bolesnie pulsowala.
Nauczyciel Rysunku poprawial sobie kucyk, sciagajac wlosy z tylu i obwiazujac je gumka.
– Ja mu wierze.
– Jednak – dodal Gryzon Apaszka – musimy, no tego, musimy byc pewni,
Nauczyciel Rysunku zmarszczyl brwi.
– A to czyje?
– Kylie Minogue.
– Rany, naprawde klawo, facet.
Rochester wyprostowal sie.
– Robcie swoje, chlopcy. Stane na strazy na dole.
– Czekajcie – powiedzial Myron. – Ja nic nie wiem. Rochester spogladal na niego przez chwile.
– Chodzi o moja corke. Nie moge ryzykowac. Dlatego teraz Blizniacy troche nad toba popracuja. Jesli potem wciaz bedziesz to powtarzal, zyskam pewnosc, ze nie miales nic wspolnego z jej zniknieciem. Jesli jednak miales, to moze uratuje moje dziecko. Rozumiesz, co mowie?
Rochester ruszyl do drzwi.
Blizniacy podeszli blizej. Nauczyciel Rysunku przydusil Myrona do podlogi. Potem usiadl mu na nogach. Apaszka usiadl mu na piersi. Spojrzal na niego i wyszczerzyl zeby. Myron przelknal sline. Sprobowal go zrzucic, ale z rekami zwiazanymi na plecach nie mogl. Przeszedl go dreszcz.
– Zaczekajcie – powtorzyl.
– Nie – rzekl Rochester. – Bedziesz gral na czas. Bedziesz zmyslal, klamal, opowiadal bajeczki…
– Nie, to nie…
– Daj mi skonczyc, dobrze? Chodzi o moja corke. Musisz to zrozumiec. Musze cie zlamac, zanim ci uwierze. A Blizniacy sa dobrzy w lamaniu ludzi.
– Tylko mnie wysluchaj, dobrze? Probuje odnalezc Aimee Biel…
– Nie.
– A jesli ja znajde, to sa duze szanse, ze odnajde rowniez twoja corke. Mowie prawde. Sluchaj, przeciez mnie sprawdziles, no nie? Stad dowiedziales sie o Winie.
Rochester przystanal i czekal.
– Musiales slyszec, ze wlasnie tym sie zajmuje. Pomagam ludziom, ktorzy maja klopoty. Podwiozlem te dziewczyne, a ona zniknela. Musze ja odnalezc. Jestem to winien jej rodzicom.
Rochester spojrzal na Blizniakow. W oddali Myron uslyszal radio samochodowe, z ktorego coraz glosniej plynely dzwieki piosenki, zeby zaraz ucichnac. Zespol Starship gral „We Built This City on Rock-n-Roll”.
To druga najgorsza piosenka swiata, pomyslal Myron.
Gryzon Apaszka zaczal podspiewywac do wtoru: „
– Mowie prawde – rzekl Myron.
– Tak czy inaczej – rzekl Rochester – czy mowisz prawde, czy nie, Blizniacy sa tutaj. Sprawdza to. Rozumiesz? Ich nie zdolasz oklamac. Jak cie troche przycisna, powiesz nam wszystko, co chcemy wiedziec.
– Tylko ze wtedy bedzie za pozno – powiedzial Myron.
– To nie potrwa dlugo.
Rochester spojrzal na Nauczyciela Rysunku.
– Pol godziny, najwyzej godzine – oznajmil Nauczyciel Rysunku.
– Nie o tym mowie. Bede za bardzo poraniony. Nie dam rady nic zrobic.
– Ma racje – przyznal Nauczyciel Rysunku.
– Zostawiamy slady – dodal Apaszka, blyskajac zebami. Rochester zastanowil sie.
– Orville, mowiles, ze gdzie on byl, zanim wrocil do domu? Nauczyciel Rysunku, czyli Orville, podal mu adres Randy’ego Wolfa i powiedzial o restauracji. Sledzili go, a Myron ich nie zauwazyl. Albo byli bardzo dobrzy, albo on strasznie wyszedl z wprawy – a moze jedno i drugie. Rochester zapytal Myrona, po co odwiedzil oba te miejsca.
– Tam mieszka chlopak Aimee – powiedzial Myron. – Jednak nie bylo go w domu.
– Myslisz, ze on ma z tym cos wspolnego? Myron dobrze wiedzial, ze nie moze przytaknac.
– Po prostu rozmawiam z kolegami Aimee i probuje ustalic, co sie moglo stac. Kto moglby to wiedziec lepiej niz jej chlopak?
– A restauracja?
– Spotkanie z informatorka. Chcialem wiedziec, co maja o panskiej corce i Aimee. Probuje znalezc jakies powiazanie.
– I czego sie dowiedziales?
– Dopiero zaczalem.
Rochester znow sie zamyslil. Potem powoli pokrecil glowa.
– Z tego, co slyszalem, zabrales te Biel o drugiej w nocy.
– Zgadza sie.
– O drugiej w nocy – powtorzyl z naciskiem.
– Zadzwonila do mnie.
– Dlaczego? – Rochester poczerwienial. – Podrywasz uczennice?
– Nic podobnego.
– Och, pewnie zaraz powiesz, ze to bylo niewinne spotkanie?
– Bo bylo.
Myron widzial jego rosnacy gniew. Tracil z nim kontakt.
– Ogladales proces tego zboka, Michaela Jacksona? To pytanie zaskoczylo Myrona.
– Chyba fragmenty.
– Sypia z malymi chlopcami, prawda? Sam przyznaje. I zaraz potem mowi: „Och, ale nie bylo w tym nic zlego”.
Teraz Myron zrozumial, do czego to zmierza.
– A teraz mowisz mi, ze podwozisz ladne uczennice o drugiej w nocy. A potem mowisz: „Och, ale nie bylo w tym nic zlego”.
– Posluchaj…
– Nie, chyba uslyszalem juz dosyc.
Rochester skinal glowa, dajac Blizniakom znak, zeby zaczynali.
Minelo juz sporo czasu. Myron mial nadzieje, ze Win jest juz blisko. Zapewne czekal tylko, az cos odwroci ich uwage. Myron nie mogl sie poruszyc, wiec zrobil cos innego.
Nagle wydal z siebie przerazliwy krzyk.
Wrzasnal tak glosno i przeciagle, jak potrafil, chociaz Nauczyciel Rysunku natychmiast uderzyl go piescia w usta.
Ten krzyk przyniosl pozadany efekt. Przez sekunde wszyscy trzej spogladali na Myrona. Tylko przez sekunde. Nie dluzej.
Jednak to wystarczylo.
Silne ramie objelo szyje Rochestera, a przy jego czole pojawila sie lufa pistoletu. Obok twarzy Rochestera zmaterializowala sie twarz Wina.
– Nastepnym razem – rzekl Win, krzywiac sie – badz laskaw nie kupowac wody kolonskiej na stacji benzynowej.
Blizniacy zareagowali zwinnie i blyskawicznie. W ulamku sekundy zeskoczyli z Myrona. Nauczyciel Rysunku zajal pozycje w przeciwleglym kacie. Gryzon Apaszka poderwal Myrona i schowal sie za nim, uzywajac go jako tarczy. On tez mial bron. Przycisnal lufe do karku Myrona.
Pat.
Win jedna reka trzymal Rochestera za szyje. Uciskal mu krtan, odcinajac doplyw tlenu. Twarz Rochestera zsiniala. Postawil oczy w slup. Po kilku sekundach Win zrobil cos dziwnego: rozluznil chwyt. Rochester zakaszlal i spazmatycznie wciagnal powietrze. Osloniety nim jak tarcza, Win nadal trzymal pistolet przy jego glowie, ale teraz