– No nie, Al, boki zrywac. Zaraz skonam.
– Schudne szybciej niz na wczasach dla grubasow.
– O ho, ho!
– Na sama mysl, ze gotujesz, trace apetyt.
– Czuje sie jak zona Shecky'ego Greena – powiedziala mama, ale z usmiechem. Zdazyli wejsc do srodka. Tata wzial mame za reke.
– Cos ci pokaze, Ellen – rzekl. – Widzisz te duza metalowa skrzynie? Nazywa sie piecyk. Piecyk! Piecyk. Widzisz te galke, te z cyframi? Zapalasz go wlasnie nia.
– Jestes smieszniejszy od trzezwego Fostera Brooksa, Al. Usmiechali sie juz wszyscy troje. Tata mowil prawde.
Mama nie gotowala. Prawie wcale. Jej kulinarne talenty doprowadzilyby do buntu w wiezieniu. Myron zapamietal, ze za czasow jego dziecinstwa ulubionym daniem obiadowym w ich domu byla jajecznica, ktora smazyl ojciec. Mama od poczatku nalezala do kobiet czynnych zawodowo. Kuchnia sluzyla jej jako czytelnia kolorowych czasopism.
– Co chcesz zjesc, Myron? – spytala. – Moze cos chinskiego. Od Fonga?
– Oczywiscie.
– Al, zadzwon do Fonga. Zamow cos.
– Dobrze.
– Niech przysla krewetki w sosie homarowym.
– Wiem.
– Myron uwielbia krewetki w sosie homarowym.
– Wiem, Ellen. Ja tez go wychowywalem, nie pamietasz?
– Moglo ci wyleciec z glowy.
– Zamawialismy u Fonga przez dwadziescia trzy lata. Zawsze krewetki w sosie z homara.
– Moglo ci wyleciec z glowy, Al. Starzejesz sie. Dwa dni temu zapomniales odebrac z pralni moja bluzke.
– Bylo zamkniete.
– I juz nie odebrales bluzki, czy tak?
– Oczywista.
– Sam widzisz. – Spojrzala na syna. – Usiadz, Myron. Musimy porozmawiac. Al, dzwon do Fonga. Spelnili jej polecenia. Jak zwykle. Myron usiadl z mama przy kuchennym stole.
– Posluchaj – powiedziala. – Wiem, ze przyjaznisz sie z Esperanza. Ale Hester Crimstein jest swietna prawniczka. Jezeli zakazala Esperanzy z toba mowic, to miala dobry powod.
– Skad wiesz…
– Znam ja od lat.
Mama byla jedna z najlepszych obronczyn sadowych w stanie.
– Bronilysmy razem w roznych sprawach. Zadzwonila do mnie. Powiedziala, ze ingerujesz w sprawe.
– Nie ingeruje.
– …ze sie naprzykrzasz i masz sie odczepic.
– Rozmawiala z toba o tym?
– Oczywiscie. Musisz dac jej klientce spokoj.
– Nie moge.
– Dlaczego?
Myron lekko sie zmieszal.
– Mam pewna informacje, ktora moze okazac sie wazna.
– Jaka?
– Zona Clu twierdzi, ze mial romans.
– Myslisz, ze Hester o tym nie wie? Prokuratura jest przekonana, ze mial romans z Esperanza.
– Zaraz, zaraz – wtracil tata. – To Esperanza nie jest lesbijka?
– Jest biseksualna, Al.
– Jaka?
– Biseksualna. Lubi i chlopcow, i dziewczeta.
– No, to ma dobrze – orzekl tata.
– Slucham?
– Dzieki temu ma dwa razy wiekszy wybor.
– Brawo, Al, dziekuje, zes mnie oswiecil. – Mama przewrocila oczami i skupila sie na Myronie. – Tak wiec Hester wie o romansie. Co poza tym?
– Clu, zanim zginal, desperacko mnie poszukiwal – odparl Myron.
– Logika podpowiada, bube, ze najpewniej chcial obwinie o cos Esperanze.
– Niekoniecznie. Odwiedzil loft Jessiki. Ostrzegl ja, ze jestem w niebezpieczenstwie.
– Myslisz, ze mowil serio?
– Prawdopodobnie przesadzal. Niech Hester Crimstein sama oceni, czy to wazne.
– Juz ocenila.
– Slucham?
– Clu odwiedzil takze nas, kochanie. – Mama sciszyla glos. – Powiedzial twojemu ojcu i mnie to samo co Jessice.
Myron nie drazyl tematu. Jesli Clu powiedzial im to samo co Jessice, jesli powtorzyl grozne ostrzezenia w chwili, gdy nie mieli pojecia, gdzie jest syn…
– Zadzwonilem do Wina – rzekl tata, jakby czytajac w jego myslach. – Powiedzial, ze jestes bezpieczny.
– A powiedzial, gdzie jestem?
– Nie spytalismy o to – odparla mama. Zamilkli. Polozyla reke na ramieniu Myrona.
– Duzo przeszedles, Myron. Tata i ja to wiemy. Oboje obrzucili go gleboko zatroskanymi spojrzeniami.
Rzeczywiscie slyszeli co nieco o jego zerwaniu z Jessica, o Brendzie. Lecz nie znali calej prawdy.
– Hester Crimstein wie, co robi – zakonczyla mama. – Nie przeszkadzaj jej w tym. Znow zamilkli.
– Al?
– O co chodzi?
– Odloz sluchawke. Moze lepiej pojdziemy cos zjesc. Myron sprawdzil godzine.
– Byle szybko – rzekl. – Musze wrocic do miasta.
– O! – Mama uniosla brew. – Tak szybko masz randke? Pomyslal o barze Zgadnij z opisu Wielkiej Cyndi.
– Skadze – odparl. – Ale nigdy nic nie wiadomo.
15
Z zewnatrz bar wygladal na zwyczajna manhattanska knajpke, do ktorej wpadasz na podryw. Budynek byl z cegly, okna wyciemnione, zeby uwydatnic neonowe reklamy piwa, a nad wejsciem splowialy napis: Zgadnij. Tylko tyle. Zadnych „Przyprowadz z soba zboczenia”. Zadnych „Im perwersyjniej, tym lepiej”. Zadnych „Polub niespodzianki”. Nic z tych rzeczy. Mogl sie tu zaplatac urzedas po pracy, wejsc do srodka, odlozyc aktowke, dojrzec atrakcyjny towar, postawic drinka, odgrzac kilka pseudoblyskotliwych zagrywek podlapanych na studenckich prywatkach, zabrac na chate i… Niespodzianka, niespodzianka!
Wielka Cyndi spotkala sie z Myronem przy wejsciu, ubrana nie jak jeden z czlonkow zespolu Earth, Wind and Fire, ale jak cala ta grupa.
– Gotow?
Myron zawahal sie, skinal glowa.
Kiedy pchnela drzwi, wstrzymal oddech i dal nura za nia. Wnetrze tez wyobrazal sobie inaczej. Oczekiwal czegos… jawnie szurnietego, zblizonego do sceny w barze z Gwiezdnych wojen. A tymczasem w Zgadnij panowal taki sam neorozpaczliwy nastroj, jak w milionie innych barow dla singli w piatkowa noc. Zaledwie kilku klientow nosilo kolorowe stroje, przewazaly stonowane beze i garnitury. Byla tez garstka ekstrawaganckich przebierancow, entuzjastow skor, oraz cizia wbita w winylowy kostium kotki, lecz obecnie na Manhattanie z trudem znajdziesz