– Co tu sie dzieje, do cholery? – zapytal Conklin pochylajac sie nad biurkiem w strone generala.

– To paranoik! Wymysla sobie rozne rzeczy i w nie wierzy.

– Lekarze nic takiego nie stwierdzili – odparl lodowatym tonem Aleks. – Wiem cos na ten temat.

– Ale ja nie, do diabla!

– I zapewne nigdy sie pan nie dowie – skinal glowa Conklin. – Jednak jako uczestnik operacji Treadstone, ktory przezyl, chcialbym, zeby dotarl pan do kogos, kto potrafi mnie uspokoic. Ktos na gorze otworzyl puszke z robakami, ktora powinna pozostac na zawsze zamknieta. – Conklin wydobyl z wewnetrznej kieszeni marynarki niewielki notes i dlugopis, napisal numer telefonu, wydarl kartke i polozyl ja na biurku. – Nie uda wam sie ustalic adresu – powiedzial spokojnie, wpatrujac sie w generala nieruchomym spojrzeniem. – Bede pod tym numerem dzis po poludniu miedzy trzecia a czwarta, nie wczesniej i nie pozniej. Niech ktos sie ze mna skontaktuje. Nie interesuje mnie, kto to bedzie ani w jaki sposob to zrobicie. Mozliwe, ze bedziecie musieli zwolac jedna z tych swoich strategicznych narad, ale najwazniejsze, zebyscie udzielili mi… udzielili nam odpowiedzi.

– Przeciez to wszystko moze byc nieprawda!

– Mam nadzieje, ze tak rzeczywiscie jest, ale jesli nie, to bedziecie sie mocno pocic, bo zapusciliscie sie daleko poza swoj teren.

Dawid cieszyl sie, ze ma tyle rzeczy do zrobienia. W przeciwnym razie zaczalby zbyt duzo myslec i swiadomosc, ze wie

zbyt wiele i jednoczesnie zbyt malo, moglaby go sparalizowac. Kiedy Conklin wyruszyl do Langley, Dawid wrocil do hotelu i zajal sie przygotowaniem listy niezbednych rzeczy. To zajecie zawsze dzialalo na niego uspokajajaco, gdyz stanowilo wstep do konkretnego dzialania i pozwalalo skoncentrowac sie na samych przedmiotach, a nie na przyczynach, dla ktorych je wybieral. Rozmyslanie nad przyczynami okaleczyloby jego umysl tak samo jak mina, ktora rozerwala Conk-linowi stope. O Aleksie takze nie mogl myslec; z nim wiazalo sie zbyt wiele mozliwosci i niemozliwosci. Nie mogl takze zadzwonic do swego niedawnego wroga. Conklin byl dokladny, byl najlepszy. Przewidzial wszystkie posuniecia i ich bezposrednie nastepstwa, w tym takze i to, ze natychmiast po jego rozmowie z szefem Ochrony Wewnetrznej Departamentu Stanu rozdzwonia sie liczne telefony, a dwa inne znajda sie na podsluchu. Obydwa nalezace do niego – jeden w domu, a drugi w Langley. Dlatego tez, aby uniknac wszelkich niespodzianek, postanowil nie wracac do biura. Z Dawidem spotka sie dopiero na lotnisku, na pol godziny przed jego odlotem do Hongkongu.

– Jestes pewien, ze nikt za toba nie szedl? – zapytal Webba. – Ja nie dalbym za to glowy. Traktuja cie jak program komputerowy, a jak juz ktos taki program pusci, to potem go nieustannie kontroluje.

– Czy bylbys uprzejmy mowic po angielsku lub po chinsku? Porozumiewam sie w obu tych jezykach, ale taki belkot to dla mnie ciemna magia.

– Niewykluczone, ze zainstalowali mikrofon pod twoim lozkiem. Mam nadzieje, ze nie robiles nic nieprzyzwoitego?

Tak wiec skontaktowac sie mieli dopiero w hali lotniska Dulles i dlatego Dawid stal teraz przy kasie w sklepie na Wyoming Avenue. Zamiast walizki kupil duza torbe lotnicza; powinna w zupelnosci wystarczyc, bo nie wezmie ze soba wielu rzeczy. Poza tym, bedzie mogl ja zabrac do kabiny, dzieki czemu uniknie niepotrzebnego ryzyka podczas oczekiwania na bagaz po przylocie. Wszystko, czego bedzie potrzebowal, kupi na miejscu, a to z kolei oznacza, ze musi dysponowac znaczna suma pieniedzy. W zwiazku z tym nastepnym miejscem, w ktorym sie zatrzymal, byl bank przy Czternastej ulicy.

Przed rokiem, kiedy pracujacy dla rzadu ludzie badali to, co pozostalo z jego pamieci, Marie dyskretnie wycofala pieniadze z Ge-meinschaft Bank w Zurychu, jak rowniez te, ktore przeslal do Paryza jako Jason Bourne, i ulokowala je na odpowiednio zabezpieczonym koncie w banku na Kajmanach, gdzie znala jednego z pracownikow. Biorac pod uwage bezmiar krzywd, jakie Waszyngton wyrzadzil jej mezowi – cierpienia psychiczne i fizyczne, a takze narazanie go na smierc przez ludzi, ktorzy nie chcieli sluchac rozpaczliwych prosb o pomoc – stanowilo to i tak niewielka rekompensate. Gdyby Dawid zdecydowal sie wystapic na droge sadowa, co wcale nie bylo niemozliwe, kazdy w miare bystry prawnik zazadalby odszkodowania w wysokosci co najmniej dziesieciu milionow dolarow, a nie marnych pieciu z groszami.

Rozmawiala na ten temat z wyjatkowo drazliwym wicedyrektorem Centralnej Agencji Wywiadowczej. Zagadnieta o brakujace fundusze powiedziala tylko tyle, ze jest zaskoczona, jak malo uwagi poswieca sie odpowiedniemu zabezpieczeniu dolarow ciezko zarobionych przez amerykanskich podatnikow. Wyglosila te uwage ze zdumieniem, lecz spokojnym tonem, podczas gdy jej oczy mowily cos zupelnie innego. Przypominala nadzwyczaj inteligentnego, dazacego do okreslonego celu tygrysa, co zostalo odpowiednio docenione. Madrzy ludzie dostrzegli logike jej rozumowania; brakujace fundusze zostaly zaksiegowane jako supertajne wydatki na zaopatrzenie.

Od tej pory ilekroc Marie i Dawid potrzebowali dodatkowych srodkow finansowych – jakis wyjazd, wynajecie domu, kupno samochodu – rezydujacy na Kajmanach bankier otrzymywal telefoniczna wiadomosc i przesylal zadana sume do jednego z pieciu bankow w Europie, Stanach Zjednoczonych, Polinezji lub na Dalekim Wschodzie.

Tym razem Webb zadzwonil do niego z budki na Wyoming Avenue, zaskakujac go troche wysokoscia kwoty, jaka chcial podjac juz nazajutrz w Hongkongu. Rozmowa kosztowala go niecale osiem dolarow, natomiast suma, o jaka mu chodzilo, przekraczala pol miliona.

– Zakladam, Dawidzie, ze moja droga przyjaciolka, madra i wspaniala Marie, popiera twoje zamiary?

– Prosila mnie, zebym do ciebie zadzwonil. Ona sama nie ma czasu na takie glupstwa.

– Jakiez to do niej podobne! Posluzymy sie nastepujacymi bankami…

Nastepnie Webb wszedl przez grube, szklane drzwi do banku przy Czternastej ulicy, stracil dwadziescia dlugich minut na rozmowe z wiceprezesem, ktory nagle postanowil za wszelka cene zmienic sie w niewzruszonego tepaka, i wreszcie wyszedl ta sama droga z piecdziesiecioma tysiacami dolarow w kieszeni; czterdziesci tysiecy otrzymal w piecsetkach, reszte drobniejszymi.

Zatrzymawszy taksowke kazal sie zawiezc do polnocno-zachodniej czesci miasta, gdzie mieszkal czlowiek, ktorego poznal jeszcze jako Jason Bourne i ktory oddal nieocenione uslugi Treadstone-71. Czlowiekiem tym byl siwowlosy Murzyn; pracowal jako taksowkarz az do dnia, kiedy to jakis pasazer zostawil na tylnym siedzeniu samochodu aparat fotograficzny marki Hasselblad i juz sie po niego nie zglosil. Bylo to dawno temu; kilka nastepnych lat czarny taksowkarz spedzil na eksperymentowaniu, odnajdujac wreszcie swoje prawdziwe powolanie. Otoz okazalo sie, iz jest on autentycznym geniuszem, jesli chodzi o „przerabianie” – specjalizowal sie w paszportach, prawach jazdy i dowodach tozsamosci wykonywanych na zamowienie ludzi, ktorzy z takich czy innych powodow weszli w konflikt z prawem. W szpitalu Dawid nie mogl go sobie przypomniec, lecz zahipnotyzowany przez Panova wymienil jego imie – choc moze sie to wydac nieprawdopodobne, brzmialo ono „Kaktus” – Mo zas sprowadzil falszerza do Wirginii, aby w ten sposob dopomoc swemu pacjentowi w odzyskaniu pamieci. Podczas pierwszej wizyty w oczach starego Murzyna pojawilo sie autentyczne wspolczucie i choc stanowilo to dla niego spora niewygode, wymogl na Panoyie zezwolenie na cotygodniowe odwiedziny.

– Dlaczego, Kaktus?

– On ma klopoty, prosze pana. Zobaczylem to od razu przez aparat pare lat temu. Czegos mu brakuje, ale to dobry czlowiek. Sprobuje mu pomoc. Lubie go, prosze pana.

– Mozesz przychodzic, kiedy zechcesz, ale daruj sobie to „prosze pana”.

– Coz, czasy sie zmieniaja. Teraz, kiedy nazywam ktoregos z moich wnuczkow dobrym czarnuchem, widze, ze ma ochote walnac mnie w leb.

– Powinien to zrobic… prosze pana. Webb wysiadl z taksowki i poprosil kierowce, zeby zaczekal.

Taksowkarz jednak odmowil, wiec Dawid dal mu najmniejszy z mozliwych napiwek i wspial sie po szerokich, kamiennych schodach prowadzacych do wejscia. Budynek przypominal mu troche ich dom w Maine – byl zbyt duzy, zbyt delikatny i pilnie potrzebowal remontu. Postanowili z Marie, ze jakas bardziej reprezentacyjna rezydencje kupia nie wczesniej niz po roku. Skromny profesor, wprowadzajacy sie od razu do najelegantszej dzielnicy w miasteczku moglby wzbudzic niezdrowe zainteresowanie. Dawid nacisnal przycisk dzwonka.

Drzwi otworzyl Kaktus, ktory powital go tak naturalnie, jakby sie widzieli zaledwie kilka dni temu.

– Masz moze kolpaki na kolach, Dawidzie?

– Przyjechalem taksowka, ale szofer nie chcial czekac.

– Widocznie naczytal sie tych wrednych plotek rozpowszechnianych przez faszystowska prase. Ja mam tylko trzy karabiny maszynowe w oknach i niczego sie nie boje. Prosze, wchodz do srodka. Ciesze sie, ze cie widze, ale dlaczego wczesniej nie zadzwoniles?

Вы читаете Krucjata Bourne’a
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату