– To prawda.
Conklin nagle uniosl powieki i spojrzal na Dominique Lavier.
– Musi pani wyslac Szakalowi pilna wiadomosc, zadajac bezposredniego spotkania. Dowiedziala sie pani czegos, co moze pani przekazac tylko jemu, bez zadnych posrednikow!
– Na przyklad czego? – wybuchnal Krupkin. – Jaka informacja moze byc tak wazna, zeby Szakal zgodzil sie na spotkanie? Przeciez ten czlowiek ma obsesje na punkcie pulapek, dokladnie tak samo jak obecny tutaj pan Bourne, a w tej chwili kazde takie zadanie pachnie zasadzka na kilometr!
Pograzony gleboko w myslach Aleks potrzasnal glowa i pokustykal do okna. Skupione spojrzenie jego zmruzonych oczu swiadczylo o ogromnej koncentracji, ale po chwili powieki znowu powedrowaly w gore.
– Moj Boze, to sie moze udac! – szepnal.
– Co sie moze udac? – zapytal niecierpliwie Bourne.
– Dymitr, szybko! Zadzwon do ambasady i kaz im przyslac najwieksza, najbardziej luksusowa limuzyne, jaka macie w tej twierdzy proletariatu!
– Co takiego?!
– Rob, co ci mowie!
– Alez, Aleksiej…
– Szybko!
Ton, jakim Conklin wypowiedzial swoje zadanie, przyniosl wlasciwy efekt. Rosjanin podszedl do aparatu wykonanego z macicy perlowej, podniosl sluchawke i wykrecil numer, nie spuszczajac jednak ani na chwile zdumionego spojrzenia z Aleksa, ktory z kolei jakby nigdy nic wygladal na ulice. Lavier popatrzyla na Jasona, ale ten tylko potrzasnal bezradnie glowa. Oboje sluchali, jak Krupkin rozmawia z kims po rosyjsku, wydajac nie znoszacym sprzeciwu glosem krotkie polecenia.
– Zalatwione – oswiadczyl oficer KGB, odkladajac sluchawke. – A teraz byloby dobrze, gdybys przekonal mnie, ze to, co zrobilem, ma jakikolwiek sens.
– Moskwa – odparl lakonicznie Conklin, w dalszym ciagu spogladajac na ulice.
– Aleks, na litosc boska…
– Cos ty powiedzial?! – ryknal Krupkin.
– Musimy wyploszyc go z Paryza – odparl Conklin, odwracajac sie od okna. – Chyba trudno wyobrazic sobie lepsze miejsce niz Moskwa, prawda? – Nim ktorys z zaskoczonych mezczyzn zdazyl cos powiedziec, Aleks zwrocil sie do Dominique Lavier. – Jest pani pewna, ze on pani nadal ufa?
– Nie mial najmniejszego powodu, zeby przestac.
– W takim razie powinny wystarczyc dwa slowa: 'Moskwa, niebezpieczenstwo'. Tyle mu pani na razie przekaze. Forma jest obojetna, ale koniecznie musi pani podkreslic, ze kryzys jest tak delikatnej natury, ze szczegoly moze mu pani ujawnic wylacznie podczas spotkania w cztery oczy.
– Ale ja nigdy z nim nie rozmawialam! Znam ludzi, ktorzy rozmawiali, a przynajmniej tak im sie wydawalo, i potem probowali po pijanemu opowiedziec, jak on wyglada, ale sama nie widzialam go nawet na oczy!
– Tym bardziej powinna pani obstawac przy swoim. – Conklin popatrzyl na Bourne'a i Krupkina. – W tym miescie Carlos ma w reku wszystkie atuty: uzbrojonych ludzi, poslancow, niezliczona liczbe kryjowek, w ktorych moze sie schowac w kazdej chwili. Paryz to jego terytorium. Moglibysmy szukac go po omacku tygodniami albo nawet miesiacami, az wreszcie ktoregos dnia udaloby mu sie zaskoczyc ciebie lub Marie… ewentualnie Mo albo mnie. Londyn, Amsterdam, Bruksela, Rzym – kazde z tych miast byloby lepsze niz Paryz, ale
najlepsza ze wszystkich jest Moskwa, bo przyciaga go z hipnotyczna sila, a jednoczesnie nie moze w niej liczyc na prawie zadne poparcie.
– Aleksiej, Aleksiej! – wykrzyknal Krupkin. – Powinienes znowu zaczac pic, bo bez alkoholu tracisz zdrowe zmysly! Zalozmy nawet, ze Domie udalo sie dotrzec do Carlosa i przekazac mu to, co proponujesz. Czy uwazasz, ze to wystarczy, zeby wskoczyl w pierwszy samolot lecacy do Moskwy? Chyba oszalales!
– Wlasnie tak uwazam i powiem ci, ze mozesz na to spokojnie postawic ostatniego rubla. Ta krotka wiadomosc ma tylko naklonic go, zeby sie z nia skon taktowal. Kiedy to zrobi, madame Lavier przekaze mu zasadnicza informacje.
– Jaka, na litosc boska? – zapytala kobieta, zapalajac kolejnego papierosa.
– Moskiewskie KGB wpadlo na trop jego wtyczki na placu Dzierzynskiego. Krag podejrzanych zawezil sie do okolo pietnastu wysokich ranga oficerow. Kiedy znajda jego czlowieka, Carlos utraci wszelkie wplywy w Komitecie, a co gorsza, w rece fachowcow z Lubianki wpadnie ktos, kto wie o nim niebezpiecznie duzo.
– Dobrze, ale skad ona bedzie o tym wiedziala? – przerwal mu Jason.
– Kto jej o tym powiedzial? – uzupelnil Krupkin.
– Przeciez to wszystko prawda, czyz nie tak?
– Podobnie jak fakt istnienia waszych tajnych placowek w Pekinie, Kabulu, a nawet, jesli wybaczysz mi impertynencje, na Wyspie Ksiecia Edwarda, ale nikt nie trabi o tym na prawo i lewo, do wszystkich diablow! – wybuchnal Krupkin.
– Nie wiedzialem o Wyspie Ksiecia Edwarda – przyznal Aleks. – W kazdym razie sa takie sytuacje, kiedy nie trzeba o niczym trabic, a wystarczy tylko w wiarygodny sposob przekazac informacje. Jeszcze kilka minut temu nie mialem na to sposobu, ale teraz wszystko wyglada inaczej… Chodz tutaj, Kruppie. Tylko na chwile, i nie zblizaj sie za bardzo do okna. Spojrz przez szpare w zaslonach. – Rosjanin postapil zgodnie z zyczeniem Amerykanina. – Widzisz? – zapytal Aleks, wskazujac ruchem glowy obdrapany brazowy samochod stojacy przy krawezniku na Avenue Montaigne. – Nie bardzo pasuje do otoczenia, prawda?
Krupkin nie odpowiedzial, tylko wyjal z kieszeni nadajnik i wcisnal guzik.
– Siergiej, jakies osiemdziesiat metrow od wejscia do budynku stoi brazowy stary samochod…
– Wiemy – wpadl mu w slowo jego podkomendny. – Mamy go na oku. Nasz woz stoi po drugiej stronie jezdni. To jakis staruszek. Nie rusza sie, tylko co chwila wyglada przez okno.
– Ma telefon w wozie?
– Nie, towarzyszu. Jesli ruszy, nasi ludzie pojada za nim, zeby nie mogl zadzwonic z automatu, chyba ze macie jakies inne polecenia.
– Nie, nie mam. Dziekuje, Siergiej. Wylaczam sie. – Rosjanin spojrzal na Conklina. – Staruszek… – powtorzyl. – Zauwazyles go, prawda?
– Owszem – potwierdzil Aleks. – Nie jest glupi. Na pewno robil juz kiedys cos podobnego i dobrze wie, ze jest obserwowany. Nie odjedzie, bo sie boi, zeby czegos nie przegapic, a skoro nie ma telefonu, to znaczy, ze jest sam.
– Szakal…
Bourne postapil krok w kierunku okna, ale natychmiast zatrzymal sie, przypomniawszy sobie ostrzezenie Aleksa.
– Teraz rozumiesz? – Conklin zaadresowal swoje pytanie do oficera KGB.
– Oczywiscie – odparl z usmiechem Dymitr Krupkin. – Wlasnie do tego byla ci potrzebna limuzyna z ambasady. Carlos dowie sie, ze przyjechal po nas samochod ze znaczkiem CD, a czy moglo nas tu sprowadzic cos innego niz chec przesluchania madame Lavier? Moja tozsamosc bedzie bardzo latwa do ustalenia, towarzyszyli mi zas dwaj ludzie – jeden wysoki, ktory mogl byc Jasonem Bourne'em, ale wcale nie musial, a drugi starszy, utykajacy na noge, co wskazywaloby na to, ze ten pierwszy jednak byl Jasonem Bourne'em… Tym samym fakt nawiazania przez nas wspolpracy nie ulega najmniejszej watpliwosci, co
potwierdzi dodatkowo madame Lavier, ktora uslyszala podczas przesluchania kilka zdan swiadczacych o tym, ze wiemy o wtyczce na placu Dzierzynskiego.
– O ktorej ja z kolei moglem sie dowiedziec wylacznie od Santosa z Le Coeur du Soldat – uzupelnil Jason. – Tak wiec Dominique mialaby wiarygodnego swiadka, jednego ze starcow pracujacych dla Carlosa… Musze przyznac, swiety Aleksie, ze twoj chytry umysl nie stracil nic na bystrosci.
– Znowu slysze profesora, ktorego kiedys znalem… Wydawalo mi sie, ze nas opuscil.
– Dobrze ci sie wydawalo.
– Mam nadzieje, ze niedlugo wroci.
– Dobra robota, Aleksiej. Nie straciles wyczucia. Jesli chcesz, mozesz pozostac abstynentem, choc przyznam, ze bardzo nad tym ubolewam… Jak zwykle, caly dowcip polega na wychwytywaniu drobnych niuansow, prawda?
Conklin potrzasnal glowa.