wpatrujac sie po kolei swymi czarnymi oczami w kazda z osmiu osob, jakby dajac jej do zrozumienia, ze to, co za chwile powie, jest przeznaczone przede wszystkim dla niej, nie dla kogo innego. Niemal wszystkie kobiety zareagowaly niepewnymi ruchami dloni, wygladzajac zakiety i spodnice stanowiace charakterystyczny element stroju urzedniczek na dosc wysokich stanowiskach rzadowych; material i kroj byly raczej kiepskie, ale same ubrania czyste i starannie wyprasowane.

– Jestem monseigneurem z Paryza – zwrocil sie do zebranych zabojca w sutannie. – To ja poswiecilem wiele lat na to, zeby was wszystkich wyszukac, przy pomocy towarzyszy w Moskwie i poza nia, i przesylalem wam duze sumy pieniedzy, zadajac w zamian tylko tego, zebyscie byli lojalni i czekali na moje przybycie… Widze po waszych twarzach, jakie chcecie mi zadac pytania, wiec pozwolcie, ze je uprzedze. Przed laty nalezalem do tych nielicznych, ktorzy zostali wybrani do przeszkolenia w Nowogrodzie. – Reakcja osmiorga sluchaczy nie byla glosna, ale wyrazna. Oto mit Nowogrodu zyskal potwierdzenie; z tego, co wiedzieli, byl to osrodek indoktrynacji prze znaczony dla najlepiej zapowiadajacych sie towarzyszy, ale na tym konczyla sie wiedza, a zaczynaly plotki i domysly. Carlos skinal glowa, jakby potwierdzajac wage informacji, po czym ciagnal dalej:

– Od tamtego czasu spedzilem wiele lat w roznych krajach, propagujac idee radzieckiej rewolucji. Czesto bywalem w Moskwie i przygladalem sie uwaznie dzialalnosci centralnych urzedow, w ktorych kazde z was pelni wazna funkcje. – Umilkl na chwile, by odezwac sie ostrzejszym, donosnym glosem: – Wazna, ale pozbawiona znaczenia, ktore wam sie nalezy! Wasze umiejetnosci i zdolnosci pozostaja nie docenione, bo nad wami, na gorze, siedza glupie, drewniane kolki!

Tym razem reakcje osob zgromadzonych w pomieszczeniu slychac bylo wyrazniej; nie ulegalo zadnej watpliwosci, ze napiecie znacznie sie zmniejszylo.

– W porownaniu z naszymi przeciwnikami my tutaj, w Moskwie, jestesmy znacznie opoznieni – mowil dalej Carlos – a to dlatego, ze wasze talenty byly i sa tlumione przez stetryczalych karierowiczow, ktorzy bardziej troszcza sie o swoje przywileje niz o prawidlowe dzialanie urzedow, ktorymi kieruja!

Odpowiedzial mu niemal aplauz, w ktorym prym wiodly wszystkie trzy kobiety.

– Wlasnie dlatego ja i wspolpracujacy ze mna towarzysze postanowilismy was wyszukac i dlatego przekazywalem wam znaczne sumy pieniedzy, odpowiadajace skali przywilejow, z jakich korzystaja wasi zwierzchnicy. Dlaczego wy macie byc ich pozbawieni?

Pomieszczenie wypelnila fala aprobujacych pomrukow. Do Szakala dolatywaly drobne fragmenty: 'Wlasnie… Czemu nie… Ma racje…'. Nastepnie Carlos zaczal wyliczac resorty, w ktorych pracowali wezwani przez niego ludzie. Po kazdej nazwie nastepowalo coraz bardziej energiczne kiwanie glowami, a fala pomrukow podnosila sie na nowo.

– Departament Transportu… Informacji… Finansow… Handlu Zagranicznego… Sprawiedliwosci… Obrony… Nauki i Techniki… Wreszcie, wcale nie najmniej wazne, Zaopatrzenia. Tam wlasnie dzialacie, ale jestescie po zbawieni prawa podejmowania jakichkolwiek waznych decyzji. Nie mozna na to dluzej pozwalac! Konieczne sa zmiany!

Sluchacze jak na komende poderwali sie z krzesel; nie byli juz obcymi ludzmi, bo zjednoczyla ich wspolna sprawa. Jako pierwszy odezwal sie roztropny urzednik, ten sam, ktory zamknal drzwi.

– Wyglada na to, ze dobrze orientuje sie pan w naszej sytuacji, ale co moze ja zmienic? – zapytal ostroznie.

– To! – wykrzyknal Carlos, wskazujac dramatycznym gestem teczki lezace na stole. Osmioro podopiecznych Szakala usiadlo ponownie, spogladajac niepewnie po sobie. – Na tym stole widzicie scisle tajne materialy dotyczace waszych przelozonych ze wszystkich osmiu departamentow. Sama grozba ujawnienia tego rodzaju informacji sprawi, ze zostaniecie natychmiast awansowani, w wielu wypadkach bez watpienia na stanowiska zajmowane

dotychczas przez waszych szefow. Nie beda mieli wyboru, bo te teczki beda jak ostrza przylozone im do gardel – gdybyscie zechcieli zrobic uzytek ze swojej wiedzy, w najlepszym wypadku wszyscy wylecieliby z hukiem ze stanowisk, kto wie czy nie prosto przed pluton egzekucyjny!

– Przepraszam, czy mozna? – zapytala, wstajac z miejsca, kobieta w srednim wieku, ubrana w skromna, ale schludna niebieska sukienke. Miala jasne, lekko siwiejace wlosy, zebrane w ciasny kok. Poprawila go odruchowo dlonia. – Zajmuje sie prowadzeniem kartoteki akt personalnych… i czesto odkrywam w nich rozne bledy. Skad pan wie, czy te materialy zawieraja prawdziwe informacje? Gdyby okazalo sie, ze jest inaczej, znalezlibysmy sie w bardzo niebezpiecznej sytuacji, prawda?

– Sam fakt, ze kwestionuje pani ich autentycznosc, stanowi dla mnie obelge, madame – odparl Szakal lodowatym tonem. – Jestem waszym monseigneurem z Paryza. Przedstawilem wam dokladnie wasza obecna sytuacje i rownie dokladnie opisalem nieudolnosc przelozonych. Co wiecej, przez ostatnie lata zarowno ja, jak i moi wspolpracownicy zadawalismy sobie wiele trudu, ponosilismy ryzyko, nie mowiac juz o nadzwyczajnych kosztach, zeby dostarczac wam znacznych srodkow…

– Jezeli o mnie chodzi – przerwal mu chudy mezczyzna w okularach i w brazowym garniturze – to bardzo sobie cenie pieniadze… Wplacilem swoje na nasz wspolny fundusz i spodziewam sie pewnego zysku… Ale co ma wspolnego jedno z drugim? Zeby uniknac koniecznosci wdawania sie w zawile tlumaczenia, wyjasnie od razu, ze pracuje w Departamencie Finansow.

– Jestes rownie dobry, jak ten caly twoj sparalizowany departament! – parsknal otyly czlowiek o byczym karku ubrany w przyciasny garnitur. – Osmielam sie watpic, czy wy w ogole wiecie, na czym polega godziwy zysk. Jestem z zaopatrzenia armii; zawsze obcinaliscie nam fundusze.

– To samo z dotacjami na badania naukowe! – wykrzyknal niski mezczyzna o wygladzie profesora. Jego krzywo przystrzyzona brode mozna bylo zlozyc na karb slabego wzroku, gdyz mezczyzna nosil grube okulary. – Spodziewa sie pewnego zysku, dobre sobie! A na co chcialbys go przeznaczyc, co?

– Na pewno nie na was, niedouczeni naukowcy! Lepiej krasc pomysly z Zachodu, niz inwestowac w wasze niewydarzone badania.

– Przestancie! – ryknal Szakal, rozkladajac ramiona jak prorok. – Nie zebralismy sie tu po to, zeby dyskutowac o miedzyresortowych konfliktach, bo te znikna, kiedy powstanie nowa elita wladzy. Pamietajcie, ze jestem monseigneurem z Paryza i ze mamy wspolnie zaprowadzic porzadek w naszym porewolucyjnym swiecie. Precz z blogim samozadowoleniem!

– To wspaniala wizja – odezwala sie druga kobieta, najwyzej trzydziestokilkuletnia, w spodnicy z drogiego, zagranicznego materialu. Wszyscy pozostali znali jej twarz z ekranu telewizora, gdyz byla popularna prezenterka programow informacyjnych. – Czy moglibysmy jednak wrocic do problemu autentycznosci tych dokumentow?

– Nie ma co do niej zadnych watpliwosci – odparl Szakal, spogladajac po kolei w kazda z osmiu par oczu. – Gdyby bylo inaczej, skad wiedzialbym wszystko o was?

– Z cala pewnoscia jest tak, jak pan mowi – powiedziala spikerka. – Ale jako dziennikarka mam zwyczaj szukac drugiego zrodla, w ktorym moglabym potwierdzic wiadomosc, chyba ze otrzymam inne wytyczne z Departamentu Informacji. Pan nie jest z departamentu, czy moglby wiec pan podac przynajmniej dwa zrodla tych informacji? Oczywiscie wszystko zostanie miedzy nami.

– Czy mam byc atakowany przez wspolpracujacych z rezimem dziennikarzy, choc mowie prawde? – zapytal gniewnie terrorysta. – Bo to wszystko jest prawda, i wy dobrze o tym wiecie!

– Zbrodnie popelnione przez Stalina, choc takze prawdziwe, przez trzydziesci lat byly gleboko zakopane wraz z dwudziestoma milionami cial.

– Chcecie dowodu? Wiec go wam dam, prosze bardzo! Otoz tym dowodem sa oczy i uszy jednego z szefow KGB, samego wielkiego generala Grigorija Rodczenki. A jezeli chcecie wiedziec wiecej, to powiem wam, ze jest to czlowiek bezgranicznie mi oddany, bo rowniez dla niego jestem monseigneurem z Paryza!

– Moze pan byc, kim pan zechce, ale zdaje sie, ze nie slucha pan nocnego programu Radia Moskwa – zauwazyla dziennikarka. – Godzine temu poinformowano, ze general Rodczenko zostal zastrzelony przez zagranicznych przestepcow… Zwolano specjalne posiedzenie wszystkich wyzszych oficerow Komitetu w celu rozpatrzenia okolicznosci zwiazanych ze smiercia generala. Kraza plotki, ze tak doswiadczony fachowiec jak Rodczenko musial miec jakis specjalny powod, zeby dac sie zwabic w pulapke.

– Zaczna sie przekopywac przez jego prywatne archiwum – odezwal sie ponownie bystry urzednik, sztywno podnoszac sie z miejsca. – Wezma wszystko pod mikroskop, szukajac tych specjalnych powodow. – Spojrzal prosto w twarz zabojcy w sutannie. – Byc moze trafia na pana i na panskie materialy.

– Nie! – parsknal wsciekle Szakal. Na jego wysokim czole pojawily sie kropelki potu. – Nigdy! To niemozliwe. To sa jedyne istniejace egzemplarze, nie ma zadnych kopii!

Вы читаете Ultimatum Bourne’a
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату