– Wrocisz do hotelu? – zapytal Conklin.

– Wykluczone – odparl Dawid, spogladajac na blada, sciagnieta twarz oficera wywiadu. – Daj mi jakis koc. Bede spal tutaj, przy barze.

– Powinienes juz wiedziec, kiedy nie nalezy sie martwic o pewne rzeczy – powiedzial Aleks. Uniosl sie z kanapy i pokustykal do szafy w przedpokoju. – Jezeli to ma byc moja ostatnia akcja, to bez wzgledu na rezultat postaram sie dac z siebie wszystko. Moze mi to cos pomoze. – Wrocil do pokoju z kocem i poduszka pod pacha. – Zapewne uznasz to za jakies idiotyczne przeczucie, ale czy wiesz, co zrobilem wczoraj wieczorem po pracy?

– Jasne, ze wiem. Na podlodze lezy rozbite szklo.

– Nie, jeszcze wczesniej.

– No, co takiego?

– Pojechalem do supermarketu i kupilem tone zarcia. Befsztyki, jaja, mleko, nawet ten klej, ktory nazywaja platkami owsianymi. Nigdy wczesniej nic takiego nie robilem.

– Wyglada na to, ze po prostu miales duzy apetyt.

– Kiedy mi to sie zdarza, ide do restauracji.

– W takim razie, do czego zmierzasz?

– Kladz sie na kanapie, zmiescisz sie. Mam zamiar cos zjesc i jeszcze troche pomyslec. Usmaze sobie befsztyk, a kto wie, moze rowniez jajecznice.

– Potrzebujesz snu.

– Dwie, dwie i pol godziny w zupelnosci mi wystarcza. Potem zjem troche tej przekletej owsianki.

Aleksander Conklin szedl korytarzem na czwartym pietrze budynku Departamentu Stanu, utykajac mniej niz zwykle, lecz okupujac to olbrzymim wysilkiem woli i wiekszym bolem. Wiedzial, jaka byla tego przyczyna: czekalo go zadanie, ktore pragnal ze wszystkich sil wykonac dobrze, a nawet znakomicie, jesli to slowo mialo dla niego jeszcze jakies znaczenie. Przekonal sie, ze nie sposob w jednej chwili nadrobic dlugich miesiecy, podczas ktorych zaniedbal swoje cialo, ale ze mozna odzyskac poczucie sensu dzialania. O, ironio! Nie dalej jak rok temu chcial zniszczyc czlowieka zwanego przez nich Jasonem Bourne'em, teraz zas opanowala go nagla obsesja nakazujaca pomoc Dawidowi Webbowi, poniewaz tamto pragnienie sprzed roku okazalo sie tragiczna pomylka. Wiedzial, ze ta obsesja moze obrocic sie przeciwko niemu, lecz mimo to byl gotow podjac ryzyko. Moze wyrzuty sumienia nie zawsze zamieniaja czlowieka w tchorza, ale czasem tez pozwalaja mu poczuc sie kims lepszym.

I wygladac lepiej, dodal w mysli. Przebyl dzis pieszo znacznie wieksza odleglosc niz powinien, pozwalajac, by zimny jesienny wiatr namalowal mu na policzkach rumience, ktorych nie bylo tam juz od lat. Gladko ogolony, w nie noszonym od dawna prazkowanym garniturze ani troche nie przypominal czlowieka, ktorego Webb ujrzal wczorajszej nocy. Jednak zblizajac sie do podwojnych drzwi gabinetu szefa Ochrony Wewnetrznej Departamentu Stanu zdawal sobie doskonale sprawe, ze cala reszta byla jedynie gra.

Formalnosci zajely niewiele czasu, a niezobowiazujaca wymiana zdan jeszcze mniej. Na prosbe Conklina – czytaj: na zadanie Agencji – sekretarz opuscil gabinet i Aleks zostal sam na sam z gburowatym bylym generalem brygady (niegdys G-2), kierujacym obecnie Ochrona Wewnetrzna Departamentu Stanu. Aleks postanowil natychmiast zepchnac przeciwnika do defensywy.

– Nie przyszedlem tutaj z zadna miedzywydzialowa misja dyplomatyczna, generale. Jest pan generalem, prawda?

– Owszem, czasem tak mnie tytuluja.

– W zwiazku z tym nie bede sie bawil w zadne dyplomatyczne ceregiele, rozumie mnie pan?

– Rozumiem. Wydaje mi sie, ze zaczynam pana nie lubic.

– To akurat niewiele mnie obchodzi – odparl Conklin. – Interesuje mnie cos innego, a mianowicie czlowiek o nazwisku Dawid Webb.

– Co z nim?

– ,,Co z nim?” Fakt, ze od razu przyznaje sie pan do tego, ze go zna, nie napawa mnie zbytnim optymizmem. Co tu sie dzieje, generale?

– Potrzebujesz megafonu, tajniaku?

– Potrzebuje odpowiedzi, poruczniku – dokladnie tyle znaczy dla nas w Agencji panska funkcja.

– Spokojnie, Conklin! Kiedy zadzwoniles do mnie z ta swoja „superwazna” sprawa, a na dodatek zazadales dokladnej identyfikacji, sprawdzilem to i owo. Twoja znakomita reputacja zostala ostatnio troche nadszarpnieta, zeby uzyc delikatnego okreslenia. Jestes pijusem, tajniaku, i wszyscy o tym wiedza. Masz minute na to, zeby powiedziec, co masz do powiedzenia, zanim kaze cie stad wyrzucic. Mozesz wybierac – winda albo okno.

Aleks wzial pod uwage mozliwosc, ze general dowie sie o jego sklonnosciach… Utkwil nieruchome spojrzenie w jego twarzy i powiedzial spokojnym, wrecz przyjaznym tonem:

– Generale, odpowiem na te oskarzenia tylko jednym zdaniem, ale jesli wyjdzie ono poza ten gabinet, Agencja bedzie wiedziec, czyja to zasluga. – Zamilkl na chwile, nie spuszczajac nieruchomego wzroku z oczu siedzacego za biurkiem mezczyzny. – Z roznych powodow, o ktorych nie chce i nie moge teraz nic powiedziec, rozpowszechniamy o wielu naszych pracownikach opinie nie zawsze zgodne z prawda. Jestem pewien, ze pan wie, co mam na mysli.

Spojrzenie wysokiego funkcjonariusza Departamentu Stanu natychmiast zlagodnialo.

– Boze… – wykrztusil. – To samo robilismy podczas wojny z ludzmi, ktorych mielismy zamiar wyslac do Berlina…

– Czesto w porozumieniu z nami – dodal Conklin, kiwajac glowa. – Mam nadzieje, ze w ten sposob wyczerpalismy temat.

– Oczywiscie. Nie bylem w to wprowadzony, ale musze panu powiedziec, ze zaslona dymna dziala bez zarzutu. Jeden z zastepcow waszego szefa powiedzial mi, ze zemdleje, jesli chuchnie pan na mnie ze srodka pokoju.

– Nie chce wiedziec ktory, bo pewnie nie wytrzymalbym i rozesmial mu sie w twarz. Tak sie sklada, ze w ogole nie pije. – Aleks poczul ogromna potrzebe, zeby tak jak w dziecinstwie niepostrzezenie skrzyzowac w tym momencie palce, nogi, cokolwiek, ale nie mial jak tego zrobic. – Wracajmy do Dawida Webba -powiedzial ostrym, powaznym tonem.

– Co pana boli?

– Co mnie b o l i? Tu chodzi o moje zycie, a nie o to, co mnie boli! Cos sie dzieje, a ja chce wiedziec co! Ten sukinsyn wlamal sie wczoraj wieczorem do mojego mieszkania i zagrozil, ze mnie zabije. Wy-wrzaskiwal jakies dzikie oskarzenia, wymieniajac nazwiska waszych ludzi – Harry'ego Babcocka, Samuela Teasdale'a i Williama Laniera. Sprawdzilismy ich: brali udzial w waszych tajnych operacjach i w dalszym ciagu sa czynni. Co oni wyrabiaja, do cholery? Jeden dal mu wyraznie do zrozumienia, ze wyslecie za nim pluton egzekucyjny! Co to za gadka, do diabla? Inny znowu kazal mu wracac do szpitala, a przeciez Webb byl juz w dwoch szpitalach i w naszej resortowej klinice w Wirginii! Razem go tam wsadzilismy, a kiedy wyszedl, dostal normalne papiery. Teraz okazalo sie, ze ma w glowie pare tajemnic, ktore nigdy nie powinny ujrzec swiatla dziennego, i jest bliski wybuchu, dlatego ze paru waszych idiotow powiedzialo albo zrobilo nie to, co trzeba! Twierdzil, ze ma dowody na to, ze znowu wlezliscie z butami w jego zycie i zaczeliscie go ustawiac na swoja modle.

– Jakie dowody? – zapytal oszolomiony general.

– Rozmawial ze swoja zona – powiedzial Conklin, sciszajac dramatycznie glos.

– I co?

– Zostala uprowadzona z domu przez dwoch mezczyzn, ktorzy ja uspili i wsadzili do prywatnego samolotu. Przewiezli ja na Zachodnie Wybrzeze.

– Porwano ja?

– Otoz to. Co gorsza, podsluchala rozmowe jednego z tych mezczyzn z pilotem, a z rozmowy tej wynikalo jednoznacznie, ze cala ta brudna sprawa ma jakis zwiazek z Departamentem Stanu, poniewaz padlo nazwisko „McAllister”. Do panskiej wiadomosci, to jeden z waszych podsekretarzy z Sekcji Dalekiego Wschodu.

– To szalenstwo!

– Wiecej niz szalenstwo: to nasze jaja, panskie i moje, posiekane na salatke! Kobieta uciekla podczas tankowania paliwa w San Francisco i zadzwonila do Webba, do Maine. Wlasnie po nia wyruszyl, jeden Bog wie dokad, ale lepiej przygotujcie sobie troche wiarygodnych odpowiedzi, chyba ze uda wam sie udowodnic, ze to wariat, ktory zabil swoja zone, i ze nie bylo zadnego porwania!

– Niczego nie trzeba udowadniac, to jasne! – wykrzyknal szef Ochrony Wewnetrznej Departamentu Stanu. – Czytalem raporty! Musialem, bo wczoraj tez ktos dzwonil w jego sprawie. Prosze nie pytac kto, bo nie wiem.

Вы читаете Krucjata Bourne’a
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату