– Jestem zwiazany teraz.
– Naprawde?
– A co, tak cie to dziwi?
– Nie, ale tylko pomysl. Ty, zwolennik malzenstwa i stalych zwiazkow… dlaczego minelo tyle czasu, zanim znalazles sobie kogos innego?
– Nie mow. – Podniosl reke. – Po tobie nie mialem ochoty na inne.
– No coz, to byloby zrozumiale. – Jessica uniosla brew. – Jednak nie, nie sadze.
– Coz, zamieniam sie w sluch. Dlaczego? Czemu jeszcze nie jestem szczesliwym malzonkiem?
Jessica wzruszyla ramionami.
– Wciaz sie nad tym zastanawiam.
– Nie rob tego. To juz ciebie nie dotyczy.
Znow wzruszyla ramionami.
Przez chwile znow oboje siedzieli w milczeniu. Krepujaca sytuacja.
– Pamietasz moja przyjaciolke Claire? – zapytal.
– Wyszla za tego spietego faceta, tak? Bylismy na ich slubie.
– Za Erika. – Nie zamierzal sie w to wglebiac, wiec zaczal z innej beczki. – Powiedzial mi dzis w nocy, ze on i Claire maja klopoty. Mowi, ze to nieuniknione, ze w koncu wszystko slabnie i przygasa, przechodzac w cos innego. Mowi, ze brakuje mu namietnosci.
– Zdradza ja? – zapytala Jessica.
– Dlaczego pytasz?
– Poniewaz to brzmi tak, jakby sie usprawiedliwial.
– Zatem nie sadzisz, zeby cos bylo w tym gadaniu o wygasaniu namietnosci?
– Oczywiscie, ze cos w tym jest. Namietnosc z czasem slabnie.
Myron zastanowil sie nad tym.
– Nie w naszym przypadku.
– Owszem – przyznala.
– Nasza nie gasla.
– Nie. Jednak bylismy mlodzi. I moze dlatego w koncu zerwalismy.
Rozwazyl to. Ponownie ujela jego dlon. Znow poczul ten elektryzujacy dreszcz. Potem Jessica poslala mu spojrzenie. Takie spojrzenie, scisle mowiac. Myron zamarl.
Oho.
– Ty i ta twoja nowa kobieta – spytala Jessica. – Czy to cos szczegolnego?
– Ty i Stoner-Boner – odparowal. – Czy to cos szczegolnego?
– Cios ponizej pasa. Nie chodzi o Stone’a. Ani o twoja nowa pania. Chodzi o nas.
– I sadzisz, ze szybki numerek pomoze nam rozwiac watpliwosci?
– Widze, ze wciaz umiesz rozmawiac z kobietami.
– Oto jeszcze jeden tekst mistrza konwersacji. Nie. Jessica bawila sie ostatnim guziczkiem bluzki. Myron poczul, ze zasycha mu w ustach. Jednak przestala.
– Masz racje – powiedziala.
Zastanawial sie, czy jest rozczarowany tym, ze nie posunela sie dalej. I co by zrobil, gdyby nie przestala.
Zaczeli rozmawiac, nadrabiajac stracone lata. Myron opowiedzial jej o Jeremym i jego sluzbie za oceanem. Jessica opowiedziala mu o swoich ksiazkach, rodzinie, pracy na Zachodnim Wybrzezu. Nie mowila o Stonerze. On nie wspominal o Ali.
Nadszedl ranek. Wciaz siedzieli w kuchni. Rozmawiali kilka godzin, ale wydawalo sie, ze minelo zaledwie pare minut. Bylo im dobrze. O siodmej rano zadzwonil telefon. Myron odebral.
– Nasz ulubiony nauczyciel jedzie do pracy – powiedzial Win.
Rozdzial 28
Myron i Jessica usciskali sie na pozegnanie. Uscisk trwal dlugo. Myron czul zapach jej wlosow. Nie pamietal nazwy szamponu, ale pachniala bzem oraz polnymi kwiatami tak samo jak wtedy, kiedy byli razem.
Myron zadzwonil do Claire.
– Mam jedno pytanie – powiedzial.
– Erik mowil, ze widzieliscie sie zeszlej nocy.
– Taak.
– Siedzial przy komputerze do rana.
– To dobrze. Sluchaj, czy znasz jej nauczyciela Harry’ego Davisa?
– Pewnie. Uczyl Aimee angielskiego. Zdaje sie, ze teraz jest rowniez opiekunem ostatniego roku.
– Lubila go?
– Bardzo. – I Claire zaraz zapytala: – Dlaczego pytasz? Czy on ma z tym cos wspolnego?
– Wiem, ze chcesz mi pomoc, Claire. I Erik rowniez. Jednak musicie mi zaufac, dobrze?
– Ja ci ufam.
– Erik powiedzial ci o tym skrocie, ktory znalezlismy?
– Tak.
– Na jego koncu mieszka Harry Davis.
– O moj Boze.
– Aimee nie ma w jego domu ani nic takiego. Juz to sprawdzilismy.
– Jak to sprawdziliscie? W jaki sposob?
– Prosze, Claire, po prostu mnie posluchaj. Pracuje nad tym i nie chce, zeby ktos mi przeszkadzal. Musisz trzymac Erika z daleka od tego, dobrze? Powiedz mu, ze ma sprawdzic w Internecie wszystkie sasiednie ulice. Powiedz, zeby pojezdzil po okolicy, ale nie pokazywal sie w tym zaulku. Albo jeszcze lepiej niech zadzwoni do Dominicka Rochestera, ojca Katie…
– On dzwonil do nas.
– Dominick Rochester?
– Tak.
– Kiedy?
– Zeszlej nocy. Powiedzial, ze spotkal sie z toba. Spotkal, pomyslal Myron. Jaki ladny eufemizm.
– Mamy zobaczyc sie z Rochesterami dzis rano. Sprobujemy znalezc jakies powiazanie miedzy Katie i Aimee.
– Dobrze. To pomoze. Posluchaj, musze juz isc.
– Zadzwonisz?
– Gdy tylko czegos sie dowiem.
Myron uslyszal jej szloch.
– Claire?
– To juz dwa dni, Myronie.
– Wiem. Pracuje nad tym. Moze sprobujesz tez wywrzec wiekszy nacisk na policje. W koncu minelo juz czterdziesci osiem godzin.
– W porzadku.
Mial ochote powiedziec cos w rodzaju „badz silna”, ale nawet w myslach zabrzmialo to tak glupio, ze zrezygnowal. Powiedzial „do widzenia” i rozlaczyl sie. Potem zadzwonil do Wina.
– Wyslow sie – rzekl Win.
– Nie wierze, ze wciaz zglaszasz sie w taki sposob.
Cisza.
– Czy Harry Davis nadal jest w drodze do swojej szkoly?
– Tak.
– Juz jade.
Livingston High School, jego szkola. Myron zapuscil silnik. Mial do pokonania odleglosc zaledwie trzech