nuz Billy Lee mi pomoze.
Patrzaca na dwoch baseballistow stojacych przed siedziba Psi U, pani Palms wyciagnela reke, jak gdyby chciala poglaskac syna po twarzy. Lecz ja cofnela.
– Przystojny byl z niego chlopak, prawda?
– Tak.
– Dziewczyny… Wszystkie kochaly mojego Billy'ego Lee.
– Mial powodzenie jak nikt.
Usmiechnela sie, caly czas wpatrujac sie w zdjecie. Myron poczul sie nieswojo. Pamietal odcinek Strefy mroku, w ktorym starzejaca sie krolowa ekranu ucieka od rzeczywistosci w rzeczywistosc swojego dawnego filmu. Zdaje sie, ze pani Palms marzyla o tym samym. W koncu oderwala oczy od syna.
– Clu wpadl pare tygodni temu.
– A konkretnie?
– Dziwne.
– Co?
– O to samo spytala mnie policja.
– Byli u pani?
– Oczywiscie.
Z pewnoscia sprawdzili billingi telefoniczne. Albo sprowadzil ich tu inny trop.
– Odpowiem panu to co im. Nie umiem sprecyzowac.
– Wie pani, czego chcial Clu?
– Przyjechal do Billy'ego Lee.
– Billy Lee tu byl?
– Tak.
– A wiec mieszka tutaj?
– Sporadycznie. W ostatnich latach nie wiodlo sie mojemu synowi. Pani Palms zamilkla.
– Nie chce byc wscibski – zaczal Myron – ale…
– Co sie stalo? – dokonczyla za niego. – Doigral sie. Alkohol, narkotyki, kobiety. Byl jakis czas na odwyku. Zna pan Rockwell?
– Nie, prosze pani.
– To prywatna klinika. Niespelna dwa miesiace temu zakonczyl tam czwarta kuracje. Niestety, nie zerwal z nalogiem. Kiedy jestes na studiach albo przed trzydziestka, mozesz z tego wyjsc. Jezeli jestes gwiazda i ludzie przejmuja sie toba, moze ci sie upiec. Billy Lee nie byl dosc dobry, zeby zostac gwiazdorem. Nie mial nikogo, kto by go ratowal. Tylko mnie. A mnie brakuje sily.
Myron przelknal sline.
– Nie wie pani, w jakiej sprawie Clu odwiedzil Billy'ego Lee?
– Pewnie przez wzglad na stara przyjazn. Wyszli razem. Moze na kilka piw, moze na podryw. Doprawdy nie wiem.
– Czy Clu czesto odwiedzal Billy'ego Lee?
– No coz, Clu nie bylo w Nowym Jorku – odparla, nieco zbyt obronnym tonem. – Wrocil w nasze strony zaledwie przed kilkoma miesiacami. Ale o tym pan z pewnoscia wie.
– Czyli ze to raczej przygodna wizyta?
– Wtedy tak myslalam.
– A teraz?
– Teraz moj syn gdzies przepadl, a Clu nie zyje.
– Dokad zwykle ucieka? – spytal Myron po chwili namyslu.
– Gdziekolwiek. Nosi go. Wyjezdza, strasznie sobie szkodzi, a kiedy siega dna, wraca tutaj.
– A wiec nie ma pani pojecia, gdzie jest?
– Wlasnie.
– Najmniejszego?
– Tak.
– Ma jakies ulubione miejsca?
– Nie.
– A dziewczyne?
– Ja w kazdym razie o zadnej nie wiem.
– To moze przyjaciol, u ktorych moglby sie zatrzymac?
– Nie – odparla z wolna. – Takich nie ma.
– Moglaby mnie pani z laski swojej zawiadomic, gdyby sie odezwal?
Myron wreczyl pani Palms wizytowke. Studiowala ja w zamysleniu, gdy wyszli z pokoju i schodzili po schodach.
– Byl pan koszykarzem – przemowila, zanim otworzyla drzwi wejsciowe.
– Tak.
– Tym, ktory rozwalil sobie kolano.
W pierwszym meczu przed sezonem NBA. Jako zawodowy gracz, zakontraktowany z pierwszego naboru przez Boston Celtics. Fatalne zderzenie z przeciwnikiem i po karierze. Skonczonej znienacka, zanim na dobre sie zaczela.
– Zdolal sie pan z tym pogodzic – powiedziala. – Ulozyl pan sobie zycie, szczesliwie i owocnie. – Uniosla glowe. – Dlaczego nie udalo sie Billy'emu Lee?
Myron nie mial na to odpowiedzi – takze dlatego, ze nie byl pewien, czy rzeczywiscie ulozyl sobie zycie. Pozegnal sie i zostawil pania Palms z duchami przeszlosci.
14
Sprawdzil godzine. Pora obiadu. Oczekiwali go tata z mama. Kiedy wjechal na Garden State Parkway, odezwala sie komorka.
– Jestes w samochodzie? – spytal Win, uprzejmy jak zawsze.
– Tak.
– Nastaw jeden zero jeden zero WINS. Zadzwonie. Myron nastawil nowojorska stacje na okraglo nadajaca wiadomosci. Reporter w helikopterze konczacy raport o sytuacji na drogach oddal glos spikerce w studiu.
– Za szescdziesiat sekund najswiezsze rewelacje w sprawie zamordowania baseballisty Clu Haida – zapowiedziala.
Bylo to dlugie szescdziesiat sekund. Myron musial zniesc wyjatkowo irytujaca reklame paczkow z dziurka, a potem jakis rozentuzjazmowany przyglup zdradzil, jak piec tysiecy dolarow rozmnozyc w dwadziescia, choc zaraz ciszej i szybciej dorzucil, ze ten patent nie zawsze sie sprawdza i mozesz tez stracic pieniadze, co cie najprawdopodobniej czeka, gdyz trzeba byc patentowanym durniem, zeby sluchac finansowych rad z radiowych reklam. Wreszcie na antene powrocila spikerka. Przedstawila sie sluchaczom – tak jakby kogokolwiek to obchodzilo – wymienila nazwisko meskiego partnera i przeczytala:
– ABC donosi na podstawie anonimowego zrodla w prokuraturze okregowej powiatu Bergen, ze na miejscu przestepstwa znaleziono wlosy i, cytuje, „inne dowody fizjologiczne”, koniec cytatu, odpowiadajace probkom pobranym od podejrzanej o morderstwo Esperanzy Diaz. Wedlug tego samego zrodla, trwaja badania DNA, ale wstepne testy obciazaja pania Diaz. zrodlo to mowi rowniez, ze wlosy, w tym krotkie, znaleziono w roznych miejscach w calym domu. Myronowi zatrzepotalo serce. Krotkie wlosy! Eufemizm zamiast „lonowe”.
– Nie ujawniono innych szczegolow, lecz prokuratura okregowa najwyrazniej sadzi, ze Clu Haida i Esperanze Diaz laczyl zwiazek seksualny. Zostancie panstwo z jeden zero jeden zero WINS, radiem szczegolowych wiadomosci.
Zadzwonila komorka. Myron odebral telefon.
– Chryste! – jeknal.
– Slabo powiedziane – rzekl Win.