uprawiano jogging w ciszy lasow.
To wlasnie robil pan Vandersloot, dopoki pies nie zaprowadzil go do tego, co lezalo miedzy drzewami.
– Mowi, ze przyjezdza tu kazdego popoludnia, zeby pobiegac z psem – wyjasnial policjant Doud.
– Najpierw biegna lasem wzdluz East Boundary Road, potem wracaja po wewnetrznej granicy pola golfowego, w sumie robia okolo czterech mil. Twierdzi, ze przez caly czas trzyma psa na smyczy, ale dzis pies mu uciekl. Biegli wlasnie pod gore, gdy pies nagle mu sie wymknal, pobiegl w kierunku zachodnim miedzy drzewa i nie wrocil. Vandersloot ruszyl za nim i natknal sie na zwloki.
– Doud spojrzal na mezczyzne, ktory siedzial skulony na kamieniu.
– Zadzwonil pod numer dziewiec jeden jeden.
– Mial przy sobie komorke?
– Nie, prosze pani.
Pobiegl do budki telefonicznej w Thompson Center.
Przybylem tu dwadziescia po drugiej. Nie dotykalem niczego. Wszedlem do lasu tylko po to, zeby sprawdzic prawdziwosc meldunku. Po piecdziesieciu jardach poczulem smrod, po nastepnych piecdziesieciu zobaczylem zwloki.
Wycofalem sie i zabezpieczylem miejsce. Zamknalem z obu stron szlak Boundary Road.
– Kiedy zjawili sie nastepni policjanci?
– Detektywi Sleeper i Crowe przybyli kolo trzeciej. Lekarz sadowy kolo trzeciej trzydziesci.
Przerwal.
– Nie wiedzialem, ze pani tez przyjedzie.
– Doktor Isles zatelefonowala do mnie.
Zdaje sie, ze parkujemy na terenie pola golfowego?
– Tak rozporzadzil detektyw Sleeper.
Inaczej wozy bylyby widzialne z Enneking Parkway.
Nie chcial wzbudzac sensacji.
– Czy media juz wiedza?
– Nie, prosze pani.
Dla ostroznosci nie wezwalem pomocy przez radio. Zadzwonilem z ulicznej budki telefonicznej.
– Dobrze.
Moze bedziemy mieli szczescie i nikt sie nie zjawi.
– Hej! – wykrzyknal Doud.
– Czyzby pierwszy szakal?
Przez pole golfowe jechal w ich strone ciemnoniebieski marquis. Zatrzymal sie obok furgonetki lekarza sadowego. Z wnetrza wychylila sie znana, zwalista sylwetka. Nowo przybyly przygladzil rzadkie wlosy.
– To nie jest reporter – powiedziala Rizzoli.
– Spodziewalam sie go.
Korsak potoczyl sie ku nim.
– Przypuszczasz, ze to ona? – spytal.
– Doktor Isles twierdzi, ze istnieje duze prawdopodobienstwo.
Jesli to sie potwierdzi, twoje sledztwo wejdzie w granice Bostonu.
– Spojrzala na Douda.
– Jak tam podejsc, zeby nie zatrzec sladow?
– Najlepiej od wschodu.
Sleeper i Crowe juz sfilmowali teren. Wszelkie slady i odciski stop biegna od Enneking Parkway. Kierujcie sie wechem. Oboje z Korsakiem przeszli pod tasma i wkroczyli miedzy drzewa. Szli przez mlodniak, rownie gesty jak pierwotny las.
Przedzierali sie przez ostre galezie, ktore ranily im twarze, i przez kolczaste krzaki jezyn, czepiajace sie ich spodni.
Wyszedlszy z lasu, na sciezce biegowej East Boundary, zobaczyli zwisajacy z drzewa kawalek policyjnej tasmy.
– Facet biegl ta sciezka.
W tym miejscu uciekl mu pies – powiedziala.
– Wyglada na to, ze Sleeper zostawil nam znak.
Przecieli szlak i ponownie zaglebili sie w las.
– Chryste, zaczynam cos czuc – wymamrotal Korsak.
Uslyszeli najpierw zlowieszcze brzeczenie much, dopiero potem ujrzeli cialo. Suche galazki pekaly pod ich nogami z halasem przypominajacym ogien karabinowy. Za drzewami dostrzegli Sleepera i Crowea, o twarzach wykrzywionych obrzydzeniem, usilujacych odpedzic natretne insekty.
Doktor Isles kleczala na ziemi, nieliczne przedzierajace sie przez liscie promienie slonca cetkowaly jej czarne wlosy.
Zblizywszy sie, zobaczyli, czym byla zajeta.
Korsak jeknal.
– Cholera, ze tez musze na to patrzec.
– Szklisty potas – odezwala sie Isles.
Jej matowy glos brzmial niemal uwodzicielsko.
– Pozwoli nam ocenic, ile czasu uplynelo od smierci.
Patrzac na nagie zwloki, Rizzoli pomyslala, ze trudno bedzie okreslic, kiedy nastapil zgon. Isles przetoczyla je na plachte, na ktorej teraz lezaly twarza do gory, z oczami wytrzeszczonymi skutkiem rozsadzonej upalem tkanki wewnatrz czaszki.
Na szyi widnial naszyjnik okraglych siniakow. Dlugie blond wlosy przypominaly zbity, slomiany materac. Brzuch byl wzdety i mial niezdrowy, zielony odcien.
W efekcie bakteryjnego rozkladu krwi uwidocznila sie siatka naczyn krwionosnych i zyly przypominaly czarne rzeki plynace pod powierzchnia skory.
Caly ten horror byl jednak niczym w porownaniu z czynnoscia wykonywana przez doktor Isles.
Blony powierzchniowe oka sa najczulsza czescia ludzkiego ciala; pojedynczy wlosek z rzes albo ziarenko piasku pod powieka sprawia kazdemu ogromny dyskomfort.
Rizzoli i Korsak wzdrygneli sie, widzac, jak Isles przebija gruba igla oko trupa i powoli wyciaga zen strzykawka przezroczysty plyn.
– Wyglada na zdrowy i czysty – powiedziala z zadowoleniem.
Umiescila strzykawke w chlodziarce z kostkami lodu, po czym wstala i obrzucila wynioslym spojrzeniem miejsce.
– Temperatura watroby jest tylko o dwa stopnie nizsza niz temperatura otoczenia – oznajmila.
– Nie widac uszkodzen od insektow ani zwierzat. Zwloki leza tu od niedawna.
– Ktos je tu wyrzucil? – zapytal Sleeper.
– Sinica wskazuje na to, ze umarla, lezac twarza do gory.
Poznac to po plecach, ktore sa ciemniejsze, bo krew splynela w te strone. Ale znaleziono ja twarza w dol.
– Zostala przywieziona.
– Niecale dwadziescia cztery godziny temu.
– Wyglada na to, ze umarla znacznie wczesniej – zauwazyl Crowe.