjny, zatytulowany „Crimstein o zbrodni”. Zaprzyjaznili sie, kiedy przed kilkoma laty Hester pomogla Esperanzy, oskarzonej o morderstwo.
– Poczekaj. – Hester znow spojrzala na Loren i Lance’a. – Czemu wciaz was tu widze?
Lance Banner zrobil krok naprzod.
– Wlasnie powiedzial, ze nie jest pani jego adwokatem.
– Powtorz mi swoje nazwisko, przystojniaku.
– Detektyw Lance Banner z policji w Livingston.
– Lance – powiedziala. – Kojarzy mi sie z czyms, czym kiedys przeklulam sobie wrzod. W porzadku, Lance, cos ci poradze. Ten krok naprzod to byl fajny ruch, bardzo wladczy, ale musisz bardziej wypiac piers. Ponadto znizyc glos i groznie zmarszczyc brwi. O tak: „Hej, mala, wlasnie powiedzial, ze nie jestes jego adwokatem”. Sprobuj.
Myron wiedzial, ze Hester nie da sie tak latwo odprawic. Wiedzial tez, ze raczej nie powinien pozwolic jej odejsc. Oczywiscie, chcial wspolpracowac z policja i jak najszybciej stad wyjsc, ale pragnal takze wiedziec, co stalo sie Aimee.
– Ona jest moim adwokatem – powiedzial. – Prosze, zostawcie nas na chwile samych.
Hester poslala im pelen satysfakcji usmiech, ktory z pewnoscia chetnie starliby piesciami z jej twarzy. Ruszyli do drzwi. Hester pomachala im na pozegnanie. Kiedy znalezli sie za drzwiami, zamknela je i popatrzyla na kamere.
– Wylaczcie ja.
– Pewnie jest wylaczona – zauwazyl Myron.
– Tak, na pewno. Gliniarze nigdy nie robia takich numerow.
Wyjela telefon komorkowy.
– Do kogo dzwonisz? – zapytal.
– Czy wiesz, dlaczego cie tu sciagneli?
– To ma cos wspolnego z dziewczyna, ktora nazywa sie Aimee Biel – powiedzial Myron.
– Tyle juz wiem. Jednak nie masz pojecia, co sie z nia stalo?
– Nie.
– Wlasnie to probuje ustalic. Zlecilam to miejscowej agencji detektywistycznej, z ktora zwykle wspolpracuje. Jest swietna, zna wszystkich w prokuraturze. – Hester przylozyla aparat do ucha. – Tak, tu Hester. Co masz? Uhm. Yhm. – Hester sluchala, nie robiac notatek. Po chwili powiedziala: – Dzieki, Cingle. Szukaj dalej. Zobaczymy, co wygrzebiesz.
Hester rozlaczyla sie. Myron zachecajaco wzruszyl ramionami.
– Ta dziewczyna… nazywa sie Biel.
– Aimee Biel – rzekl Myron. – Co z nia?
– Zaginela.
Myron poczul sciskanie w piersi.
– Wyglada na to, ze w tamta sobotnia noc nie wrocila do domu. Miala nocowac u kolezanki. Nigdy tam nie dotarla. Nikt nie wie, co sie z nia stalo. Najwyrazniej rejestry rozmow telefonicznych lacza cie z ta dziewczyna. Inne poszlaki rowniez. Moi ludzie probuja ustalic jakie.
Hester usiadla za stolem. Spojrzala na niego.
– No dobrze, maly, opowiedz wszystko cioci Hester.
– Nie – rzekl Myron.
– Co?
– Posluchaj, masz dwie mozliwosci. Mozesz zostac tu i sluchac, co im mowie, albo cie zwolnie.
– Najpierw powinienes porozmawiac ze mna.
– Nie mozemy tracic czasu. Musze powiedziec im wszystko.
– Poniewaz jestes niewinny?
– Oczywiscie, ze jestem niewinny.
– A policja nigdy nie aresztowala niewlasciwego czlowieka.
– Zaryzykuje. Jesli Aimee ma klopoty, nie chce, zeby marnowali na mnie czas.
– Nie zgadzam sie.
– Zatem cie zwalniam.
– Nie tak szybko. Ja tylko ci radze. Klient ma zawsze racje. Wstala, otworzyla drzwi i zawolala ich. Loren Muse ominela ja i usiadla. Lance zajal swoje miejsce w kacie. Muse byla czerwona, zapewne wsciekla na siebie za to, ze nie przesluchala Myrona w samochodzie, przed przybyciem Hester.
Loren Muse juz chciala cos powiedziec, ale Myron powstrzymal ja, unoszac dlon.
– Przejdzmy do sedna sprawy – powiedzial. – Aimee Biel zaginela. Przed chwila sie dowiedzialem. Zapewne macie wykazy rozmow telefonicznych, wiec wiecie, ze dzwonila do mnie okolo drugiej w nocy. Nie wiem, co jeszcze zdolaliscie ustalic, wiec pozwolcie, ze wam pomoge. Poprosila, zebym ja podwiozl. Zabralem ja.
– Skad? – spytala Muse.
– Z centrum Manhattanu. Zdaje sie, ze z rogu Piecdziesiatej Drugiej i Piatej Alei. Potem przejechalem przez most Waszyngtona. Wiecie, ze zaplacilem karta kredytowa na stacji benzynowej?
– Tak.
– Zatem wiecie, ze zatrzymalismy sie tam. Potem pojechalismy Route 4 do Route 17, a pozniej do Ridgewood. – Myron zauwazyl zmiane ich nastawienia. Pewnie cos pominal, ale mowil dalej. – Podrzucilem ja pod jakis dom na koncu zaulka. Potem pojechalem do siebie.
– I nie pamieta pan dokladnego adresu, zgadza sie?
– Zgadza.
– Chce pan jeszcze cos powiedziec?
– Na przyklad?
– Na przyklad dlaczego Aimee Biel w ogole do pana dzwonila?
– Jestem przyjacielem rodziny.
– Chyba bardzo bliskim.
– Owszem.
– Tylko dlaczego pan? Najpierw zadzwonila do panskiego domu w Livingston. Potem na komorke. Dlaczego zadzwonila do pana, a nie do rodzicow, ciotki, wujka lub chocby kolezanki ze szkoly? – Loren rozlozyla rece. – Dlaczego do pana?
– Obiecalem jej – powiedzial cicho Myron.
– Obiecal pan?
– Tak.
Wyjasnil im, co sie zdarzylo w jego suterenie, ze podsluchal, jak dziewczeta rozmawialy o jezdzie z pijanym kolega. Powiedzial, co im obiecal. Gdy to mowil, widzial zmiane wyrazu ich twarzy, nawet Hester. Slowa i wyjasnienia brzmialy nieprzekonujaco nawet w jego wlasnych uszach, a jednak nie potrafil zrozumiec dlaczego. Mowil troche za dlugo. Slyszal w swoim glosie obronny ton.
Kiedy skonczyl, Loren zapytala:
– Czy zlozyl juz pan kiedys taka obietnice?
– Nie.
– Nigdy?
– Nigdy.
– Nie proponowal pan bezradnym czy odurzonym dziewczetom, ze je pan podwiezie?
– Hej! – Hester nie zamierzala tego tolerowac. – To calkowicie opaczna interpretacja slow mojego klienta. Ponadto juz zadala pani to pytanie i otrzymala na nie odpowiedz. Prosze dalej.
Loren wiercila sie na krzesle.