– Ale pani za niego wyszla. Skinela glowa.

– Zalecal sie do mnie przez caly czas trwania zamieci, a kiedy wreszcie czternastego dnia zza chmur wyjrzalo slonce, wtedy przyjelam jego oswiadczyny. Moi rodzice oczywiscie sie wsciekali, ale Jake zdobyl sobie rowniez ich.

– Niedlugo byla pani mezatka.

– Po raz ostatni widzialam go w rok pozniej.

– Tego dnia, kiedy on i jego koledzy zgineli w „Little Angel' – powiedzial Seagram bardziej twierdzaco niz pytajaco.

– Tak – odparla ze smutkiem. Unikajac wzroku Seagrama, spojrzala w strone kuchni. – O Boze, zupelnie zapomnialam. Lepiej przygotuje nam jakis obiad. Pan przeciez musi umierac z glodu, panie Seagram.

Wyraz rzeczowosci znikl z twarzy Seagrama, w ktorego oczach pojawily sie nagle blyski podniecenia.

– Jake kontaktowal sie z pania po wypadku w „Little Angel', prawda, pani Austin?

Adeline cofnela sie, jakby szukala schronienia w poduszkach fotela. Po jej lagodnej twarzy przemknal cien leku.

– Nie rozumiem, o czym pan mowi.

– Mysle, ze pani rozumie – powiedzial cicho.

– Nie… nie, pan sie myli.

– Czego sie pani boi? Jej rece zaczely drzec.

– Powiedzialam panu wszystko, co moglam.

– Wie pani wiecej, znacznie wiecej, pani Austin – powiedzial, wyciagnal rece i chwycil jej dlonie. – Czego sie pani boi? – powtorzyl.

– Przysieglam, ze dochowam tajemnicy – wyszeptala.

– Czy moze mi pani to wyjasnic?

– Pracuje pan dla rzadu, panie Seagram – powiedziala z wahaniem. – Pan wie, co to znaczy dochowac tajemnicy.

– Kto to byl? Jake? Czy to on poprosil pania o milczenie? Przeczaco pokrecila glowa.

– A wiec kto?

– Nie moge panu powiedziec… Prosze mi wierzyc – rzekla blagalnie. – Niczego nie moge panu powiedziec.

Seagram wstal i spojrzal na nia z gory. Jakby przybylo jej lat; poglebily sie zmarszczki na jej starczej skorze. Zamknela sie jak slimak w muszli. Pomyslal, ze potrzebna jej bedzie lagodna kuracja wstrzasowa, by sie otworzyla.

– Czy moge skorzystac z telefonu?

– Tak, oczywiscie. Najblizszy aparat jest w kuchni.

Uplynelo siedem minut, nim w sluchawce zabrzmial znajomy glos. Seagram szybko wyjasnil sytuacje i przekazal swoja prosbe, a potem odwrocil sie przodem do pokoju.

– Pani Austin, czy moze pani na chwileczke tu przyjsc? Niesmialo podeszla do niego.

– Ktos pragnie z pania rozmawiac – rzekl podajac jej sluchawke. Ostroznie wziela ja z reki Seagrama.

– Halo – szepnela. – Tu Adeline Austin.

Na krotka chwile w jej oczach pojawilo sie zmieszanie, ktore z wolna przeksztalcilo sie w nieklamane zdumienie. Milczac, bez przerwy kiwala glowa, jak gdyby miala przed soba osobe, ktorej glos dochodzil ze sluchawki. Wreszcie pod koniec jednostronnej rozmowy zdolala wykrztusic kilka slow:

– Tak, panie prezydencie… zrobie to. Do widzenia. Powoli odlozyla sluchawke i stala oszolomiona jak w transie.

– Czy… czy to naprawde byl prezydent Stanow Zjednoczonych?

– Tak. Jesli pani sobie zyczy, mozna to sprawdzic. Wystarczy zadzwonic do Bialego Domu i poprosic Gregga Collinsa, ktory jest glownym asystentem pana prezydenta. To wlasnie on mnie z nim polaczyl.

– Niech pan sobie wyobrazi, ze prezydent poprosil mnie o pomoc – oznajmila, z niedowierzaniem krecac glowa. – Wprost nie moge uwierzyc, ze to prawda.

– Prawda, pani Austin. Prosze mi wierzyc, ze kazda informacja, jakiej pani nam udzieli na temat swojego pierwszego meza i dziwnych okolicznosci jego smierci, przyniesie krajowi ogromne korzysci. Wiem, ze to brzmi banalnie, ale…

– Ktoz by odmowil prezydentowi? – przerwala mu Adeline.

Na jej twarz powrocil mily usmiech, ustalo drzenie rak. Odzyskala rownowage, przynajmniej na zewnatrz.

Seagram delikatnie ujal ja pod reke i odprowadziwszy z powrotem do pokoju, posadzil na fotelu.

– Teraz juz moze mi pani powiedziec, co laczylo Jake'a Hobarta z Joshua Haysem Brewsterem.

– Jake byl specjalista od materialow wybuchowych, czyli strzalowym, jednym z najlepszych w tym zawodzie. Znal dynamit jak kowal kuznie, a poniewaz pan Brewster przyjmowal do swojej brygady tylko najlepszych, to czesto do wysadzania skal wynajmowal Jake'a.

– Czy Brewster wiedzial, ze Jake byl zonaty?

– Dziwi mnie, ze pan o to pyta. Mielismy niewielki domek w Boulder, daleko od gorniczych obozow, bo Jake nie chcial, by ktokolwiek wiedzial, ze ma zone. Twierdzil, ze sztygarzy w kopalniach nie zatrudniliby strzalowego, ktory bylby zonaty.

– A wiec Brewster, nie wiedzac o rzeczywistym stanie cywilnym Jake'a, przyjal go jako strzalowego do kopalni „Little Angel'?

– Wiem, ze tak pisali w gazetach, panie Seagram, lecz ani Jake, ani zaden z pozostalych czlonkow tej brygady w ogole nigdy nie byl w kopalni „Little Angel'.

Seagram wraz z fotelem tak blisko przysunal sie do Adeline, ze ich kolana prawie sie stykaly.

– A zatem ta katastrofa istotnie byla mistyfikacja – rzekl chrapliwie.

Spojrzala na niego.

– To pan… to pan juz wie?

– Podejrzewalismy, ze tak bylo, ale nie mamy zadnych dowodow.

– Jesli chodzi o dowody, panie Seagram, to zaraz je przyniose.

Wstala, odmowila przyjecia pomocy oferowanej jej przez Seagrama i zniknela w sasiednim pokoju. Wrocila ze starym pudelkiem po butach i z nabozenstwem zaczela je otwierac.

– W dniu poprzedzajacym zejscie do kopalni „Little Angel' Jake zabral mnie do Denver i pohulalismy sobie po sklepach. Nakupowal mi modnych strojow, bizuterii, a potem zaprosil na szampana do najlepszej restauracji w miescie. Ostatnia noc spedzilismy w apartamencie dla nowozencow w hotelu „Brown Palace'. Zna pan ten hotel?

– W tej chwili mieszka tam moj znajomy.

– Nad ranem Jake powiedzial mi, zebym nie wierzyla w to, co uslysze czy przeczytam w gazetach o jego smierci w wypadku gorniczym, i ze wyjezdza na kilka miesiecy do pracy gdzies w Rosji. Powiedzial, ze po jego powrocie bedziemy bardzo bogaci, bogatsi, niz moglibysmy sobie wymarzyc. Pozniej powiedzial cos, czego nigdy nie zrozumialam.

– A mianowicie co?

– Powiedzial, ze wszystkim zajmuja sie Francuzi i ze kiedy to sie skonczy, bedziemy mieszkac w Paryzu. – Na twarzy Adeline pojawil sie wyraz rozmarzenia. – Rano juz go nie bylo. Na jego poduszce znalazlam kartke z napisem „Kocham Cie, Ad' oraz koperte zawierajaca piec tysiecy dolarow.

– Czy nie domysla sie pani, skad pochodzily te pieniadze?

– Absolutnie. W tym czasie mielismy na koncie w banku jedynie okolo trzystu dolarow.

– I to byla ostatnia wiadomosc od niego?

– Nie – odparla podajac Seagramowi wyblakla pocztowke z podkolorowanym zdjeciem wiezy Eiffla. – Otrzymalam ja przez poczte mniej wiecej po miesiacu

Droga Ad! Tu pada deszcz i piwo jest okropne. Czuje sie dobrze i chlopcy tez. Nie martw sie. Jak sama widzisz, wcale nie zginalem. Wiesz kto.

Вы читаете Podniesc Tytanica
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату