– Z tego miedzy innymi powodu poczatkowa obserwacja miala ograniczony zakres.

– Tak, oczywiscie, ale czy to znaczy, ze nie probowaliscie odnalezc zrodla?

– Alez tak, probowalismy – odparl poirytowany pulkownik,

– Widocznie bez wielkiego entuzjazmu – kontynuowal z gniewem Gillette. – Czy nie przyszlo wam do glowy, ze ktos z Langley albo z Rady moglby dopomoc, moglby wypelnic te czy inna luke? Zgadzam sie z Peterem. Nalezalo nas poinformowac.

– Jest pewien powod, dla ktorego tego nie zrobilismy. – Manning odetchnal gleboko; w otoczeniu mniej militarnym uznano by to pewno za westchnienie. – Informator dal wyraznie do zrozumienia, ze nie ponowilby kontaktu, gdybysmy zaangazowali jakakolwiek inna organizacje. Uwazalismy, ze musimy na to przystac; postepowalismy juz tak.

– Co pan powiedzial? – Knowlton odlozyl sprawozdanie i wpatrzyl sie w oficera z Pentagonu.

– To nic nowego, Peter. Kazdy z nas zapewnia sobie wlasne zrodla informacji i chroni je.

– Zdaje sobie z tego sprawe. Dlatego wlasnie nie powiedziano wam o Brukseli. Obaj informatorzy domagali sie wylaczenia wojska.

Milczenie. Przerwal je agresywny glos Alfreda Gillette’a z Rady Bezpieczenstwa Narodowego.

– Jak czesto „postepowaliscie juz tak”, panie pulkowniku?

– Co takiego? – Manning patrzyl na Gillette’a i czul, ze Dawid Abbott bacznie przyglada sie im obu.

– Chcialbym sie dowiedziec, ile razy polecano wam zachowac dla siebie wasze zrodla informacji. Mysle oczywiscie o sprawie Kaina.

– Zdaje sie, ze dosyc czesto.

– Zdaje sie panu?

– Przewaznie.

– A w twoim przypadku, Peter? Jak z tym bylo w Agencji?

– Mielismy powazne ograniczenia, jesli chodzi o rozproszenie wewnetrzne.

– A coz to, na Boga, znaczy? – do rozmowy wtracil sie calkiem nieoczekiwanie kongresman z Komisji Nadzoru. – Prosze mnie zle nie zrozumiec. Jeszcze nie zaczalem pytac. Chce tylko zrozumiec ten jezyk. – Zwrocil sie do przedstawiciela CIA: – Co to pan takiego teraz powiedzial: co wewnetrzne?

– Rozproszenie, panie Walters; to przewija sie w calym dossier Kaina. Narazalismy sie na utrate informatorow, ilekroc zwracalismy na nich uwage innych dzialow wywiadu. Zapewniam pana, ze to typowa sytuacja.

– Brzmi to tak, jakbyscie zapladniali jalowke.

– Z takimi samymi mniej wiecej wynikami. Brak tu skrzyzowania, ktore by zepsulo rase. I vice versa, zabraklo sprawdzenia krzyzowego, ktore by ujawnilo rodzaje niescislosci.

– Ladnie powiedziane – stwierdzil Abbott, przy czym jego poorana twarz pomarszczyla sie wyrazajac uznanie – ale nie jestem pewny, czy dobrze pana rozumiem.

– Powiedzialbym, ze to jest przerazliwie jasne – odparl przedstawiciel Rady Bezpieczenstwa Narodowego patrzac na pulkownika Manninga i Petera Knowltona. – Dwa najaktywniejsze dzialy wywiadu w tym kraju otrzymywaly informacje o Kainie przez ostatnie trzy lata, a nie polaczyly wysilkow, by dociec, skad sie wzielo zafalszowanie. Po prostu przyjmowalismy wszystkie informacje bezkrytycznie, gromadzilismy je i akceptowalismy jako pelnowartosciowe.

– Hm, pracuje w tym zawodzie od dawna, moze zbyt dlugo, przyznaje, ale nie ma tu niczego, o czym bym juz kiedys nie slyszal – rzekl Mnich. – Informatorzy to ludzie sprytni, umiejacy sie bronic, zazdrosnie ukrywaja swoje kontakty. Zaden z nich nie zajmuje sie tym z milosierdzia, lecz dla zysku i utrzymania sie na powierzchni.

– Obawiam sie, ze nie rozumie pan, o co mi chodzi. – Gillette zdjal okulary. – Mowilem juz, ze tyle niedawnych zabojstw przypisano Kainowi – tutaj przypisano Kainowi – a mnie sie wydaje, ze najdoskonalszemu mordercy naszych czasow, moze nawet wszechczasow, pozostawiono dosc tuzinkowa role do odegrania. Mysle, ze to jest blad. Uwazam, ze czlowiekiem, na ktorym powinnismy sie skoncentrowac, jest Carlos. Co sie stalo z Carlosem?

– Watpie, czy twoj poglad jest sluszny, Alfredzie – powiedzial Mnich. – Czasy Carlosa minely. Jego miejsce zajal Kain. Stary uklad konczy sie; w wodzie plywa juz nowy i podejrzewam, ze grozniejszy rekin.

– Nie moge sie z tym zgodzic – stwierdzil przedstawiciel Rady Bezpieczenstwa Narodowego, swoim sowim wzrokiem przeszywajac na wskros tego starszego od siebie meza stanu nalezacego do wspolnoty agentow wywiadu. – Wybacz mi, Dawidzie, ale wyglada na to, ze sam Carlos manipuluje nasza komisja. Po to, by odwrocic od siebie uwage, kaze nam skupic sie na temacie o wiele mniej waznym. Tracimy cala energie na sciganie bezzebnego rekinka, gdy tymczasem cieszy sie wolnoscia ryba mlot.

– Nikt z nas nie zapomina o Carlosie – zaprotestowal Manning. – On po prostu nie jest ostatnio tak aktywny jak Kain.

– Byc moze – stwierdzil lodowatym tonem Gillette – wlasnie to chce nam Carlos wmowic. A my, pozal sie Boze, wierzymy w to!

– Czy masz podstawy, by w to watpic? – spytal Abbott. – Rejestr dokonan Kaina jest zadziwiajacy.

– Czy mam podstawy, by w to watpic? – powtorzyl Gillette. – Oto jest pytanie, prawda? Ale czy ktorykolwiek z nas moze byc pewny? To pytanie tez jest uzasadnione. Teraz przekonujemy sie, ze Pentagon i Centralna Agencja Wywiadowcza dzialaly doslownie niezaleznie od siebie i nawet nie porozumiewaly sie w kwestii prawdomownosci swoich informatorow.

– To jest zwyczaj rzadko kiedy naruszany w tym miescie – powiedzial rozbawiony Abbott.

Znowu wtracil sie kongresman z Nadzoru.

– Do czego pan zmierza, panie Gillette?

– Chcialbym uzyskac wiecej informacji o poczynaniach niejakiego Iljicza Ramireza Sancheza. To znaczy…

– Carlos – stwierdzil kongresman. – Pamietam to, co czytalem. Rozumiem. Dziekuje panu. Kontynuujcie, panowie.

Szybko zabral glos Manning.

– Zechciejcie, panowie, powrocic do sprawy zuryskiej. Wskazane jest, bysmy teraz wytropili Kaina. Mozemy rozpowszechnic wiadomosc o nim w swiatku przestepczym, Verbrecherwelt, wciagnac do tego wszystkich informatorow, jakich posiadamy, poprosic o pomoc policje w Zurychu. Nie mozemy pozwolic sobie na to, by stracic chocby jeden dzien wiecej. Ten czlowiek w Zurychu to naprawde jest Kain.

– A wiec jak to bylo z ta Bruksela? – Knowlton z CIA zadal to pytanie i sobie samemu, i kazdemu z obecnych. – Metoda byla taka sama, jaka stosuje Kain, informatorzy wyrazali sie jednoznacznie. Jaki to mialo cel?

– Najwidoczniej chodzilo o dostarczenie panu falszywych informacji – powiedzial Gillette. – A zanim podejmiemy jakies powazne kroki w Zurychu, proponuje, zeby kazdy z panow przestudiowal akta Kaina i ponownie sprawdzil wszystkie zrodla, jakie zostaly panom podane. Niech wasze placowki europejskie wciagna do tego wszystkich informatorow, ktorzy takim cudownym trafem pojawiali sie z wiadomosciami. Domyslam sie, ze mozecie, panowie, zetknac sie z czyms, czego sie nie spodziewaliscie: z kunsztowna latynoska robota Ramireza Sancheza.

– Skoro tak obstajesz przy wyjasnieniu, Alfredzie – przerwal mu Abbott – dlaczego nie mialbys opowiedziec nam o tamtym nie potwierdzonym zdarzeniu sprzed szesciu miesiecy. Zdaje sie, ze jestesmy w klopocie, a to moze sie przydac.

Po raz pierwszy w czasie tej konferencji agresywny delegat Rady Bezpieczenstwa Narodowego jakby sie zawahal.

– Gdzies w polowie sierpnia dostalismy z wiarygodnego zrodla w Aixen-Provence wiadomosc, ze Kain jest w drodze do Marsylii.

– Sierpien?! – wykrzyknal pulkownik. – Marsylia? To byl Leland! Ambasador Leland zostal zastrzelony w Marsylii. W sierpniu!

– Ale nie Kain strzelal z tej broni. To morderstwo popelnil Carlos: to zostalo potwierdzone. Kaliber jak przy wczesniejszych morderstwach, trzy opisy nieznanego, ciemnowlosego mezczyzny z jakas torba, na trzecim i czwartym pietrze magazynu w dzielnicy portowej. Nigdy nie bylo najmniejszych watpliwosci co do tego, ze Lelanda zamordowal Carlos.

– Na milosc boska! – krzyknal oficer. – Juz jest po fakcie, po tym zabojstwie! Tak czy inaczej, ktos chcial sie pozbyc Lelanda, nie przyszlo ci to do glowy? Gdybysmy wiedzieli o Kainie, byc moze potrafilibysmy ochronic Lelanda. On byl wlasnoscia wojska. Niech to diabli, moze zylby jeszcze dzisiaj!

Вы читаете Tozsamosc Bourne’a
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату