ponownie sprawdzajac akta personalne wszystkich ratownikow, ale nie udalo sie ustalic zadnych zwiazkow. Przelom nastapil wowczas, gdy doszlo do wypadku, ktory omal nie skonczyl sie tragedia. Wtedy zlapalismy lisa za ogon.
– To ten wypadek z „Sonda Glebinowa' – rzekl Gunn, patrzac na Drummera zimnym wzrokiem. – Ale przeciez Drummer nie mial nic wspolnego z tym batyskafem. Byl w zalodze „Safony II'.
– Mial, i to wiele. Widzisz, na pokladzie „Sondy Glebinowej' znajdowal sie wtedy jego brat.
– Jak sie domysliles, ze to moj brat? – spytal Drummer.
– Miedzy blizniakami jest pewna wiez. Mysla i czuja tak samo. Mozecie sie maskowac, udajac dwie calkowicie nie zwiazane ze soba osoby, Drummer, ale wlasnie ta wiez sprawia, ze jeden z was nie moze pozostac obojetny, kiedy drugiemu grozi smierc. Odczuwales meki swojego brata, jak gdybys byl razem z nim w tej pulapce.
– Jasne – rzekl Gunn. – Wtedy wszyscy sie denerwowalismy, ale Drummer zachowywal sie prawie histerycznie.
– I znow zaczal
– Cholera! – mruknal Spencer. – Jak to sie stalo, ze tak dlugo dawalismy sie wrabiac?
– Nie ma sie czemu dziwic, biorac pod uwage fakt, ze mielismy przeciwko sobie najlepszy zespol, jaki Rosjanie mogli skompletowac. – W kacikach ust Pitta pojawil sie usmiech. – Nawiasem mowiac, Spencer, przed chwila powiedziales, ze jest nas tutaj dziesieciu. Pomyliles sie, jest nas jedenastu. Zapomniales o Kubie Rozpruwaczu. – Pitt odwrocil sie do straznika, ktory ciagle stal przed Dana z nozem w reku, jakby wrosniety w ziemie. – Dlaczego nie zrzucisz z siebie tego idiotycznego przebrania, Merker, i nie przylaczysz sie do towarzystwa?
Straznik powoli zdjal czapke i odwinal szalik, ktory zaslanial mu dolna polowe twarzy.
– To ten bydlak zarznal Woodsona – syknal Giordino.
– Przykro mi – spokojnie odparl Merker. – Woodson popelnil pierwszy blad, kiedy mnie rozpoznal. Zylby, gdyby na tym poprzestal, ale zrobil drugi blad, tym razem fatalny, kiedy mnie zaatakowal.
– Byl twoim przyjacielem.
– W zawodzie szpiega nie ma miejsca na przyjazn.
– Merker – wycedzil Sandecker. – Merker i Drummer. „Srebrny' i „Zloty'. Mialem do was obu zaufanie, a wy zdradziliscie NUMA. Sprzedawaliscie nas przez dwa lata. I za co? Za te pare marnych dolarow?
– Nie powiedzialbym, ze za pare, admirale – odpowiedzial Merker, wsadzajac noz z powrotem do pochwy. – Wystarczyloby ich na to, zebysmy z bratem prowadzili bardziej niz dostatnie zycie przez wiele lat.
– Ejze, a skad on sie tu wzial? – spytal Gunn. – Przeciez powinien byc w izbie chorych doktora Baileya na pokladzie „Koziorozca'.
– Ukryl sie w helikopterze Sturgisa – odparl Pitt, mokra chusteczka wycierajac sobie krwawiaca glowe.
– Niemozliwe! – wykrzyknal Sturgis. – Sam widziales, Pitt, ze kiedy otworzylem pokrywe luku ladunkowego, to poza pania Seagram nie bylo tam nikogo.
– Merker z pewnoscia tam byl. Kiedy wymknal sie doktorowi Baileyowi, to nie poszedl do siebie, lecz do kabiny Drummera, skad wzial nowe ubranie, lacznie z para kowbojskich butow. Potem ukradkiem wslizgnal sie do helikoptera, wyrzucil tratwe ratunkowa i ukryl sie w schowku za jej pokrowcem. Niestety przypadkowo nadeszla Dana w poszukiwaniu zgubionej kosmetyczki. Kiedy uklekla, by ja wyciagnac, dostrzegla buty Merkera wystajace spod pokrowca tratwy ratunkowej. Nie chcac, zeby odkryla jego ucieczke, stuknal ja w glowe mlotkiem, ktory nawinal mu sie pod reke, potem przykryl Dane brezentem i z powrotem wczolgal sie do swojej kryjowki.
– To znaczy, ze w dalszym ciagu byl w przedziale towarowym, kiedy znalezlismy pania Seagram?
– Nie. W tym czasie juz go tam nie bylo. Jak pamietasz, kiedy nacisnales przelacznik i otworzyles klape luku ladunkowego, to czekalismy przez kilka chwil nasluchujac, czy w srodku nic sie nie rusza. I nic sie nie ruszalo, bo Merker zdazyl juz przeslizgnac sie do kabiny pilota, korzystajac z tego, ze jego kroki zagluszal szum silniczkow mechanizmu otwierajacego klape. Potem, gdy my weszlismy do przedzialu towarowego, bawiac sie w policjantow, on po drabince wyszedl z kabiny pilota i spokojnie zniknal w ciemnosciach nocy.
– Ale po co rzucil mlotkiem w lopatki wirnika? – dopytywal sie Sturgis. – W jakim celu?
– Bo z „Koziorozca' leciales pustym helikopterem – odpowiedzial mu Merker. – Nie wiozles niczego, co potem nalezaloby wyladowac. Nie moglem ryzykowac, ze odlecisz z „Titanica', nie otwierajac przedzialu towarowego, bobym sie nie wydostal.
– Pozniej biegales po calym statku jak szczur – rzekl Pitt do Merkera. – Niewatpliwie wedlug planu dostarczonego ci przez Drummera. Najpierw jego palnikiem przeciales hol, gdy bosman Bascom i jego ludzie odpoczywali w sali gimnastycznej miedzy obchodami. Potem zrobiles to samo z linami mocujacymi helikopter, z pewnoscia odczuwajac wielka satysfakcje, bo wiedziales, ze zsunal sie za burte ze mna w srodku.
– Dwie pieczenie przy jednym ogniu – przyznal Merker. – Nie zaprzeczam…
Przerwal mu stlumiony odglos serii z pistoletu maszynowego, dochodzacy z nizszych pokladow. Prewlow wzruszyl ramionami i spojrzal na Sandeckera.
– Obawiam sie, ze wasi ludzie robia trudnosci – rzekl wyjmujac niedopalek z lufki i rozgniatajac go podeszwa. – Uwazam, ze ta dyskusja trwa juz wystarczajaco dlugo. Sztorm za pare godzin oslabnie i „Michail Kurkow' bedzie mogl zaczac holowanie. Admirale Sandecker, wasza w tym glowa, by zapewnic obsade pomp. Drummer pokaze wam, gdzie zrobil otwory w kadlubie ponizej linii wodnej. Uszczelni ja reszta zalogi, usuwajac przecieki.
– A wiec wracamy do zabawy w tortury – pogardliwie odezwal sie Sandecker.
– Skonczylem z zabawami, admirale – odparl Prewlow, patrzac twardym wzrokiem. Powiedzial cos do niskiego straznika o wygladzie pospolitego brutala. Wlasnie on uderzyl Sandeckera lufa w nerke. – To jest Buski, bardzo bezposredni towarzysz, ktory przypadkowo jest najlepszym strzelcem w pulku. Poza tym rozumie co nieco po angielsku, w kazdym razie zna liczebniki. – Prewlow zwrocil sie do niego: – Buski, zaczynam liczyc. Kiedy dojde do pieciu, strzelisz pani Seagram w prawe ramie. Przy dziesieciu w lewe, przy pietnastu w prawe kolano i tak dalej, az admiral Sandecker zechce z nami wspolpracowac.
– Praktyczny pomysl – stwierdzil Pitt. – Pozniej, gdy wykonamy dla was robote, zastrzelicie reszte z nas, a potem oswiadczycie, ze opuscilismy statek na pokladzie helikoptera, ktory oczywiscie wpadnie do oceanu. Przedstawicie nawet dwoch swiadkow, Drummera i Merkera, ktorzy potwierdza, ze kiedy po raz trzeci znikali pod woda, cudem zostali uratowani przez wspanialomyslnych Rosjan.
– Nie widze powodu, zeby to przedluzac – znudzonym glosem rzekl Prewlow. – Buski.
Straznik uniosl pistolet maszynowy i wymierzyl w ramie Dany.
– Intrygujesz mnie, Prewlow – odezwal sie Pitt. – Nie interesuje cie, w jaki sposob dowiedzialem sie, kim sa Drummer i Merker albo dlaczego nie wsadzilem ich do ciupy, kiedy to odkrylem? Zdaje sie, ze nawet nie jestes ciekaw, skad znam twoje nazwisko.
– Owszem, jestem, ale to bez roznicy. Nic nie zmieni obecnej sytuacji. Nic i nikt nie pomoze tobie czy twoim kolegom, Pitt. Juz nie. Ani CIA, ani cala Marynarka Wojenna USA. Kosci zostaly rzucone. Skonczylo sie gadanie.
Prewlow skinieniem glowy dal znak Buskiemu.
– Raz.
– Kiedy kapitan Prewlow doliczy do czterech, zginiesz, Buski. Straznik lypnal okiem, lecz nie odpowiedzial.
– Dwa.
– Znalismy wasze plany przejecia „Titanica'. Admiral Sandecker i ja wiedzielismy o tym od czterdziestu osmiu godzin.
– To twoj ostatni blef – rzekl Prewlow. – Trzy. Pitt obojetnie wzruszyl ramionami.
– A zatem cala przelana krew splami twoje rece, Prewlow.
– Cztery.
W jadalni rozlegl sie ogluszajacy huk. Pocisk trafil Buskiego miedzy oczy, tuz ponizej granicy wlosow, podrywajac mu glowe. Szkarlatna plama, obejmujaca jedna czwarta czaszki, powoli sie zwiekszala, gdy straznik z rozrzuconymi rekami padl na wznak u stop Prewlowa.
Zaskoczona Dana krzyknela z bolu, uderzajac cialem o podloge. Pitt nie mial czasu jej przepraszac, kiedy zwalal sie na nia calym ciezarem swoich dziewiecdziesieciu pieciu kilogramow. Ledwie dyszala pod ta tarcza.