– Cholera! A ja chcialem dzis wygladac na agenta CIA. Usmiechnela sie szeroko.
– Dana opowiadala mi o panskich eskapadach. To wstyd sprowadzac biedne dziewczeta na manowce.
– Niech pani jej nie wierzy. Przy kobietach wlasciwie jestem niesmialy i zamkniety w sobie.
– Czyzby?
– Slowo harcerza – odpowiedzial podajac jej ogien. – A co dzisiaj robi Dana?
– Ale chytrusek. To dlatego tak szybko mnie pan poderwal.
– Skadze znowu. Po prostu…
– Oczywiscie, to nie panski interes, ale Dana chyba juz plynie statkiem po polnocnym Atlantyku.
– Urlop dobrze jej zrobi.
– Rzeczywiscie umie pan ciagnac za jezyk biedne dziewczeta – stwierdzila Marie. – A tak przy okazji, moze pan zawiadomic swojego kumpla, Gene'a Seagrama, ze ona nie jest na urlopie, lecz opiekuje sie armia dziennikarzy, ktorzy na wlasne oczy chca w przyszlym tygodniu zobaczyc wydobycie „Titanica'.
– Wlasnie ja ja o to poprosilem.
– Wspaniale. Zawsze imponowali mi mezczyzni, ktorzy potrafia sie przyznac, ze zrobili glupstwo. – Podniosla oczy i spojrzala na niego filuternie. – Jak juz to ustalilismy, dlaczego mi sie pan nie oswiadcza?
Donner zmarszczyl brwi.
– Czy to nie w takich wypadkach skromne panienki mowia: „Alez prosze pana, ja pana prawie nie znam'? Wziela go za reke i wstala.
– Chodzmy wiec.
– Czy moge wiedziec dokad?
– Do ciebie – powiedziala
– Do mnie?
Dla Donnera wypadki najwyrazniej toczyly sie zbyt szybko.
– Jasne. Musimy pojsc do lozka, no nie? W jakiz inny sposob moze sie poznac dwoje zareczonych ludzi, ktorzy maja sie pobrac?
44.
Pitt w niedbalej pozie siedzial w przedziale pociagu, leniwie obserwujac krajobraz Devonu przesuwajacy sie za oknem. Kolo Dawlish tory biegly lukiem nad brzegiem morza. Na Kanale dostrzegl flotylle trawlerow rybackich, wyplywajacych na poranny polow. Kiedy jednak wkrotce sie rozpadalo, a deszcz splywajacy struzkami po szybach pokryl je mgielka i zamazal widok, Pitt znow zaczal bezmyslnie przewracac kartki czasopisma, ktore lezalo na jego kolanach.
Gdyby przed dwoma dniami ktos mu powiedzial, ze wezmie krotki urlop, wowczas uznalby go za glupca, a nawet za kompletnego wariata, zwlaszcza jesliby dodal, ze pojedzie do Teignmouth w hrabstwie Devonshire, niewielkiego uzdrowiska z niespelna trzynastoma tysiacami mieszkancow, malowniczo polozonego na poludniowo-zachodnim wybrzezu Anglii, tylko po to, zeby zrobic wywiad z umierajacym starcem.
Za te pielgrzymke powinien byc wdzieczny admiralowi Jamesowi Sandeckerowi, ktory dokladnie tak to nazwal, kiedy wezwal Pitta do centrali NUMA w Waszyngtonie. Pielgrzymka do ostatniego zyjacego czlonka zalogi „Titanica'.
– Nie ma o czym dyskutowac – stanowczo oswiadczyl Sandecker. – Jedziesz do Teignmouth.
– To bez sensu – odpowiedzial Pitt, nerwowo krazac po pokoju.
Po miesiacach spedzonych na rozhustanym pokladzie „Koziorozca' inadal mial chwiejny krok. – Sprowadzasz mnie na lad w najwazniejszym momencie operacji, mowisz, ze w moim zespole jest dwoch rosyjskich agentow o nie ustalonej tozsamosci, ktorzy maja
– Przypadkowo ten „stary Angol' jest jedynym zyjacym czlonkiem zalogi „Titanica'.
– Ale co on ma wspolnego z nasza operacja? – upieral sie Pitt. – Komputery obliczyly, ze za trzy doby kadlub „Titanica' moze w kazdej chwili oderwac sie od dna.
– Uspokoj sie, Dirk. Jutro wieczorem powinienes juz byc z powrotem na pokladzie „Koziorozca'. Do najwazniejszego momentu pozostalo jeszcze mnostwo czasu. Rudi Gunn moze poradzic sobie z kazdym problemem, jaki sie pojawi w czasie twojej nieobecnosci.
– Nie mam wyboru – powiedzial Pitt, z rezygnacja machnawszy reka.
Sandecker usmiechnal sie laskawie.
– Wiem, co myslisz… ze jestes niezastapiony. No coz, chcialbym cie poinformowac, ze dysponujesz najlepszymi na swiecie specjalistami od wydobywania statkow. Jestem przekonany, ze jakos sobie bez ciebie poradza w ciagu najblizszych trzydziestu szesciu godzin.
Pitt sie usmiechnal, ale nie byl to usmiech wesoly.
– Kiedy mam wyjechac?
– W hangarze NUMA w Dulles czeka odrzutowiec, ktorym
polecisz do Exeter. Stamtad do Teignmouth mozesz dojechac pociagiem.
– A po powrocie mam sie zameldowac u ciebie w Waszyngtonie?
– Nie, wystarczy, jak sie zameldujesz na pokladzie „Koziorozca'.
Pitt spojrzal na niego zdziwiony.
– Na pokladzie „Koziorozca'…?
– Naturalnie. A co, myslales, ze kiedy ty bedziesz sobie odpoczywal na wsi w Anglii, to ja zrezygnuje z obejrzenia powrotu „Titanica', gdyby statek wydobyto przed planowanym terminem?
Na stacji Pitt wzial taksowke i waska droga nad ujsciem rzeki dojechal do niewielkiego domku z oknami wychodzacymi na morze. Zaplacil kierowcy, wszedl przez obrosnieta winem brame i ruszyl alejka miedzy szpalerami rozanych krzewow. Kiedy zapukal, drzwi otworzyla mu dziewczyna o przepascistych fiolkowych oczach, pieknie wyszczotkowanych rudych wlosach i miekkim glosie z nieznaczna domieszka szkockiego akcentu.
– Dzien dobry panu.
– Dzien dobry – powiedzial z lekkim skinieniem glowy. – Nazywam sie Dirk Pitt i…
– Ach tak, admiral Sandecker przyslal telegram, ze pan przyjezdza. Prosze wejsc. Komandor czeka na pana.
Dziewczyna miala na sobie starannie wyprasowana biala bluzke, zielony welniany sweter i pasujaca do niego spodniczke. Zaprowadzila goscia do salonu. Pokoj byl przytulny i wygodny, na kominku palil sie ogien. Nawet gdyby Pitt nie wiedzial, ze gospodarz jest emerytowanym marynarzem, z latwoscia by sie tego domyslil po wystroju wnetrza. Modele okretow wypelnialy polki, a oprawione w ramki oleodruki slawnych zaglowcow zdobily wszystkie cztery sciany. Przy oknie wychodzacym na Kanal stal wielki mosiezny teleskop, w jednym kacie pokoju zas blyszczalo kolo sterowe, dokladnie wypolerowane woskiem, jakby w oczekiwaniu na jakiegos dawno zapomnianego sternika.
– Chyba mial pan bardzo meczaca podroz – powiedziala dziewczyna. – Nie zjadlby pan sniadania?
– Dobre wychowanie kaze mi odmowic, lecz zoladek upomina sie o swoje.
– Amerykanie sa znani z dobrego apetytu. Bylabym niepocieszona, gdyby pod tym wzgledem pan mnie rozczarowal.
– Zrobie, co tylko w mojej mocy, zeby podtrzymac jankeska tradycje, miss…
– Prosze mi wybaczyc, ze sie jeszcze nie przedstawilam. Jestem Sandra Ross, prawnuczka komandora. – Rozumiem, ze pani sie nim opiekuje.
– Kiedy tylko moge. Jestem stewardesa w Bristolskich Liniach Lotniczych i gdy ja mam loty, doglada go pewna kobieta z miasteczka. – Gestem zaprosila Pitta do przedpokoju. – Najlepiej bedzie, jak pan teraz porozmawia z dziadkiem. Jest bardzo, bardzo stary, ale umiera z ciekawosci… pragnie wszystkiego sie dowiedziec o wydobywaniu „Titanica'.
Delikatnie zapukala do drzwi i lekko je uchylila.
– Komandorze, pan Pitt chcialby sie z toba zobaczyc.