– Pamietasz, ze to ja cie wprowadzilem do tej sprawy?
– Nie zapomnialam.
– Czy uswiadamiasz sobie, ze minelo juz piecdziesiat godzin od czasu, gdy ja uprowadzil?
Wiec mozliwe, ze Karenna Ghent nie zyje od dwoch dni, pomyslala. Ale jej smierc nie zadowoli zabojcy, raczej rozbudzi jego apetyt. W jej ciele widzi jedynie przedmiot pozadania, przedmiot, nad ktorym calkowicie panuje. Ona sie nie opiera. Jest zimna, bierna, poddaje sie wszelkim upokorzeniom, w kazdym wymiarze. Jest najlepsza kochanka.
Wiolonczela Alexandra tkala zalobny welon – przyciszona muzyka z plyty rozbrzmiewala w dalszym ciagu.
Rizzoli wiedziala, o co chodzi Korsakowi, lecz nie miala pojecia, jak sobie z nim poradzic.
Wstala z kanapy i wylaczyla odtwarzacz.
W zaleglej nagle ciszy dzwieki wiolonczeli wydawaly sie wciaz unosic w powietrzu.
– Jesli ma zamiar postapic tak jak poprzednio, to wyrzuci zwloki dzis w nocy – powiedzial Korsak.
– Bedziemy na niego czekali.
– Wiec jestem w twoim zespole czy nie?
– Mamy swoja grupe obserwacyjna.
– Ale ja w niej nie jestem. Nie chcecie dodatkowego spoconego ciala?
– Grupa ma juz przydzielone stanowiska.
Sluchaj, zadzwonie do ciebie, jak tylko…
– Pieprz sie z tym zadzwonie do ciebie, rozumiesz?
Nie bede podpieral sciany, czekajac, az ktos mnie zaprosi do tanca. Znam tego zabojce dluzej niz ty, dluzej niz ktokolwiek inny. Jak bys sie czula, gdyby ktos ci odbil w tancu partnera albo wszedl na twoje miejsce, kiedy jestes o krok od polozenia przeciwnika na lopatki? Zastanow sie nad tym.
Rozumiala go.
Rozumiala nurtujacy go gniew lepiej niz ktokolwiek, gdyz sama go kiedys doswiadczyla. Odstawiona na bok, patrzyla z gorycza, jak inni wkroczyli na scene, dyskontujac jej zwyciestwo.
Spojrzala na zegarek.
– Zaraz wyjezdzam. Jesli chcesz, spotkamy sie na miejscu.
– Gdzie jest twoj punkt obserwacyjny?
– Na parkingu przy drodze do Osrodka Rekreacji Smitha. Spotkamy sie na polu golfowym.
– Przyjade tam.
Rozdzial 12
Choc polnoc minela juz dwie godziny temu, powietrze w rezerwacie Stony Brook bylo parne i geste jak zupa.
Rizzoli z Korsakiem siedzieli w jej samochodzie stojacym blisko gestego poszycia lasu. Ze swojego miejsca mogli widziec wszystkie pojazdy przyjezdzajace do Stony Brook od wschodu. Inne jednostki policyjne byly rozmieszczone wzdluz Enneking Parkway, glownej drogi przecinajacej rezerwat.
Kazdy samochod skrecajacy z niej w boczne, terenowe drogi, prowadzace do dzikich partii rezerwatu, mogl natychmiast zostac otoczony przez nadjezdzajace ze wszystkich stron wozy policyjne. Pulapka funkcjonowala na zasadzie otworu w sakiewce: po zaciagnieciu sznurka nikt nie mogl z niej uciec.
Rizzoli pocila sie w swojej kuloodpornej kamizelce.
Otworzyla okno, wciagajac do pluc powietrze przesycone zapachem gnijacych lisci i wilgotnej ziemi.
– Wpuszczasz komary – poskarzyl sie Korsak.
– Musze miec troche swiezego powietrza. Smierdzi papierosami.
– Wypalilem tylko jednego. Nic nie czuje.
– Palacze nigdy nie czuja.
Spojrzal na nia.
– Chryste, warczysz na mnie przez cala noc.
Jezeli masz do mnie jakies pretensje, to moze lepiej, zebysmy porozmawiali. Patrzyla przez okno w kierunku drogi gruntowej, ktora byla ciemna i pusta.
– Tu nie chodzi o ciebie – odparla.
– A o kogo?
Nie odpowiedziala.
Korsak po chwili chrzaknal ze zrozumieniem.
– Znow ten Dean. Co on teraz robi?
– Pare dni temu poskarzyl sie na mnie Marquetteowi.
– Co mu powiedzial?
– Ze nie jestem odpowiednia osoba do tego zadania. Ze potrzebny mi psycholog z powodu nierozwiazanych kwestii.
– Mial na mysli Chirurga?
– A jak ci sie zdaje?
– Co za dupek.
– Dzis odkrylam, ze otrzymalismy blyskawicznie odpowiedz z CODIS.
Do tej pory nigdy sie to nie zdarzylo. Wystarczy, ze Dean pstryknie palcem, a wszyscy juz skacza. Ciekawi mnie, gdzie jest w tej chwili.
– Z federalnymi, tak jest zawsze.
Uwazaja, ze informacja to wladza, prawda? Nie dziela sie nia, bo dla nich to meska zabawa. My dwoje jestesmy pionkami w grze jakiegos pieprzonego nasladowcy Jamesa Bonda.
– Pomylilo ci sie z CIA.
– CIA czy FBI.
Wzruszyl ramionami.
– Wszystkie te alfabetyczne agencje maja szmergla na punkcie tajemnic.
Zatrzeszczalo radio.
– Tu Czujka Trzy.
Widze samochod, sedan, najnowszy model.
Jedzie Enneking Parkway na poludnie.
Rizzoli zesztywniala, czekajac na nastepny meldunek.
Uslyszeli glos Frosta.
– Czujka Dwa. Widzimy go. Nie zwalnia. Jedzie caly czas w kierunku poludniowym.
Kilka sekund pozniej odezwala sie nastepna jednostka.
– Czujka Piec. Przejechal skrzyzowanie z Bald Knob Road. Wyjezdza z parku. To nie nasz chlopiec. Nawet o tej porze ruch na Enneking Parkway byl spory. Stracili rachube, ile samochodow przejechalo.
Powtarzajace sie falszywe alarmy, poprzedzane dlugimi okresami nudy, spowodowaly, ze wyczerpal sie jej zapas adrenaliny.
Zaczela zapadac w odretwienie. Westchnawszy z rozczarowaniem, zaglebila sie