latarek oswietlaly trase ich marszu. Jason bacznie ich obserwowal, wiedzac, ze byc moze pozniej ruszy ta sama trasa.

Trzy minuty pozniej, zgodnie z rozkladem, przez brame przejechal drugi samochod i zatrzymal sie kolo zila. Otworzyly sie tylne drzwi i wysiadlo trzech mezczyzn, podczas gdy kierowca i pasazer siedzacy z przodu jeszcze przez chwile rozmawiali. Kilka sekund pozniej ci dwaj mezczyzni takze wysiedli z zila i gdy spojrzenie Bourne'a spoczelo na pasazerze z przedniego siedzenia, z wielkim trudem zdolal sie opanowac. Mezczyzna, ktory obchodzil tyl samochodu, by przylaczyc sie do kierowcy, byl wysoki, szczuply i poruszal sie z kocia zwinnoscia. To byl zabojca! Chaos w porcie lotniczym Kai Tak sklonil go do zastawienia tak precyzyjnej pulapki w Pekinie. Kimkolwiek byl czlowiek tropiacy morderce, musial zostac szybko schwytany i uciszony. Widocznie nastapil jakis przeciek informacji i dotarla ona do tworcy zabojcy – ktoz bowiem lepiej znal taktyke najemnego mordercy niz jego nauczyciel? Ktoz bardziej od Francuza pragnal zemsty? Czy ktokolwiek inny bylby w stanie wyciagnac jak spod ziemi drugiego Jasona Bourne'a? D'Anjou stanowil tu kluczowa postac i klient sobowtora dobrze o tym wiedzial.

Instynkt, ktory mu pozostal z „Meduzy” – tak powoli i z takim bolem sobie przypominanej – okazal sie niezawodny. Kiedy tak katastrofalnie zawiodla pulapka zastawiona w mauzoleum Mao, to zbezczeszczenie swietosci, ktore mogloby wstrzasnac cala republika, kregi dowodcze konspiratorow musialy dokonac przegrupowania – szybkiego i utrzymanego w calkowitej tajemnicy przed wscibskimi wspoltowarzyszami. Spiskowcy staneli w obliczu nieslychanego kryzysu – musieli bezzwlocznie uzgodnic dalsze posuniecia.

Najwazniejsze bylo jednak zachowanie tajemnicy. Bez wzgledu na to, gdzie sie spotykali, byla to ich najwazniejsza bron. W prawdziwych Chinach jestem kapitanem sil zbrojnych Kuomintangu. Chryste! Czy to mozliwe?

Tajemnica. Utracone krolestwo za zachowanie tajemnicy? Gdziez mozna lepiej ja zachowac niz na dzikich obszarach idyllicznych panstwowych ptasich rezerwatow, w rzadowych parkach kontrolowanych przez wplywowe wtyczki z Kuomintangu na Tajwanie. Strategia zrodzona z desperacji doprowadzila Bourne'a do niewiarygodnego odkrycia. Nie ma czasu! To nie twoja sprawa! Tylko on cie obchodzi!

Osiemnascie minut pozniej szesc samochodow stalo na swoich miejscach, a ich pasazerowie odeszli, dolaczajac do swoich kolegow znajdujacych sie gdzies w ciemnym lesie rezerwatu. Wreszcie, dwadziescia jeden minut po przybyciu radzieckiej limuzyny, przez brame wjechala przykryta plandeka ciezarowka, zatoczyla szeroki luk i zatrzymala sie za ostatnim samochodem, najwyzej dziesiec metrow od Jasona. Wstrzasniety patrzyl, jak zwiazanych i zakneblowanych mezczyzn i kobiety, ktorych otwarte usta przewiazane byly kawalkami materialu, wypychano z ciezarowki. Wszyscy bez wyjatku padali na ziemie i toczyli sie po niej jeczac z bolu i strachu. A potem w otworze w plandece pojawil sie mezczyzna. Walczyl, wyginajac szczuple, niewysokie cialo i starajac sie kopnac dwoch straznikow, ktorzy go trzymali. Wreszcie rzucili go na pokryty tluczniem parking. To byl bialy czlowiek… Bourne zamarl. To byl d'Anjou! W swietle odleglych lamp mogl dostrzec, ze twarz Echa byla pokancerowana, oczy mial podbite. Kiedy Francuz w koncu podniosl sie z wysilkiem, jego lewa noga uginala sie i zalamywala pod nim, wciaz jednak traktowal z pogarda swoich straznikow i stal wyzywajaco wyprostowany.

Ruszaj sie! Zrob cokolwiek! Ale co? „Meduza” – mielismy umowione sygnaly. Co to bylo takiego? Och, Boze, co to bylo? Kamyki, patyczki… zwir! Cisnij czyms, co wywola szmer, nieglosny, odwracajacy uwage dzwiek, ktory mogloby spowodowac cokolwiek i ktory rozlegnie sie z dala od tego miejsca, z przodu, gdzies daleko stad! A potem pobiec w tym kierunku. Szybko!

Jason przykleknal w cieniu zakrecajacego pod katem prostym ogrodzenia. Schylil sie, nabral garsc zwiru i cisnal nim w powietrze nad glowami podnoszacych sie z ziemi wiezniow. Krotki grzechot na dachach kilku samochodow prawie calkowicie zagluszyly zduszone okrzyki spetanych wiezniow. Bourne powtorzyl zabieg, tym razem biorac nieco wiecej kamykow. Straznik stojacy przy d'Anjou zerknal w kierunku, z ktorego dobiegal halas, ale nagle jego uwage zwrocila kobieta, ktora zdolala sie podniesc i teraz biegla w kierunku bramy. Popedzil za nia, chwycil ja za wlosy i rzucil z powrotem w strone grupy. Jason znowu siegnal po zwir.

Zamarl nieruchomo. D'Anjou calym ciezarem upadl na prawe kolano, podpierajac sie zwiazanymi rekami o tluczen. Popatrzyl na straznika, ktorego cala uwaga skupiona byla w tym momencie na kobiecie, a potem obrocil powoli glowe w strone Bourne'a. Echo nigdy nie odszedl daleko od „Meduzy” – jednak pamietal. Jason szybko odwrocil reke ukazujac wewnetrzna czesc dloni: raz, potem drugi. Slaby poblask jego bialej skory wystarczyl – wzrok Francuza podazyl w tym kierunku. Ukryty w cieniu Bourne wysunal nieco glowe do przodu. Echo spostrzegl go! Ich oczy sie spotkaly. D'Anjou skinal glowa, a potem odwrocil sie i widzac zblizajacego sie straznika niezgrabnie, krzywiac sie z bolu podniosl sie z ziemi.

Jason policzyl wiezniow. Dwie kobiety i pieciu mezczyzn, w tym Echo. Poganialo ich.dwoch straznikow, ktorzy wyciagneli ciezkie palki zza pasow i szturchali nimi teraz skrepowanych ludzi, kierujac cala grupe w strone sciezki prowadzacej z parkingu. D'Anjou upadl. Przewrocil sie na podkulona lewa noge, wykrecajac cale cialo. Bourne obserwowal go uwaznie. W tym upadku bylo cos dziwnego. A potem zrozumial. Palce zwiazanych z przodu dloni Francuza byly rozstawione. Oslaniajac swoim cialem dalsze poczynania, Echo zaczerpnal z ziemi dwie pelne garscie zwiru i gdy straznik zblizyl sie i szarpnieciem podniosl go na nogi, d'Anjou znowu na ulamek sekundy spojrzal w strone Jasona. To byl sygnal. Echo bedzie upuszczal malenkie kamyki, dopoki mu ich wystarczy, tak aby kolega z,,Meduzy” mial trop, ktorym bedzie mogl podazac.

Gdy wiezniow popedzono w prawo, poza obszar wysypany zwirem, mlody wartownik, „kapitan sil zbrojnych K-uomintangu”, zamknal brame. Jason przebiegl z cienia rzucanego przez ogrodzenie w cien ciezarowki i skulony za maska, spojrzal w strone wartowni wyciagajac jednoczesnie swoj noz mysliwski. Wartownik stal tuz przed budka i mowil cos do trzymanego w reku nadajnika, dzieki ktoremu utrzymywal lacznosc z miejscem zbiorki. Nadajnik nalezy zlikwidowac. Tego czlowieka rowniez.

Zwiaz go. Wykorzystaj jego ubranie jako knebel. Zabij go. Nie mozna podejmowac zadnego dodatkowego ryzyka. Sluchaj sie mnie!

Bourne przypadl do ziemi, wbil mysliwski noz w przednie lewe kolo ciezarowki, a gdy zaczelo zen uchodzic powietrze, pobiegl do tylu i powtorzyl te czynnosc. Przemknal za ciezarowka do sasiedniego samochodu. Posuwajac sie do przodu obracal sie w obie strony dziurawiac na przemian opony ciezarowki stojacej po prawej i samochodu osobowego po lewej. Powtorzyl te operacje przechodzac wzdluz calego szeregu pojazdow, az wreszcie przebil opony we wszystkich z wyjatkiem radzieckiego zila, ktory zaparkowany byl mniej wiecej dziesiec metrow od budki straznika. Pora na wartownika.

Zwiaz go…

Zabij! Kazdy krok nalezy zamaskowac i kazdy krok prowadzi cie z powrotem do twojej zony.

Jason bezszelestnie otworzyl drzwi radzieckiego samochodu, siegnal do srodka i zwolnil hamulec. Zamknal drzwi rownie cicho, jak je otworzyl, a potem spojrzal, jaka odleglosc dzieli maske od ogrodzenia. Mniej wiecej dwa i pol metra. Chwycil za obramowanie bocznej szyby i z calej sily zaczal pchac do przodu krzywiac sie z wysilku. Wreszcie wielka limuzyna zaczela sie toczyc. Pchnal ja mocno jeszcze raz i przeskoczyl za maske sasiedniego samochodu. Zil wyrznal w ogrodzenie. Bourne pochylil sie, znikajac calkowicie z pola widzenia i siegnal do tylnej kieszeni.

Slyszac huk, zaskoczony straznik obiegl swoja budke rozgladajac sie na wszystkie strony, az wreszcie jego spojrzenie padlo na zila. Pokrecil glowa, jakby przyjmujac do wiadomosci fakt nieoczekiwanej awarii samochodu i podszedl do drzwi.

Bourne wyskoczyl z ciemnosci trzymajac szpulki w obu rekach i lukiem przerzucil drut nad glowa straznika. W ciagu niecalych trzech sekund bylo juz po wszystkim. Nie rozlegl sie zaden dzwiek poza obrzydliwym odglosem przypominajacym gwaltowny wydech. Garota byla zabojcza bronia – kapitan wojsk Kuomintangu nie zyl.

Jason wyjal nadajnik zza paska martwego mezczyzny, a potem obszukal jego ubranie. Zawsze istniala mozliwosc, ze znajdzie cos cennego. I rzeczywiscie! Przede wszystkim bron, pistolet. Nie zaskoczylo go, ze byl tego samego kalibru co bron, ktora odebral innemu spiskowcowi w mauzoleum Mao. Specjalne pistolety dla specjalnych ludzi, jeszcze jeden znak rozpoznawczy – jednolita bron. Zamiast jednego naboju mial teraz w komplecie wszystkie dziewiec oraz tlumik, ktory mogl zapobiec przebudzeniu sie czcigodnego zmarlego spoczywajacego w czcigodnym mauzoleum. Drugim wartosciowym przedmiotem byl portfel, w ktorym znajdowaly sie pieniadze i oficjalny dokument gloszacy, iz okaziciel niniejszego jest czlonkiem Ludowej Sluzby Bezpieczenstwa. Spiskowcy mieli wysoko postawionych kolegow. Bourne wtoczyl zwloki pod zila, przedziurawil lewe opony i przebiegl na druga strone samochodu powtarzajac te operacje z prawymi. Potezna limuzyna osiadla na ziemi. Kapitan wojsk Kuomintangu mial teraz bezpieczne, ukryte przed ludzkim wzrokiem miejsce spoczynku.

Вы читаете Krucjata Bourne’a
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату