potem mozemy zjesc superkolacje z homarem w „Old Potomac Inn', a pozniej pojedziemy do domu, zgasimy swiatlo i…
– Zawiez mnie do biura – odparl Seagram. – Czeka mnie praca.
– Gene, prosze – blagala. – Musisz sie tak forsowac? Mozesz to zrobic jutro.
– Nie, teraz!
Przepasc miedzy nimi byla nie do pokonania i od tej chwili wszystko mialo wygladac inaczej.
21.
Seagram spojrzal na metalowa aktowke, lezaca na jego biurku, a potem na oficerow, ktorzy przed nim stali, pulkownika i kapitana.
– To na pewno to? Pulkownik skinal glowa.
– Tak jest. Wyszukal i sprawdzil sam dyrektor archiwum Ministerstwa Obrony, prosze pana.
– Szybko sie z tym uwineliscie. Dziekuje. Pulkownik nie zdradzal ochoty do wyjscia.
– Przepraszam, ale mamy czekac i osobiscie zwrocic te akta w Ministerstwie Obrony.
– Z czyjego rozkazu?
– Ministra – odparl pulkownik. – Zgodnie z polityka Ministerstwa Obrony, nad wszelkimi materialami, zakwalifikowanymi do piatej kategorii utajnienia, nalezy miec staly nadzor.
– Rozumiem – powiedzial Seagram. – Czy moglbym zapoznac sie z zawartoscia teczki w samotnosci?
– Tak. Zaczekam z moim adiutantem obok, musze jednak bardzo pana prosic, aby w tym czasie nikt ani nie wchodzil do panskiego gabinetu, ani go nie opuszczal.
Seagram skinal glowa.
– W porzadku. Czujcie sie jak u siebie, panowie. Moja sekretarka poda wam kawe i drinki.
– Dziekujemy za uprzejmosc.
– A, jeszcze jedno – powiedzial Seagram, usmiechajac sie blado. – Mam tu prywatna lazienke, wiec prosze sie nie denerwowac, jesli na chwile tam pojde.
Kiedy drzwi sie zamknely, Seagram przez jakis czas siedzial bez ruchu. Ostateczne potwierdzenie piecioletniej pracy lezalo przed nim na biurku. A moze nie? Moze te dokumenty zaprowadza do kolejnej tajemnicy albo, co gorsza, w slepy zaulek? Wlozyl kluczyk do zamka i otworzyl aktowke. Wewnatrz znajdowaly sie cztery skoroszyty i niewielki notatnik. Na skoroszytach widnialy nastepujace napisy:
CD5C 7665 1911 Raport o naukowej i finansowej wartosci rzadkiego pierwiastka bizanium
CD5C 7687 1911 Korespondencja miedzy ministrem wojny a Joshua Haysem Brewsterem w sprawie mozliwosci zdobycia bizanium
CD5C 7720 1911 Memorandum ministra wojny do prezydenta w sprawie funduszy na tajny plan wojskowy 371-990-R85
CD5C 8039 1912 Raport o zakonczeniu dochodzenia w sprawie okolicznosci znikniecia Joshui Haysa Brewstera.
Notatnik byl zatytulowany zwyczajnie: „Dziennik Joshui Haysa Brewstera'.
Logika nakazywala zbadac najpierw zawartosc skoroszytow, lecz Seagram wygodniej usadowil sie w fotelu i otworzyl dziennik.
W cztery godziny pozniej polozyl go starannie na skoroszytach i nacisnal guzik z boku interkomu. Prawie natychmiast odsunela sie plyta we wnece sciany i do gabinetu wszedl mezczyzna w bialym fartuchu technika.
– Jak szybko uda sie panu to wszystko skopiowac? Technik przerzucil kartki notatnika i zajrzal do skoroszytow.
– Potrzebuje jakichs czterdziestu pieciu minut. Seagram skinal glowa.
– Dobrze. Prosze sie niezwlocznie do tego zabrac. W pokoju obok ktos czeka na oryginaly.
Kiedy plyta sie zasunela, znuzony Seagram wstal i chwiejnym krokiem poszedl do lazienki. Zamknal drzwi i oparl sie o nie plecami. Wykrzywil twarz w dziwnym grymasie.
– O Boze, nie – jeknal. – To nie fair… to nie fair. Potem schylil sie nad miska klozetowa i zwymiotowal.
22.
Prezydent przywital Seagrama i Donnera w drzwiach swojego gabinetu w Camp David.
– Przepraszam, ze zaprosilem was tutaj na siodma rano, ale moglem sie z wami spotkac tylko o tej porze.
– Nie ma sprawy, panie prezydencie – powiedzial Donner. – Jesli o mnie chodzi, o tej porze zwykle uprawiam jogging.
Prezydent rzucil ubawione spojrzenie na korpulentna postac Donnera.
– Kto wie? Moze uchronilem pana od zawalu? – rzekl i rozesmial sie na widok zbolalej miny Donnera, a potem gestem zaprosil ich do gabinetu. – Wchodzcie, wchodzcie, siadajcie i czujcie sie jak u siebie w domu. Zamowilem lekkie sniadanie.
Usiedli pod ogromnym oknem, wychodzacym na marylandzkie wzgorza. Wniesiono kawe z polmiskiem slodkich buleczek i prezydent poczestowal swych gosci.
– No coz, mam nadzieje, ze tym razem przyszliscie dla odmiany z dobrymi wiesciami. „Plan Sycylijski' to nasza jedyna nadzieja, zeby przerwac ten wariacki wyscig zbrojen z Rosjanami i Chinczykami – powiedzial prezydent i przetarl oczy gestem znuzenia. – To chyba najwieksza glupota od poczatku istnienia ludzkosci, szczegolnie wobec tragicznego i absurdalnego faktu, ze dysponujemy srodkami, ktore pozwolilyby nam wzajemnie sie zniszczyc ponad piec razy – dodal rozkladajac bezradnie rece. – To byloby tyle na temat smutnej strony naszej rzeczywistosci. Przypuszczam, ze powiecie mi, na czym stoimy.
Trzymajac w reku kopie dokumentow z archiwum Ministerstwa Obrony, Seagram rzucil prezydentowi nad stolikiem do kawy spojrzenie zaspanych oczu.
– Pan, panie prezydencie, oczywiscie ma informacje o naszych dotychczasowych postepach.
– Tak, zapoznalem sie z raportami na temat waszego dochodzenia. Seagram podal prezydentowi kopie dziennika Brewstera.
– Mysle, ze zainteresuje pana opis tej pasjonujacej sprawy z poczatku dwudziestego wieku. Pierwszy wpis nosi date osmego lipca tysiac dziewiecset dziesiatego roku i dotyczy wyjazdu Joshui Haysa Brewstera z gor Tajmyr w polnocnej Syberii, gdzie spedzil dziewiec miesiecy, uruchamiajac kopalnie olowiu dla cara Rosji, w ramach kontraktu ze swoim pracodawca, Societe des Mines de Lorraine. Dalej opisuje, jak jego statek, niewielki parowiec kabotazowy, w rejsie do Archangielska zabladzil we mgle i wszedl na mielizne przy gornej wyspie Nowej Ziemi. Na szczescie statek to wytrzymal i rozbitkom udalo sie przetrwac w jego oblodzonym kadlubie do chwili, gdy w miesiac pozniej uratowala ich rosyjska fregata. Do tego czasu Brewster prowadzil poszukiwania na wyspie. Osiemnastego dnia natknal sie na jakas dziwna skale na stoku Biednej Gory. Jeszcze nigdy nie widzial skaly o takiej budowie, zabral wiec kilka jej probek do Stanow Zjednoczonych. Ostatecznie dotarl do Nowego Jorku po szescdziesieciu dwoch dniach od wyjazdu z kopalni w Tajmyrze.
– A zatem juz wiemy, jak odkryto bizanium – powiedzial prezydent.
Seagram skinal glowa i mowil dalej:
– Brewster przekazal swojemu pracodawcy wszystkie probki poza jedna, ktora zachowal sobie po prostu na pamiatke. Po kilku miesiacach, nie otrzymawszy zadnej wiadomosci na ich temat, spytal amerykanskiego dyrektora Societe des Mines de Lorraine, co sie stalo z probkami, ktore zebral na Biednej Gorze. W odpowiedzi uslyszal, ze uznano je za bezwartosciowe i wyrzucono. Wzbudzilo to w Brewsterze podejrzenie, wiec przekazal swoja probke