– Nie.

– A o co tym razem?

– O dyskietke komputerowa. Trzy i pol cala. O jej zbadanie.

– Zwroc sie do college'u Johna Jaya. Popros doktor Czerski. Ale jezeli szukasz jakis sladow, to marne widoki. W czym problem?

– Te dyskietke dostalem poczta. Ze zdjeciem nastolatki. Chyba w formacie AVI.

– Co to za dziewczyna?

– Nie wiem.

– Zadzwonie do doktor Czerski. Idz do niej.

Obleczona w bialy fartuch laboratoryjny doktor Kirstin Czerski patrzyla spod zmarszczonych brwi tak przyjaznie, jak plywaczka z dawnej NRD. Myron wdzial usmiech firmowy numer siedemnascie, typu poczciwy Alan Aida z rol po MASH.

– Czesc – przywital sie. – Nazywam sie…

– Dyskietka. – Doktor Czerski wyciagnela reke, spojrzala na dyskietke, ktora jej wreczyl, i ruszyla do drzwi. – Pan zaczeka.

Przez otwarte na moment drzwi Myron ujrzal pomieszczenie przypominajace sterownie z serialu Battlestar Galactica. Mnostwo metalu, kabli, swiatel, monitorow i szpulowych tasm. Drzwi sie zamknely. W spartansko urzadzonej poczekalni staly trzy plastikowe krzesla z formy, podloge pokrywalo linoleum, a na scianach wisialy prospekty.

Zadzwonila komorka. Myron patrzyl na nia przez chwile. Wylaczyl ja szesc tygodni temu. Teraz ozyla, najwyrazniej nadrabiajac stracony czas. Nacisnal guzik i przylozyl ja do ucha.

– Halo!

– Czesc, Myron.

Bum! Jej glos podzialal na niego jak walniecie dlonia w mostek. Zaszumialo mu w uszach, jakby telefon zmienil sie w muszle morska. Myron przysiadl na plastikowym zoltym krzesle.

– Witaj, Jessico – wydusil.

– Widzialam cie w wiadomosciach – powiedziala, nieco zbyt opanowanym glosem. – Pomyslalam, ze wlaczyles telefon.

– Tak. Zamilkli.

– Jestem w Los Angeles – oznajmila.

– Mhm.

– Musze ci wyjasnic kilka spraw.

– Ach, tak.

Myron, fontanna gladkich zdan, po prostu nie mogl jej wylaczyc.

– Po pierwsze, nie bedzie mnie jeszcze co najmniej miesiac. Nie zmienilam zamkow, wiec mozesz mieszkac w lofcie…

– Ja… spie u Wina.

– Domyslilam sie. Ale jezeli czegos potrzebujesz albo chcesz zabrac swoje rzeczy…

– Dobrze.

– Nie zapomnij o telewizorze. Jest twoj.

– Mozesz go zatrzymac – odparl.

– Swietnie. Znow zamilkli.

– Zachowujemy sie tak dorosle, co? – spytala.

– Jess…

– Nie. Dzwonie nie bez powodu. Myron milczal.

– Kilka razy dzwonil Clu. To znaczy, do mieszkania. Myrona to nie zdziwilo.

– Byl bardzo zdesperowany. Odparlam, ze nie wiem, gdzie jestes. Mowil, ze musi cie znalezc. Ze sie o ciebie martwi.

– O mnie?

– Tak. Raz nawet wpadl, wygladal jak nieszczescie. Maglowal mnie przez dwadziescia minut.

– Czego chcial?

– Chcial wiedziec, gdzie jestes. Twierdzil, ze musi sie z toba skontaktowac przede wszystkim dla twojego, a nie jego dobra. Kiedy obstawalam, ze nie wiem, gdzie sie podziewasz, zaczal mnie straszyc.

– Straszyc cie? Jak?

– Spytal, skad mam pewnosc, ze jeszcze zyjesz.

– Tak powiedzial? Ze jeszcze zyje?

– Tak. Kiedy wyszedl, zadzwonilam do Wina.

– I co?

– Zapewnil, ze jestes bezpieczny i nie powinnam sie martwic.

– Co jeszcze?

– Mowimy o Winie, Myron. Powiedzial, cytuje: „Jest bezpieczny, nie martw sie”, i odlozyl sluchawke. To wszystko. Uznalam, ze Clu, chcac zwrocic moja uwage, nieco przesadzil.

– Pewnie tak – odparl Myron.

– Chyba. Znow zamilkli.

– Jak sie czujesz? – spytala.

– Dobrze. A ty?

– Probuje dojsc do siebie po tobie. Myron ledwie mogl oddychac.

– Jess, powinnismy porozmawiac…

– Nie – przerwala mu ponownie. – Nie chce rozmawiac, dobrze? Wyraze to prosto: jesli zmienisz zdanie, zadzwon. Znasz moj numer. Jesli nie, powodzenia.

Trzask.

Myron odlozyl telefon, wzial kilka glebokich oddechow, spojrzal na komorke. Banalnie proste.

Faktycznie znal numer. Z latwoscia mogl go wystukac.

– To na nic.

Podniosl wzrok na doktor Czerski.

– Slucham? Pokazala dyskietke.

– Twierdzi pan, ze byl na niej obraz? Wyjasnil, co widzial.

– Juz go nie ma – odparla. – Pewnie sam sie skasowal.

– Jak?

– Program ruszyl automatycznie?

– Tak.

– Prawdopodobnie samoczynnie sie odpalil, wyswietlil i usunal. Proste.

– A czy nie ma programow uniemozliwiajacych usuniecie plikow?

– Sa. Ten plik zrobil jednak cos jeszcze. Sam sformatowal dyskietke. Najpewniej wykonujac ostatnie z polecen.

– Co to oznacza?

– Ze cokolwiek pan widzial, przepadlo bezpowrotnie.

– Na dyskietce nie ma nic poza tym?

– Nie.

– Najmniejszego sladu? Nic specyficznego? Pokrecila glowa.

– To typowa dyskietka. Do kupienia w kazdym sklepie z oprogramowaniem. Standardowo sformatowana.

– A co z odciskami palcow?

– Ja sie tym nie zajmuje.

Myron wiedzial, ze to strata czasu. Jezeli ktos zadal sobie trud, aby zniszczyc nagranie, to z pewnoscia usunal tez odciski palcow.

– Jestem zajeta.

Doktor Czerski oddala mu dyskietke, zrobila w tyl zwrot i wyszla. Wpatrujac sie w czarny kwadrat, Myron pokrecil glowa.

Diabli wiedza, o co tu chodzilo.

Вы читаете Ostatni Szczegol
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату