informacje o Kainie szesc miesiecy temu.

– Nie zostala ona w pelni potwierdzona – odparl Gillette. – Staramy sie nie naprzykrzac Komisji z nie potwierdzonymi informacjami.

– To tez jest nie byle jakie oswiadczenie – powiedzial Abbott, ktory nie potrzebowal objasnien.

– Panie Walters – wtracil sie pulkownik, patrzac na czlowieka z Nadzoru. – Czy ma pan jakies pytania, zanim przejdziemy do dalszego ciagu?

– O tak – odpowiedzial przeciagajac slowa kongresowy cerber ze stanu Tennessee, a jego inteligentne oczy bladzily przy tym po twarzach obecnych – ale poniewaz jest to dla mnie nowa dziedzina, kontynuujcie, panowie, zebym mogl sie zorientowac, od czego zaczac.

– Doskonale – rzekl Manning ze skinieniem glowy w strone Knowltona z CIA. – Coz to sie zdarzylo jedenascie dni temu w Brukseli?

– Na Place Fontainas zamordowano kogos, kto dyskretnie handlowal diamentami miedzy Moskwa a Zachodem. Dzialal on za pomoca filii Russalmazu, istniejacej w Genewie sowieckiej firmy, ktora posredniczy przy wszystkich tego rodzaju zakupach. Wiemy, ze w taki miedzy innymi sposob Kain obraca swoimi kapitalami.

– Co kaze laczyc tamto zabojstwo z Kainem? – zapytal sceptyczny Gillette.

– Po pierwsze, metoda. Bron stanowila dluga igla, wbita z chirurgiczna dokladnoscia w poludnie na ruchliwym placu. Kain stosowal ja juz wczesniej.

– To prawda – przyznal Abbott. – Przeszlo rok temu spotkalo to pewnego Rumuna w Londynie i jeszcze jednego zaledwie kilka tygodni wczesniej. W obu przypadkach wszystko wskazywalo na Kaina.

– Wszystko wskazywalo, ale nie zostalo to potwierdzone – zaoponowal pulkownik Manning. – Oni byli wysoko postawionymi dezerterami politycznymi; byc moze wytropilo ich KGB.

– Albo Kain ze znacznie mniejszym ryzykiem dla Sowietow – obstawal przy swoim czlowiek z CIA.

– Albo Carlos – dodal Gillette, podnoszac glos. – Ani Carlos, ani Kain nie przejmuja sie ideologia; obaj sa do wynajecia. Dlaczegoz to za kazdym razem, kiedy zdarzy sie jakies morderstwo o wielkim znaczeniu, przypisujemy je Kainowi?

– Jesli tak czynimy – odparl z wyrazna nuta poblazania Knowlton – to dlatego, ze od nieznanych sobie nawzajem informatorow otrzymalismy te sama informacje. Skoro ci informatorzy nic o sobie nie wiedza, jest malo prawdopodobne, by sie umowili.

– Wszystko to jest zbyt gladkie – stwierdzil niezyczliwym tonem Gillette.

– Wrocmy do Brukseli – wtracil sie pulkownik – Jesli to byl Kain, to dlaczego mialby zabic posrednika z Russalmazu? Korzystal z jego uslug.

– Tajnego posrednika – poprawil go dyrektor CIA.

– Wedlug naszych informatorow, z najrozniejszych powodow. Ten czlowiek kradl, bo i czemuz by nie? Wiekszosc jego klientow tez kradla; trudno by im bylo wysuwac oskarzenia. Moze oszukal Kaina, a jezeli tak, to musiala to byc jego ostatnia transakcja. Albo tez byl na tyle glupi, ze probowal rozszyfrowac tozsamosc Kaina; nawet najmniejsza aluzja na ten temat wymagalaby uzycia igly. Albo moze Kain po prostu chcial zatrzec po sobie slady. Tak czy inaczej, okolicznosci plus informatorzy pozostawiaja niewiele watpliwosci co do tego, ze to byl Kain.

– Bedzie ich znacznie wiecej, gdy wyjasnie sprawe zuryska – powiedzial Manning. – Czy mozemy zajac sie sprawozdaniem?

– Chwileczke – Dawid Abbott odezwal sie jakby od niechcenia, zapalajac fajke. – Zdaje sie, ze nasz kolega z Rady Bezpieczenstwa Narodowego wspominal o jakims kojarzonym z Kainem zdarzeniu sprzed szesciu miesiecy. Moze powinnismy dowiedziec sie, o co chodzi?

– Po co? – spytal Gillette, spogladajac sowimi oczyma sponad szkiel swoich nie oprawionych okularow. – Czynnik czasu wyklucza wszelki zwiazek tego zdarzenia z Bruksela albo Zurychem. O tym tez wspominalem.

– Tak, wspominal pan – potwierdzil wspanialy niegdys Milczacy Mnich z Tajnych Sluzb. – Pomyslalem sobie jednak, ze wszelkie wczesniejsze fakty moga okazac sie pomocne. Jak pan tez sam powiedzial, mozemy wrocic do sprawozdania; mamy je przed soba. Ale jesli ono nic nie wnosi, to mowmy dalej o Zurychu.

– Dziekuje, panie Abbott – rzekl pulkownik. – Dowiecie sie, panowie, ze jedenascie dni temu, w nocy z 26 na 27 lutego, zabito w Zurychu czterech mezczyzn. Jednym z nich byl dozorca parkingu nad rzeka Limmat – mozna przyjac, ze nie byl zamieszany w poczynania Kaina, a tylko przypadkowo w nie wplatany. Dwoch nastepnych znaleziono w pewnej alei na zachodnim krancu miasta, pozornie nie zwiazane ze soba morderstwa, ale nie dotyczy to czwartej ofiary. Ten ostatni miewal do czynienia z zabitymi w alei – wszyscy trzej nalezeli do zurysko- monachijskiego swiata przestepczego – i bezsprzecznie jest zwiazany z Kainem.

– To ten Chernak – powiedzial Gillette, wczytujac sie w sprawozdanie. – A przynajmniej ja przypuszczam, ze to jest Chernak. Rozpoznaje nazwisko i jakos kojarzy mi sie ono z dokumentacja na temat Kaina.

– Powinno sie kojarzyc – odparl Manning. – Po raz pierwszy pojawilo sie osiemnascie miesiecy temu w raporcie G-2, a rok pozniej znowu wyplynelo.

– To by znaczylo – cicho wtracil Abbott, patrzac na Gillette’a – ze szesc miesiecy temu.

– Owszem – przyznal pulkownik i mowil dalej. – Nie bylo chyba nigdy wiekszej szui niz Chernak. W czasie wojny zostal z Czechoslowacji zwerbowany do Dachau, w trzech jezykach przeprowadzal sledztwa, rownie brutalny w tym, jak wszyscy straznicy w obozie. Wysylal Polakow, Slowakow i Zydow pod prysznice po seansach tortur, podczas ktorych wydobywal i preparowal rozne „obciazajace” informacje, jakich domagali sie komendanci Dachau. Nie cofal sie przed niczym, byleby zaskarbic sobie wzgledy przelozonych, i zgraje najwiekszych sadystow musialy sie mocno natrudzic, zeby dokonac tyle co on. Ale nie zdawali oni sobie sprawy, ze on kataloguje ich dokonania. Po wojnie uciekl, nie wykryta mina ladowa urwala mu nogi, a mimo to udawalo mu sie calkiem dobrze utrzymywac na powierzchni dzieki Szantazowaniu kolegow z Dachau. Kain odnalazl go i wykorzystywal jako odbiorce honorariow za morderstwa.

– Zaraz, zaraz! – zaprotestowal gwaltownie Knowlton. – Sprawe tego Chernaka juz omawialismy, moze panowie sobie przypominaja, ze jako pierwsza wpadla na jego trop moja agencja; dawno temu bysmy go zdemaskowali, gdyby nie interweniowal Departament Stanu na prosbe paru wplywowych, antysowiecko nastawionych dygnitarzy w rzadzie bonskim. Panowie tylko przypuszczacie, ze Kain korzystal z uslug Chernaka; ale nie jestescie tego ani troche bardziej pewni niz my.

– Teraz juz jestesmy – rzekl Manning. – Siedem i pol miesiaca temu dostalismy sygnal na temat pewnego czlowieka, ktory prowadzi restauracje o nazwie „Drei Alpenhauser”; doniesiono nam, ze on posredniczyl miedzy Kainem a Chernakiem. Tygodniami mielismy go pod obserwacja, ale nic z tego nie wyniklo; byl postacia drugoplanowa w swiatku przestepczym Zurychu i to wszystko… Za krotko interesowalismy sie nim.

Pulkownik przerwal, zadowolony, ze oczy wszystkich obecnych zwrocone sa na niego.

– Kiedy uslyszelismy o zamordowaniu Chernaka – podjal – zaryzykowalismy. Przed piecioma dniami dwoch naszych ludzi ukrywalo sie przez noc w „Drei Alpenhauser”, po zamknieciu restauracji. Przyparli wlasciciela do muru i oskarzyli go o konszachty z Chernakiem, o to, ze pracuje dla niego; urzadzili nie lada hece. Mozecie sobie, panowie, wyobrazic ich zaskoczenie, gdy ten czlowiek sie zalamal, doslownie padl na kolana, proszac ich o ochrone. Potwierdzil, ze Kain byl w Zurychu tej nocy, kiedy zabito Chernaka; przyznal, ze wieczorem faktycznie widzial sie z Kainem i ze w ich rozmowie wyplynelo nazwisko Chernaka. Bardzo negatywnie.

Przedstawiciel wojska znowu przerwal, a w ciszy, jaka zapadla, rozlegl sie przeciagly, nieglosny gwizd Dawida Abbotta, ktory trzymal fajke na wysokosci swojej pooranej twarzy.

– Hm, to jest nie byle jakie oswiadczenie – powiedzial spokojnie Milczacy Mnich.

– Dlaczego Agencja nie zostala poinformowana o tym sygnale, ktory otrzymaliscie siedem miesiecy temu? – zapytal agresywnie Knowlton z CIA.

– Nie potwierdzil sie.

– W waszych rekach. W naszych mogloby byc inaczej.

– Mozliwe. Przyznalem, ze za krotko nim sie interesowalismy. Mamy ograniczone mozliwosci kadrowe. Kogo sposrod nas stac na to, by bez konca prowadzic nieefektywna obserwacje?

– Gdybysmy o tym wiedzieli, moglibysmy sie wlaczyc.

– A dzieki nam zaoszczedzilibyscie czas, nie zbierajac dokumentacji w sprawie brukselskiej, gdyby nam o tym powiedziano.

– Skad pochodzil ten sygnal? – zapytal zniecierpliwiony Gillette, ze wzrokiem utkwionym w Manningu.

– Byl anonimowy.

– I potraktowaliscie go powaznie? – Ptasi wyraz twarzy Gillette’a swiadczyl o jego zdumieniu.

Вы читаете Tozsamosc Bourne’a
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату