Wlasnie na niego wjechal! To on.

– Korsak, robi sie goraco! – syknela przez otwarte okno.

W chwili gdy nakladala na glowe przenosny radiotelefon i umieszczala w uchu sluchawke, nerwy miala napiete jak postronki.

Korsak zapial rozporek i wgramolil sie z powrotem do samochodu.

– Co sie dzieje?

– Przed chwila jakis samochod zjechal z Enneking na miejsce postojowe.

– Czujka Dwa, co on teraz robi?

– Siedzi w samochodzie. Wylaczyl swiatla.

Skulila sie na siedzeniu, przyciskajac w skupieniu sluchawke do ucha. Sekundy plynely, w eterze trwala cisza. Wszyscy czekali na nastepny ruch podejrzanego. Sprawdza, czy teren jest czysty i czy moze bezpiecznie zrobic nastepne posuniecie.

– Decyduj, Rizzoli – odezwal sie Frost.

– Bierzemy go? Zastanawiala sie nad alternatywa. Bala sie zbyt wczesnie zamknac pulapke.

– Poczekaj – rzucil Frost.

– Wlaczyl swiatla.

Cholera, cofa sie.

Zmienil zamiar.

– Zauwazyl was? Frost! Powiedz, czy was zauwazyl?

– Nie wiem.

Wyjechal na Enneking. Jedzie na polnoc…

– Przestraszylismy go!

– W ulamku sekundy podjela jedyna, sluszna decyzje.

– Wszystkie wozy do akcji! Otaczamy go! Natychmiast!

Zapalila silnik i wlaczyla bieg. Opony zabuksowaly, zlobiac koryta w miekkim, pokrytym opadlymi liscmi gruncie. Galezie krzakow smagaly przednia szybe. Slyszala krzyzujace sie rozmowy w radiu i zwielokrotnione wycie syren.

– Czujka Trzy. Zablokowalismy Enneking od polnocy…

– Czujka Dwa. Doganiamy go z tylu…

– Czujka Trzy. Samochod sie zbliza! Hamuje…

– Zablokowac go!

Nie ruszac sie bez ubezpieczenia! – rozkazala Rizzoli.

– Czekac na wsparcie!

– Zrozumialem. Samochod sie zatrzymal. Jest zablokowany. Czekamy na wsparcie.

Nim Rizzoli zdazyla dojechac na miejsce, Enneking Parkway byla juz klebowiskiem radiowozow z migajacymi niebieskimi swiatlami.

Kiedy wysiadla z samochodu, w pierwszej chwili oslepilo ja. Pod wplywem adrenaliny wszyscy mowili wysokim, rozgoraczkowanym tonem; w glosach policjantow dalo sie wyczuc napiecie charakterystyczne dla mezczyzn gotujacych sie do aktu przemocy.

Frost otworzyl szarpnieciem drzwi samochodu i natychmiast pol tuzina luf skierowalo sie ku glowie kierowcy. Taksowkarz siedzial za kierownica, oslepiony i zdezorientowany, na jego twarzy pulsowaly niebieskie refleksy.

– Wylaz z wozu – rozkazal Frost.

– Po co? Co ja zrobilem?

– Wylaz z wozu.

– W przesiaknietej adrenalina atmosferze tej nocy nawet Barry Frost zmienil sie w grozna bestie. Taksiarz wynurzyl sie powoli, trzymajac rece nad glowa. W momencie gdy obie jego stopy dotknely ziemi, zostal odwrocony tylem i rzucony twarza na maske.

– Co ja zrobilem!? – krzyknal, gdy Frost przycisnal go do maski.

– Nazwisko! – rzucila Rizzoli.

– Nie wiem, o co wam chodzi…

– Nazwisko!

– Wilensky.

– Zachlipal.

– Vernon Wilensky…

– Sprawdze to – powiedzial Frost.

Spojrzal na identyfikator taksowkarza.

– Vernon Wilensky, mezczyzna, bialy, urodzony w tysiac dziewiecset piecdziesiatym piatym roku.

– Zgadza sie z koncesja – stwierdzil Korsak, ktory zajrzal do wnetrza, zeby sprawdzic identyfikator taksowki, przypiety do oslony przeciwslonecznej.

Rizzoli podniosla wzrok, mruzac oczy w swietle nadjezdzajacych samochodow. Nawet o trzeciej nad ranem ruch w alei byl spory, wiec zablokowanie jej przez samochody policji mogloby wkrotce spowodowac utworzenie sie korkow drogowych. Skupila uwage na taksiarzu.

Zlapawszy go za koszule, odwrocila twarza ku sobie i zaswiecila latarka w oczy. Ujrzala mezczyzne w srednim wieku, o przerzedzonych blond wlosach i ziemistej cerze. Nie tak wyobrazala sobie twarz sprawcy. W swojej karierze zawodowej spotkala juz bez liku potworow, ale pamietala wszystkie ich twarze. Ow przestraszony czlowieczek nie pasowal do galerii tamtych typow.

– Co pan tu robi, panie Wilensky? – spytala.

– Ja… jechalem na wezwanie.

– Kto pana wezwal?

– Jakis facet zadzwonil po taksowke.

Powiedzial, ze zabraklo mu benzyny na Enneking Parkway…

– Gdzie jest ten facet?

– Nie wiem.

Przyjechalem na umowione miejsce, ale go nie bylo. To jakas pomylka. Zadzwoncie do mojej dyspozytorki! Ona to potwierdzi!

– Otworz bagaznik – zwrocila sie do Frosta.

Idac na tyl samochodu, zaczela odczuwac nudnosci. Podniosla klape bagaznika i oswietlila wnetrze latarka. Wpatrujac sie przez dobre piec sekund w pusta przestrzen, poczula, ze zoladek zaczyna jej podchodzic do gardla. Nalozyla rekawiczki.

Zajrzawszy pod szara wykladzine na dnie bagaznika, zobaczyla tylko zapasowe kolo, podnosnik i pare narzedzi. W tym momencie zrobilo jej sie goraco, zaczely ja palic policzki. Ogarnela ja rozpacz. Cala wscieklosc skupila na wykladzinie.

Szarpala ja jak szalona, odslaniajac cal po calu wszystkie ciemne zakamarki, probujac znalezc cos uzasadniajacego jej podejrzenie. Kiedy juz nie miala czego zdzierac, a bagaznik zostal obdarty do golego metalu, stanela, gapiac sie na jego wnetrze, nie mogac sie pogodzic z ponura prawda, ze zostala wykolowana. To byl podstep! Sztuczka, ktora miala nas zmylic. Ale kto to zrobil?

Odpowiedz przyszla niemal natychmiast.

We wszystkich radiostacjach przekazano nowa wiadomosc.

– Dziesiec-piec-cztery, dziesiec-piec-cztery, cmentarz Fairfield. Do wszystkich wozow: dziesiec-piec-cztery, cmentarz Fairfield. Spojrzeli po sobie z Frostem, zaszokowani wiadomoscia. Dziesiec-piec-cztery. Morderstwo.

– Zostan przy taksowkarzu! – krzyknela do Frosta i pedem pobiegla do swojego wozu.

Sposrod stloczonych samochodow policyjnych jej byl najlatwiejszy do wymanewrowania.

Вы читаете Skalpel
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату