– Przeciez mnie znasz.

– Nie, Win, nie znam cie. Zabiles go?

Win podjechal pod bar Motormaniak i zaparkowal.

– Wejdz i sie rozejrzyj – powiedzial.

– Po co tu wrocilismy?

– Z dwoch powodow. Po pierwsze, nie wychodziles stad.

– Nie?

– Przysiegne, ze byles tu caly wieczor. Wyszedles z Patem na chwile. Rozkosz to potwierdzi. – Win usmiechnal sie. – Zorra rowniez.

– Nie zabiles go?

– Jej. Zorra woli, zeby nazywac go nia.

– Nie zabiles jej?

– Oczywiscie, ze nie. Wysiedli z samochodu.

– Zaskoczyles mnie – rzekl Myron.

– Dlaczego?

– Zwykle, kiedy grozisz…

– Nie grozilem jej. Grozilem Patowi. Powiedzialem mu, ze moge ja zabic. Tylko po co? Czemu Zorra mialaby zaplacic za to, ze taki zacpany psychol jak Billy Lee Palms wylaczyl telefon?

– Stale mnie zaskakujesz – rzekl Myron. Win zatrzymal sie.

– Ty natomiast stale ostatnio nawalasz – powiedzial. – Masz szczescie. Zorra zadeklarowala, ze reczy zyciem za twoje bezpieczenstwo. A poniewaz zdalem sobie sprawe, ze nie dotrzyma slowa, przestrzeglem cie, zebys nie jechal.

– Nie sadzilem, ze mam wybor.

– Teraz juz wiesz.

– Moze.

Win polozyl dlon na ramieniu Myrona.

– Wciaz nie mozesz jej wyrzucic z glowy. Esperanza slusznie ci to mowi. Myron skinal glowa. Win opuscil reke.

– Wez to. – Wreczyl mu buteleczke. – Prosze.

Byl w niej plyn do plukania ust. Na Wina mogles liczyc. Przeszli przez Motormaniaka. W toalecie Myron wyplukal usta, skropil twarz woda i pomacal rane. Bolala. Przejrzal sie w lustrze. Wciaz byl opalony po trzech tygodniach spedzonych z Terese, niemniej Win mial racje: wygladal jak nieszczescie.

Spotkali sie przy drzwiach toalety.

– Wspomniales o dwoch powodach – zagadnal. – Ze z dwoch powodow chcesz, zebym tu wrocil.

– Powod drugi to Nancy, Rozkosz, jesli wolisz – odparl Win. – Martwila sie o ciebie. Uznalem, ze najlepiej bedzie, jezeli sie z nia zobaczysz.

Gdy dotarli do boksu w kacie, Zorra i Rozkosz paplali w najlepsze jak, hm, dwie samotne kobiety w barze.

– Zorze jest przykro, slicznoto. Zorra usmiechnal sie do Myrona.

– Nie twoja wina – odparl Myron.

– Przykro z powodu ich smierci – wyjasnil Zorra. – Zorra wolalaby spedzic z nimi przedtem kilka godzin.

– No tak. Szkoda.

– Zorra opowiedziala Winowi juz wszystko, co wie, czyli bardzo malo. Jest tylko piekna najmitka. Woli wiedziec jak najmniej.

– Ale pracowalas dla Pata?

Zorra skinal glowa, blond peruka nie.

– Zorra byla wykidajla i ochroniarka Zorra Awahaim najela sie na zwyklego wykidajle! Dacie wiare?

– Owszem, ciezkie czasy. Czym sie zajmowal Pat?

– Wszystkim po trochu. Glownie narkotykami.

– Co laczylo Billy'ego Lee i Pata?

– Billy Lee twierdzil, ze jest jego wujem. – Zorra wzruszyl ramionami. – Pewnie klamal.

– Poznalas Clu Haida?

– Nie.

– Nie wiesz, dlaczego Billy Lee sie ukrywal?

– Bal sie. Sadzil, ze ktos chce go zabic.

– Tym kims bylem ja?

– Na to wygladalo.

Myron nie potrafil tego rozgryzc. Zadal jeszcze kilka pytan, ale nie dowiedzial sie nic ponadto. Zorra uscisnal wyciagnieta reke Wina i wyszedl z boksu. Wysokie obcasy w ogole mu nie przeszkadzaly. Nie kazdy to umie.

– Dziekuje, ze nie zabiles Zorry, slicznoto – rzekl, calujac Wina w policzek.

– Cala przyjemnosc po mojej stronie, madame – odparl z lekkim uklonem galant Windsor Lockwood Trzeci. – Odprowadze pania.

Myron wsunal sie do boksu Rozkoszy. Bez jednego slowa chwycila jego twarz w dlonie i mocno pocalowala. Oddal jej pocalunek. Chwala Winowi i jego plynowi do ust. Co za gosc.

– Nie ma co, umiesz zabawic dziewczyne – powiedziala Rozkosz, gdy musieli zaczerpnac powietrza.

– I vice versa.

– A poza tym cholernie mnie przestraszyles.

– Nie chcialem. Przyjrzala sie jego twarzy.

– Dobrze sie czujesz? – spytala.

– Pozbieram sie.

– Z checia zaprosilabym cie do siebie.

Spuscil oczy. Nie przestala wpatrywac sie w jego twarz.

– Na tym koniec, tak? – spytala. – Nie zadzwonisz.

– Jestes piekna, inteligentna, fajna…

– Niebawem mnie splawisz.

– Nie chodzi o ciebie.

– Bardzo oryginalna odzywka. Niech zgadne. Chodzi o ciebie. Sprobowal sie usmiechnac.

– Znasz mnie na wylot.

– Chcialabym.

– Jestem uszkodzonym towarem, Nancy.

– A kto nie jest?

– Wlasnie zakonczylem dlugi zwiazek…

– A kto mowi o zwiazku? Moglibysmy po prostu gdzies razem pojsc, prawda?

– Nie.

– Slucham?

– To nie dla mnie. Nic nie poradze. Kiedy ide z kims na randke, zaczynam myslec o dzieciach, o grillowaniu w ogrodzie, o zardzewialej obreczy do kosza na podjezdzie przed domem. Zaraz przymierzam sie do tych rzeczy.

Przyjrzala mu sie.

– Moj Boze, dziwak z ciebie. Trudno sie bylo nie zgodzic.

– Nie wyobrazasz mnie sobie w tej domowej scenerii? – spytala, bawiac sie slomka.

– Przeciwnie. W tym caly szkopul.

– Rozumiem. Przynajmniej tak mi sie zdaje. – Poprawila sie na kanapce. – Lepiej juz pojde.

– Odwioze cie do domu.

– Nie, wezme taksowke.

– Nie musisz.

– Musze. Dobranoc, Myron.

Odeszla. Do stojacego Myrona podszedl Win. Patrzyli, jak Rozkosz znika w drzwiach.

– Dopilnujesz, zeby bezpiecznie dotarla do domu? – spytal Myron.

Вы читаете Ostatni Szczegol
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату