gotowka i zostawili hojny napiwek, po ktorym kelnerka spiewala pewnie cala droge do domu.
Wracali powoli, delektujac sie rzeskim nocnym powietrzem. Zamiast jednak pojsc bezposrednio do domu, Faith poprowadzila Lee na plaze. Zdjela sandaly i szli dalej po piasku. Bylo kompletnie ciemno, wial lekki, ozywczy zefirek. Mieli cala plaze dla siebie.
Lee spojrzal na Faith.
– To byl swietny pomysl, zeby pojsc na obiad. Naprawde.
– Kiedy chcesz, potrafisz byc czarujacy.
Wygladal na zaklopotanego, zanim zorientowal sie, ze ona zartuje.
– Mysle, ze takie wspolne wyjscie moze byc w jakims stopniu nowym poczatkiem.
– Tez o tym pomyslalam. – Zatrzymala sie i usiadla na plazy, zanurzajac stopy w piasku. – To co robimy teraz, Lee?
Usiadl obok, zdjal buty i palcami stop rysowal po piasku.
– Wspaniale byloby tu zostac, ale nie sadze, bysmy mogli to zrobic.
– Gdzie wiec? Nie mam wiecej domow.
– Myslalem o tym. Mam dobrych kumpli w San Diego. Tez prywatni detektywi, znaja tam kazdego. Gdybym ich poprosil, na pewno pomogliby nam przeslizgnac sie przez granice do Meksyku.
– Meksyk? A co dalej? – Faith nie wykazywala zbytniego entuzjazmu.
– Nie wiem. – Lee wzruszyl ramionami. – Moze moglibysmy zdobyc falszywe dokumenty i dostac sie do Ameryki Poludniowej.
– Ameryka Poludniowa? I co, ty bedziesz pracowal na polach kokainy, a ja w burdelu?
– Sluchaj, bylem tam, sa tam nie tylko narkotyki i prostytutki. Bedziemy mieli wiele mozliwosci.
– Dwoje uciekinierow przed sprawiedliwoscia i Bog wie kim jeszcze? – Faith patrzyla w piasek i z powatpiewaniem krecila glowa.
– Jesli masz lepsze pomysly, to slucham.
– Mam pieniadze, i to sporo, na koncie w Szwajcarii. Tylko numer, zadnych dokumentow.
– Naprawde sa takie rzeczy? – Teraz Lee byl sceptyczny.
– Jasne. A wszystkie globalne konspiracje, o ktorych pewnie slyszales? Tajne organizacje rzadzace swiatem? Przeciez to wszystko prawda. – Usmiechnela sie i rzucila w niego piaskiem.
– A jesli Federalni przeszukaja twoj dom i biuro, czy nie znajda sladow tych depozytow? Jesli poznaja numer konta, to moga nas znalezc, sledzac pieniadze.
– Jedynym powodem uzywania szwajcarskich kont jest to, ze zapewniaja absolutna dyskrecje. Gdyby szwajcarscy bankierzy udzielali takich informacji kazdemu, kto zapyta, to caly ich system pada.
– FBI to nie kazdy.
– Nie martw sie, nie trzymam zadnych dokumentow. Informacje sa we mnie.
– Wiec musisz jechac do Szwajcarii, zeby dostac pieniadze. – Lee wciaz nie byl przekonany. – Wiesz, to raczej niemozliwe.
– Bylam tam, zeby otworzyc rachunek. Bank wyznaczyl powiernika, pracownika banku, ktory jest upowazniony do przeprowadzania transakcji osobiscie. To jest dosc skomplikowane. Musisz pokazac numery dostepu, wylegitymowac sie, dostarczyc podpis, ktory porownuja z przechowywanym w aktach.
– Czyli od tego momentu dzwonisz do powiernika i on wszystko robi za ciebie?
– Wlasnie. W przeszlosci robilam niewielkie transakcje tylko po to, zeby sie upewnic, czy to dziala. To jest zawsze ten sam facet, zna mnie i moj glos. Podaje mu numery oraz mowie, dokad ma przeslac pieniadze. I to wszystko.
– Ale wiesz, ze nie mozesz ich po prostu zdeponowac na rachunku czekowym nalezacym do Faith Lockhart.
– Wiem, ale mam tu rachunek SLC Corporation.
– I wystepujesz jako pelnomocnik?
– Tak, jako Suzanne Blake.
– Tu jest problem, bo Federalni znaja to nazwisko. Pamietasz, z lotniska.
– Zdajesz sobie sprawe, ile osob o tym nazwisku jest w tym kraju?
– To prawda.
– Wiec przynajmniej mamy za co zyc. Nie starczy na zawsze, ale zawsze to cos.
– Dobre i to.
Na chwile zamilkli. Faith nerwowo patrzyla to na Lee, to na ocean. Zauwazyl to.
– Co jest? Mam na brodzie kawalek ciastka?
– Lee, kiedy przyjda pieniadze, mozesz wziac polowe i odejsc, nie musisz byc ze mna.
– Juz o tym przeciez rozmawialismy.
– Nie, nieprawda. W gruncie rzeczy rozkazalam ci isc ze mna. Wiem, ze bedzie trudno wrocic beze mnie, ale bedziesz chociaz mial pieniadze, zeby gdzies pojechac. Sluchaj, moge nawet zadzwonic do FBI, powiem im, ze nie jestes w zaden sposob w to zamieszany. Po prostu na slepo mi pomagales, a ja ci ucieklam. Wtedy bedziesz mogl wrocic do domu.
– Dzieki, ale robmy jedno naraz. Poza tym, nie odejde, dopoki nie bede wiedzial, ze jestes bezpieczna.
– Jestes pewien?
– Tak, jak najbardziej. Nie odejde, chyba ze mi kazesz. I nawet wtedy bede dyskretnie cie sledzil, zeby sie upewnic, ze jestes bezpieczna.
– Lee – dotknela jego reki – nigdy nie zdolam ci sie odwdzieczyc za to, co dla mnie robisz.
– Po prostu traktuj mnie jak starszego brata, ktorego nigdy nie mialas.
Spojrzenie, ktore teraz wymienili, wskazywalo jednak na uczucie innego rodzaju. Lee patrzyl w piasek, a Faith na wode. Kiedy Lee po chwili na nia spojrzal, krecila glowa i usmiechala sie.
– O czym myslisz? – zapytal.
– Mysle – odpowiedziala, wstajac – ze mam ochote zatanczyc.
– Tanczyc? – Popatrzyl na nia ze zdziwieniem. – Ile wypilas?
– Ile nocy nam tu zostalo? Dwie? Trzy? A pozniej przez reszte zycia bedziemy uchodzcami. Dalej, Lee, ostatnia szansa na impreze. – Zrzucila sweter na piasek. Biala sukienka miala naramki, zsunela je z ramion, mrugnela na Lee tak, ze serce mu sie zatrzymalo, po czym wyciagnela do niego rece. – Dalej, chlopcze.
– Oszalalas, naprawde. – A jednak Lee chwycil jej rece i wstal. – Uczciwe ostrzezenie. Od dawna nie tanczylem.
– Przeciez jestes bokserem, prawda? Pewnie twoje nogi pracuja lepiej niz moje, wiec najpierw ja poprowadze, a pozniej ty.
Lee sprobowal kilku krokow i opuscil rece.
– Faith, to jest glupie. A jesli ktos nas obserwuje? Pomysla, ze jestesmy wariatami.
Spojrzala na niego z uporem.
– Cale ostatnie pietnascie lat zycia martwilam sie o to, co wszyscy o wszystkim mysla. W tej chwili kompletnie nie dbam o to, co ktokolwiek mysli o czymkolwiek.
– Ale… przeciez nawet nie mamy muzyki.
– Pomrucz sobie jakas melodie. Posluchaj wiatru, sama przyjdzie.
I, o dziwo, rzeczywiscie tak bylo. Zaczeli najpierw powoli, bo Lee czul sie niezgrabnie, a Faith nie nawykla do prowadzenia. Jednak po chwili poznali nawzajem swoje ruchy i zaczeli zataczac na piasku szerokie kregi. Po jakichs dziesieciu minutach prawa reka Lee wygodnie spoczywala na biodrze Faith, jej lewa reka obejmowala go w pasie, a pozostale rece byly splecione na wysokosci piersi.
Stawali sie coraz odwazniejsi i zaczeli wykonywac obroty, sruby i inne ruchy przypominajace swing z epoki big bandow. Nawet na twardym piasku bylo to trudne, ale wkladali w to sporo serca i inwencji. Ktos obserwujacy ich pomyslalby, ze albo sa zamroczeni, albo przezywaja druga mlodosc i bawia sie jak nigdy w zyciu. Wlasciwie oba wnioski bylyby prawdziwe.
– Nie robilem tego od liceum – powiedzial Lee z usmiechem. – A wtedy w modzie byl „Three Dog Night”, a nie Benny Goodman.
Faith nic nie mowila, krazyla wokol niego, przysiadala, a jej ruchy stawaly sie coraz bardziej uwodzicielskie: tancerka flamenco w bialym, plomiennym transie. Uniosla spodnice, by miec wieksza swobode ruchow. Widok jej ud sprawil, ze puls Lee raptownie skoczyl.