– Przestancie, to nie pierwszy raz, gdy agent dziala niezgodnie z regulaminem. Znalazla goracy slad i chciala go zbadac. Jednoczesnie nie chciala zniszczyc reputacji Kena, dopoki nie miala calkowitej pewnosci.

– A te sto tysiecy dolarow na kontach jej dzieci?

– Ktos ja wrabia.

– Kto?

– Tego wlasnie musimy sie dowiedziec.

– Bedziemy ja sledzic. – Fisher potrzasnal glowa zawiedziony. – Caly czas, az to rozwiazemy.

Connie pochylil sie i uzyl calej sily woli, by powstrzymac swe wielkie dlonie od zacisniecia na szyi Fishera.

– Paul, powinniscie raczej isc za sladami z morderstwa Kena. No i sprobowac znalezc Faith Lockhart.

– Jesli nie masz nic przeciwko temu, to my bedziemy prowadzili to sledztwo.

– Potrzebujecie kogos do sledzenia Reynolds… – Connie spojrzal na Masseya. – To moge byc ja.

– Ty? Nigdy! – zaprotestowal Fisher.

– Wysluchaj mnie, Fred. – Connie uporczywie patrzyl na Masseya. – Przyznaje, ze sprawy Brooke wygladaja kiepsko. Ale wiem takze, ze nie ma lepszego agenta w Biurze. Nie chce widziec, jak kariera dobrego agenta konczy sie w kanale, poniewaz ktos zrobil cos zle. Sam przez to przechodzilem. Dobrze, Fred?

Massey sprawial wrazenie zaklopotanego. Wygladal, jakby skurczyl sie w krzesle pod spojrzeniem Conniego.

– Fred – zaczal Fisher – potrzebujemy niezaleznego zrodla…

– Ja moge byc niezalezny – przerwal mu Connie. – Jesli nie mam racji, to Brooke padnie, a ja pierwszy jej o tym powiem. Ale moge sie zalozyc, ze wroci i odbierze swoj znaczek i bron. W gruncie rzeczy mysle, ze za dziesiec lat bedzie szefowac calemu temu balaganowi.

– Nie wiem, Connie… – zaczal Massey.

– Mysle, ze ktos jest mi winien taka mozliwosc, Fred – powiedzial bardzo spokojnie Connie. – A ty co o tym myslisz?

Zapadla cisza. Fisher patrzyl to na jednego, to na drugiego.

– Dobrze, Connie, sledz ja – zgodzil sie w koncu Massey. – Skladaj mi regularnie raporty. Dokladnie to, co widzisz. Licze na ciebie, w imie dawnych czasow.

Connie wstal i rzucil Fisherowi zwycieskie spojrzenie.

– Dziekuje za zaufanie, panowie. Nie zawiode was.

Fisher wyszedl za Conniem na korytarz.

– Nie wiem, co ty tu wyrabiasz, ale pamietaj: juz masz czarna plame na swojej reputacji, ona drugiego nie wytrzyma. Chce wiedziec wszystko, co bedziesz raportowal Masseyowi.

Connie przyparl duzo wyzszego Fishera do sciany.

– Posluchaj, Paul – przerwalby ostentacyjnie zdjac jakis pylek z koszuli Fishera – rozumiem, ze formalnie jestes moim przelozonym. Staraj sie jednak zanadto w to nie wierzyc.

– Connie, stapasz po chybotliwej linie.

– Lubie niebezpieczenstwo, dlatego zglosilem sie do Biura. Dlatego nosze bron. Ja juz kogos zabilem. A ty?

– To nie ma sensu. Marnujesz szanse na kariere. – Fisher czul za soba sciane, purpurowial na twarzy, w miare jak Connie coraz bardziej na niego napieral.

– Cos takiego? Dobrze, pomoge ci odnalezc w tym sens. Ktos wrabia Brooke. Kto to moze byc? Gdzies w Biurze jest przeciek. Ktos chce ja zdyskredytowac, zalamac. Gdybys mnie o to zapytal, to ty okropnie starasz sie to wlasnie zrobic.

– Ja? Oskarzasz mnie, ze jestem przeciekiem?

– Nikogo o nic nie oskarzam. Przypominam jedynie, ze dopoki nie odkryjemy zrodla przecieku, to dla mnie nikt, ale to nikt, od dyrektora do ludzi czyszczacych tu kible, nie jest wolny od podejrzen. – Connie odsunal sie od Fishera. – Milego dnia, Paul. Lece zlapac paru zlych gosci.

Fisher patrzyl za nim, wolno krecil glowa, a w jego oczach widac bylo strach.

ROZDZIAL 39

Numer, pod ktory dzwonil Lee, byl podlaczony do pagera, Buchanan wiec wiedzial o telefonie natychmiast. Akurat byl w domu i pakowal aktowke na spotkanie w firmie prawniczej, ktora wykonywala prace dla jednego z jego klientow. Juz zdazyl porzucic nadzieje, ze to cholerstwo zadzwoni, a kiedy w koncu zadzwonilo, o malo nie dostal zawalu.

Jego klopot byl oczywisty: jak sprawdzic wiadomosc i oddzwonic, zeby Thornhill sie o tym nie dowiedzial? Szybko opracowal plan. Zadzwonil po kierowce – oczywiscie byl to czlowiek Thornhilla, jak zawsze. Pojechali do centrum, do firmy prawniczej.

– Bede za pare godzin, zadzwonie, kiedy skoncze – oznajmil Buchanan, kiedy dojechali.

Wszedl do budynku. Bywal juz tam wczesniej, dobrze znal jego rozklad. Nie poszedl do wind, tylko przeszedl glowny korytarz i tylne drzwi, ktore wiodly na parking. Zjechal winda dwa pietra i wysiadl, przeszedl przez podziemny hol i wyszedl na parking. Tuz obok drzwi stal automat telefoniczny. Danny wrzucil monety i wystukal numer, ktory pozwoli mu sprawdzic wiadomosc. Rozumowal, ze gdyby Thornhill mogl podsluchac rozmowe ze stacjonarnego, przypadkowo wybranego telefonu umieszczonego pod tysiacami ton betonu, to bylby samym diablem, wobec czego on i tak nie mialby zadnych szans.

Z tasmy poplynelo pare slow wypowiedzianych glosem Lee, ale wywarly one na Buchananie ogromne wrazenie. Szybko zadzwonil pod przekazany w wiadomosci numer. Mezczyzna natychmiast odebral.

– Pan Buchanan? – zapytal Lee.

– Czy z Faith wszystko w porzadku?

Lee odetchnal z ulga, mial nadzieje, ze takie bedzie pierwsze pytanie. To wiele mowilo. Ale musi byc ostrozny.

– Chce sprawdzic, czy to naprawde pan. Przyslal mi pan paczke z informacjami. Jak pan ja przeslal i co bylo w srodku? I prosze odpowiedziec szybko.

– Kurier. Uzylem Dash Services. W paczce bylo zdjecie Faith, piec stron informacji o niej i o mojej firmie, kontaktowy numer telefonu, opis moich problemow i tego, co pan mial zrobic. Bylo tam tez piec tysiecy dolarow w banknotach po dwadziescia i piecdziesiat. Zadzwonilem trzy dni temu do panskiego biura i zostawilem wiadomosc. Prosze mi powiedziec, czy z Faith wszystko w porzadku.

– Na razie tak, ale mamy klopoty.

– Owszem, to prawda. Ale, skad mam wiedziec, ze pan jest Adamsem?

– Mam wielkie ogloszenie w ksiazce telefonicznej ze szklem powiekszajacym i takimi roznymi. – Lee szybko myslal. – Mam trzech braci, najmlodszy pracuje w sklepie motocyklowym w poludniowej czesci Alexandrii. Mowia na niego Scotty, ale w college’u mial przezwisko Skuter, bo gral w futbol i cholernie szybko biegal. Jesli pan chce, prosze do niego zadzwonic, sprawdzic i wtedy znowu zadzwonic do mnie.

– Nie trzeba. Przekonal mnie pan. Co sie stalo? Dlaczego uciekliscie?

– Tez by pan tak zrobil, gdyby ktos do pana strzelal.

– Prosze mi wszystko powiedziec, panie Adams. Niczego nie ukrywajac.

– Wiem co prawda, kim pan jest, ale nie jestem pewien, czy moge panu ufac. Jak mnie pan przekona?

– To pan niech mi powie, dlaczego Faith poszla do FBI. O tym wiem. Potem powiem, kto naprawde jest waszym przeciwnikiem. To nie ja. Kiedy sie pan dowie, kto to jest, bedziecie chcieli, zebym to byl ja.

Lee przez chwile rozwazal slowa Buchanana. Uslyszal, ze Faith wstaje i idzie pod prysznic.

– Byla przerazona. Mowila, ze od jakiegos czasu zachowywal sie pan dziwnie. Probowala z panem o tym rozmawiac, ale pan ja splawil, a nawet powiedzial, zeby opuscila firme. Wtedy przerazila sie jeszcze bardziej. Bala sie, ze wladze sa na waszym tropie. Wiec poszla do FBI z planem, by i pana tam sciagnac, zeby i pan zeznawal. Przeciw ludziom, ktorych pan przekupil. Mieliscie oboje ubic interes i odejsc wolno.

– To by sie nigdy nie udalo.

– Tak, latwo byc madrym po fakcie, czesto mi to mowi.

Вы читаете Na ratunek
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату
×