– Mozna zamarkowac przeladunek.
– Nasi przyjaciele, ktorzy pracuja dla Rosjan, natychmiast wyczuja pismo nosem, zanim pierwsza skrzynia znajdzie sie na burcie.
– Zakladajac, oczywiscie, ze obaj sa na pokladzie „Titanica'.
– Jednego juz namierzylem. Tego, ktory zabil Munka. Nazwisko drugiego pozostaje w sferze domyslow.
– Bardzo chcialbym dowiedziec sie, kogo wytropiles – rzekl Sandecker.
– Dowody, jakimi dysponuje, nigdy by nie przekonaly prokuratora federalnego, a tym bardziej lawy przysieglych. Daj mi jeszcze pare godzin, admirale, a do rak wlasnych przekaze ci obu, i „Srebrnego', i „Zlotego', czy jak tam brzmia te ich glupawe kryptonimy. Admiral ze zdziwieniem spojrzal na Pitta.
– To juz jestes tak blisko? – spytal.
– Jestem tak blisko.
Sandecker zmeczonym ruchem przetarl sobie dlonia twarz i zacisnal wargi. Popatrzyl na tony stali pokrywajace skarbiec.
– Zostawiam to tobie, Dirk. W tej grze bede popieral cie do samego konca. W istocie nie mam zbyt wielkiego wyboru.
Pitt mial rowniez inne zmartwienia. Do przybycia dwoch holownikow Marynarki Wojennej, ktore obiecal przyslac admiral Kemper, pozostawalo jeszcze wiele godzin, a poza tym pewnego ranka przechyl „Titanica' na lewa burte bez wyraznego powodu zwiekszyl sie do siedemnastu stopni.
Statek zdecydowanie za gleboko siedzial w wodzie; grzebienie fal pluskaly na wysokosci uszczelnionych iluminatorow wzdluz pokladu E, zaledwie trzy metry od szpigatow. Wprawdzie Spencerowi i obsludze pomp udalo sie spuscic rury ssace przez luki do ladowni, to jednak nie zdolali sie przedrzec przez zawalone rumowiskiem zejscia do maszynowni i kotlowni, gdzie w dalszym ciagu bylo najwiecej wody.
Drummer siedzial w sali gimnastycznej, brudny i wyczerpany po calodobowej pracy. Malymi lykami pil z kubka kakao.
– Boazerie gnily przez prawie osiemdziesiat lat w wodzie, odpadly i zablokowaly korytarze, ktore teraz sa bardziej zapchane niz rupieciarnie w Georgii – rzekl.
Pitt siedzial tam, gdzie spedzil cale popoludnie, pochylony nad stolem kreslarskim obok radiostacji. Zaczerwienionymi oczami wpatrywal sie w rysunek przekroju poprzecznego nadbudowek „Titanica'.
– Czy nie mozna by sie tam dostac glownymi schodami albo szybami wind?
– Od pokladu D do samego dolu schody sa zawalone tonami roznych gratow – oswiadczyl Spencer.
– I nie ma mowy o zejsciu szybami wind – dodal Gunn. – Sa zatkane cala masa skorodowanych lin i polamanego zelastwa. Na domiar zlego wszystkie podwojne drzwi wodoszczelne w dolnych przedzialach sa zamkniete i zakleszczone na amen.
– Zostaly automatycznie zamkniete przez pierwszego oficera zaraz po tym, jak statek uderzyl w gore lodowa – powiedzial Pitt.
W tym momencie do sali wtoczyl sie niski, byczkowaty mezczyzna, brudny i wysmarowany olejem od stop do glow. Pitt spojrzal na niego i lekko sie usmiechnal.
– To ty, Al?
Powloczac nogami, Giordino podszedl do lozka i zwalil sie na nie jak worek mokrego cementu.
– Bylbym wdzieczny, gdyby zaden z was nie zapalal zbyt blisko mnie zapalek – mruknal. – Jestem za mlody, zeby splonac w blasku chwaly.
– Udalo ci sie? – spytal Sandecker.
– Dotarlem az do kortu do squasha na pokladzie F. Bylo tam ciemno jak diabli… wpadlem do jakiegos zejscia, pelnego oleju, ktory wyplynal z maszynowni. No i czesc, skonczyla sie droga w dol.
– Tylko waz moglby sie przeslizgnac do kotlowni, ale czlowiek z pewnoscia nie da rady – powiedzial Drummer. – Chyba zeby torowal sobie droge dynamitem i mial do pomocy ratownikow.
– Musi byc jakies przejscie – odezwal sie Sandecker. – Statek gdzies tam bierze wode. Jezeli nie uwiniemy sie z tym w ciagu najblizszej doby, to przewroci sie do gory dnem i znowu zatonie.
Mysl o utracie „Titanica', kiedy juz znalazl sie na gladkiej powierzchni morza, nigdy dotad nie przyszla im do glowy, lecz teraz wszyscy poczuli mdlacy ucisk w zoladkach. Statek nalezalo jeszcze odholowac, a do Nowego Jorku bylo tysiac dwiescie mil morskich.
Pitt siedzial, wpatrujac sie w rysunki wnetrza statku. Niestety, okazaly sie niewystarczajace, a nie istnialy juz szczegolowe plany konstrukcyjne „Titanica' ani jego siostrzanego statku, „Olympica'. Wraz z archiwum pelnym fotografii i danych technicznych zostaly zniszczone w czasie II wojny swiatowej, kiedy to niemieckie bombowce zrownaly z ziemia stocznie Harlanda i Wolffa w Belfascie.
– Gdyby tylko nie byl taki wielki – mruknal Drummer. – Cholera, ponad trzydziesci metrow dzieli kotlownie od pokladu lodziowego.
– Rownie dobrze mogloby to byc trzydziesci kilometrow – powiedzial Spencer. Podniosl wzrok i zobaczyl Woodsona, ktory pojawil sie w drzwiach prowadzacych na klatke schodowa. – A, jest nasz czlowiek z kamiennym obliczem. Coz to porabial nadworny fotograf operacji?
Obwieszony aparatami Woodson zdejmowal je z siebie i ostroznie ukladal na zaimprowizowanym biurku.
– Po prostu robilem zdjecia dla potomnosci – odparl z twarza jak zwykle bez wyrazu. – Kto wie, moze kiedys napisze ksiazke o tym wszystkim, i naturalnie bede potrzebowal zdjec.
– Naturalnie – powiedzial Spencer. – A przypadkiem nie znalazles jakiegos nie zawalonego zejscia do kotlowni? Woodson pokrecil glowa.
– Fotografowalem sale klubowa pierwszej klasy. Zachowala sie w niezwykle dobrym stanie. Gdyby nie zniszczone przez wode dywany i meble, moglaby uchodzic za salon w palacu wersalskim – powiedzial i zaczal zmieniac filmy. – Czy jest jakas szansa wypozyczenia helikoptera? Chcialbym strzelic pare zdjec naszej zdobyczy z lotu ptaka, nim przyplyna holowniki.
Giordino uniosl sie na lokciu.
– Lepiej zrob zdjecia, poki czas. Nasza zdobycz moze do rana powrocic na dno.
Woodson zmarszczyl brwi.
– A co, tonie?
– Mysle, ze nie.
Wszyscy zwrocili oczy na osobe, ktora powiedziala te trzy slowa. Byl nia Pitt, ktory usmiechal sie z pewnoscia siebie czlowieka wlasnie mianowanego prezesem rady nadzorczej General Motors.
– Jak to zwykl mawiac Kit Carson w beznadziejnej sytuacji, otoczony przewazajacymi silami Indian: „Jeszcze nie koniec z nami, u licha, jeszcze nie'. Za dziesiec godzin maszynownia i kotlownie beda suche jak pieprz. – Zaczal gwaltownie przekladac rysunki, az znalazl ten, ktorego szukal. – Woodson powiedzial: „z lotu ptaka'. Caly czas mielismy to przed nosem. Powinnismy na statek popatrzec z gory, a nie od wewnatrz.
– Wielka rzecz – odezwal sie Giordino. – A co ciekawego mozna zobaczyc z powietrza?
– Niczego nie kapujecie?
Drummer wygladal na zaklopotanego.
– Stracilem watek.
– Spencer?
Spencer pokrecil glowa.
Pitt usmiechnal sie do niego i rzekl:
– Zbierz swoich ludzi na gorze i kaz im zabrac ze soba palniki acetylenowe.
– Jak sobie zyczysz – odparl Spencer, lecz sie nie ruszyl.
– Pan Spencer w mysli juz bierze ze mnie miare na kaftan bezpieczenstwa – powiedzial Pitt. – Trudno mu sobie wyobrazic, ze bedziemy wycinac dziury w dachu statku po to, by dostac sie trzydziesci metrow nizej przez osiem zawalonych zlomem pokladow. Otoz nic podobnego. Mamy tunel wolny od jakichkolwiek przeszkod, prowadzacy prosto jak strzelil do kotlowni. Wlasciwie mamy ich nawet cztery. Przewody, ktore niegdys konczyly sie kominami, panowie. Wypalcie hydrostal uszczelniajacy otwory i bedziecie mieli swobodny dostep bezposrednio do samej zezy. No co, zaczyna wam switac?
Ruszyli hurmem do wyjscia, nawet sie nie fatygujac, zeby odpowiedziec Pittowi.
Dwie godziny pozniej pompy dieslowskie stukotaly chorem, wyrzucajac osiem tysiecy litrow wody na minute z powrotem za burte, na coraz wyzsze fale, ktore wznosil przed soba nadciagajacy huragan.