artystow, lecz od tego czasu swiat sie zmienil. W latach osiemdziesiatych bylo to sympatyczne i oryginalne. Teraz ten „postep” razil sztucznym symbolizmem.

W poblizu dawnej wiezy radarowej Myron siedzial na lawce z Joan Rochester. Ledwie skineli sobie glowami na powitanie. Czekali. Joan Rochester tulila swoj telefon komorkowy, jakby byl rannym zwierzatkiem. Myron spogladal na zegarek. Katie Rochester powinna zaraz zadzwonic do matki.

Joan Rochester odwrocila glowe.

– Zastanawia sie pan, dlaczego z nim zostalam. Prawde mowiac, wcale o tym nie myslal. Po pierwsze, mimo grozy sytuacji, wciaz byl lekko oszolomiony po telefonie Ali. Wiedzial, ze to egoistyczne zachowanie, ale po raz pierwszy od siedmiu lat powiedzial kobiecie, ze ja kocha. Probowal teraz o tym nie myslec i skupic sie na czekajacym go zadaniu, ale mimo woli byl podekscytowany rozmowa.

Drugim – i moze wazniejszym – powodem bylo to, ze Myron juz dawno przestal sie zastanawiac nad zwiazkami laczacymi ludzi. Czytal o zespole maltretowanych zon. Byc moze mial tu do czynienia z takim przypadkiem, wolaniem o pomoc. Jednak z jakiegos powodu w tym konkretnym przypadku nie mial ochoty odpowiadac na wezwanie.

– Jestem z Domem dlugo. Bardzo dlugo.

Joan Rochester zamilkla. Po kilku sekundach otworzyla usta, zeby cos dodac, lecz w tym momencie aparat w jej rece zaczal wibrowac. Spojrzala nan tak, jakby nagle zmaterializowal sie w jej dloni. Ponownie zawibrowal, a potem zaczal dzwonic.

– Prosze odebrac – ponaglil Myron.

Joan Rochester skinela glowa i nacisnela zielony klawisz. Przylozyla telefon do ucha i powiedziala „halo”.

Myron nachylil sie do niej. Slyszal glos w sluchawce – mlody i kobiecy – ale nie rozroznial slow.

– Och, kochanie – powiedziala Joan Rochester, uspokajajac sie na dzwiek glosu corki. – Ciesze sie, ze jestes bezpieczna. Tak. Tak, racja. Posluchaj mnie chwile, dobrze? To bardzo wazne.

Potok slow w sluchawce.

– Jest tu ze mna ktos, kto… Potok slow przyspieszyl bieg.

– Prosze, Katie, posluchaj. Nazywa sie Myron Bolitar. Jest z Livingston. Nie chce cie skrzywdzic. Jak sie dowiedzial… to skomplikowana sprawa… Nie, oczywiscie, ze nic nie powiedzialam. Ma wykazy rozmow czy cos takiego, nie wiem dokladnie, ale powiedzial, ze zawiadomi tate…

Potok zamienil sie w rzeke.

– Nie, jeszcze tego nie zrobil. Chce tylko chwile z toba porozmawiac. Mysle, ze powinnas go wysluchac. Mowi, ze chodzi o te druga zaginiona dziewczyne, Aimee Biel. Szuka jej… Wiem, wiem, mowilam mu to. Po prostu… zaczekaj chwile, dobrze? Juz go daje.

Joan Rochester podala mu telefon. Myron wyciagnal reke i wyrwal jej aparat, obawiajac sie zerwania nawiazanego z takim trudem kontaktu. Starajac sie zachowac spokoj, powiedzial:

– Czesc, Katie. Jestem Myron.

Zabrzmialo to tak, jakby byl gospodarzem nocnego programu.

Jednak Katie byla bliska histerii.

– Czego pan ode mnie chce?

– Chce ci tylko zadac kilka pytan.

– Ja nic nie wiem o Aimee Biel.

– Gdybys tylko mogla mi powiedziec…

– Chce pan ustalic skad dzwonie, tak? – W jej glosie slychac bylo histeryczne nutki. – Dla mojego taty. Przeciaga pan rozmowe, zeby ustalic, skad dzwonie!

Myron juz mial wyglosic wyklad Berruti o tym, ze to nie dziala w taki sposob, ale Katie nie dala mu szansy.

– Zostaw nas w spokoju!

I rozlaczyla sie.

Myron wyglosil kolejna idiotyczna kwestia zywcem z telewizji, powtarzajac „halo, halo”, chociaz dobrze wiedzial, ze Katie Rochester rozlaczyla sie i juz go nie slyszy.

Przez kilka minut siedzieli w milczeniu. Potem Myron powoli oddal Joan telefon.

– Przykro mi – powiedziala Joan Rochester.

Myron kiwnal glowa.

– Probowalam.

– Wiem.

Wstala.

– Powie pan Domowi?

– Nie – odparl Myron.

– Dziekuje.

Ponownie skinal glowa. Odeszla. Myron wstal i poszedl w przeciwna strone. Wyjal swoj telefon komorkowy i wcisnal przycisk szybkiego wybierania. Win odebral natychmiast.

– Wyslow sie.

– To byla Katie Rochester?

Myron spodziewal sie, ze Katie nie okaze checi do wspolpracy. Przygotowal sie. Win byl na miejscu na Manhattanie, gotowy pojsc za nia. Tak bylo nawet lepiej. Dziewczyna pojdzie do swojej kryjowki. Win wytropi ja i wszystkiego sie dowie.

– Na to wyglada – odparl Win. – Przyszla z ciemnowlosym kochasiem.

– A teraz?

– Rozlaczyla sie i razem z kochasiem poszli w kierunku centrum. Nawiasem mowiac, kochas ma bron w kaburze pod pacha.

Niedobrze.

– Nie zgubiles ich?

– Udam, ze nie slyszalem tego pytania.

– Juz tam jade.

Rozdzial 40

Joan Rochester pociagnela lyk z butelki, ktora trzymala pod fotelem.

Byla juz na podjezdzie. Mogla posiedziec chwile w samochodzie, zanim wejdzie do srodka. Jednak nie. Zyla w oszolomieniu od tak dawna, ze juz nie pamietala, kiedy ostatni raz byla zupelnie trzezwa. Niewazne. Mozna sie do tego przyzwyczaic. Wtedy oszolomienie staje sie czyms normalnym i dopiero otrzezwienie wytraciloby cie z rownowagi.

Siedzac w samochodzie, spogladala na dom. Patrzyla nan tak, jakby widziala go po raz pierwszy. To tutaj zyje. Wydawalo sie to takie proste, ale w tym sek. Tutaj spedzala zycie. Dom niczym sie nie roznil od innych. Byl niepozorny. Mieszkala w nim. Sama pomagala go wybrac. A teraz, patrzac nan, zadawala sobie pytanie: dlaczego.

Joan zamknela oczy i probowala sobie wyobrazic cos innego. Jak sie w to wpakowala? Zrozumiala, ze to nie byl jakis gwaltowny poslizg. Takie zmiany nigdy nie maja dramatycznego przebiegu. Zachodza drobnymi kroczkami, tak stopniowymi, ze niezauwazalnymi dla ludzkich oczu. Tak wlasnie bylo z Joan Delnuto Rochester, najladniejsza dziewczyna w Bloomfield High.

Zakochujesz sie w mezczyznie, poniewaz jest wszystkim, czym nie byl twoj ojciec. Jest silny, twardy i to ci sie podoba. Po prostu zwala cie z nog. Nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego, w jakim stopniu rezygnujesz z wlasnego zycia, jak przestajesz byc soba i stajesz sie zaledwie jego uzupelnieniem – czy tez, jak ci sie marzy – wieksza jednoscia, dwojgiem zakochanych, jak w romansie. Najpierw rezygnujesz z drobiazgow, potem z wiekszych rzeczy, a w koncu z wszystkiego. Smiejesz sie coraz ciszej, az wreszcie zupelnie przestajesz sie smiac. Twoj usmiech przygasa, az staje sie tylko imitacja radosci, czyms nakladanym jak makijaz.

Kiedy wszystko zaczelo sie psuc?

Nie potrafila powiedziec. Siegala myslami wstecz, lecz nie mogla wskazac chwili, w ktorej mogla inaczej

Вы читаете Obiecaj mi
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату