– Nie moge powiedziec, zebym go znal. On nie zna mojego imienia ani nic. Ale kilka razy tu byl. Ostatnio, faktycznie, pare dni temu.
Agenci ogladali Ricka od stop do glow, oceniajac jego wiarygodnosc.
– Byl sam? – zapytala Brooke.
– Nie, mial jakas laske.
Wyjela zdjecie Lockhart i podala Rickowi.
– Ale z krotkimi wlosami, czarnymi, a nie kasztanowymi – powiedziala.
– Taa, to ona – potakiwal Rick, patrzac na fotografie. – Lee tez mial inne wlosy, krotkie i blond. Poza tym mial wasy i brode. Jestem naprawde dobry w zauwazaniu roznych takich rzeczy.
Reynolds i Connie spojrzeli na siebie. Oboje starali sie ukryc podniecenie.
– Masz pomysl, dokad mogli jechac? – zapytal Connie.
– Moze. Ale na pewno wiem, dlaczego tu przyszli.
– Naprawde? Niby dlaczego?
– Potrzebowali pojazdu, wzieli motor. Jeden z tych wielkich gold wingow.
– Gold wingow? – powtorzyla Reynolds.
– Taa. – Rick przerzucil stos kolorowych broszur i wyjal jedna, zeby zobaczyla. – O, taka, Honda Gold Wing SE. Na dluga droge nie ma nic lepszego od tego malenstwa. Mozecie mi wierzyc.
– Mowisz, ze Adams jedna wzial. Masz kolor, numer rejestracyjny?
– Moge znalezc numer, a kolor jest taki sam jak w broszurze. To byl model probny, Scott pozwolil mu ja wziac.
– Mowiles, ze moze masz pomysl, dokad pojechali – przypomniala Reynolds.
– Czego chcecie od Lee?
– Pogadac. Z nim oraz z dama, ktora jest z nim – powiedziala przyjaznie.
– Zrobili cos zlego?
– Nie bedziemy wiedzieli, dopoki z nimi nie pogadamy – odpowiedzial Connie. Podszedl odrobine blizej. – Dochodzenie FBI jest w toku. Jestes ich przyjacielem czy kims takim?
– Do diabla, nie, a ta laska to prawdziwe nieszczescie. – Rick zbladl na sama sugestie. – Kiedy Lee byl w srodku, wyszedlem na parking i probowalem jej pomoc. W pelni profesjonalnie, rozumiecie, a ona wsiadla na mnie. A Lee nie jest nic lepszy. Kiedy wyszedl, cos do mnie mruczal. Naprawde, niedlugo kopnalbym go w dupe.
– Kopnalbys go w dupe? – Connie patrzyl na podobnego do tyczki grochowej Ricka i przypomnial sobie imponujaca posture Lee. – Naprawde?
– Moze jest troche ciezszy – Rick sie nie upieral – ale jest stary, a ja trenuje taekwondo.
– Mowisz wiec – Reynolds uwaznie przygladala sie Rickowi – ze Lee Adams byl przez chwile w srodku, a kobieta byla sama na zewnatrz?
– Tak bylo.
Reynolds i Connie wymienili spojrzenia.
– Jesli wiesz, dokad pojechali, Biuro bedzie bardzo wdzieczne za informacje. – Reynolds byla zniecierpliwiona. – I jeszcze numer rejestracyjny. Jak najszybciej, jesli nie masz nic przeciw temu, troche sie spieszymy.
– Jasne. Lee wzial mape Karoliny Polnocnej. Normalnie je sprzedajemy, ale Scott mu ja po prostu dal. Tak przynajmniej mowila Shirley, dziewczyna, ktora zwykle pracuje za lada.
– Jest dzisiaj?
– Nie, chora. Ja jestem tu za nia.
– Moge wziac jedna z tych map Karoliny? – zapytala Reynolds.
Rick podal jej mape.
– Ile place?
– Dobra, na koszt firmy. – Usmiechnal sie. – Jestem porzadnym obywatelem. Mysle o zapisaniu sie do FBI.
– Coz, zawsze potrzebujemy dobrych ludzi – powiedzial Connie z kamienna twarza, odwracajac wzrok.
Rick odnalazl numer rejestracyjny motocykla i podal Conniemu.
– Tylko powiedzcie mi, co znajdziecie – powiedzial, kiedy zbierali sie do wyjscia.
– Pierwszy sie dowiesz – odparl Connie.
Agenci wsiedli do samochodu, Brooke spojrzala na partnera.
– W kazdym razie Adams nie trzyma Lockhart wbrew jej woli. Zostawil ja sama na zewnatrz, moglaby uciec.
– Rzeczywiscie wyglada, jakby dzialali wspolnie. Przynajmniej teraz.
– Karolina Polnocna – Brooke powiedziala to wlasciwie do siebie.
– Wielki stan – odparl Connie. Spojrzala na niego ironicznie:
– Zobaczmy, czy nie uda sie nam nieco go okroic. Na lotnisku Lockhart kupila dwa bilety do Norfolk w Wirginii.
– To po co mapa Karoliny Polnocnej?
– Nie mogli poleciec samolotem, bo czekalibysmy na nich. Przynajmniej Adams chyba to wiedzial. Prawdopodobnie zdawal sobie sprawe, ze mamy uklad z liniami lotniczymi i w ten sposob namierzylismy Lockhart na lotnisku.
– Lockhart spieprzyla wszystko, podajac prawdziwe nazwisko na drugi bilet. Ale to chyba wszystko, co mogla zrobic, jesli nie ma drugiego falszywego dowodu – dodal Connie.
– To znaczy, ze nie moga leciec samolotem. Nie moga uzywac karty kredytowej, wiec nie pojechali wynajetym samochodem. Adams zdaje sobie sprawe, ze obstawimy dworce autobusowe i kolejowe. Bierze wiec od brata honde i mape ich prawdziwego celu: Karoliny Polnocnej.
– Co znaczy, ze kiedy dostaliby sie do Norfolk samolotem, to albo chcieli wynajac samochod, albo tez innym samolotem poleciec dokads w Karolinie.
– Ale to nie ma sensu. – Brooke potrzasnela glowa. – Jesli chcieli leciec do Karoliny Polnocnej, to dlaczego nie polecieli tam bezposrednio? Sa miliony lotow do Charlotte czy Raleigh. Dlaczego do Norfolk?
– No, mozna jechac przez Norfolk, jesli nie udajesz sie do Charlotte, Raleigh ani dokadkolwiek w ich sasiedztwo – spekulowal Connie. – A jednak chcieli jechac gdzies do Karoliny Polnocnej.
– Czemu wiec nie polecieli do jednego z jej glownych miast?
– A jesli Norfolk jest znacznie blizej miejsca, gdzie chcieli sie dostac, niz Charlotte i Raleigh?
Brooke zastanowila sie przez chwile.
– Raleigh lezy z grubsza w centrum stanu, a Charlotte na zachodzie…
– Wschod! – Connie pstryknal palcami. – Wybrzeze! Outer Banks?
– Moze. – Reynolds pokiwala akceptujace – W Outer Banks sa tysiace domow na plazy, w ktorych mozna sie ukryc.
– Tysiace domow… – zamruczal Connie, ktory nagle stracil wiekszosc zapalu.
– Najpierw mozesz zadzwonic do lacznika Biura z liniami lotniczymi i dowiedziec sie, jakie sa loty z Norfolk do Outer Banks. Mamy tez troche danych, aby okreslic czas. Ich lot powinien sie skonczyc w Norfolk okolo poludnia. Nie wydaje mi sie, by chcieli przebywac w miejscach publicznych dluzej niz absolutnie niezbedne, wiec lot z Norfolk musialby byc mozliwie blisko poludnia. Moze jakis komputer ma regularne polaczenie. Wczesniej sprawdzalismy w glownych liniach, nie rezerwowali niczego z Norfolk.
Connie podniosl sluchawke i przekazal zamowienie. Po chwili otrzymal odpowiedz. Znow spojrzal na Brooke z nadzieja.
– Nie uwierzysz, ale jest tylko jedno polaczenie z Norfolk do Outer Banks.
– W koncu jakies szczescie w tej cholernej sprawie. – Brooke usmiechnela sie szeroko i potrzasnela glowa. – Mow.
– Tarheel Airways. Lataja z Norfolk do pieciu miejsc w Karolinie: Kill Devil Hills, Manteo, Ocracoke, Hatteras i czegos, co nazywa sie Pine Island, kolo Duck. Nie ma regularnego rozkladu lotow. Dzwonisz do nich i samolot czeka na ciebie.
Brooke otwarla mape i wpatrywala sie w nia.
– Okay, tu jest Hatteras i Ocracoke. Na samym poludniu. A tu – wskazala palcem – Kill Devil Hills, Manteo na poludnie, a Duck tutaj, na polnoc.