– Chyba za toba nie nadazam.
– Ktos sprawdzil, gdzie pracujesz i w jaki sposob zarabiasz na zycie, i postanowil nieco urozmaicic twoj sposob wyrazania sie lub przynajmniej zabarwic go miejscowym kolorytem. Boze, co oni wyrabiaja?! – wybuchnal psychiatra.
– Wpychaja mnie w bloki startowe – odparl spokojnie Webb. – Zmuszaja mnie, zebym poszedl tropem, ktory dla mnie przygotowali.
– Sukinsyny!
– Zazwyczaj nazywa sie to po prostu zaciagiem. – Dawid wpatrywal sie pustym wzrokiem w sciane. – Trzymaj sie od tego z daleka, Mo. Nic mi nie mozesz pomoc. Ulozyli juz wszystkie fragmenty lamiglowki. Maja mnie.
Odlozyl sluchawke.
Oszolomiony, wyszedl z gabinetu i stanal w wiktorianskim hallu, spogladajac na poprzewracane meble, porozbijane lampy, potluczona porcelane. Jedno po drugim powracaly do niego zdania uslyszane podczas dramatycznej rozmowy z Panovem.
Nie bardzo zdajac sobie sprawe, co czyni, podszedl do frontowych drzwi i otworzyl je na osciez, a nastepnie zmusil sie, by zbadac dokladnie pozostawiony na zewnetrznej scianie odcisk dloni; w blasku lamp zaschnieta krew wydawala sie niemal czarna. Zblizyl sie i przyjrzal uwazniej.
Byl to odcisk w ksztalcie dloni, ale na pewno nie jej slad. Sam zarys nie nasuwal zadnych podejrzen, lecz brakowalo przerw, jakie zawsze powstaja na zgieciach palcow, a takze znieksztalcen, charakterystycznych dla odbicia powstalego w wyniku krotkiego zetkniecia zakrwawionego ciala z twarda powierzchnia oraz, co najwazniejsze, linii papilarnych. Tylko plaski, kolorowy cien, nie budzacy watpliwosci jedynie na pierwszy rzut oka. Rekawiczka? Gumowa rekawiczka?
Dawid powoli sie odwrocil i ruszyl w kierunku schodow, zastanawiajac sie nad slowami wypowiedzianymi przez innego czlowieka spokojnym, arystokratycznym glosem:
Moze powinien pan dokladniej sie przyjrzec temu listowi… Byc moze z pomoca psychiatry wszystko stanie sie dla pana bardziej jasne…
Nagle Webb krzyknal przerazliwie i czujac, jak ogarnia go panika, popedzil po schodach na pietro i wpadl do sypialni. Chwycil lezacy wciaz na lozku, napisany na maszynie list, podszedl do nocnego stolika, wlaczyl lampke i przyjrzal mu sie dokladnie w blasku swiatla.
Serce Dawida Webba powinno w tym momencie peknac, rozsadzone na niezliczone kawalki, lecz Jason Bourne spokojnie badal trzymana w dloni kartke.
Niemal natychmiast zauwazyl nieco pochyle,,r” i slabo odbite, zamazane u gory,,d”.
Sukinsyny.
List zostal napisany na jego maszynie. Kolo sie zamknelo.
ROZDZIAL 6
Usiadl na wznoszacych sie nad plaza skalach, zdajac sobie sprawe, ze musi sie spokojnie zastanowic, co go czeka i czego od niego oczekiwano, a nastepnie wymyslic sposob na przechytrzenie tych, ktorzy nim manipulowali. Wiedzial, ze przede wszystkim nie moze poddac sie panice – taki czlowiek jest niebezpieczny, stanowi ryzyko, ktore trzeba jak najszybciej wyeliminowac. Jezeli przekroczy ten prog, wyda na siebie i na Marie wyrok smierci. To nie ulegalo najmniejszej watpliwosci. Wszystko bylo takie delikatne… Tak brutalnie delikatne.
Dawid Webb musial przestac istniec, ustepujac miejsca Jasonowi Bourne'owi. Boze! To nie mialo najmniejszego sensu! Mo Panov powiedzial mu, zeby poszedl na spacer po plazy jako Dawid Webb, a on siedzi tu jako Bourne, myslac w sposob, w jaki tylko Bourne potrafi myslec. Musial odrzucic czesc siebie, akceptujac te druga, stanowiaca jej calkowite przeciwienstwo.
Dziwne, ale okazalo sie, ze jest to zupelnie mozliwe, wylacznie ze wzgledu na Marie. Jego ukochana, jedyna… Nie wolno ci tak myslec! Jest twoja wlasnoscia, ktora ktos ci odebral! Odzyskaj ja, polecil mu Jason Bourne.
Ona nie jest wlasnoscia, lecz moim zyciem!
Jason Bourne: W takim razie lam wszelkie prawa! Szukaj jej! Sprowadz ja z powrotem do domu!
Dawid Webb: Nie wiem, jak mam to zrobic. Pomoz mi!
Jason Bourne: Wykorzystaj mnie, wykorzystaj wszystko, czego sie ode mnie nauczyles. Masz odpowiednie narzedzia, miales je od lat. Byles najlepszy z calej,,Meduzy”. Sam twierdziles, ze nie ma nic wazniejszego od samokontroli. Udalo ci sie przezyc.
Samokontrola.
Takie proste slowo. Tak niesamowicie wygorowane zadanie.
Webb zszedl ze skal i po raz drugi tego dnia ruszyl wijaca sie wsrod wydm sciezka w kierunku starego wiktorianskiego domu, w kierunku budzacej odraze i rozpacz, panujacej w nim pustki. Niespodziewanie w jego myslach blysnal nikly plomyk, by zaraz potem zamigotac ponownie i juz pozostac, wydobywajac z ciemnosci rysy twarzy nalezacej do czlowieka budzacego w Dawidzie odraze nie mniejsza od tej, ktora czul przed chwila.
Aleksander Conklin dwa razy probowal go zabic i dwukrotnie niewiele brakowalo, a osiagnalby swoj cel. Kiedys, jeszcze w Kambodzy – zarowno wedlug jego oswiadczen, jak i zgodnie z tym, co on sam zdolal sobie przypomniec podczas wielogodzinnych seansow psychiatrycznych z Panovem – byl przyjacielem Dawida Webba, jego tajlandzkiej zony i dzieci. Gdy z nieba spadla niespodziewana smierc, barwiac na czerwono rzeke, ogarniety slepa rozpacza Dawid uciekl do Sajgonu, gdzie jego przyjaciel z CIA, Aleks Conklin, znalazl dla niego miejsce w tajnym oddziale znanym jako „Meduza”.
Jezeli uda ci sie przezyc wstepny trening w dzungli, staniesz sie czlowiekiem, jakiego potrzebuja. Pamietaj jednak, zeby ani na chwile nie spuszczac ich z oka. Odetna ci reke, jesli spodoba im sie twoj zegarek. Webb pamietal dokladnie te slowa, a takze fakt, iz wypowiedzial je nie kto inny, jak wlasnie Aleksander Conklin.
Wytrzymal brutalny trening i stal sie Delta Jeden. Nie mial juz nazwiska ani imienia, tylko pseudonim bedacy jedna z liter alfabetu. Potem, juz po wojnie, Delta przeistoczyl sie w Kaina. Kain to Delta, a Carlos to Kain. Tak brzmialo wyzwanie rzucone Carlosowi. Stworzony przez Treadstone-71 zabojca Kain mial zlapac Szakala.
Conklin zdradzil Kaina, o ktorym caly przestepczy swiat Europy wiedzial, ze w istocie nazywa sie Jason Bourne i jest oslawionym zabojca z Azji. Wystarczylo, by Aleks choc troche mu zaufal, ale on nie byl w stanie sie na to zdobyc; nie pozwalala mu na to jego ogromna zgorzknialosc. Uwierzyl we wszystkie przerazajace informacje o swoim przyjacielu, gdyz musial w nie uwierzyc, powodowany swoim cierpietniczo-meczenskim nastawieniem do zycia. Taki rozwoj wydarzen przedstawial mu samego siebie w lepszym swietle, napelniajac przekonaniem, ze jest wiecej wart od swego bylego przyjaciela. W czasach, kiedy wspolpracowal z „Meduza”, stracil na minie stope, a wraz z nia szanse na kontynuowanie kariery znakomitego, zaangazowanego bezposrednio w akcje stratega. Inwalida nie mogl piac sie dalej po szczeblach drabiny, po ktorych stapali przed nim Allen Dulles i James Angleton, a takze zupelnie nie nadawal sie na przebojowego biurokrate, jakich potrzebowano w Langley. Wiadl szybko, patrzac, jak wyprzedzaja go posledniejsze umysly. Zwracano sie do niego po rade coraz rzadziej i zawsze w scislej tajemnicy, trzymajac go w cieniu, a jednoczesnie bojac sie stracic chocby na chwile z oczu.
Przezyl w ten sposob dwa lata, az wreszcie czlowiek nazywany Mnichem – Rasputin wszystkich tajnych operacji – przypomnial sobie o nim, Dawid Webb zostal bowiem wyznaczony do nie majacej precedensu akcji, a on, Aleksander Conklin, znal go od lat. Powolano do zycia Treadstone-71; Jason Bourne stal sie jego produktem, Carlos zas celem. Przez trzydziesci dwa miesiace Conklin sprawowal nadzor nad najbardziej tajna operacja w historii wywiadu az do chwili, gdy wraz ze zniknieciem Bourne'a i podjeciem pieciu milionow dolarow z konta Treadstone w Zurychu caly plan wzial w leb.
Nie dysponujac zadnymi innymi dowodami, Conklin uwierzyl w najgorsze. Otoczony legenda Bourne zdradzil; zycie w nierzeczywistym swiecie stalo sie dla niego nie do zniesienia, a pokusa, by powrocic z piecioma milionami dolarow, zbyt silna, aby sie jej oprzec. Szczegolnie dla kogos okreslanego mianem „kameleona” – wladajacego wieloma jezykami, swietnie wyszkolonego specjalisty, potrafiacego bez najmniejszego wysilku zmieniac zewnetrzny wyglad i sposob zachowania, dzieki czemu blyskawicznie wtapial sie w kazde nowe tlo. Nie szczedzac trudow przygotowano pulapke na najgrozniejszego terroryste wszystkich czasow, lecz w ostatniej chwili przyneta zniknela bez sladu. Dla okaleczonego Aleksandra Conklina stanowilo to akt niewybaczalnej zdrady. Biorac pod uwage wszystko, co o n musial przezyc – zamiast stopy kawalek martwego drewna, wrzynajacy sie bolesnie w kikut, wspaniala kariera w gruzach, osobiste zycie wypelnione pustka, jaka przyniesc moze jedynie calkowite