ty.
Win wiedzial, ze w swiecie tego czlowieka byl to najwiekszy komplement, jakim mogl obdarzyc Blizniakow.
– I uwazacie, ze Rochester zadzwonil do nich zaraz po tym, jak dowiedzial sie o Myronie Bolitarze?
– Kilka minut pozniej, tak.
– Dzieki za wiadomosc.
– Win, posluchaj co ci powiem. To kompletne swiry. Wiemy o jednym facecie, wielkim mafijnym donie z Kansas City. Wynajal ich. Cos poszlo nie tak. Wkurzyl ich, nie wiem czym. Nie byl glupi, wiec probowal zawrzec rozejm, zaproponowal im forse. Nic z tego. Blizniacy porwali mu czteroletniego wnuka. Czteroletniego, Win. Odeslali go posiekanego na kawalki. A potem – rozumiesz – po tym, jak to zrobili, przyjeli pieniadze. Dokladnie tyle, ile im juz proponowal. Nie zazadali ani centa wiecej. Rozumiesz, co chce ci powiedziec?
Win rozlaczyl sie. Nie musial odpowiadac. Doskonale rozumial.
Rozdzial 22
Myron zamierzal zadzwonic do Ali i uslyszec dlugo oczekiwane slowa powitania, kiedy zauwazyl samochod zaparkowany przed swoim domem. Wepchnal aparat do kieszeni i wjechal na podjazd.
Na krawezniku przed frontowym trawnikiem siedzial przysadzisty mezczyzna. Na widok podchodzacego Myrona wstal.
– Myron Bolitar?
– Tak.
– Chcialbym z panem porozmawiac.
Myron skinal glowa.
– Moze wejdziemy do srodka?
– Wie pan, kim jestem?
– Wiem, kim pan jest.
To byl Dominick Rochester. Myron rozpoznal go z migawek w wiadomosciach telewizyjnych. Mial zawziety wyraz twarzy, ktorej pory byly wielkie jak kratery wulkaniczne. Zapach taniej wody kolonskiej buchal z niego mdlacymi falami. Myron staral sie go nie wdychac. Zastanawial sie, skad Rochester wie o jego powiazaniu z ta sprawa, ale to nie bylo istotne. Doszedl do wniosku, ze dobrze sie sklada. I tak chcial porozmawiac z tym facetem.
Myron nie byl pewien, co go ostrzeglo. Byc moze widok nastepnego samochodu, wyjezdzajacego zza zakretu. Moze cos w sposobie poruszania sie Dominicka Rochestera. Od razu zauwazyl, ze to niebezpieczny przeciwnik, z ktorym lepiej nie zadzierac, w przeciwienstwie do pozera, jakim byl Wielki Jake Wolf.
To przypominalo troche gre w kosza. Podczas meczu zdarzaly sie takie chwile, kiedy unosil sie w powietrzu, palcami odnajdujac wlasciwe rowki pilki, trzymajac ja na wysokosci czola i wpatrujac sie w obrecz, tylko w obrecz, kiedy czas zwalnial swoj bieg i Myron mial wrazenie, ze moglby zatrzymac sie w powietrzu, obrocic i zobaczyc cale boisko.
Cos bylo nie tak.
Myron stanal przed drzwiami, trzymajac w dloni klucze. Odwrocil sie i spojrzal na Rochestera, w ktorego czarnych oczach nie bylo sladu emocji, tak samo patrzylyby na czlowieka, psa, szafke czy lancuch gorski.
– Moze porozmawiamy tutaj? – powiedzial Myron.
Rochester wzruszyl ramionami.
– Jak pan chce.
Nadjezdzajacy samochod, buick skylark, zwolnil. Myron poczul wibracje telefonu komorkowego. Spojrzal na wyswietlacz. Zobaczyl logo Wina. Przylozyl telefon do ucha.
– Dwoch bardzo zlych facetow… – powiedzial Win.
W tym momencie Myron otrzymal cios.
Rochester uderzyl.
Jego piesc zeslizgnela sie po czubku glowy Myrona. Ten wprawdzie troche zardzewial, ale katem oka zobaczyl, co sie swieci. W ostatniej chwili pochylil glowe, co znacznie oslabilo impet uderzenia. Cios ledwie go zawadzil. Zabolalo go, ale palce Rochestera zapewne ucierpialy bardziej.
Telefon upadl na ziemie.
Myron przykleknal. Zlapal Rochestera za przegub wyciagnietej reki. Wygial palce drugiej dloni. Wiekszosc ludzi uderza piesciami. Czasem jest to konieczne, ale nalezy tego unikac. Jesli uderzysz piescia w cos twardego, zlamiesz sobie reke.
Uderzenie nasada dloni, szczegolnie we wrazliwe miejsce, jest zazwyczaj znacznie skuteczniejsze. Zadajac cios piescia, tracisz rownowage. Nie mozesz wyprowadzac uderzen po linii prostej, poniewaz najmniejsze kosci dloni tego nie wytrzymaja. Natomiast przy prawidlowo zadanym uderzeniu nasada dloni palce sa wygiete i zlaczone, a caly impet zderzenia przyjmuje dobrze umiesniona czesc dloni, przenoszac go na kosc promieniowa, lokciowa i ramienna – krotko mowiac, grube kosci reki.
Tak wlasnie zrobil Myron. Znalazl sie w doskonalej pozycji, by zadac cios w krocze, ale natychmiast sie domyslil, ze Rochester bral udzial w wielu bojkach. Bedzie przygotowany na taki cios.
I byl. Uniosl kolano, zaslaniajac sie.
Zamiast genitaliow Myron wybral przepone. Kiedy uderzyl tuz ponizej pepka, powietrze z glosnym swistem uszlo z pluc przeciwnika. Myron pociagnal go za wyciagnieta reke i przerzucil przez siebie chwytem dzudo, ktory wygladal na dosc niezreczny. W rzeczywistosci w prawdziwej walce wszystkie chwyty dzudo wygladaja na amatorszczyzne.
Kosz. Byl pod koszem. Czas zwolnil bieg.
Rochester byl jeszcze w powietrzu, gdy Myron zobaczyl, ze nadjezdzajacy samochod staje. Wyskoczyli z niego dwaj mezczyzni. Rochester wyladowal na ziemi, ciezko jak wor kamieni. Myron wyprostowal sie. Dwaj mezczyzni ruszyli w jego kierunku.
Usmiechali sie.
Rochester potoczyl sie po ziemi. Zaraz dojdzie do siebie i wstanie. Wtedy bedzie ich trzech. Ci dwaj z samochodu zblizali sie szybko. Nie wygladali na zaniepokojonych czy ostroznych. Zblizali sie do Myrona beztrosko jak bawiace sie dzieci.
Minela kolejna sekunda.
Mezczyzna, ktory siedzial obok kierowcy, mial wlosy zwiazane w kucyk i wygladal jak hipisowaty nauczyciel rysunkow z liceum, ten, ktory zawsze smierdzial dragami. Myron rozwazyl mozliwosci. Zrobil to w ulamku sekundy. Tak to juz jest. Kiedy jestes w niebezpieczenstwie, czas zwalnia bieg albo umysl przyspiesza. Trudno powiedziec, co jest blizsze prawdy.
Myron pomyslal o lezacym na ziemi Rochesterze, o dwoch zblizajacych sie mezczyznach, o ostrzezeniu Wina, o tym, o co moglo chodzic Rochesterowi, o powodach tego niczym niesprowokowanego ataku, o tym, ze Cingle nazwala Rochestera swirem.
Odpowiedz byla oczywista: Dominick Rochester myslal, ze Myron mial cos wspolnego ze zniknieciem jego corki.
Rochester zapewne wiedzial, ze Myron byl przesluchiwany przez policje i nic z tego nie wyniklo. Taki facet jak Rochester nie zamierzal sie z tym pogodzic. Dlatego robil, co mogl, a mogl bardzo wiele, zeby sprawdzic, czy nie uda mu sie czegos dowiedziec.
Tamci dwaj byli juz zaledwie trzy kroki od nich.
I jeszcze cos: zamierzali zaatakowac go tutaj, na ulicy, gdzie wszyscy mogli ich zobaczyc. To swiadczylo o desperacji, zuchwalosci i pewnosci siebie – a Myron nie zamierzal ryzykowac.
Dokonal wyboru: rzucil sie do ucieczki.
Tamci dwaj mieli przewage, poniewaz juz byli w ruchu. Myron musial sie rozpedzic.
Tutaj miala mu sie przydac dobra forma.
Kontuzja kolana tylko nieznacznie wplynela na jego szybkosc. Tylko troche ograniczyla zdolnosc wykonywania